Recenzja filmu Spider-Man: Poprzez multiwersum. Zapomnijcie o Bez drogi do domu

Radosław Krajewski
2023/06/02 21:45
2
0

Mamy nowego króla filmów o Spider-Manie.

Karuzela powtarzających się błędów

Debiutujący pod koniec 2018 roku Spider-Man: Uniwersum zmienił układ sił w branży animowanej. Christopher Miller i Phil Lord wraz z Sony Pictures stworzyli coś innowacyjnego, co mogło spodobać się zarówno dorosłym widzom, jak i dzieciom. Chociaż na całym świecie tworzy się najróżniejsze animacje, to mainstream na długie lata został zawładnięty przez stylistykę znaną z Disneya i Pixara. Powielana przez kolejne lata straciła już na swojej atrakcyjności, aż nadszedł nowy Spider-Man, który pokazał, że z ogromnym powodzeniem da się przebić z czymś nowatorskim, czego nigdy wcześniej nie widzieliśmy. Ale sukces Spider-Man: Uniwersum tkwił również w miłości twórców do świata Pajączka, głównych bohaterów i trzymaniu się pewnych superbohaterskich ram, których nawet schematyczność nie bardzo tym razem przeszkadzała. Wszystko to zaowocowało jeszcze lepszą kontynuacją. Spider-Man: Poprzez multiwersum to dzieło kompletne, które nie tylko jest jednym z najlepszych przedstawicieli kina superbohaterskich w historii, ale ogólnie wszystkich filmów.

Karuzela powtarzających się błędów, Recenzja filmu Spider-Man: Poprzez multiwersum. Zapomnijcie o Bez drogi do domu

Miles Morales (Shameik Moore) od ponad roku strzeże Nowego Jorku jako Spider-Man. Chłopak powoli wchodzi w dorosłe życie, musząc jednak godzić je z pracą superbohatera. W wolnych chwilach wspomina wspólną przygodę z Gwen (Hailee Steinfeld), za którą bardzo tęskni. Jednak powstrzymanie Kingpina przyniosło straszliwe konsekwencje, przez które Miles będzie musiał dokonać moralnego wyboru, który wpłynie na całe multiwersum. Powstrzymać go próbuje Miguel O'Hara (Oscar Isaac), stojący na czele tajnego stowarzyszenia Spider-Manów, którzy dbają o nierozerwalność poszczególnych linii czasowych. Życiu Moralesa zagraża również Spot, który okazuje się kimś więcej, niż zwykłym „antagonistą tygodnia”.

Możecie całkowicie zapomnieć wszystkie zwiastuny Spider-Man: Poprzez multiwersum. Twórcy świadomie, ale sprytnie oszukiwali widzów czekających na film, aby podczas seansu sprawić im wielką niespodziankę. Jeżeli więc myślicie, że jesteście w stanie przewidzieć, jak potoczy się od samego początku do końca ta historia, to jesteście w ogromnym błędzie. Już sam początek pozwala nam lepiej poznać Gwen, jej motywację, ale również liczne problemy w życiu prywatnym. W pewnym momencie może się nawet wydawać, że Spider-Woman będzie równorzędną bohaterką do Milesa Moralesa. Twórcy jednak nie zdecydowali się na taką rewoltę i to Spider-Man pozostaje centralną postacią, choć przy wsparciu bardziej rozbudowanych, charyzmatyczniejszych i ciekawszych bohaterów, niż w poprzedniej części.

GramTV przedstawia:

Zresztą pobocznych postaci mamy tu prawdziwe zatrzęsienie, a każdy, kto otrzymuje choć trochę więcej czasu, niż kilka sekund, sprawdza się bez zarzutów. Rzecz jasna najlepiej wypada Miguel O'Hara, czyli popularny Spider-Man 2099, którego motywacje do utrzymania multiwersum w całości są wiarygodne, a zarazem bardzo dramatyczne. Ciężko więc traktować go jako kolejnego antagonistę, a raczej antybohatera, który robi to, co uważa za słuszne, nawet jeżeli zamierza nagiąć pewne superbohaterskie zasady w stosunku do Milesa Moralesa. Tworzy to bardzo ciekawy konflikt, który na nowo odkrywa wyświechtane już powiedzenie, że „z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność”. Motyw ten stanowi o istocie Spider-Mana i był obecny w każdej produkcji z Pajączkiem, ale tym razem otrzymujemy inne podejście do siły, jaką dysponuje główny bohater i co z nią się tak naprawdę wiążę, a także jak można ją wykorzystać.

Film zastanawia się również, czy los superbohatera jest z góry przesądzony i należy podtrzymywać te same reguły, nawet jeżeli prowadzą one do tragedii. Co prawda, rozwinięcie tego wątku otrzymamy w trzeciej części, ale Spider-Man: Poprzez multiwersum kładzie solidne podwaliny, które pozwalają inaczej spojrzeć na historię tytułowego bohatera i całą symbolikę, które się z tym wiąże. Służy to również samej historii, która nie jest po prostu tą samą superbohaterską opowieścią, którą wszyscy doskonale znamy.

Komentarze
2
jakubcjusz
Gramowicz
13/06/2023 12:29
Renchar napisał:

Widziałem trailer w kinie dla mnie oprawa wizualna wygląda beznadziejnie rozmazane to takie wszystko.

Miałem takie samo wrażanie po obejrzeniu trailera. Z ciekawości w końcu obejrzałem sobie pierwszą część na Disney+ (jest też na Netflixie) i zmieniłem zdanie - animacja robi niesamowite wrażenie. Polecam wyrobić sobie własną opinię oglądając film.

Renchar
Gramowicz
03/06/2023 00:45

Widziałem trailer w kinie dla mnie oprawa wizualna wygląda beznadziejnie rozmazane to takie wszystko.