Payday 3 - wracamy do napadów po dłuższej przerwie. Czy warto?

W swojej recenzji zastanawiałem się czy Starbreeze podejmie rękawicę i weźmie się do solidnej pracy. Trzeba przyznać, że po kilku miesiącach aktualizacji rokowania są dość pozytywne

Payday 3 - wracamy do napadów po dłuższej przerwie. Czy warto?

Szczerze mówiąc Payday 3 był dla mnie dość ważną premierą w 2023 roku. Nawet niekoniecznie dlatego, że tak naprawdę brakowało na rynku dobrych kooperacyjnych shooterów, bo tych w ostatnich latach wychodziło całkiem sporo z różnymi sukcesami np. Back 4 Blood, które potencjał miało duży, ale mimo wszystko coś Turtle Rock nie wyszła historia stworzenia gry, która konkurowałaby z Left 4 Dead czy innymi zombie-shooterami. Zresztą podobny problem spotkał również Zombie Army 4: Dead War.

Tak naprawdę w pewnym momencie zacząłem zauważać pewne zmęczenie różnymi gatunkami gier, które sam odczuwałem. Ile można bowiem grać w te same mechanicznie gry, które coraz częściej są grami usługami wypełnionymi przeróżnymi przepustkami sieciowymi oraz mikropłatnościami? Nie dziwi mnie więc fakt, że przed premierą Payday 3 tych niepewności narosło naprawdę sporo i… po premierze wiele z nich się spełniło.

Dlatego też postanowiłem po dłuższym czasie powrócić do trzeciej części przygód wesołej ekipy Dallasa, Hoxtona, Wolfa i Chainsa tym bardziej, iż twórcy w ostatnich aktualizacjach zapowiadali wiele różnych zmian w ramach Operation Medic Bag. Czy warto po pierwszym niekoniecznie dobrym wrażeniu dać produkcji Starbreeze szansę? Z mojego punktu widzenia tak, ale trzeba najpierw się przyjrzeć elementom, które sprawiły, że twórcy muszą zawalczyć o graczy ponownie.

Co w Payday 3 nie zagrało?

Zacznijmy może od tego, co chyba najbardziej zapadło graczom w pamięci, czyli problemy z serwerami na różnych frontach – od zalogowania się do samej gry poprzez losowe wypadki przy napadach. Na szczęście to udało się naprawić, ale z drugiej strony być może jest to wynik… mniejszej liczby osób na serwerach Payday 3? Trudno powiedzieć. Nie mniej jednak znów mogłaby się w tym miejscu otworzyć dyskusja na temat tego, czy gra usługa jako taka z koniecznością podpięcia do serwerów żeby w ogóle zagrać jest dobrym pomysłem na przykładzie tego, co stało się z The Crew od Ubisoftu. Co prawda Starbreeze pomyślało o „Solo Mode” (które aktualnie jest w fazie bety), które miałoby dać graczom możliwość grania samemu poprzez hostowanie rozgrywki na swoim sprzęcie… ale to nadal rozwiązanie wymagające od graczy połączenia z siecią po to, aby zalogować się na serwery. Innymi słowy mówiąc niby rozwiązanie jest, ale możliwości grania offline nadal nie ma. Najgorsze jest jednak to, że mimo wszystko tego prawdopodobnie Starbreeze nie przeskoczy.

Co do zawartości to trzeba powiedzieć sobie jasno jedno – nie jestem zaskoczony tym, że gracze po wypełnionym po brzegi przez te wszystkie lata Payday 2 czują potężny niedosyt zawartością w Payday 3. Prawda jest taka, że nawet z otrzymanymi dwoma odświeżonymi napadami z „dwójki” oraz dwoma nowymi napadami w ramach DLC – Synthax Error oraz Boys in Blue – jest tego może nie tyle co mało, a bardziej nie każdy napad jest warty zachodu biorąc pod uwagę ostateczny zarobek. Nadal jednym z najbardziej dochodowych napadów jest bowiem ten drugi z konwojem na moście, ponieważ poziom trudności oraz czas wykonania zadania jest relatywnie współmierny do sporej kasy za jego wykonania. I tak, Cook-Off jest nadal świetne… ale jeśli gra się w niego z grupą znajomych ogarniających mechanikę „Szkoły Gotowania Niejakiego Heisenberga”.

Natomiast w temacie zawartości trzeba przyznać, że dobrą wiadomością jest wprowadzenie matchmakingu bez konieczności wyboru konkretnego napadu. Pomaga to o tyle, że przy powoli odbudowywanej społeczności takie dorzucanie graczy do różnych lobby sprawia, że nie ma pustych przebiegów i czekania godzinami na to, że ktoś jednak wpadnie na pomysł wyboru innej aktywności niż tych kilka najbardziej dochodowych. Nadal jednak Payday 3 potrzebuje ich więcej – wprowadzenie odświeżonych napadów to krok w dobrym kierunku, ale mam wrażenie, iż brakuje tutaj tego, co w poprzedniej części służyło jako wypełnienie, czyli wypadki przy pracy w postaci blokad policyjnych, konieczności przedostania się z miejsca A do miejsca B ze zdobytą kasą itp..

Dlatego może Payday 3 wydaje się takie niewiarygodnie puste, nawet jeśli napady same w sobie złe nie są. Co prawda dopiero po kilku miesiącach bug związany z napadem na galerię został naprawiony, ale koniec końców to nadal dobre pomysły, między które można byłoby wpleść dodatkowe aktywności w zależności od tego jak poradziliśmy sobie w ramach napadu. Dodając do tego fakt, że inteligencja policji uległa znacznej poprawie i oddziały korzystają z osłon, potrafią się wycofywać czy ustawiać się za tarczą… to okazuje się, że nawet na łatwym poziomie gra potrafi postawić wyzwanie. Dodatkowo pojawiła się również pierwsza, nowa jednostka w ramach oddziałów policji, czyli zakłócacz, który z jednej strony emituje fale elektromagnetyczne uniemożliwiając używanie umiejętności, a z drugiej strony ukryty w kącie ciska dronami w stronę naszych ludzi.

GramTV przedstawia:

Z elementów, które zmieniły się zdecydowanie na lepsze to handling różnych broni w ramach arsenału ekipy Payday oraz fakt, że ku zaskoczeniu wszystkich, wreszcie zaczął działać auto aim na konsolach, przez co zdecydowanie łatwiej jest działać w ramach intensywnych wymian ognia. Również warto pochwalić Starbreeze za nowe atuty (noszenie dwóch worków na raz!), a także kluczową zmianę w kwestii przyznawanego doświadczenia za napady. Jest to o tyle ważne, że teraz zamiast mocno nietrafionego systemu związanego z dodawaniem doświadczenia za wykonane wyzwania gra oblicza nasz wynik za działania po cichu, na głośno, zebrane pieniądze oraz pokonanych przeciwników. Oznacza to również zdecydowanie mniejszy grind w pogoni za nową bronią (np. pierwszym LKMem dodanym wraz z aktualizacją Boys in Blue) oraz elementami dekoracyjnymi. Oczywiście wyzwania nadal w grze istnieją i dają dodatkowe punkty do doświadczenia, ale nie są ich głównym źródłem i nie ma wymogu robienia rzeczy, które mogą sprawiać problemy w trakcie zabawy. Dlatego też widok wbicia kilku poziomów po jednym napadzie nie jest już niczym zaskakującym i o wiele łatwiej jest bawić się nie tylko atutami, ale również bronią czy też elementami ubioru.

Jest jeszcze szansa?

Po kilku miesiącach od rozpoczęcia operacji Medic Bag Payday 3 ma się zdecydowanie lepiej niż po premierze. Co prawda nadal jest wiele rzeczy do naprawienia, a sami twórcy przyznają, iż chcą częściej publikować informacje na temat aktualizacji (mniejszych i większych), ale trudno nie odmówić Starbreeze chęci do walki. Bo powiedzmy sobie to wprost – wiele tego typu nieudanych projektów szybko było uziemianych. Z jednej strony ze względu na stan faktyczny oraz konieczność wykorzystania zbyt wielu zasobów, aby sytuację poprawić (np. Anthem), a inne ze względu na brak zainteresowania graczy produktem, który jest nawet bardzo dobry (np. ostatnie wieści na temat Exoprimal).

Patrząc na Payday 3, to właściwie Starbreeze nie uchroniło się wielu małych grzeszków, które złożyły się na dość niewesołą całość po premierze. Co prawda pewnych rzeczy nie dało się w żaden sposób przeskoczyć (np. faktu, że zawartości jest mniej niż w poprzedniej grze), ale nie trudno zauważyć, iż gonienie za trendami w branży coraz częściej wielu tytułom robią „dużą ałę”. I to jest prawdopodobnie główny wniosek, który można wyciągnąć w tym przypadku. Czasy się zmieniają, a każda gra usługa w pewnym momencie dochodzi do momentu, w którym gracze chcą jeszcze więcej i częściej przeróżnych aktualizacji zawartości, ponieważ na horyzoncie pojawiają się inne tytuły. Dlatego też okres naprawczy Payday 3 nie jest raczej niczym dobrym, choć niezwykle potrzebnym biorąc pod uwagę stan gry na premierę.

Payday 3 bowiem na papierze miało wszystko, aby być udaną kontynuacją przy odpowiednim podejściu twórców. Prawda jest jednak taka, że dopiero po dobrych kilku latach byśmy mogli ocenić czy rzeczywiście tak się stało zważywszy na to jak działają tego typu gry na dystansie. Na pewno byłoby trudno biorąc pod uwagę, iż poprzednia gra była tak dobra, wypełniona zawartością i okraszona pewnym kultem wokół niej, że sequel miał pod górkę już na starcie. Można byłoby zadawać pytania o to czy czasem nie lepszym pomysłem byłoby przepisanie Payday 2 i wrzucenie go na next-geny… ale to już jest typowo akademickie gdybanie. Ostatecznie Starbreeze musi aktualnie kuć z tego, co mają i na ten moment wychodzi na to, że z tego materiału da się jeszcze coś uratować. Wystarczy trochę zapału, chęci oraz korzystania podpowiedzi oddanej społeczności.

Wiem na pewno, że zdecydowanie Payday 3 warto odwiedzić ponownie na kilka chwil przed rocznicą premiery i zobaczyć, ile dobrej pracy zostało wykonanej. Z jednej strony gra jest nadal dostępna w Xbox Game Pass (stan na dzień publikacji tekstu), a i na wyprzedażach uda się ją znaleźć w dość dobrej cenie. Liczę, że podobnie jak w przypadku „dwójki” projekt nie zostanie utopiony, a po latach będziemy mogli mówić o powrocie z bardzo dalekiej drogi. Przecież wiele takich historii na przestrzeni ostatnich lat było zwłaszcza po operacjach naprawczych (The Division, Rainbow Six: Siege, No Man’s Sky). Wszystkie te tytuły przetrwały próbę czasu i nadal można w nich się świetnie bawić, więc i gangowi Payday życzę podobnego losu i kolejnych napadów w Nowym Jorku.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!