Sonic X Shadow Generations to niecodzienny twór, który połączył klasyczny remaster z zupełnie nową kampanią. Efekt – najlepsza platformówka z maskotkami Segi od lat.
Na zawartość Sonic X Shadow Generations składają się dwie niezależne, choć posiadające wspólny mianownik gry. Sonic Generations to dość standardowy remaster produkcji wydanej w 2011 roku na PlayStation 3, Xbox 360, Windowsa i Nintendo 3DS. Jako nowość na rynku Sonic Generations dostał od nas ocenę 8/10, a autor recenzji zachwalał m.in. rozgrywkę, która “chyba jeszcze nigdy nie była tak wciągająca, dynamiczna i kolorowa”.
Jedenaście lat później Sonic Generations w odświeżonej formie niestety nie robi już tak pozytywnego wrażenia. Trudno się temu dziwić, wszak przez ponad dekadę wiele się wydarzyło w growym uniwersum niebieskiego jeża i spółki. Fani zdążyli się nacieszyć zupełnie nowymi motywami, których w zremasterowanym SG nie uświadczymy. Poza stroną audiowizualną twórcy praktycznie nie zmienili materiału źródłowego, co może być odbierane na dwa sposoby.
Po pierwsze, odświeżona wersja Sonic Generations jest na pewno najlepszą, po którą można obecnie sięgnąć. Większość projektów poziomów wytrzymało próbę czasu, akcja jest płynna i dynamiczna (grałem na PlayStation 5). Wizualnie, choć nie ma tu radykalnej zmiany, również wygląda to znacznie lepiej niż na sprzętach sprzed ponad dekady. Wyższa rozdzielczość robi swoje, tekstury otoczenia nie są już tak mdłe jak przed laty, kolory stały się żywsze itd. Oczywiście dalej mówimy o grze Sonic, gdzie zawrotne tempo akcji nie pozwala skupić się na detalach. Tym niemniej zmiany graficzne są zdecydowanie na plus.
Z mniej zauważalnych nowości warto odnotować scenki przerywnikowe. W wielu przypadkach dialogi zostały nie tylko nagrane, ale także napisane od nowa. Fani serii mogą kręcić nosem na ingerencję w oryginalny scenariusz, ale trzeba przyznać, że niektóre zmiany były konieczne. Twórcy chcieli bowiem w ten sposób stworzyć spójną fabułę z zupełnie nową historią Shadowa, do której zaraz przejdziemy.
Niestety na tym praktycznie kończą się nowości w Sonic Generations AD 2024. Dla wydłużenia rozgrywki twórcy poukrywali jeszcze na poziomach stworki Chao, ale jeśli przed laty zagrywaliście się w oryginał i liczyliście na nowe poziomy, wyzwania i inne tego typu atrakcje, to musicie się obejść smakiem. Sonic X Shadow Generations w tym pierwszym elemencie składowym jest przyzwoitym, ale dość ubogim remasterem. Rozgrywka jest solidna, ale dziś bez rewelacji - szczególnie w etapach 3D widać, że gra ma swoje lata i nie dorównuje późniejszym standardom. Sonic w 2D to oczywiście inna bajka, bo w takim retro wydaniu albo jest się zakochanym od początku, albo omija się taką estetykę szerokim łukiem.
Ale Sonic X Shadow Generations to nie tylko odświeżanie kotleta z Niebieskim (czy raczej Niebieskimi) w roli głównej. Nie da się ukryć, że dla wielu to właśnie nowa część z Shadowem jest głównym powodem do zakupu tej kompilacji. I wiecie co? Zdecydowanie warto sięgnąć po Sonic X Shadow Generations choćby dla samego występu Ostatecznej Formy Życia.
Nowoczesna przeszłość
Wzorem Sonic Generations, przygoda Shadowa zabiera tytułowego bohatera w podróż w czasie i przestrzeni. Postać debiutująca w Sonic Adventures 2 (2001) jest od lat kluczowa dla całego uniwersum growo-serialowo-filmowo-komiksowego (w grudniu zagości nawet na wielkim ekranie w filmie Sonic 3: Szybki jak błyskawica). Ale dopiero teraz doczekała się solidnego podsumowania i dokończenia wątku fabularnego sprzed kilkunastu lat.
GramTV przedstawia:
W Sonic X Shadow Generations (od tego momentu będę odnosił ten tytuł wyłącznie do gry z Shadowem) dostajemy mieszankę poziomów 2D i 3D znanych z poprzednich gier marki Sonic. Same w sobie są znakomite, niestety jest ich mniej niż w Sonic Generations. Z drugiej strony twórcy nie poszli na łatwiznę, gdyż Shadow został wyposażony w zupełnie nowe zdolności, które stopniowo odblokowujemy. W walce z Black Doomem i jego sługusami przydaje się włócznia rażąca odległe cele, umiejętność surfowania czy latania na skrzydłach. Z sześciu Doom Powers najfajniejszą mocą jest Chaos Control, który pozwala na chwilę zatrzymać czas (również na zegarze) i w ten sposób ominąć jakąś przeszkodę czy zagrożenie. Ale także odnaleźć nową ścieżkę do celu.
Rozgrywka w Sonic X Shadow Generations jest zdecydowanie lepsza niż w grze z 2011 roku, bardziej złożona i wymagająca. Wystarczy porównać, o ile łatwiej jest zdobyć ocenę “S” Sonikiem niż jego mrocznym kolegą. Także walki z bossami wymagają dużo większego skupienia i umiejętnego wykorzystania poszczególnych zdolności Shadowa.
Świetną nowością jest również hub zainspirowany otwartymi poziomami znanymi z Sonic Frontiers. W tej stopniowo odblokowywanej przestrzeni można spędzić sporo czasu między “właściwą” rozgrywką, wcale się nie nudząc.
Największą bolączką Sonic X Shadow Generations jest zdecydowanie liczba poziomów i wyzwań. Oczywiście nie jest to tytuł, który odstawia się na półkę po jednorazowym przejściu wszystkich etapów, czyli w tym przypadku po jakichś 5 godzinach. Sonic X Shadow Generations jest nastawiony na wykręcanie jak najlepszego czasu na danym poziomie, zbieranie wszystkich świecidełek i pogoń za najwyższą oceną. I taka zabawa starcza na znacznie dłużej. Nie ukrywam jednak, że zamiast remastera Sonic Generations wolałbym więcej samego Shadowa, który w tym roku zaprezentował się w mistrzowskiej formie.