Dwa światy
Tak się szczęśliwie złożyło, że dopiero co do polskich kin trafiło Co w duszy gra, a już możemy cieszyć się kolejnym dziełem od mistrzów animacji z Pixara. Docelowo Luca miała być jedynym filmem uznanego studia w tym roku, ale pandemia zmieniły plany i nagrodzona Oscarem poprzednia produkcja Pixara musiała swoje odczekać, zanim trafiła na duży ekran w kilku krajach, w tym i w Polsce. Jednak nic straconego, bo gdy Co w duszy gra jest idealną propozycją dla starszych widzów, tak Luca będzie bawić całe rodziny niezależnie od wieku. Pragniecie poczuć namiastkę wakacji? Luca dostarczy Wam świetnych wrażeń, nie tylko jak zwykle najwyższą jakością animacji.
W podwodnym świecie z dala od ludzkich oczu żyją w spokoju morskie stworzenia. Takich jak Luca, którego jedynym zajęciem jest wypasanie niewielkich rybek. Jego rodzice surowo przestrzegają zasad, aby chłopiec oraz jego rodzina nie padli ofiarą poławiaczy ryb. Pewnego razu Luca napotyka na swej drodze tajemniczego Alberto, który odkrywa przed chłopcem świat na powierzchni. Razem beztrosko spędzają czas na niewielkiej wyspie, gdzie marzą o lśniącym, czerwonym skuterze, którym mogliby zwiedzić cały świat. W końcu decydują się na wyprawę do pobliskiej przybrzeżnej wioski, gdzie spotykają Giulię. Dziewczyna opowiada im o wyścigu i o wielkiej nagrodzie, dzięki której mogliby kupić wymarzony pojazd. Na ich drodze stoi Ercole, sześciokrotny zwycięzca turnieju, a także wrogo nastawieni do morskich stworzeń mieszkańcy. Chłopcy oraz ich nowa koleżanka zrobią wszystko, aby wygrać wyścig.
W przeciwieństwie do Co w duszy gra oraz Naprzód, najnowszy film Pixara skierowany jest również do mniejszych dzieci. Historia nie jest tak poważna, przejmująca i dojrzała, jak w poprzednich tytułach. Co nie znaczy, że starsi widzowie będą się nudzić i niecierpliwie wyczekiwać końca. Jak ma to miejsce u mistrzów animacji, ich film opowiada o uniwersalnych wartościach, które doskonale trafiają do publiczności w każdym wieku. Nie mogło więc zabraknąć wątku przyjaźni, który choć skręca w znajome rejony, to przypomina nam, że nie można narzucać nikomu swojej własnej woli. Przyjaźń działa wyłącznie wtedy, kiedy każda ze stron może być sobą niezależnie od okoliczności i podążać za własnymi marzeniami. Niby banalne, ale i tak urocze w swojej wymowie.
Podobnie jak w Naprzód i tym razem dostajemy przejmującą lekcję tolerancji. Może i końcówka nie wyciska łez, jak często ma to miejsce u Pixara, ale w tak spolaryzowanym świecie, nawet tak prosty przekaz może przynieść chwilę wytchnienia od kolejnych politycznych ataków w mediach czy agresji między użytkownikami mediów społecznościowych. Szczególnie że morski gatunek Luci łatwo można zastąpić jakąkolwiek mniejszością i dostajemy obraz o pojednaniu, próbie zrozumienia i zaakceptowania drugiej strony, bez względu na to skąd pochodzi i jak wygląda. Dobrze łączy się to z pobocznym wątkiem samoakceptacji, zarówno gdy wystarczy otoczyć się odpowiednimi osobami, aby odnaleźć swoje miejsce w świecie, jak również swoich uczuć i skrytych marzeń.
Wszystkie te wątki działają głównie dzięki bohaterom. Historia jest niezwykle prosta, a niektóre fabularne rozwiązania wręcz banalne, ale i tak z zainteresowaniem śledzi się kolejne losy trójki głównych postaci. Pomimo tego, że centralnym bohaterem jest tytułowy Luca, to dla rozwoju fabuły równie ważny jest Alberto, jak i Giulia. Wraz z Lucą poznajemy cały świat, ale to pozostała dwójka postaci jest katalizatorem wszystkich przygód i większości zabawnych sytuacji. Pixar doskonale wie, jak swoją historię urozmaicić żartami i jak zwykle się nie pomylili. Ich najnowsza produkcja może i nie wywoła salw śmiechu, ale sprawi, że z kina wyjdziecie w dużo lepszych nastrojach. Bohaterowie są więc świetnie napisani i dużo zabawy sprawiają ich wzajemne relacje, które pozwalają im nawzajem uczyć się od siebie i zmieniać na lepsze.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!