Recenzja Destiny 2: The Witch Queen - powrót Bungie do formy sprzed lat!

Miałem wiele obaw, ale okazuje się, że całkiem niesłusznie – The Witch Queen od strony fabularnej to prawdopodobnie jedna z najlepiej napisanych historii w świecie Destiny 2.

Jądro ciemności?

Vow of the Disciple, czyli nowy rajd w Destiny 2 to z jednej strony wyprawa w sam głąb piramidy znajdującej się tuż przy Tronowym Świecie Savathun i właściwie nic, czego byśmy wcześniej nie doświadczyli. Z drugiej natomiast jest to pierwszy bliski kontakt z The Witness oraz przedsmak tego, czego możemy się spodziewać w niedalekiej przyszłości. Zanim jednak przejdę to szczegółów, które można byłoby nazwać spoilerami kilka słów o tym, jak ogólnie zapatruję się na nowy rajd.

Zacznę może od tego, że mimo wszystko jednak jestem zawiedziony tym, iż Bungie na ten moment odeszło od tworzenia potężnych rajdów podobnych do King’s Fall czy The Last Wish. Chociaż rozumiem dlaczego twórcy zdecydowali się na format zbliżony bardziej długością do Wrath of The Machine – po prostu w przypadku tak ogromnych wypadów szansa, że ktoś je ukończy jest zdecydowanie mniejsza i to pokazał właśnie przypadek The Last Wish, który był fenomenalnym rajdem od strony designu oraz starć, ale był również jednym z najdłuższych (jeśli nie najdłuższym?) rajdów w historii Destiny. Z drugiej strony Vow of the Disciple sprawia wrażenie aktywności, w którym zdecydowanie większy nacisk stawiany jest na zapamiętywanie znaków (jeśli myśleliście, że w The Last Wish było ich dużo… to tu jest zdecydowanie więcej) oraz bieganie, ale to akurat nie zaskakuje, bo wpisuje się w pewien schemat już ograny w Destiny 2 w poprzednich dodatkach.

Trzeba jednak oddać Bungie to, że mimo wszystko Vow of the Disciple od strony designu miejsc oraz informacji otrzymywanych na każdym kroku (zwłaszcza po zakończeniu misji Preservation) całość sprawia, że w głowie pojawia się coraz więcej pytań o przyszłość świata Destiny. To coś, co można nazwać pewnego rodzaju odwrotnością tego, z czym mieliśmy do czynienia w swojej dotychczasowej przygodzie. Głównie dlatego, że nawet walcząc z królem Oryxem na Dreadnaughcie i mierząc się z Takenami czuć było, iż jest to jeden z elementów tego świata. W przypadku The Witness jest zupełnie inaczej – to są przybysze z zewnątrz oraz ci, którzy są ponad wszystkim.

Tak naprawdę od momentu wejścia do piramidy i przebijania się przez kolejne starcia aż do walki z ostatnim bossem cały czas można mieć wrażenie… że coś tu jednak jest nie tak. To bardzo podobne odczucie do tego, które mogło się pojawić w głowie gracza chociażby podczas gry w Control od studia Remedy – całość potrafi wywołać niepokój, niepewność, może momentami strach ze względu na surowość tego miejsca oraz mistycyzm, którym jest ono owiane. Dokładając do tego elementy przepowiedni, którą rozpracowali gracze z grupy Raid Secrets można mieć wrażenie, że tak naprawdę wydarzenia z The Witch Queen oraz rajdu VotD to dopiero delikatny wstęp do tego, co wydarzy się zarówno na przestrzeni całego roku, jak i później w dodatku Lightfall. I przez delikatny mam na myśli „jeszcze nie wydarzyło się nic takiego, co mogłoby zaboleć”. A jeśli mielibyśmy spojrzeć na to, co miało miejsce w poprzednich sezonach w dodatku Beyond Light, to mam wrażenie, że na przestrzeni tego dodatku możemy być świadkami naprawdę ciekawych wydarzeń przed wielkim finałem.

Natomiast jeśli chodzi o sam rajd to zdecydowanie trzyma on poziom, który wcześniej zaserwował dodatek Beyond Light, ale mimo wszystko po wypadzie w sam głąb piramidy spodziewałem się czegoś zdecydowanie na większą skalę. Ale tutaj raczej bym to pozostawiał w kwestii gustu niż rzeczywiście czegoś, co może przeszkadzać.

Nowości, nowości… ale w PvP bardzo skromnie.

Jeśli zadaliście sobie w głowie pytanie „dlaczego skromnie”, to odpowiedź jest naprawdę prosta.

GramTV przedstawia:

Void 3.0 to właściwie przeniesienie zasad zarządzania umiejętnościami z mocy Stazy. Daje on zdecydowanie więcej możliwości dostosowania mocy do swoich potrzeb, a co najważniejsze – zdobycie fragmentów czy aspektów do nowej Pustki wymaga właściwie tylko dużych pokładów… Glimmeru, aby zapłacić Ikorze Rey za korzystanie z tych nowości. Szkoda tylko, że ostatecznie tylko jeden z żywiołów światła doczekał się w tym momencie przemiany. Wtedy chociaż byłoby zdecydowanie więcej rzeczy do robienia poza standardowymi tygodniowymi rytuałami oraz kombinowania, które z ustawień najlepiej się spisują w przypadku konkretnych klas postaci. Ale mimo wszystko jest to krok we właściwym kierunku, jeśli podejdziemy do tematu czysto technicznie – więcej możliwości to również większa zabawa w stylu MMO i taki efekt też Bungie chciało uzyskać. Mówiąc w skrócie, jest moc!

Podobnie fajną zabawą jest wprowadzony w The Witch Queen system craftingu, chociaż zupełnie szczerze mówiąc… tutaj może trochę irytować system zbierania surowców do tworzenia nowych broni, czyli Deepsight Resonance. W telegraficznym skrócie wygląda to tak, że Strażnik aby zdobyć schemat danej broni musi wypełnić pasek „postępów” do pełna i zgarnąć z niej materiały. Problem w tym, że po wykonaniu procesu nie oznacza to, że nie będziemy trafiać na podobne karabiny do „zapełnienia” tylko z innymi perkami. Innymi słowy, aby stworzyć swoją broń trzeba będzie trochę tym wszystkim żonglować w różnych aktywnościach w grze. Co prawda nie jest to wielce problematyczne, ponieważ takie testowanie na myśl przypomina mi misje od Banshee-44 (Gunsmith) z Destiny 1 oraz nie wpływa to znacząco w trakcie wypełniania misji tygodniowych, ale może namieszać tym, którzy od długiego czasu wykorzystują konkretne buildy. Z drugiej strony jednak pomysł zdobywania poziomów broni, odblokowywania mocniejszych perków oraz memento sprawia wrażenie takiego, który podpowiada mi, aby powiedzieć „jestem na tak”. Zwłaszcza, że po zdobyciu Glewii (jednej z broni mocno promowanej przez Bungie w zwiastunach) zauważyłem, że często z niej korzystam i dopieszczam niektóre elementy, aby pasowały do zamysłu buildu postaci. I głónie dlatego, że jako broń spisuje się nie tylko w walce wręcz, ale również i walce dystansowej. Dlatego też czas pokaże jak twórcy będą rozwijać ten element rozgrywki w przyszłości. Potencjał w tym ogromny jest, sam chciałbym zobaczyć wiele starszych typów broni z czasów nawet poprzedniej odsłony Destiny dostępnych w ramach tego systemu.

Natomiast jeśli chodzi o pozostałe elementy rozgrywki to można mówić o małym rozczarowaniu, zwłaszcza w kwestii trybów PvP. Jakkolwiek to nie zabrzmi – wejście na Crucible w tym momencie sprawia wrażenie, jakby czas zatrzymał się w miejscu i nadal jest to ta sama zabawa z nieco inną pulą map w tym sezonie. W przypadku Gambita jest trochę lepiej, bo mimo wszystko zmieniono zasady walki z przyzwanym bossem – pokonanie dwóch wiedźm znajdujących się w różnych miejscach na mapie dopiero pozwala na zadawanie obrażeń przeciwnikowi, co daje taki delikatny posmak walki ze strike’ów. Ale mimo wszystko jest to nadal poszukiwanie idealnego rozwiązania w formule, a tak naprawdę kolejny jego etap, bo patrząc jak Gambit zmieniał się przez ostatnie lata można mieć wrażenie, że z jakiegoś powodu Bungie nadal nie udało się znaleźć złotego środka.

Z pewnością brakuje aren w miejscach, które związane są z dodatkiem The Witch Queen. Ciekawym dodatkiem mogłoby być wprowadzenie Lucent Hive do Gambita wraz z jednostkami wspieranymi przez duchy. Zakładam, że mogłoby to zdrowo namieszać w samej rozgrywce i odświeżyć trochę formułę zabawy podobnie, jak miało to miejsce po pojawieniu się Gambit Prime. Tak czy inaczej, można mieć wrażenie, że Bungie podeszło do tematu w prosty sposób: jeśli coś się sprawdza i działa, to znaczy że jest dobrze. I trudno mówić, że tak nie jest, ale mimo wszystko nowe mapy lub powrót ulubionych miejsc z Destiny Content Vault to coś, czego powinniśmy wymagać w ramach premiery nowego dodatku lub sezonu.

Komentarze
8
fenr1r napisał:

Ja wszedłem w temat przy okazji Beyond Light i powiem tak. Ludzie w sieci jarali się różnymi rzeczami, a ja na to wszystko miałem wywalone, bo nie wiedziałem kto, co, z kim i dlaczego. Jeżeli chodzi o nowego gracza, to Destiny 2 daje zero kontekstu. Są jeszcze jakieś odniesienia do pewnych wydarzeń z usuniętej już zawartości i może są one nawet interesujące, ale cóż, pozostaje youtube i wiki.

Jeszcze ten sezon z kosmicznymi robakami dawał radę, nawet ciekawy temat, ale reszta? Słabo.

Ależ ja się z Tobą zgadzam i to w zupełności i dlatego też mówię, że nowy gracz może mieć problem z wejściem w ten świat nie wiedząc nic z kontekstu. Ale to samo można powiedzieć również o tych, którzy kompletnie nie grali w Destiny 1. Powiedziałbym nawet, że w przypadku The Witch Queen jest o wiele trudniej grać bez znajomości dodatków The Dark Below oraz The Taken King.

Natomiast co do sezonów - tutaj uważam, że po prostu mamy różnicę zdań. Z mojej perspektywy, po wielu różnych próbach opowiadania historii sezonowo w Destiny 2 dostaliśmy trzy naprawdę dobre sezony. 

Destiny 2 to nie jest MMO.

No nie jest, ale mimo wszystko aspiruje do tego i Bungie mówi o tym mniej więcej od premiery dodatku Beyond Light. Zresztą, prawda jest też taka, że niestety (i powtarzam to już któryś raz) - prawdopodobnie Beyond Light oraz/lub The Witch Queen przewidziane były na "Destiny 3", ale po rozstaniu się z Activision plany kompletnie spaliły na panewce. Dlatego też Bungie musiało podjąć trudną decyzję - albo rotować zawartością, albo sprawić, że gra w aktualnej formie będzie się sypała bardziej niż powinna, bo mimo wszystko całość nie jest z gumy i trzeba było robić miejsce. 

Z ciekawości niedawno wróciłem do Warframe. Mogłem przejść misje fabularne, które zostawiłem 4 lata temu, mogłem zagrać w rzeczy dodane później. Wystarczyło paręnaście minut z wiki, żeby sobie przypomnieć większość rzeczy. Zdaje się, że nowy gracz może spokojnie ograć wszystko od początku do końca. Szkoda tylko, że jednak Warframe nie jest tak dobry jak Destiny pod względem rozgrywki.

Dlatego też wracam do tego, co napisałem @Amelio_rate - uważam, że Bungie mogłoby wprowadzić rozwiązania podobne do: 

a) Guild Wars 2 z ogrywaniem zawartości po premierze w dowolnym momencie, bo są one na zupełnie innych instancjach niż ta docelowa, do której gracze trafiają.

b) wykorzystać patent z konsol umożliwiający wybór zawartości do instalacji - wtedy po ograniu konkretnej części kasowałoby się kampanię i temat jest z głowy.

Oczywiście to tylko moja fantazja, która z mojej perspektywy (osoby grającej w gry i piszącej o grach, a nie deva) jest w miarę logiczna, a może być kompletnie nie do zrealizowania od strony czysto technicznej.

Przypadku Warframe to również jest trochę inny typ gry, który jest inaczej zbudowany od samego jej początku. Nie do końca bym równał jedno do drugiego, bo w przypadku WF mamy w dużej mierze proceduralnie generowane obszary oraz kilka sprytnych sztuczek, które pozwalają mocno zredukować miejsce na dysku danej gry po wejściu nowych lokacji otwartych i Railjacka. Zresztą, nawet Digital Frontier tłumaczyli na TennoConie (albo na GDC) jak to się stało, że mimo swojego ogromu Railjack nie zajmuje tyle miejsca. Polecam.

Destiny 2 ma taki problem, że na te sztuczki zbytnio miejsca nie ma - albo wrzucasz duży świat i aktywności, albo zostajesz z niczym, bo assety same w sobie ważą naprawdę sporo. Oczywiście, w teorii najlepszym rozwiązaniem byłoby przepisanie całej gry na nowo i wprowadzenie nowych sztuczek... ale mogłoby również być tak, że wcale by to rozwiązanie nie zadziałało tak jak powinno i mocno wpłynęłoby na jakość gry jako takiej. To bardzo podobny problem do tego, który ma (niestety) The Division - nie da się tej gry rozszerzać w nieskończoność, bo im bardziej by się ją naładowywało, to ta zamknięta struktura by się naprężała i w końcu by pękła. To gry, które są tworzone w zupełnie innym stylu i z myślą, że kiedyś powstanie kontynuacja, która pociągnie dalej temat.

Dlatego też Bungie, poniekąd, mówiąc o "przyszłości Destiny po Lightfall i kolejnym dodatku" prawdopodobnie też między wierszami mówi o grze, którą da się rozwijać w nieco inny sposób niż do tej pory. I dlatego też musieli pójść na pewne ustępstwa. Tak, może to się nie podobać (mi się to również nie podoba... bo lubię chociażby Pyramidiona czy starcie z Xolem na Marsie z Warminda), ale mimo wszystko rozumiem dlaczego (prawdopodobnie) ten ruch został wykonany. Marne pocieszenie, ale niestety jakieś.

fenr1r
Gramowicz
15/03/2022 16:59
Amelio_rate napisał

I z jednej strony zgadzam się z tym, że po całość historii trzeba się udać na YT i poświęcić kilka godzin, jasne. Ale z drugiej strony jeśli komuś nie zależy, to kompletnie nie jest to do niczego potrzebne, bo w WQ bardzo łatwo można ogarnąć jaka jest główna oś historii i narracja w danym momencie. Są Strażnicy (te dobre ziomki), korzystają ze Światła, a Hive (wystarczy popatrzeć na nich i wiadomo, że są do bicia) te Światło ukradł i trzeba je odzyskać.

Ja wszedłem w temat przy okazji Beyond Light i powiem tak. Ludzie w sieci jarali się różnymi rzeczami, a ja na to wszystko miałem wywalone, bo nie wiedziałem kto, co, z kim i dlaczego. Jeżeli chodzi o nowego gracza, to Destiny 2 daje zero kontekstu. Są jeszcze jakieś odniesienia do pewnych wydarzeń z usuniętej już zawartości i może są one nawet interesujące, ale cóż, pozostaje youtube i wiki.

Jeszcze ten sezon z kosmicznymi robakami dawał radę, nawet ciekawy temat, ale reszta? Słabo.

Tylko to dotyczy każdej gry, która jest w miarę rozbudowana, jest kilka lat na rynku i ma MMO w nazwie.

Destiny 2 to nie jest MMO.

Z ciekawości niedawno wróciłem do Warframe. Mogłem przejść misje fabularne, które zostawiłem 4 lata temu, mogłem zagrać w rzeczy dodane później. Wystarczyło paręnaście minut z wiki, żeby sobie przypomnieć większość rzeczy. Zdaje się, że nowy gracz może spokojnie ograć wszystko od początku do końca. Szkoda tylko, że jednak Warframe nie jest tak dobry jak Destiny pod względem rozgrywki.

Amelio_rate napisał:

Miałem nie grać, ale machina marketingowa skutecznie mnie przekonała, toteż dorzucę swoje trzy grosze. Ogólnie DCV to jest porażka i nie ma co nad tym dyskutować. Powiedziałbym też, że paywall w przypadku tego dodatku jest trochę przegięty. W edycji deluxe rozumiem jeszcze Osteo Strigę, ale żeby wrzucać tam 2 dungeony, bo i tak trzeba będzie za nie w przyszłości zapłacić to trochę kapa.

Yep i dlatego też poniekąd, mimo że kampania sama w sobie mi się bardzo podobała mimo luźnych przebiegów... to wyzej tez trudno było mi dać ocenę. Co do dungeonów to ja tak naprawdę jestem ciekawy tego, czy rzeczywiście będą one aż tak mocno warte swojej ceny. Mam również nadzieję, że ostatecznie nikt nie wpadnie z Bungie na pomysł, aby wrzucić Crota's End Redux jako jednego z nich, bo to będzie już zdrowe cięcie. Ale liczę, że może jednak zaskoczą pozytywnie. Grasp of Avarice mimo wszystko było warte swojej ceny jeśli chodzi o dodatek rocznicowy - to był naprawdę fajny dungeon.

Druga sprawa - to jest naprawdę fajny dodatek. I z jednej strony zgadzam się z tym, że po całość historii trzeba się udać na YT i poświęcić kilka godzin, jasne. Ale z drugiej strony jeśli komuś nie zależy, to kompletnie nie jest to do niczego potrzebne, bo w WQ bardzo łatwo można ogarnąć jaka jest główna oś historii i narracja w danym momencie. Są Strażnicy (te dobre ziomki), korzystają ze Światła, a Hive (wystarczy popatrzeć na nich i wiadomo, że są do bicia) te Światło ukradł i trzeba je odzyskać. Całą kampanię zagrałem z dwoma osobami, które kompletnie w D2 nie siedzą i było zacnie. Czasami trzeba było coś dopowiedzieć i wyjaśnić, ale to tyle. 

Dlatego też strasznie cieszę się, że są takie osoby pokroju Byfa, które rozwalają lore Destiny na czynniki pierwsze i robią z tego kilkanaście materiałów po kilkanaście minut każdy. Aktualnie jestem na historii bossa z rajdu i powiem tak - dodając wszystkie elementy do siebie oraz kilka scenek z kampanii dochodzę do wniosku, że "wiem, że nic nie wiem". Tyle różnych scenariuszy mi się rysuje przed oczami, że właściwie każdy z nich jest na swój sposób realny. I to jest w tym szystkim piękne. 

Co do tego, że nowi gracze mogą się poczuć zagubieni - no mogą. Tylko to dotyczy każdej gry, która jest w miarę rozbudowana, jest kilka lat na rynku i ma MMO w nazwie. Nie da się dogodzić wszystkim. Natomiast muszę powiedzieć, że z moim ograniczonym playtimem i tak czuję, że w tej chwili Destiny jest najbardziej przyjazne casualowemu graniu odkąd pamiętam. Grind jest, jasne, ale nie taki bezczelny jak wcześniej. Ranga sezonowa szybko wpada, właściwie za wszystko można zdobyć powerful engramy, sporo pinnacle też rozsianych po aktywnościach. Tutaj props. 

Dlatego też wychodzę z założenia, że najlepszym rozwiązaniem na DCV oraz możliwość ogrywania zawartości przez nowych graczy byłoby zrobienie czegoś podobnego do sezonów w Guild Wars 2 - możesz je ograć zawsze, wykupić dostep i przejść fabułę, bo odbywa się ona w zupełnie innej instancji. Ok, problemem może byc ogrywanie tego z kimś przez matchmaking, ale mimo wszystko da się w to grać na luzie solo. Głównie dlatego, że tak jak mówisz - grind nie jest tak szkaradny i w przypadku "dogrywania" zawartości z przeszłości i tak większość graczy startowałaby z poziomu minimum w aktualnym dodatku i problemem by to dużym nie było.

PVP ssie i gdyby nie wyzwania tygodniowe i pinnacle to bym tego nie dotykał kijem. Już Gambit w tym sezonie lepszy. A to umówmy się - naprawdę spory wyczyn. Trzymam kciuki żeby historia była spójna i naprawdę zachęcała do regularnego wracania choćby po to żeby popchać te sezonowe questy do przodu.

Dokładnie to - to mnie zaskoczyło w ubiegłym roku i mam nadzieję, że w tym roku pod względem historii będzie podobnie. Chociaż już pierwsza opowieść mnie trochę zaskoczyła. 

Poza tym fajna recenzja, dzięki Muradin. 

Cała przyjemność po mojej stronie. Dzięki za dobre słowo :) 




Trwa Wczytywanie