Recenzja Warhammer 40K: Space Marine 2 - idealny powrót po latach?

Długo musieliśmy czekać na kolejną część Warhammer 40K: Space Marine i wygląda na to, że udało się stworzyć godny sequel przygód Demetriana Titusa!

Warhammer 40K Space Marine 2
Warhammer 40K Space Marine 2

Prawie dziesięć lat musieliśmy czekać na powrót marki Warhammer 40K: Space Marine na rynek i można byłoby powiedzieć, że to prawdodpodobnie najlepszy możliwy moment. Era słabych tytułów zbudowanych na marce Games Workshop właściwie minęła, a sama marka sprawia wrażenie najpopularniejszej od dawna. Nie dziwi więc fakt, że ekipa Saber Interactive postanowiła wziąć się za bary z kolejnymi przygodami Demetriana Titusa.

Balonik hype’u został napompowany do niebotycznych rozmiarów i żeby od razu ostudzić pewien zapał powiem od razu – tak, Space Marine 2 to godny sequel, który pod wieloma względami rozwija pomysły z poprzedniej części serii dodając o wiele większą skalę zgodną z dzisiejszymi standardami w branży gier. Co prawda są pewne minusy, ale mimo wszystko fani czterdziestkowego Wojennego Młotka powinni być zadowoleni.

Warhammer 40K Space Marine 2
Warhammer 40K Space Marine 2

Mała adnotacja:

Z racji tego, iż przed premierą mogliśmy ograć tryb Operacji w kilka osób w kooperacji (tutaj wielkie podziękowania dla moich towarzyszy broni), tak próba ogrania trybu Eternal War skupiającej się na starciach PvP była właściwie niemożliwa. Dlatego też pełna ocena gry Warhammer 40K: Space Marine 2 pojawi się kilka dni po rozpoczęciu wcześniejszego dostępu dla tych, którzy wykupili wersję Deluxe.

Po opisaniu trybów kampanii oraz PvE pojawi się orientacyjna ocena bez oceny trybu multiplayer. Głównie ze względu na fakt, że zapewne większość z was skupi się właśnie na kampanii, a później rzuci się w wir starć z innymi graczami.

Powrót Demetriana Titusa… w tej samej, choć innej roli

Warhammer 40K Space Marine 2
Warhammer 40K Space Marine 2

Najtrudniejszym momentem tej recenzji będzie tak naprawdę ocena kampanii fabularnej tak, aby nie spoilerować najwierniejszym fanom postaci Kapitana Titusa tego, jak to się stało, że powrócił on w szeregi Ultramarines po wydarzeniach z pierwszej części gry.

Dlatego też ustalmy na starcie – Demetrian Titus powrócił w szeregi Ultramarines w wyniku dość… ciekawego splotu wydarzeń, który jest nam wyjaśniany już na starcie w ramach krótkiej misji połączonej z samouczkiem. Od wydarzeń na planecie Graia minęło prawie 200 lat, sam Titus z jednej strony został przydzielony do zupełnie nowego oddziału i zdegradowany do rangi porucznik… ale z drugiej strony powrócił jako Primaris, także są również duże plusy biorąc pod uwagę fakt, iż na każdym kroku towarzyszy mu pewna nieufność ze strony braci zakonu Ultramarines.

Warhammer 40K Space Marine 2
Warhammer 40K Space Marine 2

I powiedzmy sobie wprost, że koniec końców fabularnie Space Marine 2 to nie są szczyty fabularne w grach komputerowych, ponieważ wszelkie wydarzenia mające miejsce na ekranie to pretekst do przelewania krwi rożnych stworów za pomocą wszelkich dostępnych narzędzi w arsenale Kosmicznych Marines. Nie zmienia to jednak faktu, iż jako „akcyjniak” w tym świecie sprawdza się bardzo dobrze i trzyma przy ekranie do samego końca, bo najzwyczajniej chcemy zobaczyć jakie będzie zakończenie tym razem. Tutaj muszę przyznać, że pojawiło się małe zaskoczenie na mojej twarzy… ale to sami ocenicie czy pozytywne czy nie.

Misje fabularne są również poprzeplatane tzw. operacjami, które możemy ogrywać w zupełnie innym trybie sami lub w kooperacji (tak jak kampanię). Są one bowiem czymś w rodzaju wydarzeń, które mają miejsce w podobnym czasie co misje z linii główniej kampanii jako, że Porucznik Titus otrzymuje do dyspozycji dodatkowe, trzy osobowe oddziały wspierające główną ekipę w ich działaniach. Często również między drużynami dochodzi do rozmów, które mają miejsce w trakcie kolejnych zadań, więc zasadniczo najlepiej byłoby w momencie pojawienia się dodatkowych oddziałów rozgrywać sobie operacje przed wyruszeniem dalej z kampanią. Najlepszym porównaniem do czegoś podobnego byłyby misje Strike z Destiny 2 – również pełniły one pewien łącznik między wydarzeniami fabularnymi, choć w ich przypadku były one rozgrywane chronologicznie. Tutaj mówimy o tym, że kolejny etap fabularny to tak naprawdę trzy misje różnych oddziałów.

Największym jednak minusem w tym wszystkim jest fakt, że przełączenie się w tryb operacji może skutkować ponowną koniecznością odbycia wszystkich rozmów i spacerów po barce przed główną misją. Gdyby nie to i konieczność kombinowania z wcześniejszym rozpoczęciem misji byłoby prawie że idealnie, a tak trzeba po prostu uważać żeby nie stracić tych kilku dodatkowych minut na powtarzaniu rozmów.

Warhammer 40K Space Marine 2
Warhammer 40K Space Marine 2

Inną kwestią jest fakt, że zarówno główne misje jak i te w operacjach są dość długie. Co prawda w przypadku tych pierwszych możemy skorzystać z punktów zapisu i do nich wrócić, tak w przypadku tych drugich jest to niemożliwe (zrozuzmiałe również). Również warto pamiętać, że operacje w przypadku graczy, którzy oswajają się z mechanikami Space Marine 2 mogą być dość przytłaczające– z jednej strony w przypadku obrażeń krytycznych misja jest nieudana i nie możemy wrócić na pole bitwy tak jak podczas gry z innymi, a z drugiej towarzysze prowadzeni przez AI są losowani z pozostałych klas postaci i może się zdarzyć, że czasami stają się oni mocno bezużyteczni w trakcie potyczek. Nie mówiąc już o tym, że wykonywanie niektórych z zadać w trakcie misji wymaga wiele cierpliwości i samozaparcia (np. gdy trzeba podłożyć kilka materiałów wybuchowych, a jesteśmy otoczeni przez Tyranidów).

Mimo wszystko w kwestii poziomu trudności na pewno jest o wiele mniej hardkorowo niż bywało w testowych wersjach Space Marine 2 przed premierą. Całość jest o wiele bardziej wyważona i nawet grając klasą najbardziej defensywną jest szansa, że przebrniecie przez wszystkie misje. Z kolei misje główne mają wiele możliwości w kwestii doboru odpowiedniej broni czy też zbierania wszelakich granatów czy amunicji, także spokojnie – Emperor Protects!

Warhammer 40K Space Marine 2
Warhammer 40K Space Marine 2

Całość rozgrywki wraz z operacjami na średnim poziomi trudności do według twórców od 10 do 12 godzin zabawy i mniej więcej podobny czas osiągnąłem przechodząc grę z punktu A do B bez ewentualnego powtarzania misji. Być może również duża w tym zasługa faktu, iż tak naprawdę walki z bossami w Space Marine 2 są dość proste i przewidywalne nawet, jeśli mówimy o najbardziej „skomplikowanym” w kwestii mechanik starciu. Nie potrzebuje ono bowiem specjalnego przygotowania czy też ustalania taktyk – koniec końców najważniejsze jest to, aby przeciwnikowi zbić pasek życia do zera i ewentualnie uważać, aby nie zgarnąć czymś dodatkowym w międzyczasie (głównie w operacjach). Czy sprawia to natomiast dużo frajdy? Jak najbardziej! W przypadku takich gier nie ma co się bowiem silić na wymyślne fabularne fikołki czy też głębię, chociaż muszę przyznać, że zakończenie mnie zaskoczyło w jednym momencie. Ot taki drobny smaczek dla fanów, nic więcej nie powiem!

Farbki czy rozwój – jak to z tym sieciowym Space Marine 2 jest?

Warhammer 40K Space Marine 2
Warhammer 40K Space Marine 2

Osobny akapit przeznaczę natomiast na kwestię rozwoju naszych wojaków w trybach sieciowych PvE oraz PvP (o tym porozmawiamy wraz z oceną trybu Eternal War).

Zasadniczo od momentu testów przedpremierowych do tego, co otrzymaliśmy w ramach buildu premierowego nie zmieniło się za wiele – nadal łapiemy poziomy każdej klasy osobno i w zależności od poziomu trudności tych punktów doświadczenia oraz żetonów na rozwój otrzymujemy ich odpowiednią ilość. Problem w tym niestety, że brakuje w tym wszystkim czegoś w postaci matchmakingu z prawdziwego zdarzenia, który pozwoli na ogrywanie wybranej przez siebie klasy dołączając do innych graczy w dowolnej misji. Wtedy w przypadku dublowania klas musimy wybrać inną, a to oznacza również że nasz pierwszy wybór nie będzie mógł rozwijać swoich umiejętności, bo wszystko przechodzi na inną. Na szczęście przy wybieraniu klas z podobną rozpiętością broni (np. pistolety plazmowe, miecze łańcuchowe) ewentualne mistrzostwa oraz ulepszenia pozostają przy nich w przypadku zmiany.

Natomiast sześć klas postaci oraz zbrojownia do wykorzystania w ramach każdego z typów Space Marines sprawia, że jest na czym te poziomy wbijać… i tutaj w zależności od waszej zaciętości oraz hartu ducha jednym ten grind będzie przeszkadzał, a dla innych drogą do chwały. Zasadniczo powiedziałbym, że najgorzej jest zacząć, bo punktów doświadczenia za pierwszy poziom zagrożenia jest stosunkowo mało. Na szczęście wraz z kolejnymi trzema poziomami trudności już da się zbierać tego doświadczenia więcej, a co za tym idzie szybciej odblokowywać kolejne umiejętności danej klasy.

Warhammer 40K Space Marine 2
Warhammer 40K Space Marine 2

Pozostają żetony, które można wykorzystać na wykupienie umiejętności, ale również elementów dekoracyjnych takich jak kolory farbek czy elementy dekoracyjne (poza elementami pancerza – te odblokowujemy wraz z wykonywaniem misji). Tutaj trzeba się kierować kodeksem tak, aby przy okazji łapania konkretnych dodatków również myśleć o odblokowywaniu całych malowań zakonów, ponieważ czasami może być tak, że dany element może być na drugim czy trzecim miejscu w kolejności, a to kosztuje.

GramTV przedstawia:

Dlatego też trudno powiedzieć czy w pierwszej kolejności postawić niejako na wygląd czy też na umiejętności. Prawda jest taka, że dopóki nie wbijemy poziomów daną klasą, to właściwie żetony czy schematy na ulepszenia są bezużyteczne, jeśli chcielibyśmy nadrobić zaległości w innych klasach. Najlepiej byłoby w takim wypadku najpierw wziąć się za malowania, a później wraz z kolejnymi poziomami ulepszać broń, a później umiejętności klasy. Tutaj jednak polecam znaleźć dobrą ekipę do grania. Jest bowiem o wiele mniejsza szansa na to, że w trakcie zabawy będziecie zmuszeni zmienić swoją ulubioną klasę na jedną z pozostałych wolnych… a to oznacza, że być może będziecie musieli grać pierwszopoziomowym rekrutem w szeregach Space Marines.

Warhammer 40K Space Marine 2
Warhammer 40K Space Marine 2

Jest natomiast szansa na to, że w łatwy sposób (taki trochę w stylu Helldivers) znajdziecie się gdzieś, gdzie nie powinniście na końcu misji i dzięki towarzyszom broni zdobędziecie łatwo kilka poziomów za jedną misję. Dlatego też warto być cierpliwym, bo tutaj ten grind może być dość mozolny. Na szczęście rozwalanie przeciwników młotem sprawia cały czas tyle samo przyjemności, a w dobrym towarzystwie to już w ogóle.

Eternal War, czyli klasyka konfliktu

Warhammer 40K Space Marine 2
Warhammer 40K Space Marine 2

Zacznę może od tego, że ku mojemu zdziwieniu tryb PvP w Space Marine 2 jest niesamowicie… lekki, dynamiczny, ale przy okazji nadal w miarę logiczny i spójny ze światem Wojennego Młotka pod względem tego, że jednak są to starcia wielkich kosmicznych żołnierzy bez względu na to, czy są to jednostki po stronie Space Marines czy Space Marines Chaosu.

Jest tu bowiem miejsce na klasykę starć sieciowych jak Team Deathmatch, Control czy Hardpoint na podobnych zasadach co w wielu innych grach, ale mimo wszystko dostosowanych tak, aby te starcia były nieco bardziej żywiołowe. Głównie ze względu na areny, ponieważ w połączeniu z możliwościami sześciu klas postaci tych opcji podejścia do przeciwników jest o wiele więcej niż tylko przemieszczanie się z punktu A do B. Tym bardziej, że gra sama w sobie również balansuje możliwości dobierania ekipy względem klas do dwóch jednostek w drużynie (moim zdaniem w przypadku Bulwarka i Heavy powinno to być po jeden, ale to już moje luźne preferencje).

Warhammer 40K Space Marine 2
Warhammer 40K Space Marine 2

Chyba największym minusem jest fakt na ten moment fakt, że właściwie jeśli chcielibyście sobie zmienić trochę wygląd Space Marines Chaosu, to zasadniczo opcji aby to zrobić… nie ma. A przynajmniej nie ma ich tyle jak w przypadku Space Marines – można co prawda zmienić malowania, konkretne zestawy pancerzy, ale koniec końców nie jest to tak głębokie jak w trybie operacji. Szkoda, bo mogę śmiało założyć, że część graczy (niczym w Call of Duty) mogłaby ustawić przy Chaosie preferowaną stronę konfliktu i pójść drogą heretyków. Po prostu wychodzę z założenia, że jeśli już dajemy dwie strony konfliktu, to powinny być one reprezentowane podobnie w kwestii elementów kosmetycznych (bo umiejętności klasowe są właściwie podobne). Podobnie jest niestety w przypadku łapania poziomów doświadczenia, choć tutaj jestem w stanie to zrozumieć – tryb Eternal War oraz Operacje działają na zupełnie innych zasadach i lepiej, aby postępy i pewne elementy do odblokowania działały odrębnie.

Inną sprawą jest fakt, co wyszło przedpremierowo, że najlepiej byłoby matchmaking ustawić tak, aby nawet drużyny po czterech lub pięciu graczy mogły rozpoczynać starcia w Eternal War. Na ten moment nie było to możliwe, a szkoda, bo zdecydowanie szybciej otrzymalibyście raport z pola bitwy związany z tym trybem rozgrywki. Mimo wszystko myślę, że zdecydowanie z czasem gracze wypełnią serwery i w Eternal War da się dobrze bawić. Głównie ze względu na fakt, iż mimo pewnej ociężałości wynikającej z grania wielkimi żołnierzami w potężnych pancerzach, to jest w tym wszystkim pewna odrobina luzu i finezji, której brakuje w innych grach (tych, które w momencie czytania tych słów praktycznie nie żyją).

Przepiękna wojna, choć nie bez skaz…

Warhammer 40K Space Marine 2
Warhammer 40K Space Marine 2

Biorąc pod uwagę to, jak wyglądała sytuacja z buildem testowym, do którego mieliśmy dostęp jakiś czas temu to zbyt wiele się zmieniło – Warhammer 40K: Space Marine 2 na dzisiejszych specyfikacjach działa całkiem satysfakcjonująco łącząc możliwości silnika Havoc z autorskim podejściem w ramach Swarm Engine odpowiadającym za generowanie potężnych ilości potworów do ubicia. W zależności do tego, jakie ustawienia sobie dopasujecie powinno być całkiem dobrze birąc pod uwagę minimalne wymagania sprzętowe sugerowane przez Focus Entertainment, a o tym, jakie wyniki uzyskaliśmy niedawno znajdziecie tutaj.

Postawiliśmy natomiast jeszcze na dwa różne testy – laptopa, który zasadniczo nie powinien nawet być blisko minimalnych wymagań sprzętowych oraz wersję PlayStation 5. Tutaj jednak kilka słów na ten temat napisze nasz głównodowodzący Myszasty:

“Remont prywatnych kwater w toku, bracia Technokapłani poradzili więc zabezpieczyć Święta Maszynę Gamingową przed bluźnierczym pyłem... Tuż przed premierą pozostał mi więc do testowania gry jedynie laptop. Gamingowy, ale powiedzmy sobie szczerze, nie najmocniejszy. Intelowska i5 9300HF dziewiątej generacji, GTX 1660Ti i tylko 8 gigsów RAM. Nie spodziewałem się zbyt wiele, ba, martwiłem się, czy gra w ogóle zechce na takim konfigu się uruchomić. No i poszła, choć przy odpalaniu i “budowaniu shaderów” musiałem poczekać niemal 10 minut. Straaaasznie to długo, bliski byłem już wymuszonego restartu, więc miejcie na uwadze, że na słabszym sprzęcie to może trwać. Od razu dodam, że później ładowanie nowych map, czy sejwów trwa już znacznie krócej. Całkiem szybko nawet. A jak gra działa i wygląda? Przygotujcie się do grania na niskich detalach, zazwyczaj w około 30+ klatkach, co przy tym modelu rozgrywki oznacza wciąż przyzwoitą grywalność. Zdarzały się przy większych jatkach spadki nieco poniżej tej wartości, ale sporo też było sekcji, gdzie miałem 40-50 fps. Mimo wszystko brzmi tak sobie? No to na pocieszenie dodam, że mimo niskich, gra i tak wygląda na małym ekranie laptopa świetnie.

W przypadku PlayStation 5 zabawa w trybie Jakość w 4K i 30 FPS była najprzyjemniejsza dla oka pod względem efektów specjalnych. Zdarzyły się może w trakcie całej zabawy z 2 – 3 momenty, w których gra nieco spowolniła poniżej ustalonego poziomu klatek na sekundę, ale były to momenty bardziej pod koniec gry, gdy to natężenie efektów specjalnych oraz jednostek na ekranie było naprawdę duże. Z kolei w przypadku trybu Wydajności dało się wycisnąć 60 FPS, ale pojawiła się pewnego rodzaju mgiełka, która w połączeniu z Motion Blur sprawiała wrażenie dodatkowego efektu zakrywającego niewyraźne tekstury czy niedoskonałości. Nie jest to co prawda coś, co komuś mocno wpłynie na wygląd gry (na doznania z rozgrywki to zupełnie inna sprawa), ale mimo wszystko, tak jak w przypadku Dead Space Remake, raczej postawiłbym na tryb jakościowy. Tym bardziej, że w trybie wydajnościowym Swarm Engine wygląda bardzo niewyraźnie.

Warhammer 40K Space Marine 2
Warhammer 40K Space Marine 2

W kwestii udźwiękowienia natomiast trzeba przyznać, że ekipa Saber Interactive rozbiła bank nie tylko od strony muzyki, ale również efektów specjalnych czy też doboru aktorów głosowych. Co prawda brak Marka Stronga jako Demeriusa Titusa boli, ale Clive Standen świetnie sprawdza się w roli stanowczego i zimnokrwistego dowódcy oddziału Ultramarines.

Mocny powrót po latach, aż chciałoby się więcej!

Warhammer 40K Space Marine 2
Warhammer 40K Space Marine 2

Czego by nie mówić, to mimo pewnych mniejszych problemów Warhammer 40K Space Marine 2 powinien spokojnie przypaść do gustu tym, którzy czekali na kontynuację wydarzeń sprzed lat. Z drugiej strony fani Warhammera również powinni być zadowoleni nawet, jeśli w poprzednią grę nie grali – jest ona bowiem skonstruowana tak, że bezproblemowo najważniejsze elementy fabularne złapiecie w miarę szybko. Tym bardziej, jeśli „siedzicie” w tym uniwersum już od dawna.

Pod względem fabularnym bowiem jest to czysta gra akcji, której fabuła jest właściwie porządnym podkładem pod dalszą rozwałkę. Tryb operacji porządnie wypełnia całą historię pozwalając na nieco więcej zabawy różnymi klasami postaci. Pozostaje tryb Eternal War, który jest miłym wypełnieniem czasu między kolejnymi rozgrywkami kooperacyjnymi. Jeśli mapa na pierwszy rok rozwoju zostanie wypełniona i tryb hordy pojawi się w grze, to będziemy mieli wtedy grę praktycznie kompletną.

Co prawda znalazłyby się może z dwa lub trzy momenty, w których spadek liczby klatek w trybie jakościowym się przydarzy, a grind związany z pozostałymi trybami mógł być nieco bardziej uproszczony. Lekko rozczarowuje również fakt braku możliwości personalizacji jednostek Chaosu w trybie Eternal War. Nie mniej jednak są to elementy, które nie wpływają znacząco na jakość całości.

Najwazniejsze jednak jest to, że tak naprawdę znajomość świata Warhammera 40,000 nie jest wymagana do tego, aby w Space Marine 2 się dobrze bawić. Nawet jeśli przydarzy wam się zagrać w ten tytuł bez znajomości pierwszej części przygód Demeriana Titusa odpowiedni ludzie będą prowadzić was za rękę ku chwale Imperatora delikatnie zachęcając do dalszej eksploracji tego uniwersum na własną rękę za pomocą innych gier czy materiałów związanych z tym uniwersum. Trochę przypomina mi to moment, w którym pierwszy raz zagrałem w pierwszą odsłonę Dawn of War i pragnąłem więcej… myślę, że będziecie mieli podobnie.

A teraz do boju, za Imperatora!

8,5
Imperator jest bardziej niż zadowolony!
Plusy
  • Świetny powrót Demeriana Titusa i jego historii z poprzedniej gry po wielu latach.
  • Akcja, akcja i jeszcze więcej akcji - tak jak być powinno!
  • Wygląda świetnie bez względu na wybraną platformę (od wieloletnich komputerów po konsolowe tryby jakości i wydajności).
  • Operacje to świetne wypełnienie między fabularnymi misjami głównymi...
  • ... tak samo jak Eternal War to dobra odskocznia PvP bez większego kombinowania.
  • Spora liczba elementów do odblokowania w ramach klas postaci, a co za tym idzie personalizacji swoich Space Marines.
  • Udźwiękowienie idące świetnie w parze z kontrolerem DualSense.
Minusy
  • Grind w przypadku Operacji mógłby być nieco bardziej przemyślany.
  • Wiem, że Chaos to herezja... ale brak personalizacji w Eternal War smuci.
  • Delikatne spadki liczby klatek w trybie jakościowym oraz zbyt duży blur w trybie wydajności.
Komentarze
14
TheDoc napisał:

Te misje coop są matchmakingowane czy trzeba samemu się zebrać we 3 osoby?

Możesz grać solo, możesz ze znajomymi, możesz z matchmakingu - albo wybierasz misję i czekasz na towarzyszy broni, albo klikasz quick match i dorzuca do już działającej rozgrywki lub oczekujących graczy.

TheDoc
Gramowicz
05/09/2024 13:04

Te misje coop są matchmakingowane czy trzeba samemu się zebrać we 3 osoby?

wolff01 napisał:

Kurcze bardzo mnie ta gra zachęca. Wygląda spoko a na dodatek tym razem przeciwnikami jest moja ulubiona frakcja - Tyranidzi, no i jeszcze na dodatek Thousand Sons i inne kohorty Tzeentcha. How cool is that!

Niestety na chwilę obecną płacenie full price za 10h gry to trochę średnio mi się widzi przy obecnych wydatkach. Tak, jest multi, ale to raczej nie dla mnie - ale może jakieś tryby PvE będą ciekawe. Będę śledził jak gra się rozwija i jaki content dodają w ramach Seson Pass. Może pojawi się opcja gry Tyranidami, byłoby super :)

Powiem tak - zrozumiałe. Akurat w moim przypadku biorąć pod uwagę pełen zestaw to prawdopodobnie bym wjeżdżał w Space Marine 2 w tą bogatszą wersję. Tym bardziej, że ma fajny steelbook. 

Nie mniej jednak jeśli ktoś chciałby grać tylko singlowo (misje główne plus operacje solo), to rzeczywiście tej zawartości może być mało na jeden przelot. Chociaż imo warto sprawdzić się z trudniejszymi poziomami zagrożenia, bo wtedy gra zdecydowanie zyskuje kolorytu i zachęca do grania z innymi w kooperacji. 




Trwa Wczytywanie