Kiedyś groźny pies, dziś potulny baranek
Nawet pomimo zamknięcia kin w pierwszej połowie bieżącego roku, Patryk Vega nie dał za wygraną i zgodnie z tradycją wypuścił do kina dwa swoje filmy. Dopiero co reżyser zafundował nam Small World, jeden z jego najlepszych, jeżeli nie najlepszy obraz w całej swojej karierze, w którym udowodnił, że potrafi nakręcić twór, który nosi wszystkie znamiona filmu. Naiwnie liczyłem, że Vega będzie kontynuował tę ścieżkę i kilka kolejnych jego projektów będzie trzymało podobny poziom. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo błędne było to założenie. Dlatego mam nadzieję, że sami się o tym nie przekonacie i mimo wszystko nie wybierzecie się do kina na najnowszy film Vegi. Nowa część Pitbulla nie zasługuje na Wasze pieniądze, ani tym bardziej czas.Historia w Pitbullu rozpoczyna się na początku XXI wieku, kiedy w stolicy rządziła mafia z Pruszkowa. Niepozorny mężczyzna o pseudonimie Nos (Przemysław Bluszcz), rozpoczyna swoją karierę konstruując bomby oraz prowadząc niewielki dom publiczny. Gdy jego drogi krzyżują się z gangsterami, postanawia to wykorzystać i nakłonić Pershinga (Tomasz Dedek) do współpracy. W półświatku radzi sobie coraz lepiej, do czasu, aż jego przeciwnikiem nie zostanie funkcjonariusz Jacek Goc (Andrzej Grabowski). Gebels posunie się do wszystkich sztuczek, aby wpakować Nosa do więzienia. Kilkanaście lat później ich „znajomość” zostaje odnowiona, gdy syn Gebelsa, Jarek (Sebastian Dela), wraz z kolegami ze studiów zaczyna okradać domy, a jednym z nich jest posiadłość gangstera. Rozpoczyna się gra o życie wielu osób, w której tylko jeden może zostać wygranym.
Patryk Vega obiecująco rozpoczął swój film. Podobnie jak w swoich poprzednich produkcjach i w Pitbullu otrzymujemy krótką historię głównego bohatera, którym nie jest wcale Gebels, ale Nos. Przyszły gangster odhacza wszelką patologię, jaka mogła go spotkać w życiu. Począwszy od braku ojca, przez nieinteresującą się jego życiem matką, bezdomność, niepokojące hobby, aż po wejście w przestępczy świat. Pomimo wielu schematów, ogląda się to z zainteresowaniem, może dlatego, że Vega całkiem nieźle poradził sobie z umieszczeniem tej opowieści w prawdziwe realia gangsterskiej historii. Przynajmniej czuć w fabule pewną wiarygodność, która zupełnie rozmywa się w dalszej części filmu.Pitbull niestety szybko rezygnuje z kontynuowania historii Nosa i skupia się na życiu Gebelsa i jego syna. Gdy pierwsza część filmu to całkiem udany sensacyjniak, któremu łatwo wybaczyć słabsze momenty, tak kolejne dwie części to spektakl wszystkiego, co najgorsze w kinie Patryka Vega. Fabuła zaczyna być klejona na ślinę, rozwoju bohaterów nie uświadczymy, a sceny akcji nie wywołują żadnych emocji. Jednak nie jest to najgorsze w najnowszym dziele reżysera. Niestety od kilku filmów Vega manifestuje swoją wiarę, wplatając w opowieść kwestie religijne. Gdy w Small World mieliśmy do czynienia z demoniczną sektą pedofili, tak tym razem reżyser poszedł o krok dalej i zafundował nam Andrzeja Grabowskiego w roli współczesnego Mojżesza.