Po trzyletniej przerwie nowy bohater kina akcji powrócił w kolejnej przygodzie. Oceniamy, czy Tyler Rake 2 ma szansę stać się następnym Johnem Wickiem.
Wielki wybuch
Na szczęście Tyler Rake 2 ma jeden duży atut w postaci trwającej około 21-minut sceny stylizowanej na jedno ujęcie. Rozpoczyna się ona wejściem głównego bohatera do więzienia, w celu odbicia kobiety i jej dzieci, a kończy… To naprawdę warto obejrzeć samemu. Wyraźnie widać, że reżyser ma smykałkę do takich scen, gdzie w zaledwie kilka minut z wielkiej bitwy na dziedzińcu więzienia, trafiamy wprost do pościgu samochodowego, aby płynnie przejść do pędzącego pociągu ostrzeliwanego przez helikoptery. W tej scenie dzieje się naprawdę dużo i nawet jeżeli nie służy ona w żaden sposób fabule, czy tym bardziej rozwojowi bohaterów, to wygląda na tyle dobrze, że ciężko nie być pod wrażeniem. Może nie licząc efektów specjalnych, które zdecydowanie mogłyby być lepsze.
Problem w tym, że scena będąca wizytówką całego filmu, pojawia się jeszcze w pierwszej połowie. Do końca otrzymujemy jeszcze dwie duże sceny akcji, ale nie są one już tak widowiskowe, energetyczne i emocjonujące, na czym traci tempo, a także zaangażowanie widza. Tyler Rake 2 szybko pokazuje, to co ma najlepsze, aby dobre wrażenie utrzymywało się do napisów końcowych, ale kolejne sceny akcji już niczym nie zaskakują, prezentując raczej przeciętny poziom, choć wciąż z niezłą choreografią walk i świetną pracą kaskaderów. Tych aspektów trudno odmówić filmowi na plus.
GramTV przedstawia:
Chris Hemsworth mógłby nadać trochę więcej życia swojemu bohaterowi, który nie zmienił się od pierwszej części i wciąż jest tym samym twardzielem z jednym wyrazem twarzy. To już nie lata 80., gdzie wystarczyła imponująca muskulatura i grymas na twarzy, aby stworzyć ikoniczną postać. Sam Hargrave niestety zawiódł z poprowadzeniem pozostałych aktorów, którzy nie mają zbyt wiele do roboty. To duży problem Tylera Rake’a 2, w którym Idris Elba pojawia się na ekranie raptem na kilka minut i tworzy najbardziej charyzmatycznego i najciekawszego bohatera.
Tyler Rake 2 powinien być lepszym filmem. Fani niezobowiązujących akcyjniaków będą zachwyceni, przede wszystkim udaną sceną, która ma imitować długie ujęcie bez żadnych montażowych cięć. Ale równie dobrze można byłoby wyciąć ten fragment i uczynić z niego zachwycającą krótkometrażową produkcję. Pozostała część filmu nie jest potrzebna, bo wszystko co najlepsze, zawarto w tych 21-minutach. Szkoda, że zamiast skupić się na własnej serii, twórcy podpatrują i kopiują rozwiązania z innych popularnych obecnych franczyz, co wychodzi im z mizernym skutkiem. Tym razem jednak nikt już nie oszukuje widzów i Tyler Rake 2 kończy się zapowiedzią trzeciej części. Jestem przekonany, że kontynuacja powstanie, ale oby tym razem Netflix pomyślał o zmianie reżysera i scenarzysty.