Najnowszy serial Netflixa może co prawda przywoływać wspomnienia związane ze “Squid Game”, ale równocześnie te dwa dzieła łączy i różni praktycznie tyle samo.
Jeśli weźmie się pod lupę wytwory koreańskiej popkultury (mam na myśli seriale i filmy, niekoniecznie muzykę), to bardzo łatwo zauważyć, iż twórczość Netflixa w tym regionie to nadal dość charakterystyczny styl mieszania zachodniego podejścia z azjatycką zabawą formą, skrajnościami oraz chęcią przekazania pewnych uniwersalnych wartości znanych z wielkiego, podlanego w tym przypadku buldakiem ekranu.
Nie zdziwi mnie więc fakt, jeśli większość z was, którzy weszli przeczytać recenzję tego serialu będzie szukało odpowiedzi na pytanie: „Czy The 8 Show jest czymś podobnym do Squid Game?”. Jest ona bowiem bardzo nieoczywista z wielu powodów, choć najważniejsze w tym jest to, iż nie można jednoznacznie powiedzieć tak lub nie. Za dużo tu bowiem punktów wspólnych oraz rozbieżnych z ogromnym hitem Netflixa z ostatnich lat.
Ale od początku, bo przyjęło się w ostatnim czasie, że wiele koreańskich seriali oraz filmów zaczyna się w podobny sposób… od spłukanego i postawionego pod ścianą głównego bohatera.
Czym jest The 8 Show?
Serial „The 8 Show” od Netflix wyreżyserowany przez Han Jae-Rim oraz wzorowany na dwóch internetowych komiksach „Money Game” oraz „Pie Game” autorstwa Bae Jin-Soo. Właściwie w obu z nich główny motyw był bardzo podobny – główni bohaterowie biorą udział w przedziwnej grze telewizyjnej, której celem jest zbieranie pieniędzy, a ich stan konta pojawia się w przypisanym do nich pokoju. Biorąc pod uwagę fakt, iż każdy z nich ma za sobą pewną przeszłość oraz dług do oddania w świecie zewnętrznym, muszą ze sobą współpracować, aby tych pieniędzy było jak najwięcej… poprzez wydłużanie czasu pobytu w tym miejscu.
Głównego bohatera serialu Netflixa, czyli „Trójkę” (granego przez Ryu Jun-Yeola) poznajemy właśnie w momencie, gdy ucieka przed lichwiarzami i w obliczu nieuchronnego zagrożenia decyduje się na zakonczenie swojego marnego żywota. Nagle dostaje pytanie czy chciałby wziąć udział w programie “Money Game”, w którym mógłby wykorzystać „zakupiony” przez twórców czas jego dalszego życia. Trójka zgadza się i po chwili trafia na plan zdjęciowy, na którym spotyka siedmiu innych uczestników przypisanych jak on do pokoi na kolejnych piętrach. Zasady są pozornie proste, bo jedzenie dostają każdego dnia, co minutę naliczana jest swego rodzaju pensja za „spędzanie czasu”, a po konkretnej godzinie bohaterowie muszą wrócić do swoich pokoi na noc. Innymi słowy mówiąc idealna koncepcja na to, aby się nie narobić, ale dobrze zarobić, prawda?
Z czasem jednak okazuje się, że sytuacja w której znajdą się bohaterowie programu nie będzie taka prosta, jak mogłoby się wydawać, a powiązanie możliwości zarobku z czasem w programie oraz poszukiwaniem sposobu na jego wydłużanie sprawi, iż żądza pieniądza (nawet uzasadniona) wyciągnie z bohaterów „The 8 Show” najgorsze możliwe strony ich osobowości.
Eksperyment z pieniędzmi w tle, czyli „koreańskie Truman Show”.
Właściwie można byłoby powiedzieć, że do pewnego momentu „The 8 Show” można traktować jak coś w rodzaju czarnej komedii poprzeplatanej dramatem oraz thrillerem psychologicznym. Bowiem każdy z uczestników otrzymuje swój własny wstęp oraz wyjaśnienie jak znalazł się w programie (ciekawy zabieg z kadrowaniem w formacie 1:1 oraz obrazem przypominającym stare kasety VHS), a każdy strzępek informacji na ich temat przydaje się po to, aby w jakiś sposób również zrozumieć ich aktualne położenie i zachowanie.
Dlatego też mimo wszystko te wszelkie porównania do popularnego „Squid Game” z jednej strony są trafne (wystawianie człowieka na próbę, skrajności związane z kolorystyką, zachowaniem etc.), a z drugiej kompletnie chybiają jeśli weźmiemy pod uwagę koncepcję eksperymentu społecznego emitowanego w telewizji, co przywodzi na myśl kultowy film „Truman Show” z Jimem Carreyem w roli głównej. Bowiem tak naprawdę bohaterowie nie muszą ryzykować swojego życia (jest to nawet zabronione regulaminem), ale muszą znaleźć sposób na skuteczne wydłużenie czasu trwania programu oraz zarabianie pieniędzy, jak również i rozwiązywanie kwestii związanych z podstawowymi czynnościami życiowymi.
I tutaj zaczynają się, nomen omen, schody. Bowiem obok zabawy skrajnościami podobnymi do tych, które widać było chociażby w „Squid Game” (kolorowe elementy, pewnego rodzaju sielanka pomieszana z momentami dość brutalnymi momentami i brutalnością), tak również pojawiają się elementy podobne do innego hitu Netflixa, czyli hiszpańskiego „The Platform”. Bez większego wchodzenia w szczegóły oraz spoilerów – wiele elementów związanych z “The 8 Show” rozchodzi się właśnie o fakt rozmieszczenia pokoi oraz wynikających z tego faktu następstw od konkretnych zachowań między bohaterami po bardzo przyziemne aspekty życia w tym miejscu. Wstępne uprzejmości oraz logiczne ruchy zaczynają ustępować chłodnej kalkulacji, wyrachowaniu oraz wykorzystywaniu słabości tak, aby liczba koreańskich wonów na koncie się zgadzała.
GramTV przedstawia:
Najważniejszym faktem jest to, iż „The 8 Show” od samego początku potrafi wciągnąć i skupić uwagę na tyle, aby widz chciał wiedzieć co będzie dalej. Działa tu bardzo prosta psychologia związana z tym, iż… ciekawi nas jak daleko bohaterowie będą chcieli przekroczyć granicę związaną z człowieczeństwem i moralnością. To z kolei również sprawia, iż jako widzowie serialu również poniekąd bierzemy udział w eksperymencie nawet, jeśli bierzemy w nim nie czynny, a bierny udział. Nie mówiąc już o tym, że właściwie niektóre wnioski mogą być zauważalne z daleka w dobie większego zainteresowania patologicznymi zachowaniami w sieci.
To co zdecydowanie jest dużym plusem „The 8 Show” jest fakt dość kameralnej atmosfery oraz mocno ograniczonej liczby bohaterów z dość wyrazistymi charakterami. Tutaj zdecydowanie najlepiej wypadła Chun Woo-Hee w roli „Ósemki”, jak również główny bohater grany przez Ryu Jun-Yeola czy „Jedynka” grana przez Bae Sung-Woo. Zresztą sam fakt tego, iż uczestnicy programu są w tym obrazie tylko i wyłącznie cyframi również nadaje dość posępnego tonu całej historii.
Największym minusem natomiast jest tak naprawdę końcówka serialu, która miałem wrażenie była zdecydowanie zbyt szybko dociśnięta do ostatecznego rozwiązania poprzez pominięcie kilku dodatkowych wyjaśnień czy też zaznaczenia rozterek psychologicznych bohaterów. Jak również zabrakło mi tutaj więcej informacji na temat „Piątki” granej przez Moon Jeong-Hee, której motywacje zostały mam wrażenie zbyt pobieżnie zaprezentowane oraz „Dwójki” granej przez Lee Joo-Young, która w pewnym momencie gra główną rolę przez bardzo długi czas stanowiąc przeciwwagę dla innego uczestnika eksperymentu.
„The 8 Show” wciąga, ale również powoduje pewnego kaca…
Nie ukrywam, że lubię ten stan, gdy po obejrzeniu danego koreańskiego obrazu mam w głowie poważny mętlik i swego rodzaju kaca. Głównie dlatego, że „The 8 Show” z każdym kolejnym odcinkiem zadaje coraz więcej pytań po to, aby na końcu zostawić z nimi widza zmierzając do epilogu i napisów końcowych. Przecież niejako sami braliśmy udział w tym eksperymencie, prawda?
To co najważniejsze jednak w tym przypadku to fakt, że obserwowanie ścierających się różnych charakterów oraz motywacji bohaterów połączone z jednością miejsca i akcji (które również łączy skrajności) sprawiają, iż trudno jest zgubić uwagę widza niepotrzebnymi detalami. Ewentualnie decyzja o tym, aby niektórymi pozornie głupimi fragmentami pokazać konkretną symbolikę łączy się z pewnym koreańskim podejściem do tego typu kwestii. Mimo wszystko jednak szkoda, iż niektórym bohaterom oraz ich historiom nie poświęcono więcej czasu, a ostatni odcinek mógł zawierać nieco więcej psychologicznych aspektów w pierwszej połowie „finału”.
Mimo wszystko cieszę się, że serial sam w sobie oznaczony został jako „limited”. Chociaż również szanuję twórców za mrugnięcie okiem w kierunku dzisiejszych zwyczajów serialowych… ale to już jak obejrzycie „The 8 Show” to będziecie wiedzieli o co chodzi.
Serial “The 8 Show” w formie ośmiu odcinków znajdziesz na platformie Netflix.
7,0
The 8 Show stopniuje napięcie, przykuwa do ekranu, choć pędzi za szybko w końcówce - dobry, koreański serial w sam raz na weekend.
Plusy
Skrajności - od czarnej komedii po thriller psychologiczny z nutą horroru.
Charakterystyczni bohaterowie i jedność miejsca oraz akcji.
Potrafi przykuć do ekranu i nie puścić do napisów końcowych.
Zabieg z retrospekcjami w nieco innym formacie niż główna linia fabularna.
Świetna rola "Ósemki" oraz "Jedynki".
Minusy
Niektóre historie bohaterów mogłyby być szerzej opowiedziane.
Końcówka, która mimo wszystko zbyt szybko brnie do brzegu i napisów końcowych.
Z-ca Redaktora Naczelnego Gram.pl. Wielbiciel wyścigów, bijatyk i tych gier, które zasadniczo nikogo. To ja zacząłem ruch #GrajciewYakuzę. Po godzinach fan muzyki niezależnej i kuchni koreańskiej.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!