Recenzja Jagged Alliance 3 - z szacunkiem dla tradycji

Michał Myszasty Nowicki
2023/07/13 15:00
7
4

Najemnicy powracają w glorii i chwale.

Recenzja Jagged Alliance 3 - z szacunkiem dla tradycji

Legendy można pogrzebać, co udowodniła Bethesda z serią Fallout, wydając abominacje oznaczone numerami 4 i 76. Legendy można też w pięknym stylu wskrzesić, co udowadnia właśnie bułgarski Haemimont Games. Bo Jagged Alliance 3 jest grą bardzo dobrą. Zrobioną z szacunkiem dla marki, przemyślaną i potwornie grywalną. Pełną nawiązań do przeszłości, ale też rozwiązań na tyle nowoczesnych, by mimo oldskulowości nie razić w 2023 roku. No i to nie remake, nie remaster, ale całkiem nowa część kultowego cyklu. Można? Jak widać można, ale musi się chcieć. JA3 nie jest przy tym produkcją idealną, ale większość problemów, na jakie trafiłem, da się ogarnąć po prostu łatkami. No to co, więcej szczegółów? Zatem lecimy.

Bardzo ważną sprawą na samym początku jest to, żeby od początku zdać sobie sprawę z tego…

...czym Jagged Alliance 3 jest, a czym nie jest?

W największym skrócie mamy tu do czynienia z turową grą taktyczną z elementami strategii, mocno osadzoną w wydarzeniach fabularnych. Mamy więc taktyczne walki na mapach, zarządzanie kasą, ekwipunkiem i najemnikami, ale też zajmowanie i kontrolowanie sektorów na mapie strategicznej. A wszystko to jest bardzo mocno osadzone w opowiadanej w grze historii. Do tego stopnia mocno, że pewne wydarzenia fabularne potrafią wywrócić do góry nogami układ sił w regionie. Jeśli więc nie lubicie tego typu niespodziewanych zagrań ze strony autorów scenariusza, to pamiętajcie, że ostrzegałem. Ja podobne patenty uwielbiam i mimo, iż czasami dość dosłownie burzą wypracowany przez godziny gry porządek, to właśnie w tym ich siła. Sprawiają, że jesteśmy wciąż czujni i nie popadamy zbyt szybko w rutynę.

...czym Jagged Alliance 3 jest, a czym nie jest?, Recenzja Jagged Alliance 3 - z szacunkiem dla tradycji

Jagged Alliance 3 przenosi nas na fikcyjny półwysep w południowej części Afryki, mieszając nieco klimat diamentowych zagłębi w RPA i Botswanie ze strefą dawnych francuskich wpływów w dorzeczu Kongo. Korporacja wydobywająca diamenty wzywa nas na pomoc w walce z lokalnym watażką, który próbuje siłą i terrorem zapanować nad regionem. Dochodzi do porwania prezydenta, a naszym zadaniem jest odbicie głowy państwa z rąk rebeliantów. Oczywiście dość szybko sprawy się komplikują, a i kilka konkretnych zwrotów akcji się trafi. Fabuła może nie powali fanów Gry o tron, ale jest całkiem przyzwoita i nie obraża naszej inteligencji. Widać tu bardzo swobodną zabawę pomysłami i gatunkowymi kliszami, ze sporą dozą czarnego niekiedy humoru i charakterystycznymi dla kina tego typu “one linerami”. Twórcy na szczęście nie boją się też pokazać okrucieństwa świata, nie unikając trudnych i poważnych tematów, takich jak współczesne niewolnictwo, brak poszanowania dla ludzkiego życia, czy szeroko pojęte polityczne wyrachowanie.

Co najważniejsze ten afrykański klimat chwilami wręcz wylewa się z ekranu, zadbano o mnóstwo detali wciąż podkreślających to, gdzie operują nasze drużyny. Każdy obszar na sporych rozmiarów mapie ma swój indywidualny projekt i choć trafiają się miejsca podobne do siebie (no sawanna, to przecież sawanna), to ani razu nie trafiłem na dwa identyczne miejsca. I praktycznie zawsze, nawet najbardziej pomijalny kawałek lasu, czy wzgórz ma jakieś indywidualne elementy go wyróżniające. A to ciekawy wąwóz, a to samotna chata z pomordowanymi mieszkańcami, a to rozbity w przydrożnym rowie UAZ - zawsze będzie to choć jeden element opowiadając jakąś historię. Ja uwielbiam wręcz taki environmental storytelling, a tutaj jest go pod dostatkiem. Oczywiście zadbano też o odpowiedni, przydający całości autentyzmu dubbing, z pełną paletą odpowiednich akcentów. No i trafimy w grze na całkiem sporo smaczków i popkulturowych nawiązań. Czasami warto nawet na maksymalnym zbliżeniu, jakie oferuje kamera oglądać wnętrza pomieszczeń, czy czytać graffiti na ścianie, żeby niczego nie przegapić.

GramTV przedstawia:

Choć nie można nazwać Jagged Alliance 3 pełnokrwistym RPG, to elementów charakterystycznych dla gier tego typu znajdziemy tu całą masę. Niczym w pełnokrwistym erpeżku zaczynamy od stworzenia własnej postaci, potem kompletujemy drużynę (możemy mieć ich nawet kilka), a każda z postaci zdobywa ekspy i rozwija statystyki i umiejętności. Najważniejsze wszakże jest podejmowanie co jakiś czas istotnych decyzji. Sprawczość po stronie gracza jest w JA3 naprawdę duża i dotyczy nie tylko decyzji odnośnie eksploracji, czy kolejności zajmowania obszarów, ale też pewnych kwestii fabularnych. To, czy darujemy komuś życie, albo go okłamiemy może zaowocować w przyszłości pewnymi konsekwencjami. Mamy więc naprawdę wielki wpływ na układ sił w regionie i pewne wydarzenia, ale też świat nie ogląda się na nas i “robi swoje”. Bardzo erpegową jest też spora liczba zadań pobocznych. Mamy oczywiście naszą główną misję i intrygę, która w pewnym momencie rozgałęzia się nawet na kilka wątków. Ale otrzymujemy też całkiem sporą liczbę zadań pobocznych, które czasami przeplatają się nawet z główną historią, a czasami są zupełnie niezależne. Minusem jest fakt, że nie zawsze są one od początku czytelne i często nie wiemy, co zrobić, by zadanie zaliczyć.

Komentarze
7
TobiAlex
Gramowicz
17/07/2023 21:15
  • Spadki wydajności na niektórych mapach i przy "trudnej" pogodzie

Ustaw odbicia na Średnie i po sprawie. Różnica między Średnie a Ultra żadna a boost w fps prawie dwukrotny.

dariuszp
Gramowicz
15/07/2023 13:13
Nogradis napisał:

Tyle, że Firaxis nie bez powodu pozwala kierować tylko jedną drużyną złożoną z maksymalnie 6 żołnierzy. Wystarczy porównać rozgrywkę z XCOM do tej z Xenonautów, czy nawet Phoenix Point - nie dość, że zamiast bardziej taktycznego podejścia dostajemy chaos, bo wraz z rozmiarem naszej ekipy rosną siły przeciwnika, a dwa, kompletnie zabija to jakąkolwiek dynamikę. Jak sobie przypomnę te trwające w nieskończoność tury, to odechciewa mi się gry.

dariuszp napisał:

To ja zadam jeszcze inne pytanie z innej beczki. Podobno mamy coś co zawsze chciałem mieć w XCOM czyli więcej jak jeden oddział terenie. Dobrze to ogarnęli? 

Nie musisz się martwić z tego co widzę.

Zacznijmy od tego że dowodzisz grupą najemników którym trzeba płacić co kilka dni. Więc jak najmiesz sobie dużej siły żeby było łatwiej to po prostu zbankrutujesz.

Po drugie zasoby są ograniczone. Jak np. spróbujesz każdemu dać kałasza i walić automatem to szybko skończy Ci się amunicja. 

Po trzecie walka turowa nie jest obowiązkowa. Dużą część mapy dzisiaj wyczyściłem Igorem który po prostu parę noży i Dariuszem, postacią którą stworzyłem która jest snajperem. Także mogłem sprzątać odosobnione jednostki i turową walkę rozpocząłem dopiero przez dwóch żołnierzy którzy się wzajemnie obserwowali. jeden dostał strzała a drugi podniósł alarm, tyle że był ostatni na mapie.

Obstawiam że w XCOM tego nie było bo tam nie walczysz z limitowanymi zasobami jak amunicja i nie musisz martwić się o wypłaty.

Nogradis
Gramowicz
15/07/2023 11:08
dariuszp napisał:

To ja zadam jeszcze inne pytanie z innej beczki. Podobno mamy coś co zawsze chciałem mieć w XCOM czyli więcej jak jeden oddział terenie. Dobrze to ogarnęli? 

Tyle, że Firaxis nie bez powodu pozwala kierować tylko jedną drużyną złożoną z maksymalnie 6 żołnierzy. Wystarczy porównać rozgrywkę z XCOM do tej z Xenonautów, czy nawet Phoenix Point - nie dość, że zamiast bardziej taktycznego podejścia dostajemy chaos, bo wraz z rozmiarem naszej ekipy rosną siły przeciwnika, a dwa, kompletnie zabija to jakąkolwiek dynamikę. Jak sobie przypomnę te trwające w nieskończoność tury, to odechciewa mi się gry.




Trwa Wczytywanie