Rok bez ekranizacji powieści Stephena Kinga, to rok stracony. Oceniamy, czy Podpalaczka to kolejny hit na miarę To.
Ludzka pochodnia
W Hollywood istnieje kilka prawidłowości, a jedną z nich są cyklicznie wypuszczane adaptacje powieści mistrza grozy. Prawdopodobnie sam Stephen King dokładnie nie wie, jakie jego powieści są aktualnie ekranizowane, i nie ma co się temu dziwić, skoro większość z nich przepada bez echa. Od masowo produkowanych serialowych propozycji zdecydowanie łatwiej mają kinowe produkcje, w których pierwiastek Kinga często staje się głównym elementem ich kampanii promocyjnej. Podpalaczka od początku nie wyglądała na potencjalny hit, który będzie mógł stanąć obok To, Carrie, czy Doktor Sen. Ekranizacje Kinga dzielą się na dobre i złe, a najnowsza z ich niestety należy do tego drugiego grona.
Andy (Zac Efron) i Vicky (Sydney Lemmon) McGee żyją na przedmieściach wraz ze swoją córką Charlie (Ryan Kiera Armstrong). Cała rodzina skrywa sekret, przez który muszą często zmieniać miejsce zamieszkania. Para w latach studenckich wzięła udział w eksperymencie, dzięki któremu zyskali supermoce. Ich córka urodziła się z niezwykłymi zdolnościami, których nie potrafi kontrolować. Gdy objawia światu swoja niszczycielską moc, rodzina musi ponownie uciekać przed kapitan Hollister (Gloria Reuben), stojącej na czele tajemniczej organizacji. Ich śladem podąża Rainbird (Michael Greyeyes), na którym również przed laty testowano serum. Andy zrobi wszystko, aby ochronić swoją córkę, ale to może nie wystarczyć, gdy sama Charlie nie zapanuje nad swoimi mocami.
GramTV przedstawia:
Powieści Stephena Kinga mają w sobie coś, co jest niezwykle trudne do uchwycenia i przełożenia na język filmowy. Ta sztuka udaje się jedynie nielicznym, a Keith Thomas nie był jednym z nich. Ciężko jednak oczekiwać po tak niedoświadczonym reżyserze, który wcześniej miał na koncie jedynie niszowe Nocne czuwanie z 2019 roku, aby poradził sobie z takim materiałem źródłowym. Łatwo jest robić z ekranizacji Kinga proste horrory, ale to właśnie przełożenie warstwy psychologicznej oraz dominującej tematyki stanową o sukcesie lub porażce filmu. Podpalaczka ze wszystkich sił próbuje, aby w jej przypadku to się udało, ale na przeszkodzie stanął sam reżyser, który najwyraźniej twórczo zatrzymał się w drugiej połowie lat 90.
Już dawno nie widziałem filmu, który w tak nieświadomy sposób oddałby hołd kinu sprzed ponad dwudziestu lat. Kiedy jednak w ówczesnym okresie Podpalaczka mogłaby uchodzić za film klasy B, tak obecnie ciężko wskazać elementy, które przemawiałyby za sklasyfikowanie jej nawet w kinie klasy C. Już sama ekspozycyjna czołówka z dynamicznym montażem przywołuje ducha minionych czasów, ale im dalej, tym otrzymujemy coraz więcej oznak. Nie tylko pod względem prowadzenia historii, okropnej nudy w drugiej połowie niezbyt długiego metrażu, ale przede wszystkim aspektach technicznych, które udowadniają, że za Podpalaczkę wziął się nieodpowiedni zespół filmowy.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!