Recenzja Tempest Rising, czyli mieszany mieszany w stylu Command & Conquer!

Trochę czasu zajęło Slipgate Studios to, aby Tempest Rising było na ostatniej prostej do premiery. Sprawdzamy, czy warto wrócić do klasycznego RTSowania!

Recenzja Tempest Rising
Recenzja Tempest Rising

Tak jak już wspominałem wcześniej w jednym z wcześniejszych tekstów na temat Tempest Rising, ale i również przy okazji recenzji Commandos: Origins – czasami najlepszym sposobem na stworzenie czegoś w dość skostniałym i zapomnianym przez graczy gatunku (albo subgatunku, zależy jak to spojrzeć) jest stworzenie czegoś dobrze przypominającego stare, dobre czasy. Nie ma co się bowiem oszukiwać, że strategie są w najlepszym miejscu w swojej historii. Totalnie nie są i w wielu przypadkach każda kolejna gra to nadzieja, iż gatunek sam w sobie nie zaginie w akcji, choć tych wysokobudżetowych marek jest coraz mniej. Tempest Rising od Slipgate Ironworks powstawał dość długo (pamiętam rozmowy z twórcami na Gamescomie w roku 2021), a jeszcze w międzyczasie Embracer Group sprzedało Saber Interactive, do którego to ówcześnie Slipgate należało. Innymi słowy łatwo nie było.

Wracając jednak do samego Tempest Rising twórcy nigdy nie kryli się z tym, że jest to wręcz próba stworzenia pewnego rodzaju kopii gier z serii Command & Conquer. Taka, która ma być czymś w rodzaju hołdem dla jednej z legendarnych marek w historii RTSów, ale nadal posiadająca swój własny styl. Jednocześnie również miał być również odpowiedzią na fakt, iż wysokobudżetowych RTSów próżno szukać, bo na nową, dużą grę z serii C&C czekamy już dobre 15 lat.

Najważniejsza informacją jest to, że niewątpliwie Slipgate Ironworks ta szuka się niewątpliwie udała, ponieważ grywalności w starym, dobrym stylu jest tu co nie miara. Jest również kilka problemów, ale nie sprawiają one tego, że podstawa do dalszego rozwoju serii jest bardziej niż zacna.

Niby to samo, a jednak nieco inaczej…

Recenzja Tempest Rising
Recenzja Tempest Rising

Klasyka konfliktu, czyli GDF (takie GDI z gier związanych z Tyberium) kontra Dynastia (której bliżej do ZSRR z Red Alerta… dosłownie, biorąc pod uwagę pewne rozwiązania fabularne niż do Bractwa NOD z Tyberium), które to walczą o jak największy dostęp do surowca zwanego Tempestem. W międzyczasie pojawia się jeszcze kilka dodatkowych kwestii fabularnie starających się napędzać ten konflikt na czele z… no właśnie, szczegółów więcej nie będę tutaj podawał, ponieważ byłyby to przepotężne spoilery. Jednak jeśli byliście spostrzegawczy w pierwszych minutach po odpaleniu gry, to jest duża szansa, iż załapiecie jaki jeszcze problem będą miały obie frakcje w związku z surowcem, o który toczą tak zacięte boje.

I prawdę mówiąc tych motywów przypominających mi o serii Command & Conquer jest tutaj niewiarygodnie dużo. Czy to coś złego? Niezbyt, ponieważ przechodząc kampanię dla jednego gracza cały czas miałem wrażenie, że gram w coś na kształt fanowskiej gry opartej na podobnych założeniach z różnych gier legendy RTSów. Trochę w myśl zasady, że trzeba umieć tak spisać, aby nauczyciel nie przyczepił się, że jest ściągane jeden do jednego. A jak dobrze wiemy – mieszany mieszany to najlepsza opcja przyjęcia bardzo popularnej w naszym nadwiślańskim kraju potrawy zawiniętej w lawasz czy inny placek.

Recenzja Tempest Rising
Recenzja Tempest Rising

Kwestia odpraw przed misją, ulepszania doktryn oraz mieszania różnych ustawień w arsenale dostępnym dla naszego dowódcy to bardzo podobna zabawa. Ot po prostu budżet twórców nie pozwolił na zatrudnienie dobrze znanych aktorów do odgrywania poszczególnych ról i posiłkowano się animacjami… które trzeba przyznać jakościowo są świetnie wykonane. Być może brakuje im pewnego delikatnie humorystycznego stylu, ale trudno nie docenić pracy wykonanej przez Slipgate w tym aspekcie. Klimat jest bowiem podobny, a jedyne co może bym wyeliminował, to możliwość zadawania bardzo banalnych pytań po odprawie.

Co do samej struktury misji natomiast to prawdopodobnie najsłabszym elementem jest poziom trudności i niekoniecznie ze względu na fakt, iż wymaga on o wiele większego skupienia w zarządzaniu. I o ile w pierwszych dwóch – trzech misjach jest dość spokojnie, tak w połowie trzeba mieć się na baczności i regularnie wykorzystywać wszystkie możliwości, które daje nam dana frakcja w myśl tradycyjnego układu „papier, kamień, nożyce” tworząc kompozycję naszej armii. Tym bardziej, że zmienianie ewentualnej strategii w połowie rozgrywki to duże wyzwanie wraz z szybko wypalającymi się źródłami Tempestu. Co prawda na niektórych mapach pojawiają się odnawialne źródła tego surowca, ale tempo regeneracji jest zbyt wolne, aby nazwać je efektywnym.

Recenzja Tempest Rising
Recenzja Tempest Rising

Innym przykładem niezbalansowania jest fakt, iż w trakcie niektórych misji zostajemy postawieni w podbramkowych sytuacjach. Przykładowo – nie mamy głównej bazy, nie mamy również możliwości jej stworzenia za pomocą specjalnych pojazdów, a to oznacza również brak możliwości rozwoju placówek. Trzeba więc mocno dbać o te najsilniejsze jednostki w naszej armii, ponieważ późniejsza odbudowa ich jest zwyczajnie niemożliwa, a jednostki pierwszego czy drugiego poziomu nie dadzą rady w walce z przeważającymi siłami wroga. Wszystko po to, aby w następnej misji dostać właściwie pełen dostęp do jednej lub nawet dwóch baz z możliwością bardzo szybkiego uzupełnienia armii oraz zbierania surowców.

Dużo podobieństw do Command & Conquer, a zwłaszcza Red Alert 3 pojawia się w kwestii jednostek specjalnych. Wykorzystywanie ich daje dość wymierne korzyści w zależności od frakcji, którą wybieramy, ale również potrafią być niebywale podatni na obrażenia i chwila nieuwagi sprawia, że taki Riot Medic czy Agent szybko znikają z pola bitwy. Dlatego też podobnie jak w C&C dużą rolę gra mikrozarządzanie tym, co dzieje się na polu bitwy, a całość jest również niezwykle dynamiczna czy to przy starciu z AI, czy innymi graczami.

Recenzja Tempest Rising
Recenzja Tempest Rising

Mając jednak dwie kampanie do ogrania, które służą mniej więcej jako samouczek do późniejszej zabawy w potyczkach sieciowych, to czasowo również wypada to naprawdę przyzwoicie. Na normalnym poziomie zajęło mi to około 16 godzin, więc powiedzmy że o te 20 godzin maksymalnie byłbym wręcz spokojny. Z drugiej strony trzeba sobie tutaj czasami przypomnieć jak działa przycisk szybkiego zapisu po to, aby ewentualne automatyczne zapisy nie pozostawiły nas w sytuacji bez wyjścia. Taki “oldschool” pełną mordką.

Klasyczne potyczki, choć dość kameralnie

Recenzja Tempest Rising
Recenzja Tempest Rising

Dość krótko wypadałoby wspomnieć o trybie potyczek, który podobnie jak reszta Tempest Rising jest klasyczny i fani RTSów powinni z łatwością odnaleźć się we wszystkich ustawieniach, układach oraz możliwościach, które oferuje. Jednakże największym minusem tego trybu jest fakt dość małej liczby map jak na start. Sześć map do starć 1v1 oraz trzy mapy do starć 2v2/FFA to trochę za mało jak na grę strategiczną, aby się to w pewnym momencie nie znudziło. Tym bardziej, że nie do końca znamy również plany twórców na późniejsza zawartość.

GramTV przedstawia:

Można mieć jednak delikatną nadzieję na to, że być może tutaj twórcy pójdą po wsparcie do społeczności. Często bowiem wiele kultowych map w Starcrafta czy Warcrafta pojawiało się właśnie z inicjatywy graczy w rozgrywkach rankingowych i nie tylko, więc może tędy droga? Jak na razie mając tylko dwie frakcje i mniej niż dziesięć map na start starczy na krótką chwilę, a nie na dłuższy dystans. A szkoda, ponieważ myślę, że zdecydowanie większa różnorodność mogłaby zachęcić graczy nie tylko do zabawy rankingowej, ale również w kooperacji przeciwko AI w stylu chociażby czterech drużyn po dwie armie w każdej.

Graficznie niesamowicie, a muzyka… to miód dla fanów Command & Conquer!

Recenzja Tempest Rising
Recenzja Tempest Rising

Tym razem trochę na odwrót zacznę od muzyki, bowiem jest tutaj o czym rozmawiać. Slipgate Ironworks postanowiło wyciągnąć przepotężne działa i nie dość, ze wzięli pod swoje skrzydła legendarnego Franka Klepackiego, to również do stworzenia ścieżki dźwiękowej do Tempest Rising znalazło się miejsce dla takich kompozytorów jak: Michael Markie, Sigurd Jøhnk-Jensen, Cory Richards czy ekipa z Music Imaginary w składzie Cielecki, Skorupa i Wierzynkiewicz. Miałem co prawda marudzić delikatnie na fakt, że brakuje w tym wszystkim podziału motywów na frakcje oraz to, jaka sytuacja ma miejsce w rozgrywce… ale potem jednak zauważyłem, że jakiekolwiek grzebanie w możliwości wyboru konkretnego utworu niejako resetuje ustaloną przez twórców kolejkę puszczania utworów. Również jeśli chodzi o motywy przewodnie w trakcie misji.

Czy to problem? Niekoniecznie, bo spora większość kompozycji to niesamowita mieszanka rockowego ognia podlanego elektronicznymi wstawkami, które fani C&C zdecydowanie polubią. Zwyczajnie przy takiej kombinacji stylów oraz możliwości twórców zwyczajnie nie mogło się to nie udać, co przypomina mi bardzo podobny przypadek z grą Metal Hellsinger – widzisz, kto bierze udział w tworzeniu ściezki dźwiękowej i już wiesz czego się spodziewać.

Recenzja Tempest Rising
Recenzja Tempest Rising

Co do grafiki również trudno się do czegokolwiek przyczepić, ponieważ nie dość, że jest efektownie i nawet na słabszych specyfikacjach z wykorzystaniem DLSSu spokojnie można było utrzymać stabilne 60 FPSów przy dużym zamieszaniu na polu bitwy. Być może jedyna rzecz, do której mogę mieć zastrzeżenie to projekt jednostek… ale specjalnie nie powiem kogo lub czego. Jednakże w dużej mierze przeważają te pozytywne elementy, choć widać iż inspirowane dawnymi grami spod szyldu Command & Conquer.

Tempest Rising to dobry powrót do przeszłości, ale…

Recenzja Tempest Rising
Recenzja Tempest Rising

Trudno się nie rozpływać nad Tempest Rising z bardzo prostego powodu – to świetna gra dla tych, którzy lata czekali na powrót serii Command & Conquer bez względu na to, czy byłyby to wojny o Tyberium, Red Alert czy konflikty z Generals. Co prawda można grać w stare odsłony oraz brać się za remastery, ale bardzo chętnie chciałoby się również zagrać w coś zupełnie nowego.

I tutaj mamy pewnego rodzaju paradoksalną sytuację, w której Tempest Rising w żadnym stopniu Ameryki nie odkrywa, ale również nie kryje się z tym starając się wymyślać pewne rzeczy od nowa jak chociażby Crossfire: Legion z systemem kart w potyczkach. Pod tym względem większość graczy usiądzie przed monitorami i powie: „Tak, to jest idealnie taka gra, na którą czekałem od bardzo dawna”. Z drugiej strony natomiast ten skok poziomu trudności, stała agresja przeciwników oraz bardzo limitowane zasoby momentami sprawiają, że wyzwanie na podstawowym poziomie trudności jest. Nie jest ono nie do przeskoczenia, ale zdecydowanie w wielu przypadkach trzeba dwa razy pomyśleć nad odpowiednimi krokami, aby później tych trzydziestu minut nie żałować. Oczywiście poza tym zdecydowanie więcej spodziewałem się po potyczkach – tych dziewięć map to trochę za mało biorąc pod uwagę bardzo zawężone pole jeśli chodzi o wybór frakcji, więc trzeba będzie obserwować jakie plany będą mieli twórcy w najbliższych miesiącach i latach.

Recenzja Tempest Rising
Recenzja Tempest Rising

Starałem się jednak przez ten cały czas spędzony z Tempest Rising odpowiedzieć sobie na pytanie: czy chciałbym zobaczyć sequel? I odpowiadam, że zdecydowanie tak.

Pole do poprawy bazując na feedbacku graczy byłoby pewnie duże, a sama podstawa świata już istnieje i jest naprawdę dobra. Biorąc pod uwagę to, że twórcy pozostawili sobie kilka furtek bezpieczeństwa na ewentualne domknięcie kilku kwestii fabularnych można się wręcz spodziewać jakiegoś dodatku czy zupełnie nowej gry. Może wtedy będzie miejsce na nową frakcję? Czas pokaże, ale życzę Slipgate Ironworks, aby ewentualne plany na rozwój marki się pojawiły.

Najważniejszą informacją jednak jest to, że jeszcze RTSy nie umarły! I pozytywnym akcentem cieszmy się jak najdłużej.

P.S.: Weszła delikatna zmiana oceny… ponieważ zobaczyłem ile tak naprawdę kosztuje Tempest Rising i powiem jedno – tak, za te pieniądze myślę, że spokojnie można wchodzić bez większego ryzyka. I właśnie za to uwielbiam segment z niższymi budżetami, większymi ambicjami oraz jeszcze większym serduchem do gier jako takich – Muradin.

8,5
Dla fanów Command & Conquer jak spełnienie marzeń o... Tiberian Alert 4
Plusy
  • Świetnie odtworzony klimat starego, dobrego Command & Conquer w różnych formach.
  • Kampania, która spokojnie starczy na ponad 20 godzin, a przy okazji da wyzwanie na wyższych poziomach trudności.
  • Graficznie prezentuje się świetnie.
  • Oprawa dźwiękowa, która zwyczajnie wyrywa z butów dzięki Frankowi Klepackiemu i reszcie kompozytorów.
  • Kilka niedokończonych wątków, które dają nadzieję na ewentualny sequel bądź dodatki fabularne.
  • Cena!
  • Klasyczny tryb potyczki bardzo cieszy...
Minusy
  • ... ale decydowanie mogło być o wiele więcej map w różnych kombinacjach.
  • Nierówne wyzwanie z misji na misję w połowie gry przy ogromnej agresji przeciwników na poziomie normalnym.
  • Niezwykle sporadyczne zatrzymywanie się gry w trakcie ładowania misji (zdarzyło się z dwa razy, ale jednak się zdarzyło)
Komentarze
15
MisticGohan_MODED napisał:

Nie - ale syfu który i tak się niesie z grą pod przykrywką ich szemranej eula też nie chcę.

Oj tyle człowiek tych różnych EULA klikał i akceptował, że zasadniczo nie zdziwiłbym się, jeśli 99% tych gier miało różne dziwne kruczki.

Fun fact: podobno w ramach grania w World of Warcraft EULA zabrania kategorycznie używania gry jako... aplikacji do randkowania. Jest to o tyle zabawne, że na temat ślubów w grach MMO, jak również w WoWie, słyszałem miliony historii. Czy ktoś się tym przejmował? Niezbyt, bo nawet Blizzard takie rzeczy spokojnie pochwalał.

Ale rozumiem, że zasadniczo można też czytać wszystkie umowy zawierane w ramach instalowanych gier. A to nadal nie zmienia faktu, że Tempest Rising to gra naprawdę dobra. 

MisticGohan_MODED
Gramowicz
23/04/2025 16:57
Muradin_07 napisał:

Ale w przypadku na Steam nie potrzebujesz dodatkowego launchera.

MisticGohan_MODED napisał:

No niestety... podobnie jak w przypadku Mandragory ten tytuł też odpuszczam z tego samego powodu -my.games

Nie - ale syfu który i tak się niesie z grą pod przykrywką ich szemranej eula też nie chcę.

MisticGohan_MODED napisał:

No niestety... podobnie jak w przypadku Mandragory ten tytuł też odpuszczam z tego samego powodu -my.games

Ale w przypadku na Steam nie potrzebujesz dodatkowego launchera.




Trwa Wczytywanie