Recenzja filmu Pukając do drzwi. Apokalipsa według M. Night Shyamalana

Radosław Krajewski
2023/02/03 19:30
0
0

Twórca Szóstego zmysłu i Split wrócił z nowym filmem. Oceniamy, czy to lepsza produkcja od ostatnich dokonań reżysera.

Zabawna gra

Po Old z 2021 roku straciłem już wszelką nadzieję, że M. Night Shyamalana będzie potrafił nakręcić jeszcze jakikolwiek przyzwoity film. Nie liczyłem, na udaną produkcję, ale taką, od której czoło i dłoń nie będzie boleć od ciągłych facepalmów. Mistrz zwrotów akcji przez lata bawił nas swoimi oryginalnymi pomysłami w Szóstym zmyśle, czy Osadzie, ale ostatnie dwadzieścia lat nie były łaskawe dla hinduskiego reżysera. I nawet takie promyki nadziei w postaci Split i serialu Servant dla Apple TV+ nie potrafiły zmienić postrzegania Shyamalana wśród wielu widzów. Reżysera stał się synonimem obciachu i kina klasy C, przy którym można się dobrze bawić, jeżeli podejdziemy do niego ironicznie. Ale Shyamalan jest prawdziwym mistrzem fabularnych twistów, co udowodnił w Pukając do drzwi, który okazuje się całkiem dobrym filmem.

Zabawna gra, Recenzja filmu Pukając do drzwi. Apokalipsa według M. Night Shyamalana

Andrew (Jonathan Groff) i Eric (Ben Aldridge) wraz z ich małą córką Wen (Kristen Cui) spędzają wakacje w domku pośrodku lasu. Ich spokój zakłóca nagłe pojawienie się czwórki nieproszonych gości, którzy wykazują agresję, jednocześnie nie chcąc skrzywdzić rodziny. Leonard (Dave Bautista), Redmond (Rupert Grint), Sabrina (Nikki Amuka-Bird) i Ardiane (Abby Quinn) przybyli do nich w konkretnym celu, dając im pewne ultimatum. Na podjęcie decyzji mają niewiele czasu, inaczej cały świat poniesie straszliwe konsekwencje. To, co wydaje się zwykłym napadem, szybko przeradza się w desperacką walkę o wiarę i miłość.

GramTV przedstawia:

M. Night Shyamalan szybko odkrywa pierwsze karty, nie budując tajemnicy na tożsamości i celu przestępców. Dowiadujemy się, że są zwykłymi ludźmi, którzy napadli na Andrew i Erica z konkretnych pobudek, aby nakłonić ich do podjęcia najważniejszej decyzji w ich życiu, niezależnie od wybranej drogi płacąc za to wysoką cenę. Reżyser od początku igra z oczekiwaniami widzów, którzy po pierwszych materiałach promocyjnych mogli oczekiwać czegoś na wzór Funny Games od Michaela Hanekego. Zresztą Shyamalan niespecjalnie kryje się z tymi odniesieniami, pozwalając widzom myśleć, że stworzył swoją własną wersję kultowego filmu austriackiego twórcy.

Ale Pukając do drzwi wymyka się prostemu etykietowaniu gatunkowemu, wykorzystując motyw home invasion wyłącznie do rozwinięcia nieco bardziej zawiłej i interesującej historii, przynajmniej na początku. Nie wdając się w nadmierne spoilery, Shyamalan snuje swoją biblijną opowieść o nadciągającej apokalipsie, objawiającą się chorobami, katastrofami i niszczycielskiemu wpływowi natury. Nie bez przypadku oprawców jest czterech, a każdy z nich posiada konkretne cechy, zarówno charakteru, jak i wyglądu. W interwencje nadprzyrodzonych, wręcz boskich mocy nie wierzy dwójka bohaterów, którzy spodziewają się zwykłej, choć pieczołowicie zaplanowanej mistyfikacji. Reżyser sugeruje wtedy, czy aby Pukając do drzwi nie jest przestrogą przed takimi ruchami jak QAnon, pozwalającymi myśleć zagubionym ludziom, że znaleźli prawdę i społeczność, która bezgranicznie im ufa i ich wspiera.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!