Już po A Way Out i It Takes Two studio Hazelight zawiesiło sobie poprzeczkę bardzo wysoko, ale jak się okazuje i tak za nisko, bo Split Fiction to zdecydowanie najlepsza produkcja w dorobku ekipy Josefa Faresa.
Konkurencja? Nie znaleziono
Aż dziwne, że po premierze fenomenalnego A Way Out z 2018 roku nie nastąpił wielki boom na gry oferujące wyłącznie tryb kooperacji dla dwóch graczy, czy to przy jednym ekranie, czy też za pośrednictwem sieci. Trzy lata później od tamtego wydarzenia Hazelight Studios powróciło z It Takes Two, czyli kolejnym niezwykle udanym tytułem zaprojektowanym z myślą o współpracy. Choć produkcja spotkała się z jeszcze cieplejszym przyjęciem, zgarniając nawet na gali The Game Awards główną nagrodę, to i tak inne firmy nie zdecydowały się na naśladowanie twórczości Josefa Faresa i jego pracowników. Zastanawiające, prawda? Zwłaszcza, że mamy 2025 rok, a następna produkcja tego typu to… tak, tak, zgadliście - nowe dzieło w dorobku firmy Hazelight, Split Fiction.
Split Fiction
Co to za gra?
Split Fiction najkrócej można opisać jako przygodową grę akcji z perspektywy trzeciej osoby. Byłoby to jednak dla recenzowanej produkcji niesamowicie krzywdzące, wszak tytuł niniejszego artykułu nie jest przypadkowy. Owszem, umieszczona w nim liczba to przesada, ale sam zamysł powinien być jak najbardziej zrozumiały. Tym bardziej, że najzwyczajniej w świecie Hazelight Studios w Split Fiction po prostu regularnie zmienia zasady rozgrywki, o czym przekonacie się w dalszej części tekstu. Musicie jednak wiedzieć już teraz, że tak naszpikowanej dobrymi i różnorodnymi pomysłami w historii elektronicznej rozrywki chyba jeszcze nie mieliśmy. Zwłaszcza, że wszystkie mechaniki obecne w Split Fiction zrealizowano na najwyższym możliwym poziomie.
O co tu chodzi?
O ile w A Way Out fabuła grała pierwsze skrzypce (a drugie koordynacja działań), w It Takes Two historia również miała ogromne znaczenie (choć z tego co pamiętam nie aż takie, jak w debiutanckiej produkcji Hazelight Studios), natomiast jeśli chodzi o Split Fiction to przede wszystkim autorzy musieli opracować fabułę na potrzeby gameplaya.Nie oznacza to jednak, że stanowi ona jedynie pretekst do rozgrywki, ale z drugiej strony nie jest aż tak istotna.
Mio i Zoe są pisarkami, które marzą o tym, aby ich powieści trafiły na rynek wydawniczy. Podczas wizyty w siedzibie redakcji okazuje się, że wynaleziono specjalne maszyny, dzięki którym można wziąć udział w swoich opowieściach. W wyniku nieprzewidzianych zdarzeń nasze bohaterki wspólnie zaczynają korzystać z takiego urządzenia przeznaczonego w domyśle tylko dla jednej osoby. Szalone, prawda? Ale idźmy dalej - okazuje się bowiem, że będą one uczestniczkami nie tylko swoich najambitniejszych dzieł, ale również takich, o których chciałyby jak najszybciej zapomnieć…
Gameplay, gameplay i jeszcze raz gameplay
Zapomnieć nie da się natomiast o rozgrywce, bo - zgodnie z tym, co sugeruje nazwa - mamy tutaj niezły miszmasz gatunkowy. Mio specjalizuje się bowiem w dziełach science-fiction, natomiast Zoe preferuje klasyczne fantasy. Efekt? Trafiamy między innymi na wielki niczym w Novigradzie rynek, gdzie będziemy starać się unikać ogromnych stworów (jedna osoba odwraca ich uwagę, druga próbuje się przekraść). Później sterujemy latającym samochodem, próbując zgubić pościg (jak wypada podział zadań, nietrudno zgadnąć). Innym razem również lecimy, ale tym razem… na smoku. Wcześniej natomiast nie brakuje zabaw z odwróconą grawitacją, co wymaga rozwiązywania mniej lub bardziej skomplikowanych zagadek środowiskowych. W pewnym momencie perspektywa zmienia się na dwuwymiarową, a Split Fiction zaczyna budzić skojarzenia z Contrą. Mało?
Split Fiction
Jest tego oczywiście znacznie więcej i można by przykładów podawać bez liku, tym bardziej że ukończenie całości zajmuje co najmniej kilkanaście godzin. Split Fiction oddaje bowiem do naszej dyspozycji nie tylko misje powiązane z głównym wątkiem fabularnym, ale i zadania poboczne. Przygotujcie się więc na to, że w pewnym momencie nasze bohaterki zamienią się w świnie (na potrzeby tego etapu zaprojektowano specjalny system pierdzenia, dzięki któremu jedna z pisarek może dostać się w pozornie niedostępne miejsca), a w innym z kolei powrócą one do swojej pierwotnej formy, tym razem jadąc po prostu na motocyklu. Chociaż nie tak po prostu - w tej grze nawet pokonywanie lokacji z udziałem jednośladu jest czymś nadzwyczajnym. Aha, czy wspominałem jeszcze o misji, w której Split Fiction przypomniało mi o być może przez wielu zapomnianym Steep autorstwa Ubisoftu? Rewelacja. Doprawdy rewelacja.
GramTV przedstawia:
Pomiędzy tym wszystkim regularnie trafiamy oczywiście na bossów. W tym przypadku również Hazelight Studios wspięło się już chyba na wyżyny swoich umiejętności, bo starcia - choć mocno oskryptowane, dokładnie zaplanowane - są różnorodne i angażujące. Można mieć jedynie małe “ale” do tego, że w istocie trzeba niekiedy nauczyć się na pamięć poszczególnych fragmentów. Skoro już o tym mowa, to należy również wspomnieć o samym poziomie trudności Split Fiction. W tym aspekcie tak jakby również autorzy poszli o krok dalej. Co to dokładnie oznacza?
Split Fiction
A jak z poziomem trudności?
Split Fiction to gra zdecydowanie bardziej wymagająca od A Way Out i It Takes Two. Sterowanie nie jest skomplikowane, a reguły obowiązujące na danym etapie załapiemy stosunkowo szybko. Niemniej jednak znajdziemy tu całkiem sporo momentów, w których można zatrzymać się na dłużej, by znaleźć rozwiązanie zagadki środowiskowej. Albo uporać się z jakimś typowo zręcznościowym fragmentem. Czasami nie pomagają w tym błędy, jak chociażby ten, który powodował natychmiastową eksplozję wspomnianego już latającego samochodu, następującą tuż po wczytaniu punktu kontrolnego po kolejnym zgonie (z czasem gra chyba “przemieliła” się do następnego checkpointu co pozwoliło kontynuować zabawę).
Dziwi mnie trochę takie podejście Hazelight Studios do poziomu trudności, wszak mamy do czynienia z grą kooperacyjną. Grając przez internet znacznie łatwiej oczywiście znaleźć kogoś, kto będzie w stanie poradzić sobie z wyzwaniami stawianymi nam przez twórców, ale chcąc uruchomić produkcję na podzielonym ekranie nierzadko zapraszamy przecież któregoś z domowników. A ci nie zawsze mają na co dzień do czynienia z grami wideo. Wówczas lepiej odnajdą się oni w innych dziełach nastawionych na współpracę, takich jak np. seria Overcooked. Wracając jeszcze na chwilę do samego multiplayera należy odnotować, że w Split Fiction przez internet funkcjonuje coś takiego, jak Friend’s Pass, więc chcąc grać w dwie osoby wystarczy, że tylko jeden z użytkowników posiada zakupiony egzemplarz (tak samo było w A Way Out i It Takes Two). Jak tłumaczy sam Josef Fares, skoro offline wystarczy jedna kopia, to dlaczego w przypadku sieciowej rozgrywki miałoby być inaczej?
Oprawa wizualna i kwestie techniczne
Split Fiction testowałem na PlayStation 5 i nie mogę narzekać w zasadzie na kwestie techniczne. Co ciekawe jednak, gra w wersji konsolowej nie oferuje żadnych trybów graficznych - po prostu działa płynnie. Być może wynika to z zaproponowanego przez autorów nieco komiksowego stylu oprawy wizualnej? Nie mam absolutnie żadnego pojęcia. Cieszę się natomiast z tego, że podczas wyjątkowo dynamicznych etapów, a takich przecież w Split Fiction nie brakuje, mogłem skupić się na czystej zabawie, a nie irytować się z powodu spadku płynności animacji. Zresztą, podczas rozgrywki w istocie nie natrafiłem na żadne błędy, nie licząc wspomnianej już hecy z wybuchającym samochodem.
Podsumowanie
Hazelight Studios nie ma sobie równych jeśli chodzi o gry kooperacyjne. To fakt, bo nikt nie tworzy pełnowymiarowych tytułów z kampanią fabularną i tak zaawansowanymi mechanikami, następnie oferując wyłącznie tryb współpracy dla dwóch graczy. Z drugiej jednak strony podejrzewam, że nawet gdyby znalazła się jakakolwiek konkurencja dla ekipy Josefa Faresa, to już po A Way Out i It Takes Two nie miałaby z nią szans. A co dopiero przy Split Fiction, które jest znacznie bardziej różnorodne i zaawansowane technologicznie od poprzedniczek, a przy tym niesamowicie angażujące od samego początku aż do końca. To może nie 9999 gier w jednej, ale bardzo, bardzo dużo niesamowicie dopracowanych i zgoła odmiennych od siebie etapów. Aż strach pomyśleć, co twórcy zaprezentują nam za kilka lat…
Split Fiction
9,0
Nie trzeba kombinować z przenikającymi się trybami single i multiplayer, mikrotransakcjami czy wałkować w kółko te same pomysły. Wystarczy zrobić po prostu świetną grę, czego przykładem jest niesamowite Split Fiction.
Plusy
pomysłowe, angażujące etapy w światach science-fiction i fantasy
klimatyczne, niezwykle różnorodne lokacje
dobrze zaprojektowane zagadki
ciekawe walki z bossami
intrygująca opowieść
bardzo dobra oprawa wizualna
optymalizacja na PlayStation 5 bez zarzutu
wystarczy jedna kopia do rozgrywki (zarówno w lokalnym, jak i sieciowym multiplayerze)
bardzo przyzwoity czas rozgrywki (misje główne i zadania poboczne)
Minusy
momentami odrobinę za trudna biorąc pod uwagę część grupy docelowej
jeden dziwny błąd związany z wybuchającym samochodem
W gram.pl od 2008 roku, w giereczkowie od 2002. Redaktor, recenzent. Podobno dużo gra w Soulsy, choć sam twierdzi, że to nieprawda. To znaczy gra, ale nie aż tak dużo.
Mam pytanie dotyczące ograniczenia wiekowego. Gra ma oznaczenie PEGI 16 – chciałbym zagrać w nią z moją 10-letnią córką, ale zastanawiam się, czy to odpowiednie. Czy 16 wynika z brutalności, strasznej atmosfery, czy może innych czynników? Możesz dopowiedzieć coś na ten temat?
Były w całej grze może ze dwa trochę straszniejsze, bardziej mroczne momenty, ale też nic nadzwyczajnego. Myślę, że dużo zależy od dojrzałości dziecka w tym przypadku. :) Ja w takich sytuacjach najpierw przed graniem podejrzałbym w longplayu na poglądzie na YT co będzie się działo w przeciągu najbliższej godziny czy dwóch, dla swojego świętego spokoju.
Mikołaj
Gramowicz
13/03/2025 09:41
Mam pytanie dotyczące ograniczenia wiekowego. Gra ma oznaczenie PEGI 16 – chciałbym zagrać w nią z moją 10-letnią córką, ale zastanawiam się, czy to odpowiednie. Czy 16 wynika z brutalności, strasznej atmosfery, czy może innych czynników? Możesz dopowiedzieć coś na ten temat?