Recenzja The Callisto Protocol - klasyk survival horrorów w sosie z autorskich błędów

Mateusz Mucharzewski
2022/12/05 10:05

Dawno w branży w grudniu nie dostaliśmy tak dużej i dobrej premiery. Jednocześnie po pewnymi względami złej i pełnej kontrowersji.

Poradnik jak zepsuć pierwsze wrażenie

Ekipie Striking Distance Studios udała się niesamowita sztuka - zrobili jednocześnie świetny i beznadziejny początek gry. Konsolę wyłączyłem więc z mieszanymi uczuciami. Powoli zaczynałem łapach mechanikę, ale nadal nie czułem się komfortowo. Następnego dnia… jakby coś przeskoczyło. Nie wiem jak to nazwać, po prostu nagle poczułem flow. Uniki na szczęście wreszcie zaczęły mi wychodzić, bo bez nich gry po prostu nie da się przejść (głównie ze względu na walki z bossami). Nieco lepiej zrozumiałem też mechanikę. W The Callisto Protocol ważne jest to, aby uderzać pałką, a później dobijać bronią (gra w odpowiednim momencie automatycznie celuje w potwora). Istotną rolę pełni też rękawica, którą zdobywamy w pierwszych godzinach kampanii. Można nią przyciągnąć wroga, ale też rzucić w jakimś kierunku. Najlepiej w kręcące się wiertło lub umieszczone na ścianie kolce. Takich miejsc jest sporo, a więc nie zawsze najlepszym rozwiązaniem jest brutalna siła. Czasami dużo lepszy jest równie krwawy spryt. W tym momencie moja przyjemność z grania wzrosła do bardzo wysokiego poziomu. The Callisto Protocol zaczęło sprawiać mnóstwo satysfakcji, dzięki czemu przez kilka kolejnych godzin nie mogłem oderwać się od konsoli. Kiedy więc uda się zrozumieć jak twórcy chcieli, aby wyglądała walka, wszystko zaczyna nabierać sensu. Oczywiście nadal jest sporo problemów, głównie spowodowanych dynamicznymi wrogami i powolnym protagonistą. Kiedy okrążą nas 2-3 potwory, opcji wyjścia praktycznie nie ma, bo bohater ma ślimacze ruchy. Szybka zmiana broni też jest ograniczona. Zgony dalej się zdarzały, ale ich częstotliwość od pewnego momentu nie odbiega od zdrowego standardu.

Kiedy więc przestałem walczyć z grą, w końcu mogłem delektować się wszystkim co najlepsze w The Callisto Protocol. Wprawdzie jest to debiutancka produkcja zespołu Striking Distance, ale wiadomo że zakładali go weterani Visceral Games. Porównania do Dead Space są więc aż nadto widoczne. To nowe, współczesne wcielenie tej serii. Wiele rozwiązań jest wręcz skopiowanych. Rozgrywkę zaczynamy chociażby od wszczepiania chipa na karku, który obrazuje ile mamy zdrowia. Zasoby amunicji też pokazane są tylko na broni. Wracają również inne rozwiązania znane z Dead Space, przykładowo obowiązkowe przydepnięcie martwego wroga, aby coś z niego wypadło. W oczy rzuca się też nieprzeciętna brutalność, którą widzimy nie tylko w animacjach zgonów. Krwawych scen urywania kończyn czy miażdżenia zwłok jest mnóstwo. Dla mnie buduje to niezwykły klimat gry. Myślę, że pod tym względem nikt nigdy nie zaszedł tak daleko. Najważniejsze jednak, że nie czuć przesytu czy przegięcia w jakąś stronę. Ta brutalność jest tutaj uzasadniona, bo taki jest świat The Callisto Protocol.

GramTV przedstawia:

O ile podobieństwa do Dead Space są bardzo widoczne, drobną nowością mogą być nawiązania do Resident Evil. W The Callisto Protocol szczególnie ważne jest chociażby gospodarowanie ekwipunkiem. Wszędzie da się coś znaleźć (głównie zdrowie, walutę i amunicję) i zrobić z tego użytek. Kluczowym miejscem są drukarki 3D, w których możemy sprzedać część rzeczy, ulepszyć broń lub stworzyć przydatne zasoby. Miły element, który sprawił że radzenie sobie z wymagającą walką jest nieco łatwiejsze. Do tego zmusza to do zaglądania pod każdy kamień. Nigdy nie wiadomo co da się znaleźć w ukrytym pomieszczeniu albo w skrzyni. W tym drugim przypadku podpowiem, że czasami w środku jedyne co jest to atakujący nas robak. W końcu nikt nie powiedział, że będzie łatwo, co nie? Najważniejsze jednak, że takie rozwiązania dodają nieco głębi rozgrywce. Nie obyło się jednak bez wpadek. Wśród znajdowanych przedmiotów są chociażby komponenty, których nie wiadomo jak użyć. To są rzeczy, które nadają się tylko do sprzedania, ale gra nie potrafi tego komunikować. Początkowo nie wiedziałem więc co z tym zrobić. Niby mogę zamienić na gotówkę, ale co jeśli to jest coś potrzebnego do tworzenia nowych przedmiotów? Z pozoru mała rzecz, ale dobrze wpisywała się w dezorientację jaka towarzyszyła mi na początku The Callisto Protocol.

Inspiracje Dead Space i Resident Evil są z jednej strony dobre, z drugiej mają ciemną stronę. Przede wszystkim można odnieść wrażenie, że Visceral Games nadal żyje, ale zmieniło tylko szyld na Striking Distance. To powoduje, że brakuje mi czegoś niezwykłego w świecie, nie tylko w mechanice walki. The Callisto Protocol to w większości stare motywy. Zaczynamy w więzieniu, później pojawia się kopalnia, psychiatryk, a wszystko kończy ogromne laboratorium. Nawet szef strażników powraca co jakiś czas niczym Nemezis czy Mr. X z Resident Evil. Fabuła, mimo że ciekawie przedstawiona, to ponownie koncepcja epidemii jakiegoś wirusa zamieniającego ludzi w powroty. Tylko rola głównego bohatera jest bardziej unikatowa i sprawia, że do końca chce się śledzić losy tej opowieści. Oczywiście nie jest tak, że The Callisto Protocol to nic więcej ponad wysokobudżetową mieszankę klasyki gatunku. Mimo wszystko odnosiłem wrażenie, że tworzyli to ludzie fantastycznie znający gatunek. Z jednej strony wiedzą jak zrobić to dobrze, z drugiej kręcą się wokół kilku podobnych schematów i nie potrafią wyjść ponad to, aby wprowadzić nieco świeżości. Pamiętajcie jednak, że to już nieco wyższy poziom czepialstwa. Tak, zauważyłem to i uważam, że jest to temat godny poruszenia w recenzji, ale też nie sprawił, że czułem jakbym w tę grę już kiedyś grał.

Komentarze
11
whitewolfLBN
Gramowicz
14/12/2022 12:17

czy można kupić na xone i będzie działać na xsx ? bo zazwyczaj tak się kupowało a teraz jest rozbierzność między tymi dwoma wersjami płyty (skok na kase) czy są 2 osobne wersje ?

DJQuicksilver
Gramowicz
08/12/2022 11:36

No ale który to już raz. Nieprzerwanie od 10 lat trwa jakaś dziwna czarna seria. Gry które wychodzą na pc w dniu premiery są niegrywane. Ba nawet nowe exclusiwy na next genach ledwie maja 30 fps. O co tu chodzi. Nagle działy kontroli jakości upadły. No bo skoro na 13900k i RTX4090 w 1080p gra ma rozrzut fpsów jak obornik na rozrzutniku (30 - 120 fps) to wybaczcie ale wydaje mi się ze to jawna kpina. Na konsolach nie trzyma nawet 60 fps -  no ale tam się tego nie wymaga i każdy mówi ze jest git. To już naprawdę tak nisko recenzenci upadli że za kilka dolarów przepchną grę a potem jakoś to będzie. Na szczęście ludzie się budzą -  nvidia, amd notują ogromne spadki sprzedaży nowych gpu. To może czas  zacząć bojkotować nowe gry. 

BestWishForYou
Gramowicz
07/12/2022 07:25
Yarod napisał:

To żeś mnie całkowicie odwiódł od zakupu. Dzięki za uratowanie paru stów.

dariuszp napisał:

Tak, kupiłem gierkę i po przejściu żałowałem wydanych pieniędzy. Miała pozytywne recenzje ale recenzent którego recenzje sprawdziłem nie wyłapał jak słaby jest to horror i jak głupi jest system walki.

Jest jeden plus. Jak grałem np. w Obcy: Izolacja to się stresowałem bo gra była relatywnie trudna a alien nieprzewidywalny plus była genialna atmosfera. Więc robiłem sobie dosłownie przerwy od gry bo wieczne stresowanie się i całkowita uwaga nie pozwalały mi się zrelaksować wieczorem.

W Callisto Protocol bawiłem się wyśmienicie śmiejąc się z tego jak głupi jest system walki, jak liniowa jest cała gra i jak bezsensowne były te wyskakujące znikąd potwory. Zero stresu. Gra była tak zła że aż była zabawna.

MisioKGB napisał:

Holy shit, brzmi jak zmarnowane 300 zł?

Bosze, no mnie też. Szkoda w sumie. Zapowiadała się dobra rzeźnia. Nie rozumiem tych wyśmienitych recenzji, bo wszystkie takie są. 




Trwa Wczytywanie