Czy złole mogą stać się dobrolami? Niejedna bajka już nas uczyła, że pozory mylą, ale co jeżeli bohaterowie są uparci i doskonale bawią się w roli złoczyńców?
Świat pierwszej ligi animacji dzielimy generalnie na Dreamworks i Disneya (do którego należy też Pixar). Wytwórnia znana z posiadania praw do Myszki Miki i rozmienienia Gwiezdnych Wojen na drobne już wypuściła w tym roku jeden hit, mowa oczywiście o dobrze przyjętym To nie wypanda. Z kolei Dreamworks na jesieni planuje wypuścić animację o kocie w butach znanym z serii o Shreku, natomiast przed tym wypuścił produkcję zupełnie świeżą, nietkniętą schematami i niesplamioną zamknięciem w żadnym znanym uniwersum. To Pan Wilk i spółka: Bad Guys, które od zeszłego piątku możecie oglądać w naszych kinach.
Poznajcie naszych bohaterów. Są to: Wilk, Wąż, Tarantula, Rekin i Pirania. Chwila, chwila, a co to za dziwaczna zgraja? Otóż w świecie przedstawionym poza postaciami ludzkimi mamy również humanoidalne zwierzaki, które jak możecie się domyślać, dosyć mocno nawiązują do stereotypów związanych z daną fauną. Przy okazji wymienieni powyżej stanowią ekipę słynnych w całym mieście złodziei, którzy terroryzują miasto napadając na banki i kradnąc wszystko co wartościowe. Nie musimy jednak czekać długo, ażeby szajka wpadła i… dostała jedyną w swoim rodzaju okazję, żeby zmienić swój sposób postępowania. W ramach eksperymentu zostają oddani pod skrzydła słynnego filantropa Profesora Marmolady (z wyglądu chomika), który ma na celu przeprowadzenie resocjalizacji bandyckiej zgrai i uczynienia z nich pełnoprawnych członków społeczeństwa. Pytanie tylko czy ich własny opór to jedyna przeszkoda jaką przyjdzie pokonać?
Pan Wilk i spółka nie kryje się z tym, że inspiracjami przy tworzeniu tej animacji były filmy Guy’a Ritchiego, takie jak słynny Przekręt czy Dżentelmeni, które są już gatunkiem samym w sobie, a także produkcje z gatunki „heist movie”, takie jak Ocean’s Eleven czy Gorączka. Wizualnie z kolei film odnosi się do klasyki kina neonoir i takich produkcji jak Starsky i Hutch czy Żyć i Umrzeć w L.A.Krótko mówiąc, klasycznie „męskie” kino z lekkim pazurkiem. Jeżeli lubicie ten rodzaj rozrywki, to jesteście na dobrym kursie na obraz który po prostu musi się Wam spodobać. Bo takie kino podoba się z założenia. Może nie zachwycać, ale zawsze się podoba.
GramTV przedstawia:
Pan Wilk i spółka oferuje wszystko za co kochamy kino tradycyjnie nazywane „męskim”. Główny bohater, tytułowy Pan Wilk ma w sobie luz i szarmanckość George’a Clooney’a ze wspomnianej już serii Ocean’s. Do tego dochodzi bardzo przyzwoity humor, w głównej mierze wynikający ze znakomitej chemii pomiędzy członkami szajki, a także między Wilkiem i burmistrzynią Diane Foxington. Rodzajów humoru mamy tutaj bez liku, od slapstickowego przez naprawdę niezłe odniesienia do szeroko pojętej popkultury. Jest sporo akcji, ale też mnóstwo braterskich pogawędek, drobnych utarczek czy błyskotliwych ruchów. Jest to film, który ma robić dobre wrażenie, jak błyszcząco białe zęby sprzedawcy z telezakupów czy nienaganne maniery uprzejmego kieszonkowca. Udaje się to świetnie, bo seans zlatuje nam w mgnieniu oka. Mgnieniu wypełnionym świetną zabawą.
Wypowiadam się raczej w superlatywach, ale Pan Wilk i spółka mają również nieco wad. Prawdę mówiąc miejscami jakość animacji wydawała się odstawać od konkurencji, zwłaszcza że byłem dosyć świeżo po obejrzeniu przepięknego wizualnie i artystycznie To nie wypanda. Jestem też prawie przekonany, że twórcy mogliby znaleźć czas aby poświęcić go odrobinę na rzecz członków szajki innych niż Pan Wilk czy Wąż. Szczególnie Rekin miał moim zdaniem potencjał na chociażby króciutkie backstory.
Pan Wilk i spółka: Bad Guys tworzony był według starej i sprawdzonej formuły wedle której dobrze powinni się na nim bawić zarówno dorośli jak i starsze dzieci. Ci pierwsi odnajdą w nim mnóstwo odniesień i urok znany ze swoich ulubionych rozrywkowych filmów, natomiast ci drudzy historię o przyjaźni, zmianie swojego zachowania i sporo naprawdę uroczego, prostego humoru. Warto wybrać się do kina.
7,5
Luźna i przyjemna opowieść o przyjaźni i powrocie na łono społeczeństwa, podlana sosem z "heist movie" i Guy'a Ritchiego
Plusy
Świetny, lekki humor
Nawiązania do kina "skoków" i filmów Guy'a Ritchiego
Klimat miasta wzorowany na Los Angeles jakie przedstawiano w kinie neo-noir
Seans upływa w mgnieniu oka
Minusy
Momentami nienajprzyjemniejszy graficznie
Nie narzekałbym gdyby poświęcono chociażby chwilę na backstory niektórych członków gangu
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!