Najchętniej oglądany serial Marvela wrócił z nowymi odcinkami. Oceniamy, czy warto śledzić kolejne losy brata Thora.
Czasoumilacz
Loki jako jeden z niewielu seriali Marvela realizował pierwotny plan, w którym studio miało wykorzystywać drugoplanowych bohaterów, aby rozwinąć ich historie w ich własnych produkcjach. Dodatkowym atutem tych seriali miała być sama rozbudowana uniwersum o nowe elementy, aby poświęcić im wystarczająco dużo czasu, niż jedynie kilka minut z około dwugodzinnego kinowego filmu. Świetnie zrobiono to w przypadku WandaVision, a następnie kontynuowano to w pierwszym sezonie Lokiego. I chociaż nie jestem wielkim fanem tego serialu, to przy ostatnich serialowych propozycjach z MCU, trudno było nie czekać na nowe odcinki Lokiego, który to serial wreszcie mógł rozwinąć skrzydła i postawić fundamenty dla Deadpoola 3 i Avengers: The Kang Dynasty. Premiera drugiego sezonu okazała się jednak czymś więcej i jeżeli jest to reprezentatywne dla całego sezonu, to druga seria Lokiego może stać się najlepszym, co Marvel wypuścił w ostatnich latach.
Już pierwsze minuty serialu miło zaskakują, sprowadzając na tytułowego bohatera nowe problemy, które staną się osią wydarzeń dla całego odcinka. Okazuje się, że Loki został dotknięty ślizgiem czasowym, który przenosi go do przeszłości, w której nikt o tym wariancie brata Thora jeszcze nie słyszał. Rodzi to rzecz jasna sporo komplikacji, ale na szczęście znajduje się rozwiązanie na nietypowe kłopoty boga psot. I tu na scenę wkracza nowy bohater – Uroboros. Grany przez Ke Huy Quan bohater może szybko stać się ulubieńcem fanów, o czym wiedzieli sami twórcy, więc zarówno w castingu, jak i kreacji tej postaci, nie ma żadnego przypadku.
Ubi nadaje nowej dynamiki relacji między Lokim a Morbiusem. Ta para wciąż rządzi w serialu, ale Ubi staje się dla niej miłym dodatkiem, który ma nie tylko wielką wiedzą o działaniu TVA, ale pomimo swojej alienacji, wynikającej z pracy, jest bardziej ekstrawertyczny, niż można byłoby na pozór przypuszczać. Ubi staje się również przewodnikiem nie tylko dla bohaterów, ale również widzów, tłumacząc nowe fabularne zawiłości i mechaniki działania czasu i multiwersum. Już pierwszy odcinek wprowadza sporo nowych nazw i miejsc, przez które łatwo się pogubić, ale dzięki ekranowej energii Uroborosa i świetnemu Ke Huy Quanowi, ani na moment to nie nudzi, a wręcz przeciwnie, chciałoby się z tą postacią pobyć jeszcze przez jakiś czas.
Twórcy świetnie wprowadzili tę postać, jednocześnie wplatając w to problem Lokiego. Mamy więc scenę będącą dwutorową narracją, która rozgrywa się jednocześnie w teraźniejszości i przeszłości. Seriale Marvela rzadko potrafią ekscytować realizacyjnymi rozwiązaniami, ale widać, że przy Lokim pracują kreatywne osoby, którym pozwolono na nieco więcej szaleństwa, niż w przypadku innych produkcji studia. Drugi sezon zapowiada się więc na coś więcej, niż kolejny „Marvelek” do odhaczenia dla fanów, ale na produkcję, która swoją konwencją może spodobać się również osobom, które nie znają superbohaterskiego uniwersum.
MCU wraca do formy
Już w pierwszym odcinku wyczuwalna jest skala i waga wydarzeń, które będziemy śledzić na ekranie przez kilka kolejnych tygodni. W ostatnich latach ten aspekt produkcji Marvela mocno kulał, więc jest to dosyć odświeżające, gdy MCU znowu przypomina, że nie jest jedynie zbiorem przypadkowych historii o różnych bohaterach, ale stoi za tym budowanie wielkiego uniwersum. Wydaje się, że drugi sezon Lokiego właśnie to zagwarantuje i nareszcie, po ponad dwóch latach, odpowiednie pionki zostaną umieszczone na planszy i dostaniemy to, co obiecywano nam już przy okazji drugiej części Doktora Strange’a.
GramTV przedstawia:
Swoje pięć minut dostaje również TVA, wraz z kontynuacją wątków korporacyjnych. Milo, że twórcy o tym nie zapomnieli i nie zamierzają porzucać krytyki wielkich firm, wykorzystujących na co dzień swoich pracowników. Brzmi to trochę absurdalnie w kontekście samego Marvela, dlatego nie spodziewałbym, że zostanie to odpowiednio wykorzystane, ale jak wiemy z licznych plotek, TVA będzie odgrywać ważną rolę do samego końca Sagi o Kangu, więc dobrze, że organizacja wciąż zajmuje ważne miejsce w serialu.
Drugi sezon Lokiego zalicza mocne otwarcie. Można się obawiać, czy serial aby nie obniży lotów, jako że poprzednie seriale Marvela, również te słabe, też miały lepsze początki, niż finały. Widać w tym wszystkim jednak pomysł i odwagę twórców, aby zaprezentować widzom coś lepszego, ciekawszego i bardziej oryginalnego, nawet na tle pierwszego sezonu. Kolejne epizody zweryfikują, czy entuzjazm po premierze szybko nie opadnie, ale dla dobra MCU miejmy nadzieję, że uniwersum właśnie się rozpędza, aby doprowadzić widzów do wielkiego i satysfakcjonującego zakończenia obecnej Sagi, który odbędzie się już za kilka lat.
8,0
Loki wrócił i jest to powrót godny samego nordyckiego boga.