Przy filmie dziś nie zaśnie nikt
Pierwsza część W lesie dziś nie zaśnie nikt nie miała łatwej drogi. Film pierwotnie planowany był do wypuszczenia na dużym ekranie, ale przez zamknięcie kin na wiosnę ubiegłego roku, producenci musieli poszukiwać innej formy dystrybucji dla swojego dzieła. Produkcja ostatecznie trafiła do Netflixa, gdzie zrobiła ogromną furorę. Kwestią czasu było powstanie drugiej części, choć jak w takich przypadkach bywa, obawy co do jakości kontynuacji były ogromne. Wydawało się, że porwać się na tak ambitny projekt, jak polski slasher, można jedynie raz, ale Bartosz M. Kowalski udowodnił, że w tym świecie ma jeszcze jedną historię do opowiedzenia, która bez trudu przebija miejscami generyczną poprzedniczkę. W lesie dziś nie zaśnie nikt 2 to nie tylko lepszy film od pierwszej części, ale również jeden z najlepszych polskich horrorów, jaki kiedykolwiek powstał.Historia rozpoczyna się na krótko po wydarzeniach z pierwszego filmu. Zosia (Julia Wieniawa-Narkiewicz) wraz z dwoma potworami trafia do aresztu na posterunku miejscowej policji dowodzonej przez Waldka (Andrzej Grabowski). Policjant udaje się z dziewczyną na wizję do domu, gdzie doszło do tragedii. Gdy długo nie wracają, zaniepokojeni posterunkowi Adaś (Mateusz Więcławek) i Vanessa (Zofia Wichłacz) podążają ich śladem. Na miejscu znajdują nowe trupy, wskazujące na pojawienie się kolejnej bestii. Wystraszeni sytuację dzwonią po pomoc do terytorialsów (Sebastian Stankiewicz i Robert Wabich), którzy mają pomóc im wytropić w lesie zaginioną dziewczyną. Razem ruszają do pobliskiego obozu dla młodzieży, gdzie odnajdują kolejne wskazówki. Jednak zło czai się tuż za rogiem, a do świtu jeszcze daleka droga.
Reżyser Bartosz M. Kowalski najwyraźniej wziął sobie do serca uwagi widzów i tym razem odszedł od typowego slashera na rzecz niezwykle klimatycznego survival horroru. Pierwsza połowa filmu zachwyca mroczną i intensywną atmosferą grozy, w której widz staje się kolejnym uczestnikiem grupy, próbującej przetrwać noc. To już nie jest ta sama rubaszna produkcja, która stała w rozkroku między poważnym kinem a parodią gatunku. Tym razem twórcy zaproponowali pełnokrwisty horror, który udanie straszy w wielu momentach, nie polegając wyłącznie na tanich jump scare’ach. Reżyser świetnie buduje klimat, nie tylko skutecznie ogrywając bohaterów w przestrzeni skąpanego w ciemności lasu, ale również ciążącej nad całą historią tajemnicy.Fabularny zwrot do którego dochodzi w drugiej części filmu, jest nie tylko zaskakujący, ale zupełnie zmienia optykę całej historii. Nagle z horroru otrzymujemy miłosną opowieść o dwójce potworów, których wewnętrzne rozterki na swój sposób rewidują cały gatunek. Jest w tym wiele groteskowego humoru i motywu zaczerpniętych z gatunku „coming of age”, w której niedoświadczony potwór ma szansę w końcu odnaleźć swoje miejsce u boku ukochanej. Ale sielanka potworów nie może trwać wiecznie, nawet pomimo zaplanowania całej apokalipsy. W końcu zło nie może wygrać.