Na SkyShowtime zadebiutował pierwszy polski oryginalny serial. Oceniamy, czy może mierzyć się z rodzimymi kryminałami od konkurencyjnych platform.
Rodzinny zatarg czy zwykły przypadek?
Polska scena serialowa jeszcze nigdy nie miała się tak dobrze. Wcześniej byliśmy skazani wyłącznie na nisko lub średniobudżetowe produkcje od popularnych kanałów telewizyjnych, jedynie od czasu do czasu otrzymując wyższej jakości tytuły od HBO i Canal+. Sytuacja zmieniła się wraz z nadejściem ery streamingu, w której istniejące na polskim rynku platformy zrozumiały, że aby zawalczyć o widza, muszą produkować również oryginalne treści. Netflix, Max oraz Amazon regularnie dostarczają nowych filmów i seriali rodzimym subskrybentom, a teraz do tego grona dołączył SkyShowtime ze swoją pierwszą polską propozycją. Podstawą ich produkcji uczynili książkę Śleboda autorstwa Michała i Małgorzaty Kuźmińskich. Serial o tym samym tytule właśnie zadebiutował na platformie, obiecując wciągającą intrygę w otoczeniu malowniczego Podhala. Ale jak jest naprawdę? Po pierwszych dwóch odcinkach jestem na tyle zaintrygowany, że chcę zobaczyć więcej, a to bardzo dobry wyznacznik.
Anna Serafin (Maria Dębska) to profesorka antropologii, która wykłada w Krakowie. Potrzebując zmiany otoczenia i złapania oddechu od życia w mieście, postanawia udać się na Podhale, aby odwiedzić swoich kuzynów Kaśkę (Joanna Balasz) i Józka (Józef Pawłowski) Kaleniców, szukając inspiracji do swojej wielkiej naukowej pracy. Już pierwszego dnia udaje się w góry, gdzie natrafia na rozerwane szczątki człowieka. Na miejscu pojawia się Jędrek (Piotr Pacek), lokalny policjant, którego niegdyś łączyły z Anką gorące relacje. Tropem dziewczyny, a także nowej dziennikarskiej sensacji, podąża Sebastian (Maciej Musiał), zuchwały reporter, który chce uratować swoją karierę. Szybko okazuje się, że w morderstwo zamieszana jest rodzina Ślebodów. Maciej (Andrzej Zieliński) oraz jego córka Majka (Helena Englert) powracają do rodzinnego miasta, aby zmierzyć się z rodzinną traumą i tajemnicami, które na zawsze odmienią ich życie.
Polskie seriale kryminalne lubują się w przedstawieniu małomiasteczkowych społeczności i głośnych powrotów ludzi, którym wiele lat wcześniej udało się wyrwać do wielkiego miasta, a teraz powracają w rodzinne strony. Taka już mentalność polskich pisarzy i specyfika kształtowania przez nich historii, że wiele kryminałów rozgrywa się właśnie w takich lokacjach. Korzystają z tego twórcy seriali, którzy często i chętnie adaptują kolejne powieści najpopularniejszych polskich powieściopisarzy. Na pozór Śleboda nie wykazuje się żadną oryginalnością, chociaż trzeba przyznać, że Podhale, czy ogólnie nasze rodzime łańcuchy gór nie zostały jeszcze wyeksploatowane, więc nadal jest w tym pewna świeżość. Już w pierwszym odcinku twórcy nie szczędzą nam ładnych widoków, choć też nie próbując przysłonić nimi historii i bohaterów. Reżyserzy Michał Gazda i Bartosz Blaschke wiedzieli, że nie muszą tego robić, mogąc jednocześnie wykorzystać piękno nakręconych lokacji, ale bez nadmiernego fanatyzmu w ich ukazywaniu, skupiając się przy tym na rozwoju trzymającej w napięciu historii i ciekawych, niejednoznacznych bohaterów.
Piękno Ślebody tkwi w samej intrydze. Gdy wydaje się, że będzie to kolejna taka sama sprawa morderstwa, twórcy serwują nam odpowiednie zwroty fabularne, po których chce się sięgnąć od razu po jeszcze jeden odcinek. Ważnym elementem konstrukcji historii w serialu SkyShowtime jest stawianie czoła trudnej przeszłości. Niedawno taką konfrontację zaproponowała Biała odwaga, a teraz Śleboda dodaje coś nowego od siebie, zagęszczając i komplikując całą sprawę morderstwa. Finał drugiego odcinka wgniata w fotel, po którym serial może być tylko lepszy. Cieszy, że scenarzyści przygotowali odpowiedni materiał i nie wydłużają go na siłę, jak ma to miejsce w wielu innych produkcjach, w których ma się wrażenie, że zamiast kilkuodcinkowego serialu powinniśmy otrzymać dwugodzinny film. Śleboda nie gna na złamanie karku, dając widzowi poznać wszystkich bohaterów i dokładnie przedstawiając całą intrygę, dzięki czemu nie sposób się w niej pogubić, ale regularnie serwuje widzom kolejne zwroty, aby choć przez chwilę się nie nudzić.
Powiew świeżości w polskich kryminałach
Dobrze wypadają również główne postacie, chociaż miłosne rozterki Anki akurat do najciekawszych nie należą. O wiele lepiej wypada jej wątek zmierzenia się z przeszłością i próbą odpowiedzenia na niewygodne pytania, dlaczego zdecydowała się wyjechać i opuścić swoją rodzinę. Szczególnie dobrze pokazuje to jej relacja z Kaśką, które wciąż pozostają przyjaciółkami, ale im więcej dowiadują się o sobie, tym pojawia się między nimi coraz większy mur, którego nie będzie łatwo zburzyć. Do tego dochodzi jej nieoczywista relacja z Sebastianem, który z kolei odkrywa kolejne tajemnice miasteczka, prowadzące do osób, które mogą mieć prywatne pretensje do rodu Ślebodów. Nie brakuje również wątku bardziej gangsterskiego, na czele z szefem lokalnego klubu nocnego, a także jedną z jego tancerek, Darią, który staje się integralną częścią historii. Od początku czuć, że za serialem stoją utalentowani twórcy, którzy potrafią okiełznać mnóstwo wątków i bohaterów, co pogrążyłoby niejedną produkcję.
GramTV przedstawia:
Aktorsko Śleboda wypada równie ponadprzeciętnie. Maria Dębska tym razem oferuje bardziej dramatyczny wachlarz swoich umiejętności, tworząc zagubioną, ale potrafiącą szybko przystosowywać się postać, która łatwo nie odpuszcza i chociaż wplątuje się w wielką intrygę, to nie zamierza działać pochopnie i lekkomyślnie. Ciekawie wypada też Maciej Musiał jako przebiegły, pewny siebie dziennikarz, czy Piotr Pacek, jako detektyw miejscowej policji, który musi zmierzyć się nie tylko z najtrudniejszą sprawą w swojej karierze, ale również skonfrontować się z dawno wygasłym uczuciem, które zostało rozpalone na nowo. Nie tylko scenariuszowo, ale także aktorsko każdy w Ślebodzie dodaje coś od siebie, tworząc intrygującą mozaikę najróżniejszych ludzkich charakterów, które wybiegają poza ramy zwykłych serialowych postaci.
Przez swoją powtarzalność nie jestem fanem polskich, a może nawet powinienem objąć to szerzej, europejskich kryminałów. Ślebodzie dałem jednak szansę, chcąc zobaczyć, co SkyShowtime może przygotować dla polskiego widza. I nie zawiodłem się. Chociaż widziałem zaledwie sam początek tej historii, która zaplanowana jest na sześć odcinków, to pierwsze dwa epizody oferują na tyle zróżnicowanych emocji i wrażeń, że chcę zobaczyć, jak ta sprawa potoczy się dalej, aż do samego końca. Czy twórcom uda się zachować tak wysoki poziom i nie rozczarują pośpiesznym finałem, który po łebkach wytłumaczy całą intrygę? Mam nadzieję, że nie i mocno kibicuję, żeby reszta odcinków była równie udana. Warto więc dać szansę i obejrzeć oba premierowe odcinki, nawet jeżeli, podobnie jak ja, jesteście już zmęczeni polskimi ekranizacjami kryminałów.
8,0
Śleboda po dwóch odcinkach potrafi oczarować. Nie tylko zaskakującymi zwrotami akcji.
Plusy
Wciągająca historia z historycznym zacięciem
Ciekawi bohaterowie, których łatwo zapamiętać i polubić
Świetny małomiasteczkowy klimat, wzmocniony przez górskie lokacje
Liczne zwroty akcji
Odpowiednie tempo prowadzenia akcji
Piękne tereny Podhala, które na ekranie nie przyćmiewają historii, postaci i relacji między nimi
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!