Po kilku latach od premiery Astro’s Playground sympatyczny Astro Bot powraca z pełnoprawną grą platformową, którą mimo dobrze znanych sztuczek dodaje świeżości i drugie tyle uśmiechu!
Po wielkim sukcesie darmowego Astro’s Playground, które pojawiło się wraz z pojawieniem się PlayStation 5 na rynku nie dziwi fakt, że Sony poszło za ciosem wraz z pełnoprawną grą o Astro Bocie (pamiętając, że wcześniej miała również miejsce premiera gry na PS VR). Prawda jest taka, że po wielu latach prób udało się znaleźć pełnoprawną maskotkę PlayStation i czego by nie mówić, to w tej roli uroczy robot sprawdza się idealnie łącząc nowoczesność z nostalgią.
Aby zadać kilka dodatkowych pytań jeszcze przyjdzie czas w dalszej części tej recenzji, ale na ten moment można powiedzieć jedno – mimo iż może się wydawać, że Astro Bot to „mała gra dla poczatkujących graczy”, to jest to niesamowicie błędne pierwsze wrażenie. Okazuje się bowiem, ze Team Asobi potrafi tworzyć świetnie platformówki, które nie tylko zaskakują wizualnie, ale również pomysłami na niektóre zagadki oraz poziomem, który nie raz potrafi zaskoczyć zupełnie znikąd.
Zły, niedobry i… zielony
Tło fabularne Astro Bota jest niebywale proste – w trakcie swej podróży na pokładzie PlayStation 5 Astro Boty zostają zaatakowane przez złego, niedobrego i bardzo zielonego (hmmm…) kosmicznego stwora, który zabiera procesor statku i sprawia, że roboty lądują na bliżej nieznanej planecie. Wszystkie elementy konsoli również znajdują się w różnych galaktykach, a zadaniem naszego dzielnego bohatera jest znalezienie zarówno swoich towarzyszy podróży, jak i naprawienie statku oraz pokonanie tego złego, niedobrego i ZIELONEGO (HMMMM…) potwora.
Pod względem rozgrywki samej w sobie można byłoby powiedzieć, że Astro Bot to tak naprawdę kilka razy większa od Astro’s Playground gra, w której Team Asobi ukryło o wiele więcej głębi niż w przypadku darmowego tytułu na rozgrzewkę. Znalazło się tu bowiem miejsce nie tylko na nowe sposoby przemieszczania się czy też zagadki, ale również chociażby wyzwania i znajdźki. Do tego stopnia, że właściwie trudno jest powiedzieć „to jest zdecydowanie gra dla młodszych odbiorców”.
W pewnym momencie natężenie związane ze zręcznością oraz platformówkowym obyciem mogą się dać we znaki i dobrze, bo prawda jest taka, że Astro Bot jako gra tworzy niesamowicie dobry most między młodszymi graczami, a tymi, którzy na grach jako takich wręcz spiłowali swoje zęby. Z drugiej strony te zupełnie nowe pomysły na pokonywanie przeszkód potrafią zmienić myślenie o rozgrywce oraz niektórych zagadkach o 180 stopni np. gdy otrzymujemy możliwość zmniejszenia swojej postaci czy też użycia jej jako… gąbki wchłaniającej wodę. Widać, że tych pomysłów twórcy mieli bardzo dużo i co najważniejsze każdy z nich w dużym stopniu sprawdza się bardzo dobrze.
Dodatkowo pomysł ze zbieraniem Astro Botów po różnych mapach dodaje temu wszystkiemu element tego, co ekscytowało chociażby w pierwszym Raymanie. Z jednej strony eksploracja oraz chęć calakowania poziomów (niektóre roboty bardzo trudno znaleźć!), a z drugiej chęć posiadania wszystkich możliwych dodatkowych robotów związanymi z markami, które budowały PlayStation przez te wszystkie lata. Dlatego też nie zauważymy tam tylko i wyłącznie bohaterów gier PlayStation Studios – znalazło się również miejsce dla bohaterów Resident Evil, serii Persona czy też Lary Croft z Tomb Raidera.
Nie zmienia to jednak faktu, iż dużą rolę odgrywają tutaj właśnie gry od PlayStation i to właśnie nim poświęcone są również duże etapy końcowe, w których nasz dzielny Astro Bot przejmuje niejako moce ich bohaterów. Nie zdradzając za dużo powiem tak – całość wygląda trochę tak, jakbyśmy otrzymali mini grę związaną z konkretnym tytułem w dużej grze, jaką jest Astro Bot. I jest to niesamowity pomysł, bo okazuje się, że nawet z gier nie do końca celujących w PEGI 3 czy 7 można zrobić ich wersję dla młodszego odbiorcy. Efekt końcowy jest bardzo dobry, a myślę, że i fani konkretnych serii powinni być zadowoleni z takiego konkretnego mrugnięcia okiem w ich stronę.
Z zupełnie innej strony natomiast dochodzi element zbierania puzzli po to, aby otworzyć kolejne miejscówki w głównym hubie do losowania przedmiotów dla naszych robotów (taka mała gacha game), przemalowania naszego statku (kontrolera) czy tez przebrania Astro Bota (np. w strój Huntera z Bloodborne… czyli Bloodborne 2 potwierdzone). I również świetnym jest to, że właściwie wraz z postępami mamy do zebrania również sporo rzeczy w miejscu lądowania robotów, a im więcej ich znajdziemy, tym więcej miejsc będziemy mogli eksplorować.
Najlepsza możliwa prezentacja możliwości DualSense?
Byłoby dziwnie, gdyby jedna z flagowych gier od PlayStation Studios nie obsługiwała w pełni możliwości kontrolera DualSense, prawda?
GramTV przedstawia:
Trzeba oddać Team Asobi to, że biorąc pod uwagę wszystkie możliwości, to Astro Bot jest prawdopodobnie najlepszym możliwym tytułem wykorzystującym możliwości kontrolera do PlayStation 5 nawet, jeśli weźmiemy pod uwagę inne gry od „niebieskich”. Począwszy od tych najbardziej zauważalnych elementów jak wykorzystanie różnego obciążenia spustów w ramach Adaptive Triggers po takie detale jak odrobiny piasku delikatnie wykorzystujące wibracje z Haptic Feedback. Zresztą, nawet znalazło się miejsce na to, aby korzystać z sensora ruchu, dzięki któremu trzeba czasami wykonać kilka ruchów kontrolerem do wykonania pewnych akcji w grze.
Dlatego też jeśli kiedykolwiek chcieliście zobaczyć tytuł, to Astro Bot jest grą, która najlepiej wykorzystuje możliwości kontrolera DualSense. Podobnie jak w przypadku Astro’s Playground, ale na nieco wiekszą skalę sprawiając, że nawet zabawa sensorami ruchowymi może sprawiać niesamowitą frajdę.
Przepiękny świat, który łączy wiele elementów w całość
Nie bez powodu po wrażeniach z możliwości DualSense w Astro Bocie przechodzę do tego, jak graficznie i dźwiękowo wypada ten tytuł, bo prawdę mówiąc… to wszystko łączy się w niesamowicie dobrze wykreowaną całość. Głównie dlatego, że to, co ma miejsce na ekranie w połączeniu ze świetnym dźwiękiem oraz doznaniami poprzez kontroler łączy się w piękny obrazek całości, który mimo bajkowej otoczki robi bardzo pozytywne wrażenie.
Tym bardziej, że w ramach elementów wizualnych nie mówimy tutaj tylko i wyłącznie o tym, że jest ładnie – jest tu bowiem element odwzorowania fizyki płynów, piasku czy nawet przeciskania się przez śnieg, które przekładane są również na odpowiednie wibracje w kontrolerze. Trudno się tym nie zachwycać, ale myślę, że największą frajdę będą mieli z tego najmłodsi gracze.
Astro Bot to zdecydowanie przyszłość PlayStation!
Podczas ogrywania Astro Bota doszło do mnie kilka wniosków związanych z grami od PlayStation Studios.
Pierwszym i najważniejszym jest fakt, że rzeczywiście – Astro Bot jako maskotka PlayStation sprawdza się znakomicie i jest spora szansa, że Sony będzie na niego stawiać w przyszłości. Z drugiej strony również okazuje się, iż można stworzyć dobrą i przyjazną dla wszystkich graczy platformówkę, która będzie łączyła różne stopnie wtajemniczenia w gatunek od początkujących adeptów po wprawionych weteranów dzięki wyzwaniom. Dodatkowa nuta nostalgii natomiast sprawia, że wiele razy przyjdzie westchnąć widząc dobrze znanych i lubianych bohaterów różnych gier na swojej drodze. W połączeniu z niesamowitym połączeniem graficznym, dźwiękowym oraz wykorzystania DualSense maluje się obraz świetnej gry na wyłączność dla posiadaczy PlayStation 5.
Mimo wszystko jednak zastanawiam się… do dalej? Prawda jest bowiem taka, że na nostalgii nie można jeździć w nieskończoność, a Astro Bot bez występów gościnnych może wydawać się dość biedny. Nie mniej jednak pomysł z tworzeniem mini gier w ramach dobrze znanych gier jest jakimś wyjściem – sprawdził się w przypadku tej gry, więc myślę, że zdecydowanie można byłoby pójść o krok dalej w kreowaniu „astrobotowego multiwersum” na większa skalę.
Jedyna rzecz, która pozostaje to cena gry, która może się wydawać nieco za wysoka biorąc pod uwagę to, jak dobre było darmowe Astro’s Playground, a na ile został wyceniony Concord… który wypadł o wiele gorzej. Mimo wszystko jednak warto Astro Bota rozpatrywać w kategorii naprawdę mądrze skrojonej gry platformowej, która łączy przyjemność z wyzwaniem oraz dolewa hektolitry nostalgii na będącego przed ekranem gracza. Czuć w tym również podejście wynikające z miłości do gier, które zbudowały PlayStation jako platformę niż tworzenie gier, które wynikają z tabelek analityków i pewnej analizy trendów (zazwyczaj spóźnionej o tych kilka miesięcy czy lat).
Dlatego też mogę z czystym sumieniem Astro Bota polecić czy to wam, czy to waszym pociechom… czy wam i waszym pociechom, ponieważ wspólne granie w ten tytuł może przynieść całkiem sporo frajdy. Ewentualnie może być to bardzo dobry sposób na opowiadanie młodszym graczom o tym, że “kiedyś były czasy” i odblokować całą masę potężnych wspomnień.
9,0
Kapitalne rozwinięcie pomysłów z Astro's Playground na o wiele większą skalę - Astro Bot łączy platformówkowy geniusz z kolejną, nostalgiczną wyprawą przez generacje!
Plusy
Świetne połączenie semi-otwartego platformera z nostalgią związaną z grami na PlayStation.
Spora liczba różnych znajdziek oraz wyzwań dla fanów "calakowania" gier podczas eksploracji poszczególnych etapów.
Pozornie łatwo, ale jednak kilka momentów potrafi zajść za skórę.
Etapy, które są mini wersjami większych hitów z PlayStation.
Astro Bot jako maskotka sprawdza się niesamowicie!
Graficznie, dźwiękowo oraz w połączeniu z możliwościami DualSense tworzy niesamowicie imersyjną i miłą dla oka rozgrywkę.
Minusy
Dla wprawionych fanów platformówek może być za łatwo...
Z-ca Redaktora Naczelnego Gram.pl. Wielbiciel wyścigów, bijatyk i tych gier, które zasadniczo nikogo. To ja zacząłem ruch #GrajciewYakuzę. Po godzinach fan muzyki niezależnej i kuchni koreańskiej.
Astro Bota biorę w ciemno. Po tym, jaką nieskrępowaną, wręcz dziecięcą, radochę dało mi Rescue Mission, które po ograniu około 90 gier na PS VR było dla mnie pierwszym tytułem bez cienia zawahania na 10/10 (wyborna grafika, rozgrywka, wykorzystanie możliwości VR, humor, udźwiękowienie... no wprost wszystko), to pre-order tutaj wszedł na grę wraz z tym uroczym padem.
A to wszystko, choć PS5 jeszcze nie mam, bo czekam na Pro :)
dariuszp
Gramowicz
07/09/2024 11:01
MisioKGB napisał:
Przekonaliście mnie, jak stanieje to odkurzę konsolę, oby się uruchomiła po tych kilku miesiącach ;>
Ja tak mam z Xbox. Ostatnio odpaliłem go żeby spróbować Palworld. Wcześniej odpalałem go tylko dla Fable. W dwójkę nie zagrasz na PC.
Gierka jest fantastyczna chociaż bardzo łatwa. Ale dawno nie miałem tyle przyjemności z tak prostej gry.
Od strony technicznej jest fenomenalnie. Też zbytnio się nie powtarza. Tzn każda misja to nowy biom, nowy pomysł itp. Raz sobie pływam, raz poluje na małpy z siecią na motyle a raz walczę z King Kongiem który rzuca we mnie gigantyczne metalowe belki niszcząc budynki na których stoję.
Dodatkowo gra celebruje Playstation. Więc np. jak znajduję robota który udaje Solid Snake-a to później na głównej mapie znajduje pudło i jak je uderzę to się okazuje że Solid Snake siedzi pod kartonowym pudłem i czyta i jak tylko zauważa że został odkryty wskakuje pod pudełko ponownie :-D
Niby drobiazg a nie służy niczemu innemu tylko cieszy. Co pokazuje że studio robiło grę dla zabawy a tylko po to by zarobić i iść do domu.
MisioKGB
Gramowicz
07/09/2024 09:37
Przekonaliście mnie, jak stanieje to odkurzę konsolę, oby się uruchomiła po tych kilku miesiącach ;>