Nowy serial od twórców Dark już wkrótce zadebiutuje na platformie. Oceniamy, czy warto rozpocząć rozwikłanie kolejnej nadnaturalnej zagadki.
Podróż do jądra ciemności
Jeszcze w czasach, gdy na Netflixie nie pojawiało się kilkanaście nowych tytułów każdego tygodnia, łatwiej było natrafić na takie perełki jak Dark, zanim jeszcze wokół serialu wytworzył się medialny szum. Niemiecka produkcja szybko stała się hitem platformy, a fani serialu z niecierpliwością czekali na kolejne sezony. Przed dwoma latami poznaliśmy zakończenie historii Jonasa i Marthy, a teraz Baran bo Odar i Jantje Friese wrócili ze swoim nowym projektem, który pełnymi garściami czerpie z tamtej produkcji. 1899 ma więc mroczną tajemnicę, wielu bohaterów i elementy science fiction, ale podobnego sukcesu co Dark raczej nie wróżę. Nie znaczy to jednak, że nie warto się z serialem zapoznać, bo to kawał wciągającej i sprawnie zrealizowanej historii.
Po tajemniczym zniknięciu Prometeusza przed kilkoma miesiącami, z Londynu wyrusza kolejny statek pasażerski z imigrantami z całej Europy, którzy chcą rozpocząć nowe życie w Ameryce. Wśród nich jest młoda lekarka Maura Franklin (Emily Beecham), która poszukuje zaginionego brata. Podczas podróży kapitan statku Eyk Larsen (Andreas Pietschmann) i jego załoga natrafiają na sygnał dryfującego na pełnym morzu Prometeusza. Nie wiedząc co mogą spotkać na statku-widmo, decydują się wejść na jego pokład. Przerażające odkrycie na zawsze zmieni losy wszystkich pasażerów, łącząc ich przeszłość z tajemniczą teraźniejszością.
Serial w głównej mierze oparty jest na tajemnicy, licznych zagadkach i nadnaturalnych wydarzeniach, które udowadniają, że 1899 jest bliżej Dark, niż gdybyśmy sobie tego życzyli. Już pierwszy odcinek mnoży sekrety w intrydze przygotowanej przez twórców, a kolejne epizody dokładają kolejne pytania, które wyłącznie się mnożą wraz z rozwojem fabuły. Każdy z sześciu udostępnionych do recenzji odcinków kończył się zwrotem akcji, który podobnie jak w Dark, nie pozwalał zrezygnować z dalszego seansu. Jest to o tyle ważne, że sama historia, bohaterowie, jak i miejsce akcji nie angażują tak, jak powinny, a mimo to po każdym obejrzanym odcinku chce się nadal śledzić tę historię.
GramTV przedstawia:
Wątpliwe jest jednak, aby wokół 1899 stworzyła się tak samo liczna i zaangażowana grupa fanów, co przy Dark. Oba seriale łączy wiele elementów, których nie mogę zdradzić ze względu na spoilery. Szkoda, że twórcy nie pokusili się o nieco bardziej oryginalne elementy całej tajemnicy i niektóre motywy są powielane i niespecjalne komukolwiek chciało się je rozwijać. Oczywiście Netflix liczy na osiągnięcie wysokiego wyniku oglądalności serialu i nie wątpię, że taki tez będzie, więc niewykluczone, że te zarzuty przestaną mieć znaczenie w kolejnych sezonach. Mimo to w pierwszych sześciu odcinkach całej tajemnicy brakuje czegoś, co wyróżniałoby tę produkcję na tle wspomnianego wcześniej Dark.
Problemem jest sama historia, która nie ma odpowiedniego punktu zaczepiania po wydarzeniach z pierwszego odcinka. Twórcy więc serwują liczne romanse i czasami zaskakujące relacje między bohaterami, które najczęściej służą raczej jako wypełniacze, niż wątki z prawdziwego zdarzenia, na których można byłoby oprzeć cały serial. Poznajemy również przeszłość poszczególnych postaci, których los doświadczył na tyle, że postanowili poszukać swojego szczęścia za oceanem. Niezależnie czy mowa o bogatych pasażerach w swoich luksusowych kajutach, czy też tych biednych, którzy całą drogą spędzają zamknięci pod pokładem, wszyscy mają jeden określony cel, czyli ucieczkę od dotychczasowych problemów.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!