Na Netflixie pojawił się nowy akcyjniak z elementami horroru. Oceniamy, czy to dobra blockbusterowa produkcja.
Polowanie na kły
Tematyka wampirów stała się ostatnimi czasy bardzo bliska Netflixowi. Od kilku lat na platformie pojawiło się wiele produkcji, które eksploatują wątek krwiopijców. Niestety większość z nich nie była zbyt udana i choć Nocne kły, czy Krwawe niebo miały swój potencjał, to nie został on należycie wykorzystany. Platforma jednak się nie poddaje i wciąż próbuje stworzyć najlepszą możliwą propozycję dla fanów Nosferatu i innej Draculi. Nieźle przyjęty serial Pierwsze zabójstwo nie przyciągnął jednak zbyt wielu widzów, więc teraz przyszedł czas na Dzienną zmianę, która ma przynajmniej kilka mocnych atutów, aby stać się tegorocznym hitem serwisu.
Bud Jablonski (Jamie Foxx) z pozoru jest niczym niewyróżniającym się facetem w średnim wieku, który lubi zapolować na wampiry. Ledwo wiążąc koniec z końcem, musi wrócić do łask agencji zrzeszających łowców, aby uzbierać pieniądze na czesne i aparat ortodontyczny dla córki. Wraz z kolegą po fachu, Wielkim Johnem Elliottem (Snoop Dogg), przekonują szefa, aby pozwolił Budowi wrócić do pracy. Przydzielony zostaje mu Seth (Dave Franco), pracowity, ale strachliwy urzędnik, który nigdy nie działał w terenie. Razem ruszają zapolować na młodziki, aby Jablonski jak najszybciej zdołał uzbierać pieniądze. Nie wie jednak, że poprzednie zabójstwo wampira wywołało serię zdarzeń, przez które jego rodzinie zagraża ogromne niebezpieczeństwo.
GramTV przedstawia:
Kaskaderzy coraz mocniej rozpychają się łokciami w Hollywood, przechodząc z ról koordynatorów scen akcji, do reżyserów kina akcji. Wystarczy wspomnieć o Chadzie Stahelskim, Davidzie Leitchu, czy Samie Hargravsie, którzy w ostatnich latach nakręcili filmy, stanowiące wzór dla kolejnych reżyserów, chcących zabrać się za akcyjniaki. Do tego grona dołączył J.J. Perry, który już od pierwszej sceny obiecuje, że Dzienna zmiana nie będzie kolejnym generycznym blockbusterem, a przynajmniej nie pod względem scen, gdzie trup ściele się gęsto, a czarna posoka tryska w każdym kierunku. Sceny akcji to niezaprzeczalnie największy plus produkcji, w których reżyser doskonale wiedział, jak zdynamizować wszystkie pojedynki, kusząc się na bardziej wyrafinowane metody, niż nudny i chaotyczny szybki montaż, który ma zakryć wszelkie niedoskonałości.
Co prawda nie ma tu krzty jakiejkolwiek innowacyjności i wszystkie te popisy widzieliśmy już w innych filmach. W końcu ciężko jest przebić trzy części Johna Wicka, czy też serię Raid, ale Perry wychodzi z tych porównań obronną ręką, dostarczając pomysłowy balet śmierci, który zadowoli każdego fana akcyjniaków. I może im bliżej końca, tym widać, że urozmaiceń jest coraz mniej, a twórcy powielają niektóre popisy, ale można to wszystko wybaczyć, biorąc pod uwagę streamingowy rodowód filmu, który ma być tańszym i szybszym zamiennikiem dla kinowych produkcji, którym niektórych błędów wybaczyć nie można. Tym bardziej że Dzienna zmiana to idealny letni blockbuster, który nie zapycha na długo głowy, a pozwala dobrze spędzić niecałe dwie godziny seansu.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!