Recenzja dwóch pierwszych odcinków Tajnej Inwazji. Polityka według Marvela

Radosław Krajewski
2023/06/16 09:00
1
0

Wprowadzenie do Avengers: Secret Wars.

Światowe elity Skrulli

Studio tym razem pozwoliło odpocząć swoim superbohaterom, na rzecz przedstawienia kolejnej historii Nicka Fury’ego. Były szef S.H.I.E.L.D. od dawna zasługiwał na nieco więcej czasu ekranowego, ale szkoda, że wydarzyło się to już po Avengers: Koniec gry. Niestety serial kolejny raz odnosi się do „blipnięcia” Thanosa, a bohaterowie nie szczędzą Fury’emu uwag, że ten zmienił się po pięcioletnim okresie, w którym przestał istnieć. I rzeczywiście, Fury to bohater umęczony, u kresu swoich sił, kryjący się pod maską twardziela i ciętego języka. Pierwsze dwa odcinki poszerzają jego wątek, co stanowi jeden z największych ich plusów. Chociaż twórcy powinni zastanowić się nad zmniejszeniem udziału Samuela L. Jacksona w scenach akcji, który już po prostu nie domaga. Aktor ma już na karku 75 lat i to niestety widać.

Światowe elity Skrulli, Recenzja dwóch pierwszych odcinków Tajnej Inwazji. Polityka według Marvela

Przekonująco wypada również Kingsley Ben-Adir jako Gravik. Tym razem Marvel nie pokusił się o tego samego generycznego złoczyńcę co zawsze, który w każdym swoich ruchu musi podkreślać szaleństwo. Wręcz przeciwnie, lider opozycyjnych Skrulli, którzy chcą przejąć Ziemię dla siebie i uczynić z niej swój nowy dom, jest zimny, opanowany, a nawet wyrachowany, a przy tym okrutny, bezwzględny, emanujący charyzmą i władzą. Zdecydowanie nie jest to na razie złoczyńca idealny, ale to miła odskocznia od ostatnich schematów w kinie superbohaterskim. Liczę, że twórcy odpowiednio rozwinęli tę postać w dalszej części sezonu, przedstawiając jego kolejne motywacje wynikające z trudniej przeszłości.

Sporym problemem Tajnej Inwazji jest również cała polityczna otoczka, która z jednej strony jest mocno ugruntowana w naszej rzeczywistości, ale z drugiej ledwo zarysowana w sposób, aby nikogo specjalnie nie urazić. Marvel wyraźnie boi się mocniejszych komentarzy i zabrania głosu w polityczno-społecznej retoryce, ale na siłę da się tu znaleźć pewne odniesienia do współczesnych realiów. Chociażby w tajnej radzie Skrulli, która jest niczym żywcem wyjęta ze spiskowych teorii o Iluminatach.

GramTV przedstawia:

Szkoda, że oprócz Nicka Fury’ego i Gravika reszta postaci jak na razie została potraktowana po macoszemu. Szczególnie nowa gwiazda Marvela, czyli Emilia Clarke, która wciela się w G'iah. Serial poświęca jej całkiem sporo czasu, ale jak na razie nie rozbudowuje jej postaci na tyle, aby jakkolwiek mogła sobą zainteresować. Rozczarowująco małą rolę jak na razie ma Talos, a Marii Hill równie dobrze mogłoby w ogóle nie być, a nikt nawet nie zauważyłby jej braku. Zdecydowanie najdziwniejszą, a przy tym najmniej pasującą bohaterką jest Sonya Falsworth, grana przez Olivię Colman, która jest agentką MI6 i znajomą Fury’ego. To właśnie w tej postaci jest to niepotrzebne i irytujące szaleństwo oraz ekscentryzm, który zazwyczaj cechuje antagonistów.

Tajna Inwazja nie zaczyna się najlepiej. Marvel nie kłamał w licznych zapowiedziach, że będzie to zupełnie inna produkcja, ale to nie oznacza, że automatycznie lepsza. Studio proponuje coś nowego, ale nie do końca wie, jak się za to zabrać, aby jednocześnie rzeczywiście uczynić z Tajnej Inwazji świeży produkt, przy jednoczesnym zachowaniu dotychczasowych widzów, którzy muszą zaliczyć tę produkcję, aby w pełni cieszyć się Avengers: Secret Wars. Jeżeli ktoś jednak liczył, że MCU dostanie swojego Andora, to niestety będzie musiał jeszcze trochę poczekać. Najnowszy serial Marvela może i rozpostarł skrzydła, ale jak na razie wciąż stoi na dachu, nieśmiało zabierając się do lotu.

Strona 2/2
5,0
Tajna Inwazja okazuje się nie aż tak tajna, ani tak udana, jak chcieliby tego fani MCU, którzy są zmęczeni superbohaterskimi produkcjami.
Plusy
  • Wątek Nicka Fury’ego
  • Kingsley Ben-Adir sprawdza się jako antagonista
  • Marvel spełnił swoje obietnice, dostarczając poważniejszy, wolniejszy i nastawiony na polityczne wątki serial…
Minusy
  • …ale jak na razie intryga bardziej nudzi, niż ekscytuje
  • Nadmiar niewykorzystanych postaci
  • Fabuła skierowana do dojrzalszych widzów, ale wykonana w sposób, aby nie zniechęcić żadnego fana MCU
  • Polityczne komentarze bez zaangażowania i odwagi
  • Kiepskie efekty specjalne
  • To miała być produkcja, która odmieni wizerunek seriali Marvela
Komentarze
1
Headbangerr
Gramowicz
17/06/2023 07:33

Brightburn, Unbreakable, The New Mutants, Logan, The Boys, czy chociażby Deadpool - to są przykłady, jak można zrobić coś "inaczej" w tym temacie.

Disneya zwyczajnie nie interesuje, żeby zrobić coś dobrze. Doi tylko pieniądze z popularnych marek, realizując przy okazji swój mroczny lewicowy program.