Pięć lat temu…
Umiejętne połączenie komputerowej gry fabularnej i strategii czasu rzeczywistego. Szkoda, że nie wszystko poszło po myśli twórców - tak napisałem w podsumowaniu recenzji SpellForce 3, oceniając grę autorstwa studia Grimlore Games, która została wówczas udostępniona przez THQ Nordic wyłącznie na PC. Zachęcam do przeczytania, bo w niniejszym tekście skupię się wyłącznie na wersji konsolowej. Produkcja trafiła niedawno na PlayStation 4 i PlayStation 5, a także na konsole Xbox Series X/S (sprawdziłem edycję dedykowaną najnowszej platformie Microsoftu).
Najważniejsze pierwsze wrażenie, ale…
Początek jest bardzo zachęcający, bo wydaje się, że twórcy włożyli naprawdę sporo pracy w konwersję SpellForce 3 na nowe platformy docelowe. Być może jednak to ja najzwyczajniej w świecie stęskniłem się za tą grą. Kiedy słyszę fenomenalny muzyczny motyw przewodni natychmiast mam ochotę wrócić do krainy Eo, dlatego też z niecierpliwością czekam na zapowiedzianą niedawno strategię turową z domieszką 4X zatytułowaną SpellForce: Conquest of Eo (będzie to spin-off kultowego cyklu). Ale dość tych dygresji. Uruchamiając SpellForce 3 na Xbox Series X liczyłem na kolejnych kilkadziesiąt (a może i więcej) godzin emocjonującej zabawy. Gra się co prawda trochę zestarzała, wszak od premiery oryginału minęło niespełna pięć lat, wciąż może zaoferować ciekawą fabułę, zróżnicowaną rozgrywkę (to nadal połączenie RTS-a z cRPG-iem) i klimatyczną oprawę wizualną.
…potem jest już tylko gorzej
SpellForce 3 na Xbox Series X bardzo szybko zaczął wysyłać niepokojące sygnały, chociaż wstępnie byłem pod wrażeniem tego, że gra oferuje rozbudowane, czytelne samouczki. Pochodzą one, rzecz jasna, z edycji na PC, niemniej skrupulatnie wyjaśniają podstawowe założenia rozgrywki, dzięki czemu dowiemy się na przykład, jak zarządzać jednostkami czy stawiać budynki. Pierwsza czynność nie jest problematyczna, o ile chcemy nagle sterować wszystkimi podopiecznymi, kłopot robi się, gdy chcemy przegrupować “naszych” i wysłać poszczególne drużyny w różne miejsca. Dużo lepiej wygląda stawianie budynków, które wybieramy z okrągłego menu (coś jak koło wyboru broni w strzelankach). Szkoda tylko, że jest to jeden z niewielu przeprojektowanych elementów interfejsu użytkownika - praktycznie cała reszta pochodzi z edycji komputerowej, co na konsoli sprawdza się po prostu kiepsko.
W czym tkwi największy problem SpellForce 3: Reforced?
Odpowiedź jest krótka i właściwie nią można by zakończyć tę recenzję. Gra została przeniesiona na nowe platformy niemalże w stosunku 1:1, więc w wielu miejscach po prostu sterujemy kursorem za pomocą gałki analogowej. Ani to wygodne, ani tym bardziej precyzyjne - na pewno bardzo czasochłonne, a jak wiadomo w ferworze walki liczy się każda sekunda, więc za sprawą kontrolera czasem nie radziłem sobie z ukończeniem bardziej wymagających bitew, obniżając poziom trudności.