Co czyni z kobiet morderczynie? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć pierwszy polski fabularny serial oryginalny od platformy Viaplay.
Kobiety, które nienawidzą mężczyzn
Chociaż losy istnienia Viaplay w Polsce nie zostały jeszcze ogłoszone, to platforma mimo wszystko otwiera się na polskie produkcje na naszym rynku. Można byłoby się zastanowić, czy to aby nie za późno i na jednej produkcji się nie skończy, ale plany serwisu były jasne: zachęcić polskich widzów do swojej platformy, zapewniając im oryginalne treści z rodzimymi aktorami. Viaplay nie chciał być więc gorszy od Netflixa, SkyShowtime i Prime Video, oferując swoim subskrybentom polskie produkcje. Na pierwszy ogień poszły Morderczynie, czyni serial inspirowany bestsellerową książką non-fiction autorstwa Katarzyny Bondy zatytułowaną Polskie morderczynie. Produkcja próbuje odpowiedzieć na pytanie, co skłania kobiety do popełnienia zabójstw. Po obejrzeniu sześciu odcinków serialu jednak nie otrzymałem wyczerpującej odpowiedzi.
Karolina Keller (Maja Pankiewicz) to młoda i ambitna dzielnicowa z warszawskiej komendy, która poszukuje śladów swojego zaginionego przed rokiem ojca (Tomasz Schuchardt). Kobieta równocześnie rozpoczyna śledztwo dotyczące sprawy zabójstwa w pijackiej melinie, nawiązując niebezpieczną relację z nastoletnią podejrzaną. Keller wkrótce otrzymuje awans, mogąc skupić się prowadzeniu śledztwa wraz ze swoim nowym partnerem, Michałem (Mateusz Kmiecik). Niedługo później całe życie dziewczyny wywróci się do góry nogami, gdy sprawa zaginięcia jej ojca zaczyna nabierać rozpędu. Keller będzie musiała wrócić pamięcią do swojej niewygodnej przeszłości, aby dowiedzieć się, kto naprawdę był w jej życiu potworem.
Morderczynie nie wprowadzają nowej jakości w polskich serialach kryminalnych. Raczej podążając znajomymi tropami, choć zachęta poznania motywów popełnianych zbrodni przez kobiety, jest kusząca. Problem w tym, że to policjantka, a nie ofiara przemocy, której psychika została złamana i postanowiła na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość, jest bohaterką tego serialu. Początkowo liczyłem więc na coś trochę innego, czego ta produkcja nie była mi w stanie zaoferować. Mimo to szybko wciągnąłem się w tę historię, której kryminalna warstwa jest konsekwentnie i sprawnie poprowadzona, a zwroty akcji w każdym odcinku jedynie wzbudzają ciekawość na więcej. Gdy dodamy do tego, że odcinków jest tylko sześć, a każdy trwa po czterdzieści kilka minut, od Morderczyń trudno się oderwać.
Nawet pomimo wielu wad, które przeszkadzają w oglądaniu. Serial wyraźnie został zrobiony w feministycznym duchu, ale twórcy nieumiejętnie z tego skorzystali. Nie brakuje więc wielu niepotrzebnych truizmów i uwag, które zostają przedstawione widzom w fatalnych dialogach, które jak pięść do nosa pasują do dwóch głównych wątków. Zresztą sama historia kryminalna o zabójstwie anonimowego mężczyzny też nie należy do najciekawszych. Policyjne śledztwo wyraźnie ustępuje drugiemu wątkowi, który na całe szczęście trzyma poziom.
Podstawy psychologii
Serial pokazuje swój pazur w wątku ojca głównej bohaterki, który jest legendą policyjnego wydziału. Nikt nie chce wierzyć, że mężczyzna może nie żyć, chociaż od ponad roku nie daje żadnego znaku życia. Sytuacja się jednak zmienia, a Keller musi dowiedzieć się prawdy, stojącej za zaginięciem rodzica. Jeżeli więc gdziekolwiek szukać obietnicy, że Morderczynie pokażą motywacje kobiet do popełnienia zabójstwa, to właśnie w tym wątku. Problem w tym, że jest to dosyć powierzchowne i nie wgłębia się jeszcze bardziej w psychologię swoich bohaterek. Przemocowy mąż i ojciec, mający wahania nastrojów, faworyzujący tylko jedno ze swoich dzieci i zachowujący się agresywnie do całe reszty rodziny, to całkiem obiecujący początek, ale w samym serialu nie do końca wykorzystany.
GramTV przedstawia:
Historia nie jest więc w stanie niczym zaskoczyć i rozwiązanie zagadki szybko staje się jasne. Mam więc nieodparte wrażenie, że Morderczynie lepiej sprawdziłyby się jako dwugodzinny film, aby pozbyć się wszystkich zbędnych wątków i postaci, które zostały wprowadzone tylko po to, aby mogły wrócić w ewentualnym drugim sezonie (jak pani prokurator grana przez Magdalenę Popławską). I rzeczywiście potencjał na kolejne sezony jest, ale raczej w formie antologii, niż kontynuowania historii rodziny Kellerów.
Maja Pankiewicz dała radę w głównej roli, kierując ciekawą i charyzmatyczną postać. Dobrze wypada również jej serialowy partner z pracy Mateusz Kmiecik. Tomasz Schuchardt jak zwykle nie zawodzi i aż żal, że jest go na ekranie tak mało. Dobrze było zobaczyć również Roberta Gulaczyka w nieco innej roli, choć nadal potrafi szybko przemienić się w twardego, wkurzonego na cały świat faceta.
Morderczynie to niezły kryminał, który jednak obiecuje więcej, niż jest w stanie oferować. Technicznie serial nie ma się czego wstydzić i ekipa odwaliła kawał dobrej roboty, aby nadać swojej produkcji odpowiedniej estetyki. Twórcy powinni się jednak bardziej pochylić nad scenariuszem, który trochę kuleje. Podstawy były dobre, ale zabrakło psychologicznej głębi i rozszerzenia podejmowanej tematyki. Mimo to po obejrzeniu Morderczyń nie będziecie mieli poczucia straconego czasu.
6,0
Morderczynie to sprawny kryminał, który można, ale nie trzeba znać.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!