Survival base builder z odrobiną tower defense.
“Taki mniej rozbudowany RimWorld w 3D.” To chyba najczęściej słyszana i czytana przeze mnie opinia na temat Stranded: Alien Dawn. I co ważne, ja się z tą opinią, mimo iż bardzo uogólniającą, w sporej części zgadzam. Bo zarówno pod względem tematyki, jak i pewnych mechanik rozgrywki obie te gry są do siebie podobne. Prawdą jest także to, że obecnie RimWorld oferuje nam więcej zawartości, niż Alien Dawn. Jednak, czy oznacza to, że produkcja Haemimont Games jest zdecydowanie gorsza? Otóż wcale nie. Stranded: Alien Dawn jest produkcją z pewnością wartą zainteresowania, choć posiada kilka wad.
Stranded: Alien Dawn to modne ostatnio połączenie gry survivalowej z city/base builderem oraz pewnymi elementami RPG. Takie simsy wyrzucone na obcą planetę. W zależności od scenariusza (obecnie mamy trzy podstawowe), otrzymujemy pod kontrolę od czterech do sześciu postaci, które trafiają w mniej lub bardziej zorganizowany sposób na powierzchnię obcej planety. “Mniej lub bardziej zorganizowany”, czyli albo rozbijają się i walczą o przetrwanie, albo lądują wypełniając misję wojskową lub cywilną. My zaś tak musimy zorganizować to tymczasowe miejsce pobytu i zarządzać ich poczynaniami, aby przeżyli i osiągnęli zakładane cele.
Nie znajdziemy tu oczywiście żadnej fabuły, choć co jakiś czas pojawiają się wstawki tekstowe dotyczące różnych losowych wydarzeń, czy rozstrzygania wyników “spotkań” podczas ekspedycji. Co ciekawe, niekiedy musimy tutaj podjąć nawet jakieś decyzje, zazwyczaj mające jednak krótkoterminowe skutki. Możemy zbadać wrak, żeby wyciągnąć więcej złomu lub przeszukać wojskowe skrzynie, licząc, że będzie tam broń, czy leki. Dużo rzadziej decyzje te dotyczą odnalezionych kolejnych ocalałych, czy nawet statystyk naszych podwładnych. W takich produkcjach losowe wydarzenia “fabularne” są wręcz niezbędne do przełamania rutyny, a te w Stranded mają często niezły klimat, czego przykładem są te związane z Obcymi. Szkoda tylko, że wątki te nie zostały bardziej rozbudowane, one aż proszą się o jakiś własny “tryb fabularny”. No i po kilku grach zaczynamy dostrzegać powtarzalność oraz niezbyt dużą ich liczbę.
Wróćmy jednak do naszych podopiecznych. Ci opisani są całą masą współczynników i wskaźników, których pozazdrościć może Stranded: Alien Dawn większość gier cRPG. I mówię to całkiem poważnie. Oprócz bowiem takich podstawowych kwestii, jak punkty życia, czy zestaw umiejętności, mamy choćby poziom zadowolenia, wyspania, czy relaksu, pełen detali stan zdrowia (dla każdej części ciała), jak i choćby jego temperaturę. Każda z postaci ma też swoją historię, indywidualne cechy, fobie, czy ulubione dania. Mało tego, mieszkańcy naszej bazy podczas wzajemnych interakcji, w oparciu o charakter postaci, mogą zacząć się lubić, czasem kochać, ale też i nienawidzić.
Niespełnione miłości, romantyczne śluby i bójki po kolacji, to może nie norma, ale są możliwe. I co ważne - każda z tych rzeczy wpływa na inne, głównie oczywiście na morale. A gdy to dobije do dna - o co nietrudno, zwłaszcza na początku - wszystko może skończyć się płaczem, kompulsywnym obżarstwem, pijaństwem, czy nawet demolką w klubo-gospodzie. Przyznam szczerze, że właśnie ten społeczny aspekt gry urzekł mnie najbardziej. Mimo, iż to ewidentnie gra “gameplayowa”, a nie “fabularna”, to się jakoś z tymi ludzikami zżywamy, zaczynamy ich traktować indywidualnie, a nie jak kolejne boty wykonujące zadania. A kiedy zaczniecie oswojonym zwierzętom nadawać własne imiona, to wiedzcie, że coś się dzieje. Kameralny charakter rozgrywki (zazwyczaj kontrolujemy 5 do 8 postaci) sprawia, że zżywamy się z naszymi kosmicznymi Robinsonami jeszcze bardziej.
Cele naszej misji zależą od wybranego scenariusza, ale łączy je jedno - nie są łatwe do osiągnięcia nawet w przypadku standardowego poziomu trudności. Przede wszystkim wymagają sporo grindu, choć kiedy poznamy już dobrze dość skomplikowane, ale zazwyczaj logiczne mechaniki rozgrywki, staje się to dużo prostsze. Stranded: Alien Dawn wymaga od nas na początku sporo uwagi i dobrego nauczenia się reguł rządzących rozgrywką. Po ich opanowaniu ze szczególnym naciskiem na wyznaczanie priorytetów zadań dla poszczególnych ludzi, wszystko stanie się dużo łatwiejsze. Akurat podwójny system zarządzania czynnościami (dobowy i zadaniowy) sprawdza się jak dla mnie doskonale, chciałbym tego typu narzędzia w każdej podobnej grze.