Pierwszy od trzech lat nowy film z Johnnym Deppem już wkrótce pojawi się w kinach. Oceniamy, jak wypada wielki powrót aktora.
Zwykła dziewczyna z ludu
Przypadek Johnny’ego Deppa pokazuje, jak łatwo można zniszczyć czyjąś karierę, dobre imię i godność. Choć nigdy się nie dowiemy, ile prawdy było w oskarżeniach kierowanych w jego stronę, to ostatecznie sąd uznał jego niewinność w najgłośniejszym procesie ostatnich lat. Depp mógł bezpiecznie wrócić do grania, ale kontynuowanie kariery w Hollywood raczej nikomu nie jest na rękę. Tym bardziej aktorowi, który słusznie zawiódł się na swoich dotychczasowych współpracownikach. Dlatego Deppa coraz częściej będziemy oglądać w mniejszych, bardziej kameralnych produkcjach, którym daleko do miana kasowych hitów. Jest to jednak nisza, na której skorzystają wszyscy. Depp znów będzie mógł brylować na światowych festiwalach, zdobywając różne nagrody, a produkcje otrzymają rozgłos, wyłącznie za sprawą obsadzenia w niej tak dużej gwiazdy. Najlepszym tego przykładem jest Kochanica króla Jeanne du Barry, która zapewne przeszłaby bez większego echa, ale nazwisko największej gwiazdy robi jednak swoje.
Historia opowiada o Jeanne (Maïwenn), prostej kobiecie z ludu, która szybko poznała uciechy świata, zarabiając na życie własnym ciałem. Jej matka dostrzegła w tym zarobek, oddając swoją córkę w ramiona żądnych zabawy arystokratów. W domu publicznym Jeanne poznaje hrabiego du Barry (Melvil Poupaud), który przygarnia ją jako swoją kochankę. Kobieta szykowana jest jako oblubienica samego króla Ludwika XV (Johnny Depp), o ile koronowany władca ją zechce. Niepospolity charakter kobiety szybko zwraca na siebie uwagę króla. Jeanne zostaje faworytą Ludwika XV, pomimo sprzeciwu jego córek i całego dworu. Dla przyszłej hrabiny to spełnienie marzeń, ale również wielkie ryzyko, że dworskie intrygi w końcu zaczną zagrażać jej życiu.
GramTV przedstawia:
Kochanica Króla Jeanne du Barry nie jest zwykłym dramatem biograficznym o Wersalu, choć na pozór może się takim wydawać. Pełno tu jednak ironii, sarkazmu i krytyki ówczesnych obyczajów. Film nie skręca jednak w stronę komedii, luźniejszego podejścia do tematu, choć nie traktuje opowieści o życiu Jeanne śmiertelnie poważnie. Wierny sługa i przyjaciel Ludwika XV, La Borde uczy nową kochankę króla pewnych zasad zachowywania się przy władcy. Szybko jednak zdajemy sobie sprawę, że Jeanne nie należy do tych kobiet, które za wszelką cenę będą chciały zaimponować królowi znajomością etykiety. Gdy inni boją się odwrócić plecami do króla, poruszając się do drzwi tyłem, wykonując przy tym głośne i dziwaczne ruchy, du Barry czuje się na tyle swobodnie przy swoim kochanku, że szybko rezygnuje z podobnych manier. Maïwenn robi z tego żart, który ciągnie i powtarza się przez cały film, aby nabrać dodatkowego znaczenia w samym zakończeniu.
Wiele jest tu elementów, które ówczesna szlachta mogłaby uznać rewolucyjne, ale dzięki temu otrzymujemy opowieść o kobiecie, która miała niebagatelny wpływ na cały dwór. Jeanne wstrząsnęła posadami wersalu, choć była kurtyzaną. Jednak jej ciekawość świata i otwartość na nowe doświadczenia wystarczyły, aby sięgnęła samego szczytu. Nie zawsze reżyserka ukazuje to z odpowiednim wyczuciem, stawiając swoją bohaterkę nadmiernie na piedestale, nawet wtedy, gdy nie jest to wskazane. Jeanne zbyt często zdaje się oderwana od całej arystokracji, nawet po wielu latach spędzonych wśród ludzi z najwyższych sfer. Maïwenn niepotrzebnie gubi to, co najważniejsze jest w swoim filmie, czyli historii o miłości, przeznaczaniu i walki z przeciwnościami, przy jednoczesnej groteskowej krytyce szlachty.