Recenzja Metal Slug Tactics - gry, która jest zaskakująco dobrym roguelite

Czasami eksperymentalne projekty w ramach dobrze znanych i uwielbianych serii gier wypadają różnie… a Metal Slug Tactics broni się zaskakująco dobrze!

Recenzja Metal Slug Tactics - gry, która jest zaskakująco dobrym roguelite

No dobra, zapytam się w ten sposób – czy ktoś kiedyś pomyślał, że taka seria jak Metal Slug doczeka się swojej taktycznej wersji? Myślę, że niewiele osób o tym pomyślało, a biorąc pod uwagę to, że tych strategii jest coraz mniej na rynku, tak wiele dobrze znanych marek stara się w jakiś sposób eksperymentować. Dobrym przykładem może być tutaj Gears Tactics, a myślę że bez większego problemu o wiele więcej serii mogłoby pasować do tego taktycznego obrazka. Mimo wszystko jednak szkoda, że wielu czołowych przedstawicieli gatunku jak na razie na ten moment ucichło… bo na takie XCOM 3 czekamy już grubo ponad osiem lat.

Jak się w tym wszystkim odnajduje Metal Slug Tactics? Zaskakująco dobrze, choć początek może być dla wielu graczy dość mocno hardkorowy… tak samo jak sam Metal Slug w gatunku arcade’owych runnerów. Nie mnie jednak jest to taka produkcja, która oddaje zaangażowany czas oraz wysiłek w zrozumienie tego wszystkiego dużą dozą grywalności i satysfakcji z dalszego łączenia kropek na polu bitwy.

Pikselowy chaos, tak na dobry początek...

O ile początek powoli wprowadza gracza we wszystkie najważniejsze taktyczne niuanse Metal Slug Tactics, tak lądowanie w zupełnie pierwszej misji po szkoleniu można śmiało nazwać „reality check”. Okazuje się, że ten aspekt biegania i strzelania przełożony na strategiczne można nazwać bardzo agresywną łamigłówką. Lądujemy bowiem w danym miejscu, wiemy gdzie mniej więcej będą jednostki przeciwnika i wobec tego wybieramy miejsca, w których będą startowali nasi ulubieńcy z serii Metal Slug (łącznie dziewięć sztuk).

I już w tym momencie właściwie skok poziomu trudności jest właściwie kosmiczny. Do tego stopnia, że tak naprawdę odpuściłem sobie granie na kilka dni… i wróciłem z chłodniejszą głową, bo prawda jest taka, że o ile Metal Slug Tactics mocno straszy, tak z czasem nauka zasad oraz możliwości poszczególnych bohaterów sprawia, że tak jak w innych tego typu „rogalikach” odpowiednia dla nas mieszanka pozwala łatwiej załatwiać pewne sprawy i tworzyć kombinacje. Zwłaszcza, że te kombinowanie ataków za pomocą różnych naszych żołnierzy jest kluczowym działaniem podobnie jak przejmowanie chociażby kultowych Metal Slugów, aby walka była dla nas łatwiejsza.

Właśnie w tym momencie ten aspekt „run and gun” objawia się najbardziej, ponieważ zamiast myśleć po jednym ruchu nad kolejnym trzeba trochę jak w szachach pomyśleć kilka ruchów do przodu po planszy i rozważyć, który z ataków będzie tym najlepszym. Ale spokojnie – nikt utrudnienia w postaci czasu na dany ruch nie wprowadził, a szkoda, bo byłoby zdecydowanie trudniej. Co innego to, że trzeba mimo wszystko nauczyć się tego jak działają ruchy bohaterów oraz tego, że tutaj wbrew tradycyjnemu podziałowi możemy przeskakiwać miedzy postaciami w różnych momentach w połączeniu ze zdobywaną adrenaliną do używania specjalnych akcji oraz systemu osłon.

Najważniejszym elementem jest jednak to, że zdobywane monety później odblokowują kolejne loadouty bohaterów, a ewentualne przegrane budują kolejne przebiegi. To połączenie pozornie prostej gry z dość zaawansowanym strategicznie roguelitem sprawia, że Metal Slug Tactics jest na swój sposób wyjątkowym eksperymentem nadal mocno trzymającym się pewnych korzeni serii, które gracze bardzo dobrze znają i lubią.

Magia pikseli, która nigdy się nie starzeje...

GramTV przedstawia:

To co najlepiej opowiada historię Metal Slug Tactics to fakt, że mimo zmiany pewnej perspektywy oraz stylu rozgrywki, to nadal ten automatowy klimat się tu udziela zarówno od strony graficznej, jak i dźwiękowej. To po prostu porządnie skrojona pod tymi względami produkcja, która np. w odróżnieniu od Contra: Operation Galuga nie próbuje w żaden sposób unowocześniać prezencji tytułu. Ma być jak najlepiej dla fanów oryginału, być może do zabawy wciągnąć również fanów strategii czy rogalików.

Ma to jednak swoje minusy, bo mimo wszystko Metal Slug Tactics najlepiej prezentował będzie się na mniejszych ekranach np. Nintendo Switch, SteamDecka czy PlayStation Portal niż na większym ekranie, gdzie wiele elementów sprawia wrażenie wręcz ogromnych. Tutaj też dobra wiadomość dla fanów ogrywania tego typu gier za pomocą RemotePlay – na telefonie również w Metal Slug Tactics da się grać i to z powodzeniem. Dlatego też tutaj wszelkie handheldy będą mimo wszystko górowały nad większymi konsolami i to wcale nie ze względu na jakość czy grywalność… a raczej dlatego, że gra sama w sobie pasuje do nich zdecydowanie lepiej do takich krótkich posiedzeń, w trakcie których ewentualnie jak trzeba będzie przerwać, to można to zrobić bez większego problemu i wrócić do rozgryzania tych łamigłówek później.

Za tę cenę warto zaryzykować… i dać trochę czasu na zrozumienie Metal Slug Tactics

Podsumowując Metal Slug Tactics to dość ciekawy eksperyment. Z jednej strony przerobienie platformowego run’n’gunnera na grę taktyczną tak, aby to nadal miało dużo sensu nie było łatwym zadaniem i o dziwo udało się to stworzyć z dużym sensem. Z drugiej natomiast ma to nadal ten sam urok co pełnoprawne odsłony Metal Sluga bez konieczności uciekania się do pisania historii na nowo. Bohaterowie są, kultowe bronie są, Metal Slugi również są… nawet reakcje przeciwników oraz pewien humor są.

To co mimo wszystko może wiele osób odstraszyć to fakt, że czego by nie mówić to jest to gra, która po wstępnym treningu potrafi wylać kubeł lodowatej wody na gracza i powiedzieć „a teraz Pinokio idzie sam”. Dlatego też mimo wszystko, tak jak napisałem w tytule tego podsumowania, warto dać sobie chwilę z tym tytułem, poeksperymentować i spróbować się nauczyć zasad tej zabawy. Z czasem łączenie stylu poruszania się, adrenaliny oraz łączenia ataków sprawią, że Metal Slug Tactics dadzą bardzo dużo satysfakcji z każdej wykonywanej akcji.

I mimo, że jak dla mnie jest to niesamowicie dobra gra handheldowa, to mimo wszystko te 20 euro za ten tytuł to nie jest aż tak wygórowana cena, bo godzinowo może się okazać, że spędzicie tutaj dobrych kilkadziesiąt godzin chcąc odblokować wszystkie możliwe rzeczy. A i sam fakt możliwości szybkiego wskoczenia do akcji, wylosowania ścieżki i przejścia kilku etapów czy to w drodze na urlop czy do szkoły jest niesamowicie interesująca. Dlatego też mimo, że warto sprawdzić Metal Slug Tactics bez względu na platformę, to jednak najlepiej się sprawdzi właśnie w takich krótszych posiedzeniach z kieszonsolką w dłoniach.

Dla fanów Metal Sluga zdecydowanie tytuł warty polecenia. Dla fanów strategii czy roguelite również, choć mimo wszystko zrozumienie wszystkich elementów zabawy będzie wymagało od was pewnej dozy cierpliwości. Ale warto się przez te pierwsze godziny przebić – te doświadczenia oddadzą później sporą dozą zabawy i grywalności, która za tę cenę jest warta rozważenia. Mogę mieć tylko nadzieję, że na tym Leikir Studio nie poprzestanie i pojawią się kolejne, o wiele bardziej rozbudowane odsłony Metal Slug Tactics, bo jak już raz się udało… to można spróbować i kolejny.

8,0
Metal Slug Tactics to świetny eksperyment nie tylko dla fanów kultowej serii - do grania na wyjeździe jak znalazł!
Plusy
  • Świetne odwzorowanie zasad Metal Slug w taktycznym wydaniu.
  • Ulubieńcy graczy, ich ulubione bronie oraz charakterystyczni przeciwnicy - czego chcieć więcej?
  • Możliwość wielokrotnego przechodzenia gry i odblokowywania kolejnych elementów, które będą pasowały do naszego stylu rozgrywki.
  • Cena, która jak na takie replayability jest dość przyzwoita.
  • Klimat gier z automatów...
Minusy
  • ... który mimo wszystko lepiej czaruje na mniejszych ekranach.
  • Niespodziewany skok poziomu trudności wraz z wyjściem poza etap szkoleniowy.
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!