Tak to się robi - recenzja Xenoblade Chronicles X Definitive Edition

Jakub Zagalski
2025/03/21 09:15
0
2

Nowe wcielenie Xenoblade Chronicles X z Wii U to wzorowy przykład tego, jak ze świetnej, jak na swoje czasy, gry stworzyć coś jeszcze lepszego.

Tak to się robi - recenzja Xenoblade Chronicles X Definitive Edition

Wybaczcie odrobinę prywaty, ale Xenoblade Chronicles X to jedna z tych gier, która wyjątkowo mocno zapisała się w mojej pamięci. Doskonale pamiętam sklep stacjonarny, w którym prawie dekadę temu kupiłem kolekcjonerskie wydanie XCX, by przez kolejne tygodnie regularnie przenosić się na niezbadaną planetę Mira. Kiedy teraz włączyłem nową wersję na Nintendo Switch, uderzył mnie nie tylko podmuch nostalgii. Xenoblade Chronicles X Definitive Edition na pierwszy rzut oka jest przyjemnie znajome, a jednocześnie mocno dopieszczone, podrasowane i w wielu miejscach ulepszone.

Tak jak dziesięć lat temu, akcja gry rozpoczyna się w naszym Układzie Słonecznym w roku 2054, kiedy Ziemianie stają się świadkami spektakularnej bitwy toczonej przez dwie wrogie frakcje nieznanych kosmitów. Nie jest to widok przyjemny, gdyż efektem ubocznym okazuje się zniszczenie błękitnej planety. Ludziom udaje się jednak uniknąć całkowitej zagłady. Niemal w ostatniej chwili wysyłają w przestrzeń kosmiczną potężne statki. Jednym z nich jest White Whale, którym ewakuowali się mieszkańcy Los Angeles. Dwa lata później, gdy Whate Whale ostrzelany przez agresorów musi awaryjnie lądować na niebadanej planecie Mira. Miejscu, które stanie się wkrótce nowym domem dla niedobitków z Ziemi.

Jeżeli nie graliście wcześniej w Xenoblade Chronicles X, to po szczegółową recenzję “podstawki” odsyłam do mojego tekstu z 2016 roku. W Definitive Edition fundamenty zostały nienaruszone i dalej mamy do czynienia z przeogromnym jRPG, w którym na pierwszy plan wysuwają się eksploracja bogatego świata, dynamiczna walka rodem z MMO i ciągły rozwój postaci/mechów. Co siłą rzeczy odbija się na fabule. Oczywiście twórcy zadbali o scenariusz z licznymi wątkami pobocznymi, jednak ich znaczenie jest drugorzędne w kontekście głównego elementu, który motywuje gracza do zarywania nocek z Xenoblade Chronicles X. A jest nim sama planeta Mira.

Czym właściwie jest więc Xenoblade Chronicles X Definitive Edition? Z jednej strony, listem miłosnym do fanów oryginału, a z drugiej niesamowicie atrakcyjną grą zarówno dla weteranów jak i zupełnie nowych odbiorców. Twórcy postarali się nie tylko o uwspółcześnienie oprawy wizualnej, która już na Wii U robiła spore wrażenie. Dzięki bebechom Switcha udało się nadać oprawie żywszych i ostrzejszych kolorów, modele, w tym twarze postaci są bardziej szczegółowe (choć nadal utrzymane w stylistyce anime), podobnie jak tekstury otoczenia czy efekty świetlne. Nie spodziewajcie się rewolucyjnych zmian, ale Xenoblade Chronicles X Definitive Edition wygląda naprawdę dobrze i działa płynnie zarówno na telewizorze jak i w trybie przenośnym.

Najważniejsze nowości i zmiany nie rzucają się w oczy od pierwszego kroku postawionego na Mirze. Nie będę wyliczał wszystkich, bo jest ich naprawdę sporo, ale do najważniejszych mogę zaliczyć pozbycie się Division Points i poziomów BLADE. Affinity Levels nabijają się teraz znacznie szybciej, co pozwala łatwiej odblokować dodatkowe zadania. Interfejs użytkownika został zmodernizowany i stał się o wiele bardziej przejrzysty i czytelny. Najważniejszą zmianą, którego śmiało mogę nazwać game changerem, jest menu do ogarniania kompanów z drużyny.

Więcej, lepiej, wygodniej

Gwoli przypomnienia/wyjaśnienia, w oryginalnym XCX towarzyszy broni (a było ich ze dwudziestu) trzeba było osobiście wciągać do drużyny przed każdą misją. Oznaczało to konieczność biegania po całkiem rozległym hubie i wdawanie się w zbędne dialogi, które można było zastąpić kilkoma kliknięciami w menu. Twórcy Definitive Edition tak to właśnie rozwiązali - teraz wystarczy otworzyć okienko, wybrać buźkę wojaka, którego chcemy zabrać na misję, i po kłopocie. Mało tego – taka opcja jest dostępna praktycznie w każdej chwili, co diametralnie ułatwia i usprawnia rozgrywkę w otwartym świecie. Dodatkowym plusem jest fakt, że wszyscy bohaterowie zdobywają doświadczenie niezależnie od tego, czy zabieramy ich ze sobą, czy nie. W XCX nie było o tym mowy, więc prędzej czy później trzeba było spędzać mnóstwo czasu na podbijaniu statystyk rzadziej używanych postaci (każda ma przypisaną i niezmienną klasę), które mogły się przydać do kolejnej misji.

GramTV przedstawia:

Xenoblade Chronicles X Definitive Edition wprowadza także zupełnie nowe postacie do zwerbowania, z którymi wiążą się nowe wątki i poboczne zadania. I choć dalej uważam, że ta odsłona cyklu Xenoblade Chronicles nie zachęca do grania “dla fabuły”, to dodatkowe historie są zawsze mile widziane. Szczególnie, gdy mówimy o grze na ponad 200 godzin, w której najwięcej czasu spędza się na eksploracji i wszystkim, co związane z walką. Do tego dochodzi tryb online dla 32 graczy lub 4-osobowych zespołów mających chrapkę na wyjątkowo trudne zadania.

Czy Xenoblade Chronicles X Definitive Edition spełniło moje oczekiwania? Zdecydowanie - i to z nawiązką! Dekadę temu spędziłem mnóstwo czasu na poznawaniu odległej planety, walkach z coraz większymi bestiami, a gdy wreszcie zdobyłem licencję pilota Skella (trzeba się uzbroić w cierpliwość, zanim to nastąpi), zabawa stała się jeszcze ciekawsza i angażująca. Przed pierwszym posiedzeniem z Definitive Edition nie liczyłem, że znowu dam się wciągnąć, ale wprowadzone usprawnienia i nowości skutecznie odmieniły mój punkt widzenia. Nie wiem, czy – jak wieszczą niektórzy - Xenoblade Chronicles X Definitive Edition jest jedną z ostatnich dużych gier na Nintendo Switch, ale na pewno jest jedną z najlepszych w swojej kategorii.

8,9
Definitywnie dopieszczona edycja znakomitej gry sprzed dekady
Plusy
  • XCX z masą pozytywnych zmian i usprawnień
  • Oprawa graficzna
  • Zarządzanie drużyną
  • Głęboki system walki
  • Budowa własnych mechów (Skell)
  • Nowe postacie i wątki
Minusy
  • Rażący pop-up
  • Pierwsze godziny są przytłaczające
  • Główny bohater bez osobowości
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!