Recenzja filmu Czerwona nota. Blockbuster na miarę Netflixa

Radosław Krajewski
2021/11/15 15:20
2
0

Na Netflixie pojawiła się nowa superprodukcja. Oceniamy, czy wysoki budżet przełożył się na dobry film.

Skok stulecia

Każdy nowy film z Dwaynem Johnsonem wzbudza wiele emocji. Nie inaczej było z Czerwoną notą, do której prawa jeszcze w 2018 roku zdobył Universal Pictures. W międzyczasie do projektu dołączył Ryan Reynolds oraz Gal Gadot, ale podczas fazy produkcyjnej wytwórnia wycofała się z dystrybucji filmu, sprzedając prawa Netflixowi. Był to zaskakujący ruch, który szybko ustanowił film Rawsona Marshalla Thurbera, jako najdroższą produkcję platformy. Przez pandemię i liczne opóźnienia, budżet Czerwonej noty wynoszący 135 milionów dolarów urósł do 200 milionów dolarów. Oczekiwania były więc ogromne, nie tylko ze względu na wysokie koszty, ale przede wszystkim gwiazdorską obsadę. Pomimo ogromnego ryzyka władze platformy mogą świętować sukces. Nie tylko dlatego, że film bije pierwsze rekordy oglądalności, ale przede wszystkim na wzgląd, że to udana produkcja, która może zapoczątkować nową serię.Skok stulecia, Recenzja filmu Czerwona nota. Blockbuster na miarę NetflixaAgent John Hartley (Dwayne Johnson) jest profilerem FBI, który udaje się do Rzymu, po otrzymaniu cynku, że jeden z największych złodziei, Nolan Booth (Ryan Reynolds), ma zamiar wykraść dwutysięczne złote jajo, które Kleopatra otrzymała w darze od Marka Antoniusza. Razem z policjantką Urvashi Das (Ritu Arya) łapią przestępcę, ale Hartley zostaje wrobiony w oszustwo i razem z Nolanem trafiają do rosyjskiego gułagu. W więzieniu postanawiają współpracować, aby zdobyć pozostałe dwa jaja i zgarnąć za nie setki milionów dolarów. Zadanie nie będzie jednak proste, gdy ich kruche zaufanie zostanie wystawione na próbę, po dołączeniu do gry o nagrodę oszustki znanej pod pseudonimem Goniec (Gal Gadot). Cała trójka rozpoczyna polowanie na cenne artefakty, ale tylko Nolan wie, gdzie ukryte jest uważane za zaginione trzecie jajo.

Czerwona nota od pierwszych chwil dostarcza spore pokłady rozrywki. Film bawi się konwencją i już w pierwszych scenach jesteśmy wielokrotnie oszukiwanie przez twórców, którzy wykorzystują schematy najróżniejszych gatunków, aby wpasować je w komediowe i lekkie tony całej produkcji. Nie bądźcie więc zdziwieni, gdy Czerwona nota wejdzie w rejony zarezerwowane dla Jamesa Bonda, Indiany Jonesa, Ocean’s Eleven, a nawet filmów Michaela Baya. Iście wybuchowa mieszanka sprawdza się znakomicie, gdy podejdziemy do seansu z odpowiednim dystansem. Oczekując czegoś więcej, niż letniego blockbustera będziecie zawiedzeni, jak wiele elementów ze sobą nie współgra.

GramTV przedstawia:

Nie oszukujmy się, ale scenariusz Czerwonej noty nie należy do najlepszych. Otrzymujemy prostą historię z obietnicą licznych ekscytujących napadów, zdrad i zaskakujących sojuszy. Wszystkie te obietnice zostają spełnione przez twórców, ale w liczbie, która potrafi zmęczyć nawet najbardziej wyrozumiałych widzów. Gdy scenarzyści nie mieli pomysłu na fabularny rozwój, serwują nam zwroty akcji, które szybko wyczerpują przyjemność ze śledzenia i tak już prostej historii. Cała opowieść jest tylko pretekstem do przebywania z trójką bohaterów oraz kolejnymi scenami akcji.Sercem i siłą Czerwonej noty jest trójka głównych bohaterów. Rawson Marshall Thurber w Millerach oraz Agencie i pół udowodnił, że świetnie sprawdza się w kumpelskich komediach, które polegają na relacjach między bohaterami. Doświadczenie wyniesione ze wspomnianych produkcji zaprocentowało w najnowszym hicie Netflixa, którą ogląda się głównie dzięki świetnym rolom. Ryan Reynolds jak zwykle tworzy postać, która swoje wady maskuje niewybrednym humorem. Aktor nie powtarza jednak swojej roli z Deadpoola czy Free Guy, ale tworzy charyzmatycznego, zawadiackiego, a przy tym niezwykle bystrego i cwanego bohatera, który nie czuj się najlepiej w rozwiązaniach siłowych.

Komentarze
2
KoD997
Gramowicz
15/11/2021 16:55

Liczyłem na lekko głupkowate kino akcji z dużą ilością humoru i się nie zawiodłem. Gdybym poszedł na to do kina, to raczej żałowałbym pieniędzy, ale na wieczór przy piwku przed TV z dziewczyną/żoną jest w sam raz. Polecam.

Wicket
Gramowicz
15/11/2021 15:36

Ten film to jest woke gowno , RR jest oczywiscie zawsze traktowany jako "lovable clown" , a oczywiscie ta baba i the rock jak ci powazniejsi i bardziej kompetetni -_- = SF w rzeczywistosci...