Recenzja filmu Powrót Odyseusza - powrót Pasoliniego do nieszczególnego miejsca

Joanna Kułakowska i Łukasz M. Wiśniewski
2025/04/10 09:30
0
0

Uberto Pasolini działa przede wszystkim jako producent, rzadziej scenarzysta i reżyser – Powrót Odyseusza to film, w którym łączy wszystkie te profesje.

Można zaryzykować stwierdzenie, że zachodnia kinematografia po latach ponownie wyraża żywsze zainteresowanie nie tylko tematyką szeroko pojętej mitologii greckiej – gdyż w ostatnich dwóch dekadach powstało niemało utworów biorących na warsztat herosów i bogów z Olimpu – ale i motywem wojny trojańskiej oraz tułaczki Odyseusza. Warto zauważyć, że w grach wideo ta tematyka nigdy nie przygasła – wspomnijmy tylko takie klasyki jak seria God of War, odświeżany właśnie Titan Quest, niedawną wizytę w ramach franczyzy Assassin’s Creed czy przypadek wyskakującej niemalże znikąd marki Hades. W 2026 roku na ekrany kin ma trafić Odyseja Christophera Nolana, a po 20 latach od kinowej premiery Troi Wolfganga Petersena skromnie i bez rozgłosu, ledwie zauważony i niedoceniany niczym sam król Itaki w łachmanach po dwudziestoletniej nieobecności w domu, wkroczył na streaming ascetyczny Powrót Odyseusza (ang. The Return).

Recenzja filmu Powrót Odyseusza - powrót Pasoliniego do nieszczególnego miejsca

Posąg zdjęty z piedestału

Powrót Odyseusza Uberta Pasoliniego wyraźnie różni się w podejściu do głównego bohatera, jak również innych dramatis personae, od wielu utworów prezentujących ten motyw. Stanowi wersję urealnioną, odbrązowioną, niemal bez patosu, choć niepozbawioną ciężaru mitycznej opowieści o zmaganiu się z przeznaczeniem – metafory sytuacji człowieka, któremu przypadek, los lub w istocie własne pokusy i pragnienia wciąż odsuwają realizację planów. Pasolini odbiera baśniowość, w zamian oferując szorstki obraz splądrowanego miejsca oraz ludzi na skraju fizycznego i psychicznego wyczerpania, pogłębienie psychologii i tak przecież złożonego, niejednoznacznego bohatera, a także relacji pomiędzy postaciami. Mamy tu subtelny retelling, pomimo że twórca tylko w niewielkim stopniu modyfikuje wydarzenia znane z Odysei Homera, które opiewały losy Odysa po tym, gdy już postawił stopę na rodzimej wyspie. Warto zwrócić uwagę, że unikanie wątków nadprzyrodzonych sugeruje na wskroś realistyczną opowieść, lecz w gruncie rzeczy nie jest równoznaczne z oświadczeniem, iż magia i boskie interwencje nie miały miejsca w niniejszej wersji historii króla Itaki. Oglądające film osoby mogą interpretować przeszłość bohatera i przedstawioną rzeczywistość zgodnie z osobistymi odczuciami.

Posąg zdjęty z piedestału, Recenzja filmu Powrót Odyseusza - powrót Pasoliniego do nieszczególnego miejsca

Niniejszy film nie koncentruje się na przygodach Odyseusza podczas podróży powrotnej, jak chociażby Odyseja z 1997 roku (adaptacja Andrieja Konczałowskiego) czy wcześniejszy serial z 1968 roku (opatrzony tym samym tytułem), a na samym przybyciu do jego dawno niewidzianego królestwa. Widzimy zatem wyrzuconego przez fale wynędzniałego i poranionego króla (Ralph Fiennes), który cudem unika śmierci. Zapoznajemy się także z sytuacją Itaki, a zatem oglądamy Penelopę (Juliette Binoche) osaczoną przez „szlachetnych” zalotników, śledzimy poczynania tych ostatnich, czyli metaforyczny i dosłowny gwałt na mieszkańcach Itaki i samej wyspie. Pasolini powoli snuje opowieść, ukazując coraz mniej wyrafinowaną presję na domniemaną wdowę po Odyseuszu i otwarte groźby wobec królewicza Telemacha (Charlie Plummer), rozpanoszenie się przybyszów w zamku, plądrowanie dobytku i krzywdzenie poddanych królowej, która pozostała nią jedynie z nazwy.

To, co widzimy na ekranie, można odczytać jako ironiczne odniesienia do wcześniejszych wydarzeń, przewrotność i okrucieństwo fatum, powtarzalność nici schodzącej z wrzeciona Mojry. Oto bowiem w domu Odyseusza naruszone zostaje święte prawo gościnności Hellady, tak jak kiedyś naruszył je Parys w Sparcie, dochodzi też do przelewu krwi i cierpienia niewinnych, tak jak wcześniej w murach Troi wskutek podstępu najsprytniejszego z przywódców wyprawy. Władca zostaje odnaleziony i zabrany do domu przez pasterza Eumajosa (Claudio Santamaria), po czym – zachowując anonimowość – powoli dochodzi do siebie, otoczony opieką poddanego i jego rodziny. Następnie traktowany przez zalotników jak zwykły żebrak odwiedza zamek i królową, rozpoznany jedynie przez starą piastunkę (Angela Molina).

Zbrodnia i kara

Interesujące jest spotkanie z żoną – Binoche świetnie oddaje stan Penelopy, fakt, że bohaterka od początku zdaje się rozpoznawać Odyseusza. Mężczyzna wydaje się jej znajomy, a zarazem nie ma ona pewności, przez co zarówno otwierają się rany, jak i rozbudzona zostaje nadzieja. Dzięki temu później mocno wybrzmiewa kwestia, czy wciąż jest on człowiekiem, którego znała, z którym łączyła ją wspólna przeszłość i za którym tęskniła. Sam król Itaki nie wie, czy nim jest, uważa, że nie zasługuje na to, by powrócić na łono rodziny i ponownie zasiąść na tronie. Fiennes pokazuje ból człowieka, który widział i stracił zbyt wiele, rozumie, że stał się osobą, którą dawniej by gardził i gardzi teraz – mordercą niewinnych, a także kimś, kto na całe lata pozostawił żonę i syna na pastwę losu. I tu dosadnie wybrzmiewa inna scena, kiedy to Telemach ogłasza, czego się dowiedział o tym, gdzie przebywał ojciec, zamiast wrócić do domu.

Zbrodnia i kara, Recenzja filmu Powrót Odyseusza - powrót Pasoliniego do nieszczególnego miejsca

Pasolini zgrabnie nadaje nowy wymiar, przewartościowując motywy z epopei Homera (na przykład kilka lat spędzone na wyspie nimfy Kalypso) i zastanawiając się nad psychiką i osobowością swoich bohaterów. Penelopa, której postać była w utworach wielokrotnie rozwijana i przedstawiana na różne sposoby (wraz z uwypuklaniem innych cech jej działań lub elementów trudnej sytuacji, w jakiej się znalazła), jest tu przede wszystkim kobietą o wielkiej wewnętrznej sile, która jednak znajduje się u kresu wytrzymałości. Przedstawia się ją jako zręczną polityczkę – która podstępem powstrzymuje mężczyzn, choć wie, że pomimo iż potrzebna jest żywa, to igra ze śmiercią – a jednocześnie osobę zagubioną. Twórca sugeruje, że królowa próbuje utrzymać w ryzach swoje własne pragnienia, zachować resztki kontroli nad własnym życiem i chronić syna przed... dorosłością w tym świecie. Mamy zatem niejednoznaczność, niepokojącą energię w relacji z Antinoosem (Marwan Kenzari) i możemy zadać sobie pytanie, czy więcej tu potrzeby odrzucenia samotności, bycia kochaną, adorowaną, cenioną dla siebie samej, a nie dla władzy nad Itaką, czy też konieczności zadbania o bezpieczeństwo królewicza. Tak czy inaczej, element ten po części odwołuje się do wersji Apollodora z Aten, w której znużona Penelopa nie jest niezachwianym posągiem wierności i oczekiwania, po czym zostaje wygnana przez Odyseusza. Wracając do filmowej relacji z Telemachem, nie chce ona, żeby stracił niewinność, stając się zabójcą, boi się też, że gdy straci syna z oczu, ów zostanie zabity. Oczywiście jej poczynania są tyleż daremne, co w pewnym stopniu egoistyczne. Telemach pragnie wyrwać się z tego miejsca, zyskać sprawczość i wolność, ale też chronić matkę, do której zarazem czuje coraz większą niechęć, więc zachowuje się agresywnie, wyszukując „racjonalne” powody, oskarżenia o hipokryzję i niewierność, by ją odepchnąć. Wszystko to jest bardzo ważne, podobnie jak symptomatycznie wyeksponowany zespół stresu pourazowego Odysa.

GramTV przedstawia:

Tak więc w Powrocie Odyseusza sedno fabuły to psychologia postaci, narracja o dysfunkcyjnej rodzinie i wyobcowaniu, a nie awanturnicza opowieść o odbiciu królestwa przez prawowitego władcę. Nie ma tu szybkiej akcji, co nie znaczy, że widownia została pozbawiona scen trzymających w napięciu: surowego okrucieństwa przybyszów i ekspozycji protagonisty jako sprytnego bohatera mitu; brutalnego wojownika; skutecznego zabójcę, który zawsze czai się w cieniu marzeń o spokojnym życiu i którego boi się on sam. Ralph Fiennes wspaniale uwypuklił aspekt traumy i fakt, że odgrywana przezeń postać sobie nie ufa oraz bynajmniej nie czerpie radości z tego, co się stało. Fabuła zadaje pytania o życie weterana, możliwość zmiany i przystosowania się do innego trybu funkcjonowania, wybaczenia i ciężaru winy, ale także rozpatruje sytuację tych, którzy pozostali w domu. Czy naprawdę czekają na jego powrót, czy raczej powitaliby z ulgą wiadomość o jego śmierci, aby bez wątpliwości ułożyć sobie życie na nowo?

Teatralny sznyt

Recenzowana produkcja jest dość specyficzna, z premedytacją teatralna w warstwie narracyjnej i refleksyjna, co podkreślają przepiękne krajobrazy. Jeśli chodzi o kostiumy i scenografię, nie uświadczy się tu z kolei teatralnego, sztucznego przepychu niczym we francusko-portugalsko-włoskim serialu Powrót Odysa z 2013 roku. Ma się podobne wrażenia jak w trakcie seansu włoskiego serialu Romulus, w którym uderza surowość, prostota, pewna pierwotność, która choć drażniąca, odległa od skojarzeń grecko-rzymskich, dziwnie pasuje do pełnej okrucieństwa opowieści. A przynajmniej taka jest naszym zdaniem. Teatralne DNA jest też obecne przy doborze miejsc (ruiny średniowiecznego zamku) czy strojów, które mają za zadanie opowiedzieć nam więcej o kondycji i naturze osób, niż być wierną rekonstrukcją historyczną.

Teatralny sznyt, Recenzja filmu Powrót Odyseusza - powrót Pasoliniego do nieszczególnego miejsca

Szkoda, że osoba Telemacha nie została tak starannie przedstawiona, emocjonalnie oddana grą aktorską jak postacie jego rodziców. Ciężko poczuć, że ma się do czynienia z człowiekiem, który w poemacie Homera ruszył na poszukiwania ojca – raczej z niewydarzonym gniewnym dwunastolatkiem (a klosz roztaczany przez matkę do końca tego nie wyjaśnia). Choć może o to chodziło Pasoliniemu? Nie poznamy też zbyt dobrze zalotników Penelopy i pomagierów Odyseusza, większość tych pierwszych stanowi miazmatyczne tło, ciężko przyporządkować im imiona – wyjąwszy Antinoosa, który okazuje się postacią tragiczną, personą mocno niejednoznaczną, łączącą hipokryzję z wrażliwością, dumą i fatalizmem. No dobrze, jest też archetypowy (tyleż teatralny, co wprost z kina akcji lat 80. i 90.) złol mięśniak, podkreślony w swych działaniach wyglądem niczym ze snów pewnego austriackiego pejzażysty.

Praca kamery koncentruje się na postaciach. Nic w tym dziwnego, bo mając w obsadzie tak wybitne aktorsko osoby, a zarazem mały budżet, pracuje się na postaciach. Szersze kadry mają za zadanie jedynie podkreślić jałowość wyspy i wszechobecną biedę. Jest w nich oczywiście rodzaj piękna – surowe greckie wysepki potrafią wzbudzić w odwiedzających rodzaj trudnej miłości. Muzyka jest tu dyskretna, czasem po prostu nieobecna, co idealnie współgra z surowością obrazu.

Na koniec warto powiedzieć, że Uberto Pasolini niejako powraca w tym filmie do atmosfery i niuansów relacyjnych, jakie wykreował w obrazie Nieszczególne miejsce. Tu również bohater nie jest gotowy na to, co go czeka. Ma do czynienia z zadaniem, które go przerasta, ale rzeczywistość i miłość do bliskich zmusza go, by zmierzył się z fatum. Podobnie jak ta produkcja Powrót Odyseusza to film emocjonalny, poruszający, ale nieoczywisty (i nierówny), taki, w którym spojrzenia aktorów mówią więcej niż słowa i dramatyczne sceny walk. Satysfakcjonujący, o ile nie zniechęci nas powolny, teatralny rytm opowieści.

7,0
Nieco teatralny, mądry slow burner z doskonałą obsadą.
Plusy
  • Mądra dysputa Pasoliniego z Homerem
  • Porządnie przedstawiona strona psychologiczna
  • Wspaniała obsada i koncertowa gra aktorska
  • Niejednoznaczność postaci Odyseusza, Penelopy i Antinoosa oraz ich relacji
  • Niesamowite fizyczne przygotowanie Ralpha Fiennesa
  • Piękne zdjęcia i oprawa muzyczna
Minusy
  • Potraktowana nieco po macoszemu postać Telemacha
  • Zalotnicy jako magma, tło, elementy, których w zasadzie ciężko od siebie odróżnić
  • Chwilami nadmierna teatralność powoli snutej opowieści
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!