Recenzja The First Descendant - niby człowiek wiedział, a jednak się łudził...

The First Descendant jest grą, która z jednej strony potrafi zachwycać, a z drugiej potężnie rozczarowywać decyzjami, których można było się spodziewać

The First Descendant / Nexon
The First Descendant / Nexon

W przypadku oceniania gier Free 2 Play trzeba mieć zawsze na uwadze fakt, że czego byśmy nie robili, to i tak przyjdzie moment, w którym twórcy powiedzą: „hola hola kochany, jeśli chcesz iść dalej to albo spędź więcej czasu… albo wydaj trochę pieniędzy”. Przecież takie są zasady tej zabawy i fakt, że nagle pojawiają się elementy tak zwanego Pay 2 Win nikogo już szokować nie powinny. Zwłaszcza, jeśli przy produkcji gry swoje palce maczał koreański Nexon.

O The First Descendant dowiedziałem się tak naprawdę na kilka chwil przed premierą gry. Głównie dlatego, że ekipa z którą gram często w Destiny 2 po ukończeniu wszelkich zadań sezonowych przyszedł czas spróbować czegoś innego. I tak naprawdę nie licząc problemów, to właściwie ten tytuł można opisać w bardzo prosty sposób – tak bardzo skrajnego w wielu elementach looter shootera nie przyszło mi ogrywać już dawno. Są tu bowiem elementy, które niesamowicie odświeżają formułę rozgrywki i za to można spokojnie chwalić. Są tu również elementy, które już były w innych grach, ale w żadnym wypadku nie wpływają one negatywnie… ale są także takie rzeczy, które można nazwać „zbrodnią przeciwko gatunkowi”.

The First Descendant / Nexon
The First Descendant / Nexon

Dlatego też postanowiłem rozpisać się nieco bardziej niż zazwyczaj. Nie żebym tego nie robił na łamach gram.pl w większości tekstów – po prostu uważam, iż jest tu tyle elementów do przegadania i uargumentowania, że właściwie wystawienie szybkiej oceny z plusami i minusami na końcu nie da pełnego obrazu czym jest ta produkcja. Dodatkowo w odróżnieniu od innych tekstów podzieliłem go na dwie części, w której opowiadam o tym co dobre i złe bez tradycyjnego oceniania każdego elementu osobno. Głównie po to, aby łatwiej było dostrzec pozytywne i negatywne aspekty tego tytułu.

Zachęcam jednak do tego, aby samemu spróbować The First Descendant na ulubionej przez was platformie. Głównie dlatego, iż przy grach Free 2 Play zapewne każdy ten „próg bólu” związany z aspektami darmowych produkcji tego typu pojawi się w zupełnie innym momencie zabawy. Dlatego też, niejako zgodnie z pewnymi prawidłami dziennikarskich podręczników, przyjmijcie tę recenzję jako subiektywną ocenę autora. Jeśli podoba się wam The First Descendant w tej formie – to świetnie! Jeśli nie zgadzacie się z oceną… również macie takie prawo. Mam wrażenie, że chyba po raz pierwszy od dawna gracze są jawnie podzieleni co do tego, jaką ocenę powinni danemu tytułowi wystawić, więc najlepiej będzie jeśli sami sprawdzicie o co chodzi z tą kosmiczną zawieruchą.

Po jasnej stronie dość nietypowej mocy…

The First Descendant / Nexon
The First Descendant / Nexon

Zacznę od tego, że czego by o The First Descendant nie mówić, to pod względem rdzenia rozgrywki oraz looter shooterowych aspektów zabawy jest zaskakująco dobrze. Mowa tutaj bowiem o pewnym pomieszaniu motywów znanych z Warframe (różni Descendanci, budowanie odpowiednich kombinacji modyfikacji broni i ekwipunku, kombinacje mocy) oraz Destiny (instancyjność miejscówek, podział broni na konkretne typy amunicji, social space, budowa misji). Można powiedzieć, że ekipa stojąca za tym tytułem zrobiła tak naprawdę jedną z lepszych rzeczy inspirując się tak naprawdę klasykami gatunku looter shooter, ponieważ nie ma sensu czasami tworzyć koła na nowo.

Odchodząc od tego, że w pewnym momencie twórcy The First Descendant nawet zbyt mocno inspirowali się niektórymi tytułami, to trzeba powiedzieć sobie jasno – gdyby nie ta mieszanka różnych pomysłów, to prawdopodobnie nie byłoby tak wciągająco. Ponieważ o ile fabularnie coś tam się dzieje (o tym opowiem nieco później), tak wykonywanie misji jedna po drugiej, zbieranie wszystkiego co się znajduje w okolicy oraz późniejsze starcia z kolosami sprawiły, że tych ponad 40 godzin z The First Descendant w ramach nieco ponad dwóch tygodni pękły błyskawicznie.

I nawet jeśli weźmiemy pod uwagę to, że momentami pojawiały się pewne nieoczekiwane problemy, to koniec końców eksplorowanie tego świata oraz strzelanie do wszelkich oznaczonych na czerwono przeciwników sprawia tutaj niesamowitą frajdę. Dołączając do tego niesamowite widoki i modele postaci stworzone na silniku Unreal Engine 5 oraz muzykę, która zaskakująco potrafi dobrze połączyć się z obrazem, to można byłoby rzucić proste: „ej, zaraz… to darmowa gra?”. No właśnie tak – jest to przecież gra Free 2 Play, która właściwie nie powinna mieć nawet prawa tak wyglądać biorąc pod uwagę inne tytuły z prawdopodobnie o wiele większymi budżetami na produkcję i marketing nazywającymi się tytułami AAAA. Jedynym minusem jest fakt momentami dość nierównej optymalizacji na PC i konsolach. Ostatecznie najlepszym wyborem było w przypadku pecetów wybranie którejś z technologii optymalizującej ze strony karty graficznej, a w przypadku konsol włączenie trybu jakościowego zablokowanego w 30 FPS. Nie zmienia to faktu, iż jest to jedna z niewielu gier (obok Dead Space Remake), którą wolałem ogrywać właśnie w tym trybie.

The First Descendant / Nexon
The First Descendant / Nexon

Wracając jednak do budowania postaci, to mamy tutaj bardzo podobny system, który działa dobrze również w Warframe. Z tą różnicą, że tak naprawdę tutaj przełączamy się między konkretnymi Descendantami, a nie tylko ich powłoką. Nadal jednak zbierając wszelkie modyfikacje budujemy odpowiednie mieszanki, które powinny pasować do walki z konkretnymi przeciwnikami. Z jednej strony każda postać ma pewne miejsca, które po dopasowaniu typu modyfikacji zmniejszają jej koszt. Z drugiej strony możemy zmieniać niektóre z umiejętności, aby lepiej pasowały założeniom buildu. Dokładając do tego możliwość rozwinięcia ilości „pamięci” na modyfikację po zdobyciu 40. poziomu Descendanta robi się z tego całkiem spora liczba kombinacji.

Zresztą, podobnie jest w sytuacji z bronią oraz dodatkowymi modułami wzmacniającymi naszych ulubieńców. Tu również obok znajomości danego archetypu broni możemy żonglować modułami tak, aby jak najlepiej pasowały do mocy konkretnych możliwości Descendanta. A jeśli nie mamy zbyt wiele czasu na zabawy w budowanie zestawów, to zawsze zostaje możliwość wykorzystania automatycznych ustawień z tym, że one bazowane są na kilku procentach buildów graczy wykorzystywanych na danym poziomie broni i modułów. I co ciekawe ten patent również się potrafi dobrze sprawdzać w takim prawie idealnym środku w większości przypadków.

Co do struktury misji to tak naprawdę zastanawiałem się czy oznaczyć je jako ten pozytywny aspekt The First Descentant, czy ten bardzo negatywny.

The First Descendant / Nexon
The First Descendant / Nexon

Powiedzmy sobie bowiem wprost – właściwie w wielu grach tego typu powtarzalność misji to coś, czego się nie można ustrzec. Co prawda jedni robią to lepiej, a inni gorzej, ale zasadniczo przy takim świecie nie ma mowy o tym, aby każda misja była na swój sposób unikalna. Co prawda twórcy The First Descendant w pewnym momencie gry nieco mieszają zadania główne w ramach misji i nieco wydłużają ich czas na wyższych poziomach trudności. Również nieco zmieniają się pewne elementy misji głównych, które gracz może wykonać po wyczyszczeniu niektórych lokacji – czasami w ramach przerwy między kolejnymi polami bitew, a z drugiej jako fabularne zakończenie pewnego rozdziału w historii. Jest tam bowiem miejsce na jakieś dodatkowe mechaniki, ale nadal wszystko ogrywane jest według tego samego schematu. Nie zmienia to faktu, iż jest to bardziej element neutralny lub negatywny niż pozytywny, choć zrozumiałym jest, iż twórcy nie mieli zbytnio pola do manewru. Wypada również mocno pochwalić to, w jaki sposób walczy się z kolosami (czułe punkty, słabe i mocne strony), ale z drugiej myslę, że można było zrobić zdecydowanie więcej w kwestii starć z mniejszymi przeciwnikami. Najlepszym przykładem na to jest fakt, że o ile strzelanie do kulek zdejmujących osłonę jest w miarę prostą mechaniką, tak w pewnym momencie gra potrafi zaskoczyć i zmienić zasady starcia do tego stopnia, iż gracze totalnie niezaznajomieni z nią będą mocno zaskoczeni.

I tak również w międzyczasie powoli jesteśmy zapoznawani ze wszystkimi aspektami gry wraz z kolejnymi poziomami mistrzostwa. Można powiedzieć, iż jest to ten moment, w którym The First Descendant daje „pierwszą dawkę za darmo”, choć w tym momencie można nawet powiedzieć, że kilka dawek przez pierwszych kilkanaście godzin rozgrywki. Począwszy od prezentacji możliwości ulepszania broni poprzez tworzenie nowych Descendantów twórcy starają się pokazać, że gra sama w sobie ma tych opcji całkiem sporo. Można byłoby powiedzieć, że nawet łatwo się w tych opcjach zakopać, jeśli klika się szybciej niż myśli (np. ja tak mam). Jednakże cały proces zbierania materiałów oraz późniejszego oczekiwania na ukończenie badań również jest bardzo podobny do Warframe. Do tego stopnia, że nawet tych 16 godzin na stworzenie kolejnego bohatera oraz późniejsze wbijanie poziomów (są specjalne misje, które pozwalają na szybkie podbicie poziomu) nadal sprawia przyjemność. Tym bardziej, ze mimo tego sieciowego oraz kooperacyjnego aspektu gry właściwie wszystko zbieramy dla siebie i nie rywalizujemy z innymi graczami.

The First Descendant / Nexon
The First Descendant / Nexon

Dlatego też nie dziwi mnie kompletnie fakt, że to pierwsze zetknięcie się z The First Descendant jest tak bardzo pozytywne dla wielu osób. Powiem więcej – gdyby nie to, że gdzieś tam w duchu jednak pojawia się myśl, iż „coś tu jest zdecydowanie za dobrze”, to prawdopodobnie mógłbym ten tytuł nazwać jednym z lepszych looter shooterów w ostatnich latach oraz umieścić go w gronie gier, które można nazywać klasykami. Wielu bowiem próbowało w ostatnich latach strącić z piedestału takie tytuły jak Destiny, Tom Clancy’s The Division oraz Warframe bezskutecznie.

The First Descentant było na naprawdę dobrej drodze, aby powiedzieć, iż wreszcie komuś się udało. Niestety… nadal z tyłu głowy musimy mieć to, że to gra stworzona na zamówienie Nexon.

… oraz mrocznej stronie chciwości.

W żadnym stopniu nie chcę, aby ta część tekstu brzmiała jak tyrada przeciwko grom Free 2 Play, więc zacznę ją w ten sposób:

The First Descendant / Nexon
The First Descendant / Nexon

Zdaję sobie sprawę z tego, że darmowe gry sieciowe w dużym stopniu jednak muszą na siebie czymś zarabiać. Jedne robią to sprzedawaniem skórek do postaci, broni czy też innych elementów wykorzystywanych przez gracza. Inne z kolei poprzez wszelakie wspomaganie zdobywania doświadczenia oraz surowców można nazywać śmiało grami Pay 2 Win.

Tutaj z kolei możemy rozpatrywać dwie sytuacje:

  • W pierwszej gracz kupuje różne dodatkowe przedmioty wspierające ze sklepiku po to, aby łatwiej było mu pokonywać innych graczy np. poprzez szybsze zdobywanie broni na wyższych poziomach.
  • W drugiej gracz kupuje różne dodatkowe przedmioty wspierające ze sklepiku po to, aby przyspieszyć pewne procesy zachodzące w grze i móc sprawniej przebijać się przez kolejne przeciwności rzucane przez twórców.

GramTV przedstawia:

W przypadku The First Descendant możemy mówić zdecydowanie o tej drugiej opcji, ponieważ tak jak wspominałem wcześniej – Nexon przez pierwszych kilkanaście godzin daje graczowi wiele z tych elementów za darmo. Cała reszta zależy już od tego jak podejdziemy do tematu zbierania surowców oraz tego ile mamy tak naprawdę szczęścia.

The First Descendant / Nexon
The First Descendant / Nexon

Ponieważ o ile podstawowe surowce leżą praktycznie wszędzie i łatwo je zbierać, tak gdy przechodzimy do bardziej skomplikowanych receptur, to sprawa się komplikuje. Nie chodzi bowiem tutaj o to, że musimy wykonywać te same misje non stop zbierając po kilka sztuk rzadkiego elementu potrzebnego do stworzenia broni czy Descendanta. Przyjdą takie momenty, w których trzeba będzie wykonać określoną sekwencję aktywności, aby zdobyć przedmiot… który po otworzeniu niczym jajko Kinder Niespodzianka da szansę na zdobycie np. katalizatora danego bohatera. I ta szansa potrafi być różna – może to być 20 %, może to być 6% w zależności od aktywności. Oczywiście możemy wykorzystać do zwiększenia swoich szans tzw. Shape Stabilizer Form, ale ten z kolei występuje w ośmiu różnych odmianach. Oznacza to, że trzeba byłoby go znaleźć podczas jednej z innych misji i mieć szczęście, że pojawi się po pokonaniu brzeciwnika. Jeśli dorzucamy do tego fakt, że niektóre surowce zdobywamy poprzez odblokowywanie specjalnych skrytek z bardzo wąskimi okienkami do naciśnięcia przycisku na czas… robi się z tego naprawdę trudna do przyjęcia mieszanka bolesnego grindu.

I tak właściwie po tym całym miesiącu miodowym z The First Descendant twórcy brutalnie sprowadzają gracza na ziemię. Ponieważ z czasem, aby kolejnego bohatera wrzucić na pólkę „weteran” trzeba również stworzyć konkretny przedmiot… i znowu wracamy do farmienia. Oczywiście możemy również skrócić drogę i kupić go w sklepiku za walutę premium, podobnie jak zamiast szukać tych 2% na DNA danego bohatera kupić go za konkretną kwotę.

Takich przykładów można tutaj mnożyć i właściwie wszystko zależy od tego czy nagle poczujemy totalne zderzenie ze ścianą, a co za tym idzie odpuścimy sobie dalszą zabawę… czy nadal będziemy próbowali tę ścianę zburzyć. Nie ukrywam, że taki moment miałem właściwie w grze raz przy starciu z jednym Kolosem, który zasadniczo miał większość odporności przeciwko wszystkim Descendantom przeze mnie posiadanym. Co prawda można byłoby tutaj jeszcze powiedzieć, że broń potrafi zmienić losy starcia, ale gdy twoja postać domyślnie włada lodem, a walczysz przeciwko lodowym kolosom, to przypomina się tekst z Pokemonów: „to nie jest super efektywne”.

The First Descendant / Nexon
The First Descendant / Nexon

Bo tak naprawdę jeśli nie przeskoczymy pewnej poprzeczki w postaci kolosa, to tak naprawdę również stoimy w miejscu z poziomem broni oraz modułów. Również nie idziemy dalej z fabułą oraz całą resztą dodatkowych możliwości idących za poziomami mistrzostwa. Innymi słowy mówiąc – jest szansa, że gdzieś trafimy na korek, przez który długo nie będziemy mogli ruszyć dalej. Może się uda, może się nie uda. A biorąc pod uwagę fakt, iż w odróżnieniu od wszystkich innych looter shooterów, gdy licznik zgonów pokazuje zero cały zespół ma niezaliczoną misję… to jest szansa, że niedługo w niektórych sklepach elektronicznych zapotrzebowanie na kontrolery może wzrosnąć. Jest to bowiem kompletnie nielogiczny ruch ze strony twórców, który ma za zadanie prawdopodobnie sprawić, aby gracz powtarzał daną aktywność jak najczęściej i albo spędzał czas próbując do skutku, albo wreszcie wydał pieniądze i kupił bohatera, który włada ogniem i zdecydowanie ma większe szanse w starciu z przeciwnikami lodowymi.

Jeszcze tutaj taki mały dopisek – w takim wypadku Warframe ma o tyle przewagę nad The First Descendant, że ma pewnego rodzaju targ, w którym gracz może sprzedawać niepotrzebne przedmioty i zdobywać walutę premium bez konieczności jej kupowania za swoje pieniądze. Tak samo może ją zdobywać na kilka innych sposobów. Tutaj takich możliwości niestety nie ma.

Innym problemem jest fakt, że tak naprawdę granie w The First Descendant solo potrafi być niewiarygodnie trudne. O ile na samym początku nie jest to aż tak widoczne, tak z czasem, gdy poziom trudności wzrasta wykonywanie niektórych zadań samotnie jest tak właściwie skokiem na główkę do zbiornika wodnego zwanego kałużą. Co prawda w każdej z instancji danego pola bitwy pojawiają się inni gracze, ale jest to dosłownie czterech graczy na konkretny kawałek ziemi, co może również być związane z tym, iż przy większej liczbie byłby zdecydowanie większy tłok. Poza tym jest również szansa, że optymalizacja gry zaczęłaby płatać figle tak, jak robiła to w trakcie premiery w pierwszych lokacjach.

The First Descendant / Nexon
The First Descendant / Nexon

Jednak co do graczy to również jednym z problemów jest fakt, iż matchmaking w dużej mierze dobiera graczy bardzo losowo. Przykładowo – nie skupia się przy o wiele bardziej wymagających aktywnościach na tym, aby dorzucać do lobby graczy posiadających Descendantów z wyższym poziomem. Dochodzi więc do sytuacji, w których gracze z nowymi bohaterami walczą z przeciwnikami na poziomie 55., co z jednej strony teoretycznie daje im szansę na szybsze zdobycie poziomów, ale z drugiej ciągnie całą drużynę w dół, gdy trzeba ratować swojego towarzysza po to, aby licznik zgonów nie spadł za nisko.

Innymi słowy mówiąc trzeba mieć tutaj albo sporo samozaparcia, albo swoją drużynę. Problem w tym, że również działanie w ramach drużyny jest tu dość problematyczne. Mówię tutaj chociażby o tym, że tak naprawdę kapitan drużyny rozpoczynając misję nie sprawia, że inni gracze również tę misję dostają – każdy gracz z osobna musi ją rozpocząć albo włączając nadajnik, albo strzelając w przeciwnika. Zdarzyć się może bowiem tak, że np. będziemy zmuszeni sami robić misję bez towarzyszy, bo jednak ktoś dołączył do ekipy strzelając w jednego z przeciwników. Zresztą, tutaj również zabawne jest to, że jeśli rozpoczniemy aktywność obok aktywności innego gracza, to zdarzyć się może, iż przeciwnicy będą atakować tego drugiego. Dlaczego? Tak bez większego powodu. Po prostu czasami w niektórych lokacjach miejsca jest tak mało, że właściwie strefy wykonywania aktywności mogą na siebie się nakłaniać, a co za tym idzie… drugi graczu, gratulacje – właśnie odblokowaliśmy ci hard mode!

The First Descendant / Nexon
The First Descendant / Nexon

Na koniec jednak zostawiam sobie fabułę, którą tak naprawdę można określić tylko jednym słowem – jest.

Prawda jest taka, że nie jest ona w żaden sposób interesująca, choć muszę przyznać, że pod względem prezentacji oraz ujęć cutscenki zrobione są niesamowicie dobrze. Jest również jeden wątek, który może się podobać poprzez dość emocjonalne podejście do tematu, ale koniec końców nie czuć w tym ani grama udziału w konflikcie na „epicką” skalę. Również gdzieś znika ten pewnego rodzaju mistycyzm związany z tym kim tak naprawdę są Descendanci. Niby mamy wprowadzenie do tego w cutscence na początku, ale raczej rozpatrywałbym to w kontekście wstępu, który jest pretekstem do strzelania do przeciwników niż czegoś bardziej wiążącego.

Nie mniej jednak mimo to fakt, że fabuła w jakimś stopniu pcha postępy do przodu jest o tyle dobra, że wiemy gdzie krok po kroku stąpać po tym gruncie. Dlatego też o ile jest to minus, to można byłoby małego plusa tutaj zaznaczyć.

Jeśli coś jest za darmo, to tak naprawdę nigdy nie było za darmo

The First Descendant / Nexon
The First Descendant / Nexon

Ogrywając The First Descendant cały czas w głowie miałem myśl, iż wszystkie darmowe programy, strony społecznościowe, serwisy internetowe, które teoretycznie są darmowe… tak naprawdę nimi nie są. Oczywiście, możemy wyłączyć śledzenie lub zmieniać pewne informacje, ale prawda jest taka, że za wiele rzeczy płacimy w inny sposób niż konkretną, twardą walutą.

Tak samo jest w przypadku gry od Nexon, bo prawda jest taka, że gdyby The First Descendant wyszedł jako pełnoprawny tytuł za konkretne pieniądze, to i tak pewnie byśmy otrzymali czy to jakiś Battle Pass (który w tej grze zbudowany jest głównie wyzwaniowo… czyli w najbardziej szkaradny sposób i w dodatku podzielony jest na dodatkowe dwa sklepiki z nim związanym), czy to przepustkę sezonową do kolejnych historii w tym świecie. Jednakże nadal byśmy prawdopodobnie mieli do czynienia z grą, która w pewnych kwestiach nadal dawałaby sprawiedliwe szanse wszystkim graczom. O ile na samym początku jest naprawdę dobrze, tak z czasem może docierać do gracza fakt, iż kiedyś jednak będzie musiał wydać tych kilkanaście złotych, dolarów czy euro, bo będzie miał dość kopania się z koniem w postaci ślepego losu.

The First Descendant / Nexon
The First Descendant / Nexon

Szkoda, bo prawdę mówiąc wiele elementów The First Descendant robi albo przyzwoicie, albo bardzo dobrze. Niestety po drugiej stronie jest cała masa rzeczy, które są wręcz przeciwieństwem standardów znanych z dobrze znanych looter shooterów. Dlatego też ocena jest taka, a nie inna. Mogłaby być niższa, gdyby ktoś wpadł na szatański pomysł sprzedawania tej gry za np. 160 zł w wersji podstawowej, byłoby kilka dodatkowych edycji, a w samej grze byłoby dodatkowe Pay 2 Win. Wtedy moglibyśmy mówić o czymś w rodzaju największego skandalu w branży gier od lat. Żeby była jednak jasność – jest szansa, że te 20-30 pierwszych godzin w The First Descendant będziecie się dobrze bawili. Być może nawet myśleli o tym, że jeśli gra jest darmowa, to właściwie rzucenie kilku groszy twórcom za (poniekąd) dobrą robotę będzie dobrym pomysłem. Problem w tym, że dalszy grind jest naprawdę wymagający i raczej bez większych pokładów wolnego czasu się nie obędzie.

W ostateczności możemy powiedzieć coś w stylu: „Ach ten Nexon gagatek, znowu to zrobił!”. Bo po raz kolejny mam wrażenie, że chyba uwierzyliśmy w dobrą wolę twórców gier darmowych, a w ostateczności ponownie zderzyliśmy się ze smutną rzeczywistością – za darmo być może, ale to nadal będzie tylko swego rodzaju jazda próbna. Dlatego też postanowiłem stanąć niejako po środku i wystawić ocenę, którą widzicie poniżej. Głównie ze względu na to, że skrajności zarówno po jednej, jak i drugiej stronie zbyt mocno się wyrównują. A resztę tak naprawdę zostawiam do waszych rozważań.

5,0
The First Descendant to gra, która przypomina za co kochamy oraz nienawidzimy tytuły Free 2 Play
Plusy
  • Graficznie i dźwiękowo jedna z lepszych gier Free 2 Play być może nawet w historii.
  • Inspiracja innymi looter shooterami, która tworzy naprawdę uzależniającą rozgrywkę.
  • Spory wybór Descendantów, modyfikacji oraz broni, dzięki której każdy znajdzie coś dla siebie.
  • Starcia z kolosami, które wypadają naprawdę świetnie.
  • Czego by nie mówić - to darmowa gra.
  • Tutorial, który zachęca do dalszego odkrywania gry...
Minusy
  • ... tylko po to, aby uderzyć mocno w głowę szkaradnym grindem później w każdym przedstawionych aspektów.
  • Fabuła, której tak naprawdę mogłoby nie być.
  • Optymalizacja, której zmniejszenie liczby graczy na instancję rzadko działa na jej korzyść.
  • Matchmaking, który przy wymagających aktywnościach bardziej frustruje niż pomaga.
  • Powtarzalność aktywności... której niestety nie dało się ustrzec oraz fakt, że przypadkowo innym graczom można niektóre zadania skutecznie utrudnić.
  • Starcia z mniejszymi bossami to tak naprawdę często jedna, ta sama mechanika strzelania w kulki.
Komentarze
19
xenvys napisał:

[ciach]

No to w takim razie nie będzie przeszkadzało to, że celowe przeklinanie, obrażanie użytkowników oraz innych osób dam Ci BANa, jeśli konto założyłeś dla beki.

Do widzenia, płakać nie będziemy, jeśli nie potrafisz rozmawiać kulturalnie nawet mając pewną różnicę zdań.

Edytowany przez Muradin_07. [2024/07/15 19:51]

xenvys
Gramowicz
15/07/2024 19:14
dariuszp napisał:

Wybacz ale teraz Ty gadasz absurdalne rzeczy.

 Destiny nie ma tyle grindu co TFD plus dodatkowo grind w Destiny jest przyjemniejszy. Dodatkowo Destiny generalnie ma lepsze poruszanie się, strzelanie, styl graficzny (nawet jeżeli TFD ma ładniejsze elementy) i jest lepiej przemyślane. TFD w zasadzie wygląda jak tania podróbka Destiny. I to mówi Ci gość który nie lubi i nie gra w Destiny już od lat.

Jeżeli Ty sklepu nie widzisz i zestawów za +400zł to zwyczajnie kłamiesz nam tu w żywe oczy i nie wiem po co. Jesteś jakoś przywiązany do Nexona? Kochasz ich? Uwielbiasz? 

89zł za skórkę to nie jest rozsądna cena. Czy Ty w ogóle wiesz czym miały być MIKRO transakcje? Chodziło o to byś zamiast na kawę wydał 10zł na coś by wspomóc grę za jakiś drobiazg. Za 89zł bym w tej chwili miał jakąś grę. Zobaczmy na Steam. Za mniej jak 100zł mógłbym teraz kupić takie gry jak:

  • ​Nier: Automata
  • Dragon Ball 3
  • Wiedźmin 2/3
  • Fallout 4
  • Borderlands 2
  • Gry z serii Tomb Raider
  • Ark
  • Vampire Survivors
  • Assassin Creed 4: Black Flag
  • Undertale
  • Anno 1800
  • Dying Light 2
  • Final Fantasy 14
  • etc...

Weź mi powiedz, skoro za tę cenę mogę mieć min jedną a czasem kilka dobrych gier - po co bym wydawał pieniądze na bezwartościową skórkę.

I nie wiem jak młody jesteś ale ja pamiętam czasy kiedy skórki były elementem gry. Elementem gry które lubię. I miały wartość. Oznaczały że zrobiłeś coś fajnego. Że coś osiągnąłeś. Często ludzie Ci zazdrościli niektórych które były bardzo trudne do zdobycia. 

Grind ma sens kiedy jest przyjemny. Kiedy jest zaplanowany w jakiś sposób a nie tak jak tutaj - żeby wydawać kasę w sklepie.

Nie wiem co Cię boli i kto Cię ugryzł ale generalnie ta recenzja nie mówi nic nowego. Gra przesadza ze sklepem, aktywności są nudne. Historia mogła by nie istnieć. I gra nie robi niczego lepiej niż konkurencja. 

xenvys napisał:

aż specjalnie na tym pożal się boże portalu "groznawczym" konto bo pragnę zapytać ty w te Destiny ze swoją "ekipą" to grasz? czy jak rasowy recenzent masz tam nabite kilkaset godzin w ciągu kilku lat wbijesz se na dodatek/sezon pogracz porobisz max kilka razy aktywności prowadzony przez wymaxowanych mateów czy się myle bo tak to brzmi gość recenzuje Looter Shootera i boli go grind.. cały czas się zastanawiam skąd wy bierzecie ten absurdalny sklep bo albo ja żyje w jakimś innym wymiarze albo jestem ślepy praktycznie wszystko w tej grze jest za grosze skórki do postaci w tych największych formach "pakietach" kosztują 89zł co jak na kosmetyke wcale nie jest mega wysoką ceną zważywszy też że nikt nie każe ci tego kupować co do potomków.. 

grasz w grę która polega na grindzie i jej mechaniki/aktywności głównie opierają się farmieniu różnych rzeczy to trzeba po prostu lubić mieć frajde z maxowania, ulepszania zobacz jakie skrajne ma opinie gatunek HnS jedni kochają drudzy nienawidzą i wręcz wyśmiewają bo jak można potworki x47891418 klepać nikt a już na pewno nie z osób które są targetem tego typu gier nie będzie kupować Ultimate potomka to jest opcja dla właśnie tych niecierpliwych graczy którzy często najpierw wydają na gre krocie a później się nią nudzą po do max 2 tygodni/miesiąca 

btw fajną naprawdę perełke znalazłem bo widzę gościa który płaszczy się nad Destiny wystawiając jej note 9/10 i gadając o pogrywaniu z ekipką a ma na steamie w gierce nabite 2 godziny 

i teraz bo nie chce osądzać bo może masz jakieś specjalne konto na którym masz nabite jakieś mityczne tysiące godzin bo przecież taki fan i odbirca gatunku jesteś skoro się tak rozpisałeś na temat TFD ;)

[...]

jak mówiłem konto założyłem tylko dla beki bo mnie rozbawiła ta recenzja a akurat ciutke wolnego czasu mam bayo 

Edytowany przez Muradin_07. [2024/07/15 19:50]

dariuszp
Gramowicz
15/07/2024 17:31
Czaroxxx napisał:

W skrócie zamykasz oczy i udajesz że problemu nie ma.

Nie wszyscy są tacy jak Ty.




Trwa Wczytywanie