Po kilku pierwszych minutach na SoLA Festival w Dead Island 2 wpadamy w spiralę powtarzalności i frustracji – mogło być znacznie lepiej...
Gdy kilka miesięcy temu recenzowałem dodatek HAUS do Dead Island 2 miałem wrażenie, że Dambuster Studios ma w zanadrzu zdecydowanie więcej niż to, co zaprezentowano w tym DLC. Głównie dlatego, że pomysł na rozszerzenie podstawowej gry o kilka naprawdę dobrych pomysłów okraszonych niesamowitym, momentami mrocznym humorem. Po prostu taka formuła w przypadku Dead Island 2 sprawdza się znakomicie, a przy okazji wypełnia niszę pozostawioną pustą przez chociażby serię Dead Rising.
SoLA Festival przez pewien czas udaje się stworzyć coś bardzo podobnego tylko po to, aby z czasem cyklicznie wracać do tych samych schematów i wykończyć je właściwie tym samym z nieco bardziej irytującym skutkiem.
Głośna muzyka i dzikie tłumy?
Można byłoby powiedzieć, że setting SoLA jest jak najbardziej ciekawy – jest wielki festiwal muzyczny bazujący na Coachelli (albo naszym Openerze) oraz motyw muzyki, która sprawia, że ludzie zamieniają się w żądne krwi istoty. Można byłoby powiedzieć, że jest to naprawdę dobre pole do popisu, aby stworzyć coś wyjątkowego i na swój sposób szalonego.
O ile w przypadku HAUS mieliśmy do czynienia z wieloma terenami zamkniętymi oraz niewiarygodnie mrocznymi tak SoLA jest tego wszystkiego przeciwieństwem. Spore i puste (w większości) tereny, do tego kilka stref festiwalowych. Można byłoby powiedzieć, że jest to idealne miejsce do tego, aby odbywał się chaos… i niestety okazuje się, że tak nie do końca. Największym problemem bowiem jest fakt, że tak jak wspomniałem we wstępie większość dodatku SoLA to zasadniczo wykonywanie tych samych czynności w rożnych miejscach z małymi modyfikacjami odnośnie tego, jakie potwory w tym momencie będą nas atakować.
Co prawda są z dwie czy trzy niespodzianki, które bardzo pozytywnie zaskakują, a system Flesh połączony z zestawami broni sprawia, że łupanie zombiaków na lewo i prawo sprawia taką samą przyjemność jak w poprzednich ponad 20h rozgrywki. Sęk w tym, że niestety to za mało, aby móc powiedzieć, że SoLA to dobry dodatek. Mógłbym nawet powiedzieć, że w porównaniu do HAUS twórcy poszli na totalną łatwiznę serwując tylko kolorowe, klimatyczne otoczenie i kilka naprawdę fajnych projektów zombie (np. fanka alternatywnych dźwięków biegająca z plecakiem pełnym paliwa). Również dobrym pomysłem było wprowadzenie tutaj nowego, głównego bossa, który do momentu ostatecznego starcia był dość interesującą „przeszkadzajką”, a tak skończył jako kolejny przeciwnik z ogromną liczną punktów życia i jednym checkpointem przed początkiem starcia. Żadnych specjalnych mechanik, tylko tak naprawdę obijanie worka z mięsem do momentu, gdy jego licznik spadnie do zera, co trwa naprawdę długo. W tym momencie bardzo mocno doceniłem to, jak ostateczne starcie zaprojektowane było w HAUS – było ono bowiem na swój sposób unikalne.
Natomiast wracając jeszcze na chwilę do fabuły, to tak naprawdę w przypadku SoLA przewija się ona naprawdę symbolicznie i o ile pewne powiązania z główną fabułą Dead Island 2 się pojawiają, tak nadal można mieć wrażenie, ze Dambuster Studios nie miało dużego pomysłu na to jak mocniej ją zarysować w interesujący sposób. Bo co z tego, że jest ona elementem nieco większej układanki, skoro perspektyw na kolejne dodatki czy też większe gry na razie nie widać. Przypomina mi to sytuację z grą Outriders, w której kilka fabularnych zalążków się co prawda pojawiło, ale koniec końców możliwości na rozwinięcie tych motywów raczej nie będzie.
GramTV przedstawia:
Innymi słowy mówiąc – rozczarowanie fabularne SoLA miesza się nadal z niesamowicie miodną rozgrywką, która mimo wszystko potrafi uzależnić i dawać ogromną satysfakcją. Tym bardziej, ze Carla jako postać prezentuje się w tym dodatku niczym wyjęta żywcem z Serious Sama rzucając co chwila czerstwymi one-linerami wywołującymi uśmiech na twarz. Aż żal, że ta szansa została tak mocno zmarnowana.
Czy warto kupić bilety na SoLA Festival?
Szczerze mówiąc ogranie dodatku SoLA do Dead Island 2 może sprawić nieco mniejszy zawód wtedy, gdy grę w tej bogatszej wersji z przepustką sezonową zakupiło się w niesamowicie przystępnej cenie. Głównie dlatego, że podstawowa gra nadal jest niesamowicie rozrywkową grą w dobrze znanych zombie klimatach z systemem walki, który może się podobać graczom na wiele sposobów.
Wtedy zarówno HAUS jak i SoLA Festival mogą się opłacać do ogrania – są to relatywnie krótkie przygody, które można potraktować jako zadania poboczne do pełnej gry i sama zabawa w takiej formie niezbyt boli. Z kolei gdybym miał te dodatki kupować osobno… to prawdopodobnie mocno bym się zastanowił nad tym wyborem w przypadku SoLA, które na tle HAUS wypada średnio jeśli wziąć podsumować wszelkie plusy i minusy tego dodatku. Miałem małą nadzieję, że większa liczba zadań sprawi, że tych atrakcji będzie nieco więcej, ale tu również można byłoby powiedzieć o pewnym rozczarowaniu. Koniec końców nie oczekiwałem na zbyt wiele, a i tak dostałem zaskakująco mało. Tak można podsumować w skrócie oba rozszerzenia do Dead Island 2, bo choć o ile sama gra broniła się na wielu frontach mając pewne zauważalne minusy, tak dodatki wypadły bardzo przeciętnie.
Szkoda, bo tak naprawdę chciałbym, aby Dambuster Studios wyciągnęło wnioski i zaczęło prace nad ewentualną trzecią częścią cyklu. Podstawa bowiem jest na tyle dobra, że z dobrze opowiedzianą historią i odrobiną szaleństwa w rozgrywce mogłaby być jedną z lepszych gier traktujących o zombie apokalipsie. A tak pozostaje nam czekać na kolejny sygnał…
4,5
System Flesh ratuje tutaj sporo - lineup SoLA Festival mógł być zdecydowanie lepszy
Plusy
Łupanie zombiaków w Dead Island 2 nadal sprawia dużo frajdy.
Dość unikalny setting i kilka starć, które mogą się podobać.
Główny przeciwnik w dodatku przez praktycznie całą grę...
Minusy
... który rozczarowuje w ostatecznym starciu.
Duże puste przestrzenie i brak pomysłu na ciekawe mechaniki w różnych strefach festivalu.
Z-ca Redaktora Naczelnego Gram.pl. Wielbiciel wyścigów, bijatyk i tych gier, które zasadniczo nikogo. To ja zacząłem ruch #GrajciewYakuzę. Po godzinach fan muzyki niezależnej i kuchni koreańskiej.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!