Tactics Ogre: Reborn nie zdobędzie statuetki w kategorii “najlepszy remake”, ale nie ważcie się go ignorować. Pod warstwą starych pikseli kryje się prawdziwa perełka.
W latach 90. nie miałem, jak większość graczy z tej szerokości geograficznej, bezpośredniej styczności z Tactics Ogre na Super Famicoma, a później Saturna i pierwsze PlayStation. Tytuł był mi znany z branżowych pism, których autorzy rozpływali się w zachwytach nad tym taktycznym jRPG. Ale pierwsza okazja do sprawdzenia na własnej skórze, z czym to się je i o co tyle hałasu, nadarzyła się dopiero po 2010 roku za sprawą Tactics Ogre: Let Us Cling Together.
Taki tytuł nadano długo oczekiwanemu remake’owi Tactics Ogre na PSP. 12 lat później znowu wracamy do quasi-średniowiecznej Valerii, by pomóc grupce młodych rebeliantów, ale tym razem na wszystkich popularnych konsolach i pecetach.
Tactics Ogre: Reborn jest kolejnym wcieleniem legendy z 1995 roku, ale należy tę grę traktować bardziej jako remake Let Us Cling Together z PSP. Nie jest to żaden zarzut, gdyż już wersja z 2010 roku była znakomitą inkarnacją “klejnotu w koronie gatunku taktycznych gier RPG”. Wierną oryginałowi, a zarazem zawierającą szereg usprawnień i ulepszeń, które w latach 90. nikomu się nie śniły. Tactics Ogre: Reborn nie tylko przenosi grę z PSP z 16-bitowym rodowodem na duże ekrany (i nieco mniejsze w przypadku Switcha), ale idzie o krok dalej w “unowocześnianiu” klasyki gatunku ku uciesze współczesnych graczy.
Jeżeli ostatnie ćwierćwiecze spędziliście pod kamieniem i nie macie pojęcia, czym jest Tactics Ogre, to trzeba wam wiedzieć, że trudno o bardziej znaczący tytuł z gatunku taktycznych jRPG. Często stawiany w tym samym rzędzie co kultowe Final Fantasy Tactics, które nota bene ma tego samego ojca. Yasumi Matsuno, reżyser, scenarzysta i główny projektant Tactics Ogre, przeszedł do Square po zakończeniu tamtego projektu i zaczął pracować nad Final Fantasy Tactics. A kilka lat później całe Quest Corporation (developer Tactics Ogre) zostało wchłonięte przez Square. Nowy właściciel nie spieszył się z dostarczeniem remake’a, ale w przypadku Tactics Ogre warto było uzbroić się w cierpliwość.
GramTV przedstawia:
Na poziomie fabularnym i pod względem kreacji świata Tactics Ogre w 2022 roku nie jest szczególnie oryginalne czy odkrywcze. Ot, przenosimy się do świata fantasy, gdzie po śmierci króla na horyzoncie nie ma dziedzica do objęcia tronu, więc zaczyna się walka o władzę kilku wrogich frakcji. Z początku obserwujemy to z perspektywy grupki młodych rebeliantów, którzy wcale nie biorą udziału w grze o tron, a “jedynie” chcą się zemścić na mordercach swoich bliskich. Historia Tactics Ogre obfituje jednak w mnóstwo wydarzeń, bohaterów i zwrotów akcji, więc koniec końców młody Denam, jego siostra Catiua i przyjaciel z dzieciństwa Vyce muszą odegrać kluczową rolę w kształtowaniu nowego układu sił w całym królestwie.
Mimo 27 lat na karku opowieść snuta w Tactics Ogre: Reborn wciąga i motywuje do dalszego działania. Największą zaletą jest to, że scenarzyści postawili przed graczem wiele rozgałęzień i decyzji do podjęcia, które kształtują dalszą historię. To, jakie zakończenie ujrzymy, zależy nie tylko od rekrutowanych wojowników i tego, kto z nich pozostanie przy życiu. Co prawda nie wszystkie rozdziały oferują dużą swobodę w tej materii, ale zdecydowanie czuć, że gracz ma wpływ na “pisanie” historii i po wyborze jednej ścieżki ma się ochotę sprawdzić, co by było, gdyby poszło się w innym kierunku.
Na szczęście twórcy Tactics Ogre: Reborn nie skazują nas na takie gdybanie, bo dzięki mechanizmowi World Tarot (odblokowuje się w dalszej części gry) możemy wrócić do fabularnego “skrzyżowania” i bez negatywnych konsekwencji sprawdzić, co kryje droga, której wcześniej nie wybraliśmy. Nie trzeba więc przechodzić wszystkiego od początku, żeby zobaczyć inne zakończenia, albo bawić się w nadpisywanie save’ów z danego fragmentu.
Co więcej, opcja cofania i próbowania innego wariantu jest też dostępna na polu walki (Chariot Tarot). Jeśli popełnimy błąd albo chcemy sprawdzić inne rozwiązanie techniczne w danej turze, możemy ją powtórzyć. Nie jest to jednak panaceum na notoryczne popełnianie błędów, bo Chariot Taror ma swoje ograniczenia i prędzej czy później trzeba ponieść konsekwencje wydawanych rozkazów. Szczególnie, że Sztuczna Inteligencja nie daje sobie w kaszę dmuchać. Square szczyci się dopieszczeniem tego wariantu i trzeba przyznać, że konsolowy przeciwnik potrafi napsuć krwi swoimi taktykami, przejmowaniem strategicznych miejsc na mapie itd. Nie mam porównania z oryginalną wersją SI, ale obecna dostarcza sporo wyzwań.