Powrót do OGame, czyli kiedyś to było!

Rok po powrocie do budowania galaktyki w OGame okazuje się, że do gry zmierza potężna aktualizacja. Czas powspominać stare, dobre czasy...

Powrót do OGame, czyli kiedyś to było!

Pewnego dnia w biurze siedząc w swoim kąciku Mysza zapytał się: „Ty, Muradin… a w co ty tam grasz, co?”. Jakież było wielkie zdziwienie, gdy powiedziałem, że nadal gram w… OGame. A tak właściwie to ponownie gram w OGame, bo biorąc pod uwagę te wszystkie lata spędzone na rozbudowie swojego imperium dochodzę do wniosku, że pewne rzeczy się nie zmieniają, a ta pozornie prosta przeglądarkowa gra internetowa potrafi wciągać jak mało która.

Mając już 20 lat na karku wiele osób nadal zaskakuje fakt, że Gamesforge ten tytuł aktywnie wspiera. Zresztą, wystarczył jeden czy dwa screeny wrzucone na mediach społecznościowych (m.in. gramowym Facebooku), aby z jednej strony pojawiały się pytania „a to dalej istnieje?” lub też „ale to kiedyś kurła było!”.

Gdyby tak spojrzeć sobie te kilkanaście lat wstecz, to popularność OGame w Polsce mogła wynikać z kilku rożnych czynników. Biorąc pod uwagę to, jak wyglądało to u mnie i moich znajomych z czasów późnej podstawówki/gimnazjum najważniejszym czynnikiem było to, że można było grać w tę grę praktycznie wszędzie tam, gdzie był dostęp do komputera i Internetu. Zważywszy na fakt, że w tamtych czasach, bez względu na to czy mieszkało się na prowincji czy też w mieście dostęp do sieci lepszy lub gorszy w zależności od możliwości operatora, to większość dyskusji na temat rozgrywki prowadziło się ze znajomymi na przerwach. Dodatkowo, w odróżnieniu od innych tytułów online (poważniejszych MMO, mniejszych czy większych) nie wymagał on instalacji klienta, czyli spokojnie można było grać w szkole w salach informatycznych, na świetlicach czy też w bibliotece szkolnej. Często też było tak, że na przerwach chodziło się do nauczyciela i się pytało, czy można na dwie minuty sprawdzić czy wszystko gra i nikt nie zaatakował budowanego przez długi czas imperium.

Możliwości było naprawdę dużo, a zakładając, że w późniejszych etapach gry budowa niektórych ulepszeń czy rozwój poprzez badania potrafił trwać po kilka dni i nie wymagała zerkania co chwilę w monitor, to nie było większego żalu, gdy włączało się budowę kopalni i powracało się po kilku dniach. Tutaj jednak mówimy o graczach, którzy w dużej mierze próbowali swoich sił na polu ekonomicznym, a niekoniecznie wojskowym, bo w tym drugim przypadku sprawa potrafiła się bardzo szybko komplikować. Niech rzuci kamieniem ten, kto poszedł na spotkanie ze znajomymi i zapomniał o powracającej flocie z długiej wyprawy lub też po prostu zasnął i obudził się następnego dnia widząc kilkanaście raportów wojennych, kupę złomu (jeśli jeszcze został) i ładny księżyc, który był jedynym profitem w takiej sytuacji. Ewentualnie otrzymał od znajomego sms’a o treści „zaloguj się na moje konto i puść dalej flotę, bo zaraz wraca, a ja nie mam sieci”. Koniec końców ci, którzy potrafili grać najbardziej aktywnie zostawali w OGame na lata, a pozostali, którzy bardzo szybko stawali się łatwym celem dla bardziej zorganizowanych klanów po prostu odchodzili z gry widząc, że te wszystkie godziny spędzone na budowie i planowaniu kolejnych posunięć trafiają porządną przeszkodę w postaci innych graczy. Ale taki już jest urok tego typu sieciowych gier.

Niekoniecznie było to wszystko związane z grindem, który nawet w dzisiejszej wersji OGame od pewnego momentu mocno spowalnia rozgrywkę. Można się do tego przyzwyczaić i całkiem sprawnie zarządzać zasobami, przerzucaniem tego wszystkiego między planetami, ale mimo wszystko od tego momentu gra staje się raczej idle game, jeśli ktoś planuje bawić się w tematy ekonomiczne lub związane z badaniami. Jednak nie dziwi mnie fakt, iż większość tych mniej cierpliwych i chcących widzieć postępy w czasie rzeczywistym po prostu pójdzie szukać sobie innych zajęć, bo w kwestii wydawania kasy na dodatkowe wzmocnienia raczej nie ma to większego znaczenia w obliczu ataku bandytów. Ci, którzy lubią dreszczyk emocji oraz model high risk-high reward z pewnością pójdą w stronę floty i również się będą dobrze bawili. Wszystko zależy od tego, czego tak naprawdę gracz od OGame oczekuje.

Bo jeśli miałbym powiedzieć dlaczego wróciłem do OGame rok temu, to odpowiedź jest bardzo prosta – z ciekawości, aby zobaczyć czy da się w to grać bez konieczności wydawania kasy na Antymaterię (co zresztą gra dość agresywnie na każdym kroku przypomina). I okazuje się, że można nawet spokojnie dobić do TOP 100 mniejszego serwera bez większej historii oraz klanów, które od wielu lat bujają się w danych lokacjach. Zresztą, po ostatniej migracji z Xantippe na Kalyke to mnie najbardziej przytłoczyło, bo z łatwością zauważyłem, jak mocno zmieniają się zasady gry w momencie, gdy gracz trafia do uniwersum z tą dłuższą historią. Nie ukrywam, że również bardzo szanuję tych, którzy przez ten czas władowali tyle czasu (i zapewne również pieniędzy) w rozwijanie tych wirtualnych światów. Mogę nie rozumieć, bo mimo wszystko w pewnym momencie zazwyczaj docierając do ściany odchodzę od OGame bez większego smutku czy żalu, ale szanuję, bo tyle lat w ramach jednej (i to przeglądarkowej) gry to już jest jakiś wyczyn. Dodając do tego sam aspekt klanowy oraz fakt, że większość tych klanów to nie są tylko grupy osób grających w gry, ale również rozmawiających ze sobą na wiele różnych tematów, to spokojnie można tu mówić o czymś więcej niż tylko klikaniu w okienka przeglądarki. To również jakiś styl życia w grupie osób, które połączył jeden temat przewodni, a strzelam, że w tym gronie na pewno są osoby, które sobie wzięły dłuższy urlop i nadal nie wróciły do aktywnego grania.

GramTV przedstawia:

I oczywiście, OGame jako gra również się zmieniała przez ostatnie lata. Wiele osób nadal krytykuje fakt przejścia na nowy, już od bardzo dawna wykorzystywany, model UI. Podobnie jak nie każdemu podoba się aktualny podział serwerów na różne typy rozgrywki oraz klasy graczy. Przykładowo – byłem zaskoczony, że od jakiegoś czasu pojawiają się nagrody za dzienne logowanie lub wykonywanie zadań i warto czasami złapać te kilka wzmocnień do wydobycia czy tydzień Komandora. Ale koniec końców trzon rozgrywki nadal pozostaje ten sam, a nowości na pierwszy rzut oka nie przewracają zasad zabawy do góry dnem. Oczywiście piszę to z poziomu osoby, która ma wiele lat na karku, ale za hardkorowego gracza się nie uważa.

Skąd te wszystkie moje przemyślenia? Głównie ze względu na fakt, że Gameforge jakiś czas temu zapowiedziało dużą aktualizację OGame w sam raz na 20. urodziny gry. Taką, która po zaprezentowanym zwiastunie zapowiada się na małą rewolucję. Co prawda nie taką, jak w przypadku tego, że Tibia po wielu latach od premiery otrzyma udźwiękowienie*, ale mimo wszystko wprowadzenie kosmicznych ras, populacji planet oraz wyżywienia już mocno namiesza w aktualnych przyzwyczajeniach. Tym bardziej również rozumiem to, że wraz z aktualizacją (a może bardziej w okolicach) pojawi się również aplikacja mobilna… czyli coś, na co chyba fani OGame czekali od dawna, bo nie ukrywam, że zdecydowanie bardziej widzę dzisiaj takie szybkie klikanie w każdym miejscu i czasie niż konieczność ogarniania imperium przez przeglądarkę lub średnio intuicyjny interfejs na przeglądarce mobilnej. O tym, jak to wszystko będzie się prezentowało dowiemy się w niedalekiej przyszłości, ale nie ukrywam, że z jakiegoś powodu… zacząłem się mocno jarać.

Trochę to wygląda tak, jakby OGame weszło w zupełnie nowy wiek i prawdopodobnie również jest spora szansa na to, że zainteresowanie graczy również może wzrosnąć. Jedni wrócą sprawdzić, czy gra nadal ma feeling podobny do tego sprzed lat. Inni sprawdzą ile czasu zajmie, zanim otrzymają większy łomot i stracą wszystko. A jeszcze inni wskoczą do gry, zostaną na dłużej, będą szukać nowych klanów oraz tworzyć galaktyczne imperia.

W tym momencie znowu wkracza Mysza, który mówi: „a może byś napisał recenzję tej nowej aktualizacji do OGame?”. I po chwili namysłu doszedłem do wniosku, że w sumie dlaczego nie? Poniekąd wynikową tej rozmowy jest ten tekst, który ma na celu nie tylko powiedzieć „kiedyś to kurła było!”, ale również zachęcić do dzielenia się swoimi wspomnieniami w komentarzach pod tym tekstem. Może również zachęcić do powrotu przez nadejściem nowych czasów, bo czego by nie mówić – to, co planuje Gamesforge mocno zaostrzyło mi apetyt na dalszą grę. Gdybym nie grał, to prawdopodobnie założyłbym konto i sprawdził, co i jak się pozmieniało. Ewentualnie przypomniał stare, dobre czasy, te zapomniane FSy i przegadane godziny na klanowym czacie.

(*) – to taki żart z mojej strony… choć prawdę powiedziawszy to ta zmiana jest naprawdę duża jak na Tibię.

Komentarze
4
Lucek napisał:

Tak, na samym początku nowe uniwersa pojawiały jedno po drugim, ich liczba doszła do około 60-70. Ale równie szybko się wyludniały do 200-300 aktywnych graczy. U1 na którym grałem przez jakiś czas  prawie od momentu jego powstania teoretycznie miało najwięcej graczy, ale połowa kont miała zero punktów, czyli to były konta ludzi którzy nic nie zrobili poza założeniem konta. Tym bardziej dziwi i pojawia się pytanie : komu jeszcze chce się grać w tego pożeracza czasu?

O proszę, a to też swego czasu na U1 grałem. Ale który to był rok... nie powiem, dawno temu :D

Natomiast co do pytania, to w sumie chyba albo tym, którzy grali od bardzo dawna i nadal podoba im się ta formuła (jak napisałem - potworzyły się społeczności niekoniecznie mocno powiązane z OGame, ale nadal wokół niego się skupiające), albo tym, którzy chcą sprawdzić co się zmieniło po latach. Bo nawet biorąc pod uwagę fakt, że ktoś może grać w biurze/szkole dla zabicia czasu, to aktualnie jest zdecydowanie więcej lepszych propozycji niż OGame. Dlatego raczej poszedłbym w kierunku nostalgii i wspomnień niż poszukiwania nowych wrażeń.

Lucek
Gramowicz
06/05/2022 20:37
Muradin_07 napisał:

No biorąc pod uwagę to, że takich projektów przeglądarkowych było przez ostatnie lata wiele i wiele z nich poszło do piachu, to rzeczywiście jakiś fenomen. Tym bardziej, że uniwersów jako takich nie jest za dużo i wiele tych nowych zostaje scalonych tymi bardziej zaludnionymi. Rotacja jest naprawdę ogromna, a koniec końców... nadal istnieje :D

Lucek napisał:

To rzeczywiście zaskakujące że ta gra jeszcze istnieje.

Tak, na samym początku nowe uniwersa pojawiały jedno po drugim, ich liczba doszła do około 60-70. Ale równie szybko się wyludniały do 200-300 aktywnych graczy. U1 na którym grałem przez jakiś czas  prawie od momentu jego powstania teoretycznie miało najwięcej graczy, ale połowa kont miała zero punktów, czyli to były konta ludzi którzy nic nie zrobili poza założeniem konta. Tym bardziej dziwi i pojawia się pytanie : komu jeszcze chce się grać w tego pożeracza czasu?

Lucek napisał:

To rzeczywiście zaskakujące że ta gra jeszcze istnieje.

No biorąc pod uwagę to, że takich projektów przeglądarkowych było przez ostatnie lata wiele i wiele z nich poszło do piachu, to rzeczywiście jakiś fenomen. Tym bardziej, że uniwersów jako takich nie jest za dużo i wiele tych nowych zostaje scalonych tymi bardziej zaludnionymi. Rotacja jest naprawdę ogromna, a koniec końców... nadal istnieje :D




Trwa Wczytywanie