Po krótkiej przerwie Stranger Things powróciło z nowymi odcinkami. Oceniamy bez spoilerów.
Druga część czwartego sezonu Stranger Things nareszcie zadebiutowała na Netflixie. Oczekiwania wobec wielkiego finału najnowszej serii były ogromne po niezwykle udanych poprzednich odcinkach. Jeżeli jeszcze ich nie widzieliście, teraz macie najlepszą okazję, aby zapoznać się z całą kontynuacją opowieści Nastki i reszty mieszkańców Hawkins. A jest co oglądać, bo bracia Duffer dostarczyli wysokiej jakości produkt, który udowadnia, że serial Netflixa to obecnie jedna z najlepszych produkcji, nie tylko w katalogu platformy. Jeżeli jeszcze nie czytaliście recenzji pierwszej części czwartego sezonu, to serdecznie zapraszamy. W tym tekście skupimy się wyłącznie na dwóch ostatnich odcinkach. Oczywiście bez spoilerów.
Dwa ostatnie odcinki Stranger Things 4 są najdłuższe z całego nowego sezonu. Łącznie trwają niecałe cztery godziny, czyli tylko trochę mniej od niejednego miniserialu i znacznie więcej od kinowych filmów. Jest więc co oglądać. Już poprzednie odcinki pokazały, że twórcy wiedzą, jak wypełnić ponadprzeciętny czas każdego odcinka, nieśpiesznie i konsekwentnie prowadząc swoją historię, bez ani cienia nudy. Niestety ta forma nie została zachowana aż do samego końca i finałowe epizody można byłoby skrócić. Szczególnie ósmy odcinek, który niewiele wnosi do całej opowieści, za to skupia się na wielu pobocznych wątkach, które jedynie opóźniają nieuniknione starcie z Vecną.
Również w dziewiątym odcinki nie brakuje kilku przestojów, przez co tempo finału czwartego sezonu nie należy do porywających. Wkrada się trochę nudy, choć twórcy próbują na wszelkie sposoby uatrakcyjnić swoją produkcję. Nie brakuje więc widowiskowych scen (końcówki obu odcinków), czy też budowania doskonałej atmosfery. Gdzieś w tym wszystkim uleciał jednak pierwiastek horroru, za który poprzednie odcinki można było jak najbardziej chwalić. W finale twórcy powrócili raczej do przygodowej opowieści, w której liczą się przede wszystkim droga pokonana przez bohaterów.
Ponownie wątek ucieczki z więzienia Jima nie jest najlepszy i nikt nie miał na niego specjalnego pomysłu. Zwrot fabularny w tym wątku jest irytujący i pretekstowy. Również udział Joyce w całej opowieści wydaje się dopisany na siłę, żeby fani nie narzekali, że zabrakło jednej z ważniejszych drugoplanowych postaci. Zawodzi także wątek Mike’a i reszty jego grupy, który rozpędza się dopiero po połączeniu go z wątkiem Nastki. Ten stanowi siłę napędową ostatnich dwóch odcinków, ponownie jak losów drugiej grupy, w której zachodzą o wiele ciekawsze i bardziej interesujące relacje.
GramTV przedstawia:
Twórcy w ostatnich odcinkach skupili się na relacjach między bohaterami, które najlepiej wybrzmiewają w finale. Po starciu z Vecną każdy coś bezpowrotnie utracił. Ciężko więc o jakikolwiek happy end, nie tylko rewelacyjną zapowiedzią jeszcze większego zagrożenia w ostatnim sezonie serialu, ale również bezpowrotnymi czasami do beztroskiego dzieciństwa dla młodych bohaterów. Historia w Stranger Things dojrzewa wraz z bohaterami i możemy być pewni, że piąta seria niewiele będzie miała wspólnego z pierwszymi sezonami.
Dużym problemem najnowszych odcinków jest fabularna przewidywalność. Widzowie raczej nie będą zaskoczeni wieloma rozwiązaniami, które są oczywiste od poprzedniej części czwartego sezonu. Nie umniejsza to jednak całej historii, która nadal jest wciągająca i w dobrym kierunku rozwija świat i całe uniwersum. Zabrakło jednak czegoś, co mogłoby naprawdę zaskoczyć i o czym dyskutowano by do premiery piątego sezonu.
Finałowe odcinki Stranger Things ciężko przyrównać do jakiegokolwiek innego serialu. Nie tylko pod względem metrażu, ale również przedstawiania wydarzeń, budowania emocji, czy skutecznego wytworzenia aury, że obcujemy z czymś większym, niż serialem. Stranger Things w tym sezonie wyszło poza ramy zwykłej serialowej produkcji. Pod wieloma względami produkcji bliżej do wielkiej, epickiej filmowej trylogii, gdzie pierwsze trzy sezony były wstępem, a czwarty sezon robi za środkową część. Piąty, finałowy sezon będzie bez wątpienia wyjątkowy. Oby tylko twórcy tym razem nie przesadzili z metrażem odcinków i powinniśmy otrzymać jedno z najlepszych zwieńczeń wielkiej serii.
Strona 1/1
7,0
Stranger Things 4 zakończyło się w epicki sposób. Fani serialu nie będą rozczarowani.
Plusy
Finałowe starcie z Vecną
Twórcy nie zapomnieli o rozwoju bohaterów
Świetna atmosfera
Epickie zakończenie obu odcinków
Ostatni odcinek udowadnia, że Stranger Things wykracza poza ramy zwykłego serialu
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!