Być jak Michael Scott
Pewnych świętości po prostu się nie rusza. Amerykański The Office doczekał się kultowego statusu, który od lat stanowi przykład (niemal) idealnego komediowego serialu. Trudno rywalizować z tak uwielbianą pozycją, która wciąż nie traci na popularności. W erze kontynuacji i remake’ów fani od lat proszą o wznowienie serialu, ale jak dotąd twórcy pozostają nieugięci. Nie ma w tym przypadku, ponieważ The Office jest produktem odległych czasów, gdy świadomość społeczna była na zupełnie innym poziomie i większość ówczesnych żartów dzisiaj po prostu by nie przeszła. W obecnym klimacie ciężko stworzyć podobną produkcję, ale tę sztukę spróbowała powtórzyć polska ekipa w naszej rodzimej wersji. The Office PL to przedziwny przykład serialu, który jednocześnie cierpi i zyskuje na zapożyczeniach ze swojego legendarnego poprzednika.Twórcom zdecydowanie byłoby łatwiej, gdyby stworzyli serial niewykorzystujący licencji, a jedynie zainspirowany The Office. Porównania nadal byłyby obecne, ale oczekiwania widzów byłyby zupełnie inne, a przez brak wiary w powodzenie polskiej wersji, wiele osób szybko odbije się od tej produkcji lub zupełnie ją zignoruje. I to będzie błąd, bo The Office PL wcale nie jest złym serialem i wielu widzom może przynieść sporo rozrywki. Ale najpierw będą musieli przyzwyczaić się do odświeżonej i rodzimej konwencji, a pierwsze odcinki w tym nie pomagają. Za bardzo skupione są na postaci Michała, szefa niewielkiej firmy Kropliczanka w Siedlcach, która produkuje wodę, a także jego nowej rywalki młodej wiceprezes Patrycji. Dopiero w dalszej części serial rozwija skrzydła udowadniając, że polski The Office wcale nie musi być skazany na porażkę.
Serial zapożycza wiele elementów z amerykańskiej wersji. Jednym z głównych bohaterów jest szef pozbawiony jakichkolwiek zahamowań i autorefleksji, który przysparza swoim znudzonym pracownikom dodatkowych kłopotów. Zamiast ciężkiej pracy pod skrzydłami nowego właściciela, Michał kontynuuje swoją filozofię zarządzania opartą na niewybrednych żartach, poniżaniu wszystkich dookoła i pozorowaniu pracy. Nie robi tego ze swojej wrodzonej złośliwości, ale z nieudolnej próby uszczęśliwienia swoich pracowników. Jednak Michałowi do Michaela Scotta wiele brakuje i zamiast pociesznego, ale niepewnego błazna, który ma problemy z odpowiednią oceną sytuacji, Michał jest zwykłym dupkiem, który żenuje swoją postawą.
Szkoda, że akurat ten aspekt polskiej wersji The Office został położony, bo w amerykańskiej wersji Steve Carell stworzył ikoniczną postać archetypicznego antyszefa. Niestety Piotr Polak nie stoi w tym samym szeregu i nie wywiązuje się odpowiednio z tej roli. Aktor robi co może, aby nawiązać do swojego amerykańskiego odpowiednika, ale brakuje mu odpowiedniego uroku i charyzmy, dzięki której wszelkie błędy popełnione przez jego postać dałoby się łatwo wybaczyć. Przez to Michał dużo częściej żenuje, niż tworzy zabawne sytuacje. W naszej polskiej rzeczywistości dużo lepiej sprawdziłby się surowy szef, który tęskni za dawnymi czasami i prezentuje skrajne poglądy światopoglądowe.Czyli ktoś taki jak Darek, odpowiednik Dwighta Schrute’a z amerykańskiej wersji. Darek to pracownik starej szkoły, reprezentujący wszystko, co najgorsze w osobach, które twierdzą, że „za komuny było lepiej”. W jego postaci najbardziej widać niezdecydowanie twórców, którzy jednocześnie chcieli zachować jak najwięcej elementów z The Office, ale dodać wiele nowych, które uwspółcześniłyby historię i osadziły w naszym rodzimym poletku. Darek z jednej strony pragnie większej władzy w firmie, czasem wykonując nawet najbardziej absurdalne polecenia szefa, kiedy indziej nie wspierając go w jego opiniach, a nawet przeciwstawiając się mu. I właśnie ten drugi Darek to jedna z najlepszych postaci serialu, który udowadnia, że polska wersja skorzystałaby, gdyby całkowicie stanęła na swoich nogach.