Najnowszy akcyjniak z Liamem Neesonem pojawił się w kinach. Oceniamy, czy to lepsza produkcja od tych, które ostatnio debiutowały tylko na VOD.
Gatunek filmu: akcyjniak z Liamem Neesonem
Jestem koneserem filmów akcji z Liamem Neesonem w głównej roli. Od wielu lat regularnie oglądam wszystko, co wychodzi z tym aktorem. Nie ważne, czy to w kinach, czy na VOD, moim obowiązkowym punktem każdego roku jest odhaczenie kolejnego akcyjniaka, gdzie Neeson wyplątuje się ze śmiertelnie niebezpiecznych kłopotów. Długo musiałem czekać na następny taki film wyświetlany w kinach, dlatego też wobec Ultimatów miałem sporo oczekiwania. Nie, żeby były jakieś wysokie, ale liczyłem chociaż na porządnie wykonaną filmową robotę z trzymającą w napięciu historią i widowiskowymi scenami akcji. Czy właśnie to dostałem w amerykańskim remake’u hiszpańskiego Nieznanego z 2015 roku? Tak, ale tylko w połowie.
Dla Matta Turnera (Liam Neeson) i jego rodziny miał być to kolejny nudny dzień w środku tygodnia. Mężczyzna wiecznie zajęty jest pracą, próbując ratować swoją podupadającą firmę, przy okazji mierząc się z niespodziewanym zamachem na jednego z jego współpracowników. Aby choć trochę zadbać o swoje dzieci, postanawia odwieźć je do szkoły. W drodze odnajduje tajemniczy telefon, za pośrednictwem którego kontaktuje się z nim zamachowiec. Tłumaczy Mattowi, że pod jego siedzeniem znajduje się bomba i gdy ktokolwiek wysiądzie z samochodu, pojazd wybuchnie. Turner musi spełnić wszystkie żądania przestępcy, aby uratować nie tylko swoje życie, ale również syna Zacha (Jack Champion) i córki Emily (Lilly Aspell). Wkrótce później na jaw wychodzą niewygodne informacje o działaniach Matta, które wskazują na niego, jako zamachowca. Mężczyzna chce oczyścić swoje dobre imię, ale nie może zaufać ścigającej go policji i agentce Angeli Brickmann (Noma Dumezweni).
GramTV przedstawia:
Amerykanie w ostatnich latach specjalizują się w remake’ach europejskich hitów, żeby tylko wspomnieć o Winnym, czy Ambulansie. Mając więc gotową historię, wystarczyłoby dostosować ją do odpowiednich realiów i mamy gotowy przepis na sukces. Dlatego nie bardzo rozumiem, dlaczego zdecydowano się umiejscowić akcję Ultimatum w Berlinie. Jest to o tyle, zastanawiające, że Nieznany miał już niemiecki remake zatytułowany Nie wysiadaj z 2018 roku. Prawdziwa remakocepcja, po której pozostaje jedynie klasyczne pytanie: „to który jest remakiem którego?”. Czy to jednak jakkolwiek przeszkadza w zabawie z obcowaniem z filmem Nimróda Antala? Absolutnie nie. Ultimatum to prosty, ale dostarczający wrażeń akcyjniak, który ma równie dobre sceny, jak wiele głupich – idealnie więc wpisujący się w gatunek „filmy akcji z Liamem Neesonem”.
Tym razem jednak nikt 71-letniemu aktorowi nie kazał biegać z bronią, ganiać się z przestępcami, czy tym bardziej z nimi walczyć. Wieku się nie oszuka, więc cieszy, że aktor miał tym razem trochę więcej do zagrania, niż w jego poprzednich akcyjniakach, po prostu siedząc na fotelu samochodu. O tym, że można nakręcić film o facecie jadącym samochodem najlepiej świadczy Locke z Tomem Hardym, co Antal chciał ewidentnie powtórzyć, ale z większą widowiskowością i realizacyjną ekwilibrystyką połączoną z pościgami rodem z Szybkich i wściekłych. I nie wypada to wcale tak źle, jak można było przypuszczać. Rzecz jasna wszystkie niedostatki przykrywane są przez szybki, dynamiczny montaż, jak również napięcie, które nie zawsze jest odpowiednio budowane.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!