Wygodę użytkowania przy dłuższych sesjach oceniam bardzo dobrze, jako że w zestawie mamy materiałowe nausznice, a same słuchawki nie są zbyt ciężkie.
Tracą przez to trochę na wygłuszeniu wobec skóro-podobnych padów z węża ogrodowego, niemniej z czasem można sobie je wymienić, jeżeli to będzie problemem.
Pałąk jest miękki i można go pod siebie wyprofilować, dzięki czemu całość siedzi stabilnie na głowie. Regulacja jest na aluminiowej szynie, więc nie skrzypi.
Mikrofon w trakcie testowania nie zabłysł czułością, jego głośność nie jest powalająca, ale to było do przewidzenia.
W niektórych przypadkach może to i lepiej, bo nie zbiera tak agresywnie oddychania, jednak trzeba go mieć dość blisko ust. Przy tym wszystkim sam dźwięk przez niego produkowany jest całkiem przyjemny, co słychać na recenzji.
W zestawie otrzymujemy dwa przewody po 1,5 m, które pozwalają na podłączenie do większości popularnych sprzętów, takich jak PC, smartfony czy konsole.
Taka uniwersalność w połączeniu z odpinanym mikrofonem pasuje do tego segmentu, bo mając ograniczony budżet dobrze jest móc kupić jedne, ale trochę lepsze słuchawki do paru zastosowań.
Na przewodzie głównym, który odpinany nie jest, znalazł się pilot z regulacją głośności i wyciszeniem mikrofonu. Potencjometr działa z pewnym oporem, więc nie powinien żyć własnym życiem nawet podczas ruszania przewodem.
Podsumowując, ENDORFY Viro Infra spełniają swoje zadanie, a nie kosztują majątku, więc mogę je śmiało polecać nie-audiofilom.
#reklama
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!