Możecie mówić, że ten remake w ogóle nie był potrzebny, ale ja po jego przejściu nie mam żadnych pretensji, że poświęcono na niego czas.
Zmiany symboliczne, ale ważne
Przejdźmy do jednej z kluczowych kwestii, a więc zmian względem oryginału. Zacznijmy od oprawy wizualnej, która przypomina tę znaną z Part II. Trudno jednak mówić o jakimś szoku. To najwyższa jakość, ale już ją widzieliśmy w poprzedniej grze Naughty Dog. Remake nie robi też wrażenia w porównaniu do tego jak oryginał wygląda we wspomnieniach. To nie jest różnica jak w przypadku Resident Evil 2 lub 3. Wystarczy jednak, że odświeżyłem sobie jak rzeczywiście prezentowała się wersja na PS3 i późniejszy remaster na PS4, aby docenić pracę wykonaną przez kalifornijskie studio. Wzrost jakości widać przede wszystkim na twarzach bohaterów, w oświetleniu czy odbiciach na tafli wody. Remake nie jest więc prostym podbiciem rozdzielczości. Oczywiście możemy dyskutować ile assetów zostało przeniesionych z Part II. Może w ten sposób studio znacząco oszczędziło sobie pracy. Czy to jednak ważne? Kluczowy jest efekt końcowy - The Last of Us Part I wygląda po prostu fantastycznie.
Trzeba jednak zauważyć, że twórcy nie chcieli wprowadzać zbyt wielu zmian w rozgrywce. Poszczególne sceny są praktycznie identyczne jak na PS3. Nie zmienia się też level design. Odświeżyłem sobie kilka wybranych momentów i faktycznie ciężko dostrzec różnice. Trudno mieć jednak o to pretensje. W końcu jeśli materiał źródłowy jest tak dobry, nie powinno się go na siłę poprawiać. Nie oznacza to jednak, że zmian nie ma. Widać, że Naughty Dog chciało maksymalnie upodobnić Part I i do Part II. Uspójniony został między innymi interfejs. Tutaj największą zmianą jest crafting. W oryginale odbywał się ona na poziomie zwykłego menu, a w Part II obserwowaliśmy zaawansowane animacje, w których bohaterki ulepszały bronie. System został żywcem przeniesiony do Part I. Może zajmuje to teraz więcej czasu, ale przynajmniej wygląda bardzo efektownie. Doceniam też niezwykłą dbałość o szczegóły (animacje!), co stanowi znak rozpoznawczy The Last of Us. Najwięksi fani zauważą też zmianę nazwy jednego z przeciwników z klikaczy na mlaskaczy.
Oryginał, mimo że fantastyczny, miał też kilka wad. Jedną z nich była dla mnie mechanika strzelania, która nie była niestety najlepsza. Spodziewałem się, że remake będzie miał gameplay wyciągnięty z Part II. Z tym jednak jest różnie. Pierwsze wrażenia nie były najlepsze. Podstawowe bronie nadal sprawiają problemy przy próbie precyzyjnego celowania. Im dalej w las tym było jednak lepiej. Już strzelby mają w sobie taką moc, że z bliskiej odległości można zrobić duże zamieszanie. Finalnie jednak mam pewne zastrzeżenia i myślę, że tutaj dało się zrobić więcej (np. bardzo niewygodna snajperka). Wielu graczy zainteresuje też czy twórcy zrobili coś z ostatnim etapem, który w oryginale był krytykowany za zbyt dużą liczbę przeciwników. Tutaj mam dobre informacje. Wrogów faktycznie jest mniej, a jeden fragment został przeprojektowany. Finalnie więc nie czuć w tym miejscu, że ktoś przesadził. Dobrze więc, że Naughty Dog dokonało zmian w designie tylko w tym miejscu, w którym było to uzasadnione.
GramTV przedstawia:
Po co więc powstał remake? Tylko po to, aby opowiedzieć tę historię w nowej, wspaniałej oprawie wizualnej? Być może tak. Myślę, że dla Sony znaczenie miały przede wszystkim argumenty finansowe. Wielkimi krokami zbliżamy się do premiery serialu HBO, a to dobry moment na jeszcze większe kapitalizowanie popularności marki. Remake pewnie był relatywnie tanim i szybkim projektem, a więc z punktu widzenia pieniędzy warto było to zrobić. Oczywiście fani pewnie woleliby szybciej zobaczyć Part III. Trudno jednak mieć pretensje do wielkiej firmy o to, że maksymalizuje swoje przychody. Szkoda tylko, że jednym z tego efektów jest brak multiplayera. Podejrzewam, że cała para poszła w zupełnie nową produkcję z serii poświęconą tylko trybowi online, która pojawi się w bliżej nieokreślonym terminie. Może nie jest to wielka strata, ale jednak nie można jej pominąć.
Można więc dyskutować czy ten remake był potrzebny czy nie. Moim zdaniem ważniejsze jest coś innego - The Last of Us Part I jest tak wspaniałą przygodą, że polecam ją każdemu, nawet osobom znającym oryginał. Naughty Dog to prawdziwi mistrzowie i widać to też w tym projekcie. Z jakiś powodów ja bawiłem się nawet lepiej niż przechodząc oryginał dwie generacje temu. Może to efekt realistyczniejszej oprawy wizualnej, może to moja większa dojrzałość czy po prostu remake trafił u mnie na lepszy moment. W ocenie końcowej nie zawarłem więc mojej opinii o tym jak dobra jest sama nowa wersja, a jak widzę grę jako całość. The Last of Us po prostu zasługuje na najwyższe noty. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jeśli dla kogoś Part I będzie pierwszym kontaktem z historią Ellie i Joela, prawdopodobnie odkryje w tym produkcie swoje tegoroczne GOTY.
Też kompletnie nie rozumiem jej fenomenu, ale też się nie cieszę z tego, że Naughty Dog spędził czas na robienie remake'u gry, którego (wg mnie przynajmniej) nie potrzebowała, zamiast pracować nad czymś nowym. Lub nad jakąś kontynuacją. ROI jest tutaj bardzo wątpliwe.
Xeoo napisał:
Tak czy siak ciesze się że fani będą mogli wrócić do ich ukochanej gry ;)
Ciągle lepiej dostać taki niepotrzebny remake (zdecydowanie za wcześnie na to) niż takiego potworka jak remaster gta :)
Crad999
Gramowicz
01/09/2022 12:19
Xeoo napisał:
Tak czy siak ciesze się że fani będą mogli wrócić do ich ukochanej gry ;)
Też kompletnie nie rozumiem jej fenomenu, ale też się nie cieszę z tego, że Naughty Dog spędził czas na robienie remake'u gry, którego (wg mnie przynajmniej) nie potrzebowała, zamiast pracować nad czymś nowym. Lub nad jakąś kontynuacją. ROI jest tutaj bardzo wątpliwe.
wolff01
Gramowicz
01/09/2022 06:20
wolff01 napisał:
Można dystkutować czy remake był potrzebny czy nie... mnie przeraża że za 15 godzinną grę, którą teoretycznie możesz kupić poniżej 300 zł trzeba teraz dać 300 zł :/
Sorry, miałem napisać poniżej 100 zł, chodziło mi o The Last of Us Remastered.