Recenzja filmu Glass Onion: Film z serii „Na noże”. Warstwy ze szkła

Radosław Krajewski
2022/12/22 16:00
2
1

Kontynuacja Na noże debiutuje na Netflixie. Sprawdzamy, czy to kolejna misternie utkana intryga do rozwiązania.

Dysruptorzy

Po przygodzie w świecie Gwiezdnych wojen Rian Johnson zaskoczył wszystkich swoim oryginalnym podejściem do reinterpretacji gatunku kryminałów. Poziom metatekstualny w Na noże sprawdzał się rewelacyjnie, zarówno w samej kryminalnej historii, jak i działając na płaszczyznach igrania z oczekiwaniami i przyzwyczajeniami widzów, jednocześnie oddając hołd klasycznym detektywom, na czele z Herkulesem Poirotem i Sherlockiem Holmesem. Na noże stało się wielkim komercyjnym hitem, więc zgodnie z trendami produkcja urosła do rangi nowej filmowej serii, w której każda kolejna sprawa miała być połączona postacią ekscentrycznego Benoita Blanca. Ale jak stworzyć jeszcze lepszą kontynuację, która ponownie będzie mogła zabawić się fabularnie z widzem w kotka i myszkę? To tylko wiedział Rian Johnson, któremu na szczęście ta sztuka niemal w pełni się udała.

Dysruptorzy, Recenzja filmu Glass Onion: Film z serii „Na noże”. Warstwy ze szkła

Multimiliarder Miles Bron (Edward Norton) zaprasza na swoją grecką wyspę pięcioro przyjaciół: gubernatorkę stanu Connecticut, Claire Debellę (Kathryn Hahn), odnoszącego sukcesy naukowca Lionela Toussainta (Leslie Odom Jr.), projektantkę mody i byłą modelkę Birdie Jay (Kate Hudson), wraz z jej niezawodną asystentką Peg (Jessica Henwick), streamera Duke’a Cody’ego (Dave Bautista) z jego dziewczyną Whiskey (Madelyn Cline), a także byłą partnerką biznesową Andi Brand (Janelle Monáe), z którą jeszcze kilka miesięcy temu spotkał się na sali sądowej podczas głośnego procesu. Goście mają wziąć udział w tajemniczej grze i odkryć, kto stoi za zabójstwem Milesa. Niespodziewanie w imprezie bierze udział również detektyw Benoit Blanc (Daniel Craig), który z niejasnych powodów został zaproszony do luksusowej posiadłości Milesa. Wkrótce jednak niewinna gra przeradza się w prawdziwe miejsce zbrodni i tylko Blanc może odkryć, kto stoi za zabójstwem jednego z uczestników morderczej gry.

Przed Johnsonem stało bardzo trudne zadanie, aby skonstruować całą intrygę w taki sposób, aby widz był równie zaskoczony kolejnymi zwrotami akcji, jak w pierwszej części. Gdy w Na noże oryginalność całej historii polegała na mylnych tropach, to w Glass Onion podobne rozwiązanie tak łatwo by już nie przeszły. Reżyser musiał więc zastosować zupełnie inne sztuczki, aby jednocześnie zachować konstrukcyjną ciągłość z oryginałem, ale wciąż zagwarantować widzowi uczestnictwo w rozwiązywaniu zagadki i odkrywaniu kolejnych poszlak, które budują całą mozaikowy wątek kryminalny. I to jest wręcz absurdalne, jak dobrze Johnsonowi to wyszło.

GramTV przedstawia:

Już sama możliwość bliższego poznania wszystkich bohaterów, jeszcze przed pierwszych morderstwem, jest niezwykle trafionym zabiegiem, który zapobiega poczuciu powtórki z Na noże. Rewelacyjna scena otwierająca pozwala lepiej zapoznać się z potencjalnymi ofiarami/przestępcami, którzy wezmą udział w grze Brona na wyspie. Wystarczyła kilkuminutowa sekwencja, aby każdy z bohaterów mógł zaprezentować swoje mocne i słabe strony, mocno przypisane są do ich charakterów, posady, czy wzajemnych relacji.

Mnogość bohaterów, którzy działają zarówno na poziomie indywidualnym, jak i grupowym, nie przysparza żadnych problemów i widz błyskawicznie jest w stanie połapać się, kto jest kim. Zagadką pozostaje, co ich wszystkich łączy z Bronem oraz zbuntowaną Andi Brand, która nienawidzi ich wszystkich. Rian Johnson powoli odkrywa kolejne warstwy stworzonej przez siebie intrygi (tytuł filmu nie jest przypadkowy), ponownie ingerując w poszlaki, prezentując wydarzenia z kilku perspektyw, aby przedstawić pełny obraz, tym samym zmieniając kontekst niektórych scen. I choć są to proste zabiegi, to ciężko gniewać się na reżysera, skoro płynnie przechodzi od jednej nitki śledztwa do drugiej, niejednokrotnie zaskakując świetnie podanymi zwrotami akcji.

Komentarze
2
Headbangerr
Gramowicz
08/01/2023 10:57

Po zakończeniu kontynuacji rewelacyjnej pierwszej części oczekiwałem trochę czegoś innego.

Cała otoczka 'dwójki' była jak dla mnie zbyt głupkowata. Z klasycznego 'kto zabił' zrobili parodię na styl 'don't look up', gdzie wszyscy zachowują się jak idioci, z panem detektywem włącznie.

Renchar
Gramowicz
29/12/2022 14:07

W pełni się zgadzam zakończenie to była kpina.