Recenzja ostatniego sezonu serialu Wikingowie. Finał na miarę Gry o Tron

Radosław Krajewski
2021/03/19 16:45
5
0

Wikingowie wypłynęli w swoją ostatnią podróż. Oceniamy, czy udało im się dobić do brzegu, czy też roztrzaskali się o pierwsze przybrzeżne skały.

Legenda o Bjornie Żelaznobokim

Długo oczekiwany finałowy sezon Wikingów wreszcie zadebiutował. Poprzednie sezony były słusznie krytykowane przez widzów, jako dłużące się, pozbawione emocji i ekscytujących bitew zapełniacze, które do niczego konkretnego nie prowadziły. Okazało się, że po Rangarze Lothbroku nie ma życia i jego synowie nie poradzili sobie z niesieniem na swoich barkach całego serialu. Jednak ostatnie dziesięć odcinków to dobra okazja, aby udowodnić, że decyzje twórców o kontynuowaniu produkcji po zakończeniu historii głównego bohatera było słuszną decyzją. Jednak jak pierwszy odcinek daje ogromną nadzieję, tak już kolejnym szybko zostaje sprowadzeni do ziemi.

Legenda o Bjornie Żelaznobokim, Recenzja ostatniego sezonu serialu Wikingowie. Finał na miarę Gry o TronPierwszy epizod, to kwintesencja serialu Wikingowie. Historia skupia się na Bjornie Żelaznobokim, który cudem uchodzi z życiem w bitwie z końca poprzedniego sezonu. Po raz kolejny sprawdza się mit o najstarszym synu Ragnara, który uważany jest za nieśmiertelnego. Jednak kostucha czai się tuż za rogiem, nie tylko dla samego Bjorna, ale również reszty mieszkańców Kategart, którzy muszą zmierzyć się z ogromną armią Olega i Ivara. Potrzeba więc interwencji kogoś, kto potrafi wykrzesać odwagę z wikingów. Bjorn dostaje więc ostatnie zadanie, które jak przystało na prawdziwą legendę i króla, prowadzi swoją armię w swojej ostatniej bitwie.

Odcinek ma wszystkie elementy, za które fani pokochali ten serial lata temu. Emocje są ogromne, a pożegnanie z najstarszym synem Bjorna niezwykle wzruszające. Twórcy w najlepszy możliwy sposób oddają mu honory, prezentując go jako mistyczną istotę, która już dawno przerosła legendę swojego słynnego ojca. Nie brakuje w tym patosu, który tym razem nie polega wyłącznie na chaosie i spowolnieniach scen bitewnych. To naprawdę doskonały epizod, który niezwykle optymistycznie nastraja na resztę sezonu.

Niestety to co twórcy zbudowali na samym początku finałowego sezonu Wikingów, psują już w drugim oraz kolejnych odcinkach. Niemal do samego zakończenia serialu otrzymujemy tę samą nudę, najróżniejsze absurdy i niepotrzebne wątki, które stały się znakiem rozpoznawczych kilku ostatnich sezonów. Można wręcz się poczuć oszukanym, że po tak emocjonującym początku wracamy do wyświechtanych i niedziałających formuł, którymi raczą nas twórcy. Ostatnie dziewięć odcinków Wikingów to więc namnożenie wątków i postaci, w których brakuje satysfakcjonujących rozwiązań i zakończeń głównej, jak i pobocznej historii.

Ku Valhalli

Twórcy wyraźnie nie wiedzą, co począć z najbardziej kłopotliwymi postaciami serialu, na czele z Ivarem i królem Haraldem. W zakończeniu ich wątków brakuje dramatycznego ciężaru, przez co trudno przejmować się ich losami. Ivar nieco zyskuje na sympatii po jego pożegnaniu z nowym królem Rusi Kijowskiej, pokazując antybohatera z nieco innej, bardziej wrażliwej strony. Jego powrót do Skandynawii pozostawia jednak widza obojętnym, a kolejny rozdział walk między wikingami, czy tym bardziej angielskimi żołnierzami nie wzbudza większego zainteresowania.

GramTV przedstawia:

Ku Valhalli, Recenzja ostatniego sezonu serialu Wikingowie. Finał na miarę Gry o TronNieco ciekawej jest w wątku Ubbe, który wraz z grupą wikingów przypływają do Ameryki, aby tam założyć nową osadę. Niespodziewanie odnajdują tam starego przyjaciela, który pojawia się chyba tylko po to, aby tak ważna postać również mogła liczyć na udział w zakończeniu serialu. Wydaje się, że twórcy mogli ten wątek pociągnąć nieco dalej, szczególnie że nie śpieszą się z innymi, a ten miał potencjał, na intrygującą opowieść o władcach Północy podbijających zupełnie nowe, nieprzyjazne i zamieszkałe ziemie.

Brak pośpiechu twórców to jedna z najpoważniejszych wad finałowego sezonu Wikingów. Twórcy wiele czasu poświęcają na rozwój wątków, aby w trzech ostatnich odcinkach pośpiesznie je kończyć. Oglądając ten sezon, miałem nieodparte wrażenie, że zbyt wiele czasu poświęcono nieistotnym postaciom, które jedynie zabierały czas, a ten nieubłaganie mijał. Ostatnie dziewięć odcinków wygląda więc jak twór, w którym ktoś powiedział twórców w połowie prac, że więcej epizodów nie będzie i muszą zakończyć serial już teraz.

Sprawia to, że ciężko mi polecić ten sezon z czystym sumieniem nawet najzagorzalszym fanom Wikingów. W żaden sposób nie jest to powrót do formy serialu z czasów, gdy Ragnar był centralną postacią, a już tym bardziej godne pożegnanie z produkcją. Świetny pierwszy odcinek i doskonałe pożegnanie Bjorna to zdecydowanie za mało, aby finałowy sezon Wikingów nie rozpatrywać w tych samych kategoriach, co ostatniego sezonu Gry o Tron. Jedno i drugie niesamowicie rozczarowało, nie dając fanom satysfakcjonującego pożegnania.

5,0
Wikingowie nie żegnają się w najlepszy sposób z fanami, którzy spędzili przy serialu siedem lat.
Plusy
  • Doskonały pierwszy odcinek
  • Bjorn otrzymuje pożegnanie godne tak wielkiego wojownika
  • Nienajgorszy wątek Ubbe
  • Historia Ivara w Rusi Kijowskiej…
Minusy
  • …która zostaje zepsuta przez wątki w Skandynawii i Anglii
  • Poświęcenie zbyt dużo uwagi pobocznym postaciom
  • Wiele niepotrzebnych wątków
  • Żaden bohater nie dostaje dobrego zakończenia
  • Nie jest to udane pożegnanie z serialem
Komentarze
5
wolff01
Gramowicz
22/03/2021 10:38
Norgon napisał:

jak dla mnie akurat finał był dosyć pozytywnym zaskoczeniem. Po żenująco słabym 5 sezonie nie spodziewałem się, że zakończenie będzie na poziomie pierwszych sezonów ale i tak jest całkiem dobrze. Sporo czasu zajęło pozamykanie niepotrzebnych wątków otwartych jeszcze w sezonie 5. Żaden bohater nie dostał pozytywnego zakończenia?  Właśnie każdy dostał adekwatne zakończenie do drogi jaką wybrał, Zresztą zakończenie to również zmierzch pewnej epoki w historii wikingów i to poczucie dekadencji zostało nieźle oddane właśnie w losach 'starych' bohaterów.

Sam finał był dosyć ok, taki melancholijny. Nie zmienia to faktu że sezon 5 był faktycznie żenująco słaby i 6 starała się to chyba naprawić i w ostatecznym rozrachunku nie zostawił na mnie negatywnego wrażenia jak 5. Choć pewne wątki mogli sobie darować i te multum postaci z d*py. Ale z historią Haralda (i paru innych postaci) np. mocno namieszali. Seria starała się do pewnego momentu iść zgodnie z historią (tyle o ile, bo przecież istnieją tylko zapiski które można różnie interpretować), ale od pewnego momentu była to już wolna amerykanka.

No i nie będę zbyt oryginalny jeśli powiem ze od pewnego "momentu" i pewnej postaci serial dla mnie już nigdy nie był taki sam. Natomiast nie zapomnę że dzięki niemu odkryłem zespół Wardruna.

Jeśli chodzi o fajne seriale "wikingowe" to polecam anime "Vinland Saga", bo choć to anime i raczej realizmu nie ma się co spodziewać, to dosyć przykładają wagę do oddania klimatu epoki.

JaCzyliJa
Gramowicz
20/03/2021 12:16

No z tym Ubbe bym się nie zgodził. Wielki syn Ragnara ucieka przed jednym typem z wyspy bez zapasów. To było dopiero żenujące.

Kash28
Gramowicz
19/03/2021 20:19

No ale jakieś słabe informacje macie bo na netflixie już dawno obejrzane... Pierwszy odcinek petarda... Później jest nie co słabiej ale wraca klimat pierwszych sezonów. Ragnar to Ragnar jakby nie było




Trwa Wczytywanie