O tym, co na czerwono:
Ostatnie tłuste lata dla serii WRC sprawiły, że trochę obniżyłem gardę. Gdyby KT Racing spędziło na pracach nad WRC 10 nieco więcej czasu, to byłby hit, a tak...
O wiele łatwiej jest jednak wymieniać minusy WRC 10, a największym z nich jest optymalizacja na next-genach. Grając na PlayStation 5 w trybie zbalansowanym (który powinien trzymać 60 FPS w trakcie rozgrywki) w różnych miejscach ta liczba klatek spadała w zależności od natężenia efektów specjalnych, z którymi również KT Racing mam wrażenie że odrobinę zaszalało. Dodatkowo w trakcie rozgrywki zauważyć można było pewnego rodzaju „tearing” obrazu, przez co przy wymagających szybkiej reakcji odcinkach trudno było się skupić na drodze. Na szczęście występuje on głównie na bardzo wymagających trasach, gdzie jest duża różnorodność efektów. W przypadku np. Rajdu Japonii takich problemów nie było nawet przy wielkiej nawałnicy, więc prawdopodobnie wszystko zależy od optymalizacji kodu w kilku różnych miejscach.
Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że twórcy w jakiś sposób próbowali na różne sposoby zakryć fakt, iż KT Engine jest już dość mocno wysłużonym silnikiem graficznym. Dla porównania odpaliłem sobie WRC 9, które otrzymało port na PlayStation 5 i uwierzcie mi bądź nie, ale prezentuje się to zdecydowanie lepiej i czytelniej niż w przypadku tegorocznej rajdówki. A tak w WRC 10 wszystko jest tak jakby ponakładane na siebie i kompletnie niezoptymalizowane z dorzuconymi filtrami, aby było poczucie lepszego cieniowania. Trochę tak, jakby KT Racing wróciło do początku 2010 roku, a next-genowego sznytu tutaj jest naprawdę niewiele. Jeśli ma on być symbolicznie zaznaczony dziwnie mieniącą się trasą w deszczu (że niby RTX), to nie do końca to wyszło.
Co do innych minusów to mimo wszystko rozczarowuje tryb tworzenia własnego zespołu. Z jednej strony możliwości edycji są uzależnione od wypełniania kamieni milowych, czyli z dobrze dopasowanymi kolorami można poczekać… jeśli chcecie mieć konkretne barwy swojego teamu. Z drugiej natomiast brak możliwości wejścia od razu w buty szefa zespołu i konieczność odblokowania tego trybu rozgrywki po pewnym czasie również pozwala postawić pytanie – po co? Nie zdziwię się więc, jeśli większość osób po prostu oleje tę formę zabawy i skupi się na graniu w tradycyjny tryb kariery z przechodzeniem od Junior WRC/WRC3 do WRC2 i WRC. Trochę tak, jakby KT Racing świadomie chciało w ten sposób „zachęcić” graczy do grindowania palety barw. Natomiast ci, którzy będą chcieli odblokować już ten tryb prywatnego zespołu, to czeka ich przebicie się przez Anniversary Mode i to również raczej zniechęca niż zachęca.
Problemy również sprawia poziom trudności przeciwników AI, który jak w ubiegłym roku potrafił wykręcać czasy skrajnie dobre lub złe, tak w tym roku wszystko zostało stonowane w dół. Do tego stopnia, że weekendy wyścigowe na poziomie 110-120 potrafiłem kończyć z dużą przewagą nad przeciwnikami. Nie mówiąc już o tym, że system kar w tym roku działa tak, jak sobie chce oraz czasami gra potrafi dodać do czasu przejazdu… czas postoju przed rozpoczęciem odcinka. A o tym przekonałem się w momencie, w którym po pierwszym pomiarze czasu miałem jakieś 12 minut straty do najlepszego czasu. Nie były to ani kary serwisowe, ani ścięcie zakrętu – ot gra postanowiła włączyć tryb „expert” doliczając te kilkanaście minut postoju przed kolejnym przejazdem.
Nie zapominam również o tym, że jeśli kupicie zwykłą edycję WRC 10 to legendarny Mitsubishi Lancer EVO V z 1998 czy Subaru Impreza WRC z 1997 są sprzedawane jako DLC… każde po 21 zł sztuka. Jasne, rozumiem pewną zachętę do kupienia wersji ulepszonej, ale mimo wszystko fanem takich ruchów nigdy nie byłem. A taki koszt DLC rozpatruję raczej w kategorii żartu.
Nie miałem zbyt wielkich oczekiwań, ale i tak jestem w jakiś sposób WRC 10 w wersji na PlayStation 5 rozczarowany. Głównie dlatego, że ulepszenia graficzne tegorocznej edycji mocno wpłynęły na wydajność całości, a te kilka nowości w ramach gry docenią głównie rajdowi wyjadacze. Plusem teoretycznie powinien być tryb „urodzinowy”, ale blokowane dwóch dobrze znanych i lubianych przez fanów samochodów rozpatruję raczej w kategorii skuchy. Zwłaszcza, że większość klasyków już w grze była dostępna w ubiegłych latach i praktycznie jeśli ktoś chce pojeździć w starym stylu, to może odpalić WRC 9 i będzie miał praktycznie podobny roster samochodów.
Mam wrażenie, że KT Racing wiedząc o rychłym przekazaniu licencji WRC w ręce Codemasters po prostu zrobiło tyle, ile teoretycznie powinno wystarczyć, a i nie wyszło tak, jak wyjść powinno. Te kilka poprzestawianych elementów UI (swoją drogą – ukrywanie wskaźników zużycia samochodu oraz opon to również spory minus) nie sprawi magicznie, że gra będzie prezentowała się świeżo. Koniec końców, gdyby nie te problemy, o których wspominałem w tekście, to dałbym WRC 10 takie 8,5-9/10. Głównie dlatego, że to nadal świetna gra rajdowa, podobnie jak w poprzednich latach. Te kilka dodatkowych smaczków w postaci dobierania opon czy możliwości przejechania całego weekendu rajdowego na pewno docenią weterani szutrów i tak właściwie to powtórzenie wyniku z ubiegłego roku zależałoby od niewielkich detali.
Patrząc jednak na stan gry w dniu premiery dochodzę do wniosku, że zabrakło grze czasu (a może również i chęci?) na doszlifowanie całości pod względem optymalizacji. Natomiast wszystkie usprawnienia graficzne względem WRC 9 wypadają w najlepszym wypadku przeciętnie… więc może warto zostać przy ubiegłorocznej grze?
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!