Recenzja Total War: ROME Remastered. Dobry remaster świetnej gry to zły pomysł

Łukasz LM Wiśniewski
2021/04/28 16:00
1
0

SEGA postawiła na odświeżenie chwały Starożytnego Rzymu. Z jednej strony cieszę się na ROME Remastered, z drugiej obawiam inwazji odgrzewanych kotletów.

Recenzja Total War: ROME Remastered. Dobry remaster świetnej gry to zły pomysł

Jeśli poświęciliście, chociaż chwilę na zapoznanie się z tytułem niniejszej publikacji, to zapewne zdajecie już sobie sprawę z konfliktu wewnętrznego, który zamierzam tu wyłożyć. SEGA postanowiła przywrócić Starożytny Rzym do dawnej chwały i ten oto twór – Total War ROME Remastered – już jutro zagości na komputerach osobistych. Muszę przyznać, że ucieszyłem się niezmiernie na rzeczone doniesienia, ale po zabawie z samym produktem moje odczucia nie są już tak jednoznaczne. Część mnie wciąż śni o potędze przy kojącym głosie Angeli van Dyck, podczas gdy reszta (ta, która przez lata grała w kolejne odsłony marki) momentami silnie zderzyła się z leciwą produkcją. Warto? Chciałbym, by istniała prosta odpowiedź.

A komu to potrzebne?

Zanim przejdziemy do samego ROME Remastered, to warto na chwilę powrócić do wydanego w 2004 roku pierwowzoru. Jeśli w niego graliście, to zapewne doskonale wiecie, że wybór ROME jako jedynej produkcji do odświeżenia w długoletniej historii marki nie jest przypadkowy. Tytuł na dobre oznaczył serię Total War na mapie gier strategicznych i na tę chwilę jest jej najlepiej ocenianą odsłoną. Nawet przy tak sporej konkurencji. To jednak nie wszystko, bo ROME w swoim czasie całkiem wygodnie rozsiadło się także na platformach mobilnych jako jedyny Total War, który powstał najpierw na PC, by potem umilić czas fanom dotykowych ekranów. Port na platformy mobilne przyjął się nieźle, doczekał masy pozytywnych ocen, przeszło 100 tysięcy odbiorców i oczywiście dodatków Alexander oraz Barbarian Invasion. Za całość odpowiada Feral Interactive, któremu to właśnie powierzono bohatera niniejszego artykułu – Total War ROME Remastered.A komu to potrzebne?, Recenzja Total War: ROME Remastered. Dobry remaster świetnej gry to zły pomysł

Nie będę czarował, już po pierwszych chwilach z odświeżonym ROME odżyły wspomnienia długich sesji z oryginałem. Nostalgia jedynie ukuła, a nie dała w mordę, jak to czasem bywa przy leniwych remasterach starych gier, a wszystko dzięki temu, że na potrzeby projektu znacznie odświeżono to i owo. Poprawki wizualne, wsparcie dla nowszych sprzętów, usprawnienia w rozgrywce i mechanice – wszystko to stanowi o sile ROME Remastered równie mocno, co praca Creative Assembly przy produkcji oryginału. Ten ostatni dzisiaj wygląda już nad wyraz paskudnie (sprawdziłem) i chociaż na platformach mobilnych jeszcze się broni, to nietrudno dostrzec wyraźnych różnic w porównaniu z remasterem od Feral Interactive.

GramTV przedstawia:

Tak dochodzimy do konfliktu wewnętrznego, bo Total War ROME wciąż jest dobrą grą, może nie tak widowiskową jak najnowsze odsłony, ale czerpałem masę frajdy z zabawy. Dzięki ROME Remastered i wprowadzanych przezeń poprawkom w świetną odsłonę serii zagrają być może ci, którzy urodzili się już po premierze pierwowzoru. Z jednej strony remaster niejako odmłodzi solidną zawartość, która w wysokiej rozdzielczości nie będzie wyglądać już jak przypadkowy zbiór pikseli. Z drugiej strony każdy, kto przez lata ogrywał z zapałem każdą kolejną odsłonę Total War, szybko wyczuje pewną pustkę. Bo kolejne Total War wciąż powstają głównie dlatego, że z biegiem czasu twórcy reagowali na trendy, prośby fanów i swoistą selekcję naturalną w poszczególnych mechanikach. Z powodzeniem do Total War wżeniła się masa rozwiązań, które może nie tyle zmieniły, ile wzbogaciły standardową rozgrywkę szachową, a tu ich zwyczajnie nie ma. O tak, solidny argument za tym, że ROME Remastered, to kiepski pomysł! Tyle że nie, bo chociaż gra się inaczej, spokojniej, rzekłbym surowo, to wciąż bawię się świetnie z tym, co mi podano.

To się wyklepie

Nie oszukujmy się, nawet jeśli oprawa wizualna nie gra pierwszych skrzypiec w grach strategicznych, to przy okazji remastera właśnie na nią przede wszystkim zwrócimy uwagę. Tu jest… różnie, w czym upatruję winy wszelkich ograniczeń technologicznych, z którymi mierzył się oryginał. Feral Interactive przygotowało poprawione tekstury, animacje, intra dla poszczególnych frakcji i wspomniane elementy prezentują się nieźle, ale gdy tylko przeniesiemy się na pola bitew, to czar pryska. Pojedyncze budynki, które oczywiście odzwierciedlają poszczególne stadia rozwoju obleganej osady, skąpano w oceanie niezmierzonej pustki z jednym czy dwoma drzewami na krzyż i czymś, co najwidoczniej gdzieś się zapodziało i tak już sobie jest. Ludzka percepcja bez trudu rozpozna tu jakieś pasujące do scenerii obiekty, ale nie oszukujmy się – bieda aż wylewa się z ekranu. Zapamiętałem to lepiej i po pierwszej potyczce pożałowałem, że nie zdecydowałem się na automatyczne rozstrzygnięcie.

Warto wspomnieć, że najbardziej efektowne poprawki na mapie kampanii pochodzą z darmowego, dołączonego do gry DLC, skierowanego wyłącznie do chętnych. Dobry zabieg, nawet jeśli mocno okroi wrażenia estetyczne dla posiadaczy nieco słabszych pecetów, to chociaż nie utrudni zabawy wszystkim ze słabym internetem czy średnio pojemnym dyskiem. Dosyć jednak o samej grafice, bo zaraz po „fajerwerkach” dostrzegamy też odmieniony interfejs użytkownika. Ten trzyma stylistykę oryginalnego, ale nie tylko lepiej się skaluje dla wyższych rozdzielczości, ale też bliżej mu do tych znanych z nowych odsłon, co znacznie poprawia nawigację. Nietrudno wyczuć tu pewien kompromis, bo nawet z poprawkami wciąż sprawia wrażenie budżetowego, ale przynajmniej łatwiej nim operować. Gdzieniegdzie pojawiły się też nowe okienka, przyciski i doskonale znane fanom marki filtry. Całość jest dużo bardziej przejrzysta i czytelna, a prostsza obsługa jest zawsze na korzyść.To się wyklepie, Recenzja Total War: ROME Remastered. Dobry remaster świetnej gry to zły pomysł

Total War ROME Remastered to także nieco poprawiona rozgrywka, wzbogacona o pomniejsze elementy, integracja rozwiązań wprowadzanych w dodatkach i oczywiście nowe frakcje. Te ostatnie przygotowano zarówno dla podstawowej, imperialnej kampanii, jak i tych z dodatku Barbarian Invasion. Po uruchomieniu dodatku możemy wystartować od razu z dowolną z nowych nacji, podczas gdy w podstawce ROME Remastered alternatywne frakcje odblokujemy, gdy podbijemy je w kampanii. Wszystko to wykonano dwojako, więc muszę się tu na moment zatrzymać. Nowe frakcje z dodatku wciąż celują w Wieczne Miasto, ale otrzymały swoiste cele dla kampanii, chociaż nie przygotowano dla nich filmików wprowadzających. Tymczasem dodatkowe nacje dla podstawki otrzymały intra, ale zabawa nimi jest domyślnie trudniejsza, bo idą na Rzym bez wsparcia i pieniędzy Senatu. Uzupełniony skład frakcji w ROME Remastered oferuje aż 38 różnorodnych kampanii, do których musimy jeszcze dodać zawartość rozszerzania Alexander. Jednym słowem nieźle, będzie co robić.

Komentarze
1
Bambusek
Gramowicz
02/05/2021 20:51

Mogę za to powiedzieć, dla kogo ta gra nie jest: dla posiadaczy Widowsów ponizej Win 10 (i to jeszcze określonej wersji). Chociaż gra korzysta z DirectX 11 to Windows 7 i 8 nie odpalą, bo nie.