Po Rodzieleniu, Silosie, See i Fundacji, platforma Apple dostarcza nam nowy serial science fiction. Co do zaoferowania ma Mroczna materia?
Mroczna materia to serial, którego scenariusz został oparty na podstawie światowego bestsellera Blake'a Croucha. Do adaptacji przymierzano się w Hollywood już dłuższy czas, w planach był pierwotnie film (materiałem zainteresowany był ponoć sam Roland Emmerich). Ostatecznie to Apple przejął stery nad produkcją. Autorowi książki powierzono nad nim nadzór. Nie był to pierwszy raz, gdy Blake Crouch brał udział w produkowaniu serialu na podstawie swojej twórczości literackiej. Wcześniej miało to miejsce przy Miasteczku Wayward Pines.
Mroczna materia – zagmatwany serial science fiction od Apple
Widzę tu zgodność. Zarówno Miasteczko Wayward Pines, jak i Mroczna materia, mają jedną wspólną cechę – jako opowieści w stylu mystery, otaczają fabułę aurą tajemnicy. A twórcy jak tylko mogą utrudniają widzom zrozumienie tego, z czym obcują.
Jaką metodę obiera Mroczna materia? Pewnego razu, pewien profesor fizyki zostaje porwany i budzi się w zupełnie innym, alternatywnym świecie. Sytuacja, w której się znalazł, jak się domyślamy, ma wiele reperkusji. Najtrudniejsza okazuje się świadomość, że głównym złoczyńcą tej opowieści jest on sam. W tych zagadkowych okolicznościach postawione zostają typowe pytania, a wśród nich to najważniejsze – czym właściwie jest otaczająca nas rzeczywistość?
Przywoływanie Matrixa i sceny, w której Morfeusz ujawnia przed bohaterem przykrą prawdę, jest jak najbardziej na miejscu. Mroczna materia to ten sam rodzaj fabularnej gmatwaniny, choć nieco bardziej subtelny i nieco bardziej przywiązany do naukowego dyskursu. Przynajmniej w obranych metodach.
Fabuła pozostaje dla widza niejednoznaczna. Tak samo niejednoznaczny jest serial w ogólnym odbiorze. Do końca nie wiem, czy te dziewięć odcinków, jakie odbyłem razem z bohaterem, były dla mnie czymś wartościowym, czy może więcej było w nich momentów nużących mnie niemiłosiernie. Mroczna materia to serial dalece nierówny. Na front wyłaniają się widoczne gołym okiem zalety, jak choćby nieśpieszne tempo narracji i bardzo dobre aktorstwo, ale koniec końców, ten produkt okazuje się oparty na dość wyświechtanych ideach, zwłaszcza, gdy trafia na widza, który nieco bardziej obytego z teorią wieloświatów i kinem science fiction.
GramTV przedstawia:
Jestem już, zarówno jako widz, ale także jako krytyk, zmęczony konceptem, który w dużym uproszczeniu polega na tym, by maksymalnie pokomplikować drogę bohatera, by finalnie wywołać zaskoczenie tym, co odkrywa. Pamiętacie Zagubionych? Jeśli tak, doskonale wiecie, co mam na myśli. Wtedy było to świeże, dziś wydaje się do bólu wyeksploatowane. Ostatni przypadek serialu Stamtąd na HBO, pokazuje, jak trudno w tej, nomen omen, mrocznej materii o jakąkolwiek niespodziankę. Po drodze był też Westworld, który także poległ na obraniu intrygującego, zagadkowego punktu wyjściowy. W toku opowiadania tej historii scenarzyści tak mocno się zakręcili, że zgubili główny wątek. Do końca jednak zachowywali pozory trzymania historii w ryzach. Cierpliwość decydentów z HBO się skończyła i serial anulowano po czterech sezonach.
Mroczna materia najwyraźniej zostanie z nami na dłużej. Niedawno ogłoszono, że serial przedłużono na drugi sezon. Przyjmuję tę decyzję z wyrozumiałością, ale jednocześnie, już teraz zwracam uwagę, że jeżeli twórcy nie odrobią pracy domowej i nie unikną pułapki polegającej na rozwadnianiu przekazu nieustannym myleniem tropów, wówczas historia Mrocznej materii może skończyć równie głośnym upadkiem.
Żeby jednak nie było tak, że tylko ganię i grożę wymachując palcem, przyznam, że twórcy Mrocznej materii zdołali wzbudzić we mnie zainteresowanie. Powolne tempo narracji było czymś odświeżającym, pozwolenie bohaterom na swobodną wymianę zdań także. To coś, co w produkcjach o widowiskowym charakterze zdarza się nieczęsto. Wypada także podkreślić, że właśnie dzięki temu zabiegowi bardzo dobrze zdołała wybrzmieć kreacja Joela Edgertona. Aktor wypadł w roli nieco zblazowanego nauczyciela wyjątkowo przekonująco, partnerująca mu Jennifer Connelly także była w swej roli zaangażowana. Przebywanie z nimi rekompensowało niektóre fabularne dłużyzny i nieciekawe tropy.
6,0
Mroczna materia jest serialem nierównym. Posiada swoje zalety, jak aktorstwo i nieśpieszne tempo akcji. Ale scenariusz oparty został na wyświechtanych elementach.