Niektórzy uważali, że to ostatnia szansa, aby MCU wróciło do łask fanów. Oceniamy, czy ta sztuka udała się w pełni trzeciej części Strażników Galaktyki.
Nowa nadzieja
Jest w tym pewna ironia, że to właśnie James Gunn został oddelegowany przez fanów superbohaterskiego uniwersum Marvela do jego uratowania. Ten sam reżyser, który został zwolniony przez swoje kontrowersyjne posty na Twitterze sprzed wielu lat i trafił do DC, aby nakręcić tam jeden z najlepszych filmów w swojej karierze. Ale Gunn nie chciał zawieść ani widzów, ani studio, które dało mu szansę, a już tym bardziej swoich bohaterów, którzy trafiliby w ręce innego twórcy. Strażnicy Galaktyki 3 musieli się udać z wielu powodów, nie tylko jako ostatnia nadzieja coraz mocniej słabnącej pozycji MCU, ale przede wszystkim jako godne pożegnanie z niektórymi bohaterami, którzy towarzyszyli nam od dziewięciu lat i z miejsca stali się światowymi fenomenami. Na całe szczęście James Gunn dowiózł, choć nie obyło się bez kilku problemów po drodze.
Po pokonaniu Thanos życie Strażników Galaktyki nie jest usłane różami. Rocket (Bradley Cooper) jest jakiś markotny, wspominając dawne dni, a Peter Quill (Chris Pratt) zalewa swoje smutki po odrzuceniu przez Gamorę (Zoe Saldana) z przeszłości, która jakiś czas temu nagle zniknęła. Drużyna musi szybko pozbierać się do kupy, gdy Knowhere atakuje jeden z Suwerennych, który został wysłany przez Wielkiego Ewolucjonistę (Chukwudi Iwuji) do porwania Rocketa. Drużynie udaje się udaremnić tę próbę, ale szop zostaje poważnie ranny. Strażnicy Galaktyki wyruszają w niebezpieczną misję, aby zdobyć kody do technologii, które znajdują się wewnątrz Rocketa i uratować swojego przyjaciela, zanim będzie za późno. W międzyczasie wysiłki stwórcy szopa nie ustają, który nie cofnie się przed niczym, aby odzyskać swoją własność.
Trzecia część Strażników Galaktyki to w rzeczywistości dwa filmy w jednym i ciężko jest wybrać, który z nich jest lepszy. Z jednej strony otrzymujemy sporo wyczerpujących scen retrospektywnych, które przedstawiają życie Rocketa od maleńkości, aż do dorosłego osobnika z wielkim umysłem, zdolnym rozwiązać każdy techniczny problem. Twórcy pozwalają nam lepiej poznać wszystkie traumy szopa, a także zaprezentować jego przyjaźnie, które rozwinęły się podczas długich tygodni spędzonych w klatce, gdzieś w ciemnym pomieszczeniu ogromnego statku-bazy Wielkiego Ewolucjonisty.
GramTV przedstawia:
James Gunn nie kryje się z tym, że na pewnym etapie planował stworzenie filmu poświęconego Rocketowi i Grootowi, a te retrospekcje jedynie potwierdzają, że byłby to świetny materiał na pełnometrażową produkcję, która obroniłaby się nawet bez udziału reszty członków Strażników Galaktyki. Reżyser doskonale wie, w jakie tony uderzyć, aby było przejmująco, a jednocześnie rozwinąć historię w taki sposób, aby doskonale pasowała ona do charakteru Rocketa, którego doskonale znamy ze wszystkich poprzednich filmów. Zresztą Rocket zawsze był postacią nieco bardziej tajemniczą od reszty, a przez jego oryginalną osobowość i zdolności, również najciekawszą. Dobrze więc, że w końcu możemy poznać jego genezę, która potrafi wycisnąć niejedną łzę podczas całkiem długiego seansu.
Z drugiej strony mamy klasyczną historię z kolejną misją Strażników Galaktyki, choć tym razem nieco bardziej przyziemną i poważną, gdyż tytułowa drużyna nie musi ratować świata (taka jakby), ale życie swojego towarzysza. Pozwoliło to trochę zmniejszyć skalę i bardziej skupić się na bohaterach i ich wzajemnych relacjach, choć nie wszystkie wyszły równie dobrze. Star Lord będzie miał okazję znów spróbować rozkochać w sobie Gamorę, zaś Drax i Mantis wielokrotnie sprowadzą na siebie, a także resztę drużyny, kłopoty z powodu swojego lekceważącego zachowania, jednocześnie przynosząc widzom sporo śmiechu (o ile notoryczne parowanie tych dwóch postaci nie znudzi Wam się już w połowie). Otrzymujemy więc klasyczny zestaw, w którym nie brakuje widowiskowej akcji, sporo charakterystycznych dla Jamesa Gunna żartów, a także kolejnej przypowieści o przyjaźni, rodzinie i poszukiwaniu własnej drogi, przy jednoczesnej akceptacji swojej przeszłości. Zakończenie jest niezwykłym przeżyciem dla fanów, którzy pokochali wszystkich członków kosmicznej drużyny.
jak nie dostrzegasz żadnej nowości w filmach MCU to nie musisz oglądać ,to samo tyczy sie też Wolff . Dla mnie każdy film MCU ktory wchodzi do kin to nowość zamiast wielka nuda ......l
Dostrzegam zaś, że mimo bycia na portalu już od dłuższego czasu nadal nie nauczyłeś się odpowiadać na komentarze przez co nawet nie miałem pojęcia o twojej odpowiedzi
Gotenssjgoddark
Gramowicz
08/05/2023 07:39
koNraDM4 napisał
''
Skąd to przypuszczenie Wolff nie napisał nic a nic co mogłoby świadczyć oznudzeniu super bohaterami. Za to napisał ogólnikowo to o co się oskarża uniwersum non stop od czasu Endgame - niska jakość. CGI to temat wałkowany od dawna - tanio, szybko i słabo, schemat fabuły mniej więcej podobny z filmu na film ale nie działający kiedy akcja i jakość CGI nie wynagradzają tego schematu. Już pierwszy przedsmak mieliśmy w walce na końcu Czarnej Pantery, a potem to już górki - trzecie oko dr Strange'a, MODOK, tło w Kwantomani, jakość CGI She Hulk i wiele innych. Więc albo niemal każdy znaczący serwis się znudził tymi klimatami, że punktuje dokładnie te same bolączki albo jednak te bolączki są i nie ma znaczenia czy ktoś jest znudzony czy nie bo film da się ocenić nie przez pryzmat finalnego efektu ale i od strony wykonania, a wykonanie jest słabe, te filmy po prostu robią się brzydkie, żarty nie bawią i zainteresowanie widza spada bo fabularnie mocnego regresu nie ma, schemat podobny, dialogi jako takie tyle że to za mało bo te filmy nie samą fabułą przyciągały. Więc albo się opamiętają albo uniwersum czeka mocna przebudowa kiedy już nie będzie nawet jak tego ciągnąć dalej.''
jak nie dostrzegasz żadnej nowości w filmach MCU to nie musisz oglądać ,to samo tyczy sie też Wolff . Dla mnie każdy film MCU ktory wchodzi do kin to nowość zamiast wielka nuda ......l
koNraDM4
Gramowicz
06/05/2023 18:20
Gotenssjgoddark napisał:
Wolff01 napisał
''Do Endgame nie odważyłbym się tak powiedzieć. Ale albo mu odwaliło, albo ma złych doradców, ale od Endgame MCU to niekończący się regres i to on za to odpowiada, bo też on "przyklepuje" wszystkie decyzje (nawet jeśli jego wpływ na poszczególne filmy/seriale jest niewielki, to on zatwierdza osoby które za nie odpowiadają).''
z twego wpisu wynika że jesteś zmęczony super bohaterskim klimatem ,ale według mnie lepiej oglądać MCU zamiast disneyowskiej trylogii sw .
Skąd to przypuszczenie Wolff nie napisał nic a nic co mogłoby świadczyć oznudzeniu super bohaterami. Za to napisał ogólnikowo to o co się oskarża uniwersum non stop od czasu Endgame - niska jakość. CGI to temat wałkowany od dawna - tanio, szybko i słabo, schemat fabuły mniej więcej podobny z filmu na film ale nie działający kiedy akcja i jakość CGI nie wynagradzają tego schematu. Już pierwszy przedsmak mieliśmy w walce na końcu Czarnej Pantery, a potem to już górki - trzecie oko dr Strange'a, MODOK, tło w Kwantomani, jakość CGI She Hulk i wiele innych. Więc albo niemal każdy znaczący serwis się znudził tymi klimatami, że punktuje dokładnie te same bolączki albo jednak te bolączki są i nie ma znaczenia czy ktoś jest znudzony czy nie bo film da się ocenić nie przez pryzmat finalnego efektu ale i od strony wykonania, a wykonanie jest słabe, te filmy po prostu robią się brzydkie, żarty nie bawią i zainteresowanie widza spada bo fabularnie mocnego regresu nie ma, schemat podobny, dialogi jako takie tyle że to za mało bo te filmy nie samą fabułą przyciągały. Więc albo się opamiętają albo uniwersum czeka mocna przebudowa kiedy już nie będzie nawet jak tego ciągnąć dalej.