Święta, święta i po świętach... Ale dla kogo będzie to ostatnie świętowanie? Jak by nie było, Jenn Wexler oferuje całkiem niezły prezent dla wielbicieli świątecznych horrorów.
Straszne historie, których akcja ma miejsce w okolicach Bożego Narodzenia, to na swój sposób doskonała alternatywa dla hurtowo produkowanych cieplutkich i przesłodzonych świątecznych komedii familijnych. Oczywiście nie wszystkie te historie są udane lub rzeczywiście mają za zadanie naprawdę straszyć (co do tego ostatniego – tak jest i w tym przypadku). Co istotne, niezbyt długi film w reżyserii Jennifer Wexler (która wraz z Seanem Redlitzem stworzyła również scenariusz), choć nie zalicza się w pełni do nurtu horrorów komediowych, okraszony jest dużą dawką humoru, a także paradoksalnie zawiera wyraźny komponent świątecznego ciepełka – perskie oko do miłośników i miłośniczek opowieści z gwiazdkowym happy endem oraz triumfem szeroko pojętej miłości nad goryczą i samotnością. I to pomimo że bajkowy Święty Mikołaj zdecydowanie nie pochwaliłby tego, co się tam dzieje…
Krwawe Mikołaje
Twórczyni Gry w opętanie (ang. The Sacrifice Game) otwarcie czerpie inspiracje ze słynnej masakry dokonanej przez sektę Charlesa Mansona w sierpniu 1969 roku, jak również z całego dorobku kinematografii poświęconej okultyzmowi, satanizmowi, motywom home invasion i coming of age oraz patologii zrodzonej w szkolnych społecznościach. Fabuła recenzowanego filmu rozgrywa się w 1971 roku, dzieląc się na trzy akty odmierzające czas do nocy Bożego Narodzenia. Najpierw obserwujemy wtargnięcie czwórki brutalnych morderców w progi domu spokojnego małżeństwa i zafundowanie im iście diabelskiej kolędy, by następnie przenieść się do odseparowanej od świata żeńskiej szkoły z internatem o wdzięcznej nazwie Blackvale. Tam poznajemy Samanthę (Madison Baines) i Clarę (Georgia Acken) – dziewczyny, zamiast jak inne uczennice wyjechać do domu, muszą spędzić świąteczny czas w murach placówki, pod opieką zmęczonej izolacją i surowymi zasadami nauczycielki Rose (Chloë Levine), której bliżej raczej do nastolatek niż reszty kadry pedagogicznej, oraz sympatycznego woźnego Jimmy’ego (Gus Kenworthy). Siłą rzeczy nie są one zbyt szczęśliwe z tego powodu. Dla Clary to nie pierwszyzna, Samantha i świeżo upieczona opiekunka usiłują robić dobrą minę do złej gry, tylko Jimmy wydaje się całkiem zadowolony, albowiem wreszcie będzie mógł w spokoju spędzić więcej czasu z ukochaną Rose.
Nie trzeba długo czekać, by spokój nader ponurej samotni został zburzony przez nieproszonych gości, a za ich pośrednictwem Ponurego Żniwiarza. Wspomniana już zuchwała, lubująca się w rozlewie krwi czwórka, wiedziona pragnieniem zaprzedania duszy i kierowana siłami, których niestety bynajmniej nie pojmuje, trafia w progi Blackvale. I zgodnie z regułami gatunku w horrorze Jenn Wexler rozpoczyna się psychologiczna gra pomiędzy napastnikami a napadniętymi, kiedy to sadyzm przybiera rozmaite formy, a napięcie narasta. Tylko kto tu jest prawdziwą ofiarą? Kto jest w istocie skazany na najdłuższe i najokrutniejsze tortury?
Gwiazdka z nieba
Bożonarodzeniowi Mordercy, jak ochrzciła ich prasa, mają swój cel, który wykracza poza niefrasobliwą jatkę, choć sam w sobie mądry nie jest, zamierzają bowiem przeprowadzić rytuał przyzwania demona. Popełniają oni „typowy błąd typowych kultystów”, sądząc, że pozjadali wszystkie rozumy, niczego nie przeoczyli, w całej sprawie nie ma drugiego dna lub mogą liczyć na wdzięczność... ale nie odkrywajmy kart zbyt wcześnie. Postacie morderców są nakreślone dość grubą kreską, jednakże Wexler unika pułapki stereotypu, sprawnie go wykorzystując, aby opowiedzieć barwną historię z suspensem. Podeszła do tej kwestii lekko i widać, że nieźle bawiła się przerysowanymi wizerunkami oraz żywą dynamiką relacji pomiędzy Maisie (Olivia Scott Welch), Jude’em (Mena Massoud), Dougiem (Laurent Pitrie) i Grantem (Derek Johns). Generalnie niemal wszystkie postacie ukazane w Grze w opętanie służą temu, by zaprezentować znane schematy, po czym je przetasować, czyniąc kolejne otwarcia w grze, a zarazem dokładając kolejne piętro domku z kart, jakim okazują się plany i założenia zarówno domowników, jak i „krwawych kolędników”.
Gra w opętanie, posiłkując się kliszami, zawiera sporo smaczków i wycieczek chociażby do utworów Czarne święta (raczej oryginału z 1973 w reżyserii Boba Clarka), Funny Games (Michael Haneke), Księga strachu (Alex Zamm) czy rozmaitych elementów charakterystycznych dla Quentina Tarantino. Mamy tu zwrócenie uwagi na ponadczasową hipokryzję w związku z traktowaniem weteranów wojskowych; fascynację dziennikarzy i publiki seryjnymi mordercami i związaną z tym znieczulicę; fakt, że wygląd nie musi świadczyć o dzieciństwie i podłożu kulturowym; znaną nie tylko z filmów młodzieżowych kwestię bezrefleksyjnego dręczenia osamotnionych „dziwaków” przez grupę „popularnych”; odrzucenie przez rodzinę, a także problem samookaleczania w celu odseparowania bólu psychicznego. Reżyserka przemyca między wierszami opowieść o samotności i niedopasowaniu do reszty, tęsknocie za bliską osobą, która przerwie krąg alienacji, choćby była to relacja z różnych względów egzotyczna. Tak Samantha, jak i Clara (a nawet Maisie i... Rose) są outsiderkami, które tylko udają, że je to nie obchodzi, i zrobią wiele, aby zyskać bratnią/siostrzaną duszę, a przy tym poczuć siłę i odegrać się na świecie. To wymarzona gwiazdka z nieba…
Piekło czeka na ciebie
Film Jenn Wexler stanowi zręcznie zrealizowaną produkcję, która oferuje dobrą zabawę – w dużej mierze wskutek kilku pomysłowych wolt w scenariuszu (zwłaszcza trzy są naprawdę udane). Lecz widzowie oczekujący po Grze w opętanie jakiejś niezwykłej oryginalności, zupełnie nowego spojrzenia, zapewne poczują się zawiedzeni, ukontentowane za to będą osoby ceniące żonglerkę składnikami konwencji i nieoczywiste połączenia (tu horror o fanatycznych mordercach i siłach nadprzyrodzonych z ciepłą wigilijną historią o przyjaźni i wielkich darach, które otrzymało się z niespodziewanej strony). Podobnie nie ucieszą się odbiorcy pragnący mrocznej i ponurej opowieści. Trochę mylący jest także polski tytuł... ale to też nic nowego. Ważne jest, że twórczyni wykreowała żywy krwawy obraz z hołdem dla dziecka w każdym z nas, które marzyło o tym, że zostanie zauważone i docenione, że czeka je niezwykła przygoda. A do tego widać tu mrugnięcie okiem odnośnie do pewnego motywu – wszakże nie od dziś wiemy, że w opowieściach grozy najbardziej przerażająca okazuje się niewinna słodka dziewczynka.
GramTV przedstawia:
W Grze w opętanie (którą w Polsce po raz pierwszy można było zobaczyć na Splat!FilmFest z 2023 roku) zachwyca przede wszystkim obłędna wręcz gra Georgii Acken. Warto pilnie śledzić miny i zachowania Clary, to istna uczta dla oczu. Generalnie aktorzy i aktorki radzą sobie dobrze – zwłaszcza frenetyczny w swej roli Mena Massoud. Szkoda trochę, że Rose i Samantha okazują się nader irytujące, a Grant za mało pogłębiony (ta persona aż prosi o rozwinięcie). Przypada do gustu solidnie dobrana, klimatyczna muzyka z epoki. Niektórzy mogą uznać, że CGI krwi nie wyszło – cóż, to jedno z nawiązań do kolorystyki w kinie lat 70 (jak i zdjęcia). Tak czy owak, jeśli widz/widzka podejdzie do niniejszego obrazu bez przymrużenia oka, dopatrując się stuprocentowego realizmu i zżymając na prawdziwą i domniemaną naiwność w przewrotnej zabawie kliszami, nie będzie się cieszyć prezentem pod choinkę od Jennifer Wexler. Warto dodać, że w rankingu najlepszych niezależnych horrorów 2023 zorganizowanym przez The Hollywood Reporter produkcja zajęła trzecie miejsce... Tak więc z innym podejściem ten film bardzo przyjemnie się ogląda i na nikogo nie czeka piekło zawiedzionych nadziei. Komponuje się to nieco z dwuznacznością słów o piekle, wyszeptanych przez jedną z postaci...
7,5
Udany krwawy horror świąteczny z humorem i... spełnieniem marzeń wewnętrznego dziecka, który należy obejrzeć z przymrużeniem oka.
Plusy
Obłędna Georgia Acken i generalnie dobra gra aktorska
Zwroty akcji
Żonglowanie kliszami i składnikami konwencji
Zgrabne połączenie horroru, filmu młodzieżowego i komponentu ciepłej komedii świątecznej
Klimatyczna muzyka i zdjęcia
Minusy
Część postaci jest irytująca lub wymagająca pogłębienia
Część widzów będzie rozczarowana zamierzoną naiwnością pewnych wątków (przydałoby się trochę więcej czasu ekranowego, by to i owo dopowiedzieć)
Część odbiorców uzna, że film i tak jest zbyt mało oryginalny
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!