Idealny do filmów, świetny do gier.
Jeśli macie sporej wielkości salon, nałogowo oglądacie filmy i seriale w 4K oraz przynajmniej raz na jakiś czas lubicie odpalić na telewizorze jakąś grę, to zdecydowanie powinniście przyjrzeć się 65 calowemu telewizorowi TCL z serii C835. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie za chwilę. Bo choć dużych telewizorów na rynku jest sporo, ten konkretny model wart jest waszej uwagi.
Zacznijmy jednak klasycznie, czyli od wrażeń czysto estetycznych. Nowy model wygląda szczuplej niż poprzednik, choć wcale nie jest cieńszy. To zasługa nowej, nieco ściętej ramki, która sprawia, że całość wydaje się dzięki temu znacznie smuklejsza. Bardzo sprytne. Jeszcze lepszym manewrem ze względów stylistycznych było usunięcie soundbara spod matrycy i przeniesienie całości systemu audio na tył. No i jeszcze nowa, szeroka podstawka w kolorze szczotkowanego tytanu. Nie da się ukryć - wizualnie nowy 835 zyskał na szlachetności. Ładny jest.
Na bocznym panelu klasycznie znajdziemy szereg wejść i wyjść, pozwalających podłączyć różne źródła sygnału. I tak mamy tu przede wszystkim 4 złącza HDMI - dwa razy 2.0, również dwa 2.1 o przepustowość 48 Gb/s z obsługą eARC/ARC, ALLM, VRR, 4K120). A także kompozytowe wejście wideo, stereo cinch, optyczne wyjście cyfrowe oraz analogowe słuchawkowe, dwa gniazda antenowe oraz port USB. Całość interfejsów komunikacyjnych telewizora uzupełnia obsługa Ethernet, Wi-Fi i Bluetooth. Sercem telewizora jest czterordzeniowy procesor ARM Cortex-A73 z 3 GB pamięci RAM i procesorem graficznym Mali-G52 MP, co w zupełności wystarcza do płynnej obsługi telewizora.
W zestawie otrzymujemy też dwa piloty. Pierwszy to klasyczny już model pilota TCL, długi i wąski ze sporym zestawem przyjemnych w dotyku, gumowych przycisków. Coś dla tradycjonalistów. Nowością jest drugi pilot, dedykowany systemowi Google TV, w który wyposażono telewizor. Jest wyraźnie mniejszy i naszym zdaniem zdecydowanie wygodniejszy w obsłudze, głównie dzięki okręgowi do nawigacji, podobnemu do tego z pilotów Samsunga. Choć trzeba się chwilę do niego przyzwyczajać, w praktyce okazuje się być znacznie wygodniejszy od starszego i większego brata. Poza tym działa przez Bluetooth, “łapie” więc komunikację niezależnie od miejsca.
Telewizor działa na systemie Android 11 i został teraz wyposażony w interfejs Google TV. To spora zmiana i trzeba się do tego przyzwyczaić, jak do nowego pilota. Google TV jako system ma natomiast zarówno swoje zalety, jak i pewne wady. Po pierwsze wydaje się, że nowy system działa bardziej płynnie i po prostu szybciej. Tutaj warto też pamiętać o opcji i przycisku TCL Guard na małym pilocie, który ma za zadanie czyścić telewizor z niepotrzebnych plików, sprawdzać aplikacje, czy usuwać wszelkie śmieci z pamięci. Nowe menu ustawień jest logicznie poukładane i przejrzyste, choć sam interfejs zajmuje strasznie dużo miejsca - ale może to po prostu efekt 65 cali? Podobać się też może duża liczba aplikacji, które możemy zainstalować na C835. Wady? Największą jest chyba brak możliwości wyłączenia googlowych rekomendacji, czy poukładania głównego ekranu po swojemu. Trudno się pozbyć wrażenia, że Google bardzo usilnie promuje tu pewne produkty, nawet jeśli nijak nie wiążą się z naszymi zainteresowaniami, czy preferencjami. Poza tym - wydaje się, że przesiadka na nowy system z tak bogatą bazą zasobów w tle była bardzo mądrym ruchem ze strony TCL.
TCL 65C835 wyposażono w matrycę VA z podświetleniem mini LED Full Array Local Dimming z odświeżaniem do 144 Hz. Panel ma bardzo dobrą jednorodność zarówno w ciemnych, jak i jasnych obrazach. Natywnie C835 osiąga kontrast ANSI na poziomie 6020:1, co jest wynikiem rewelacyjnym. Podświetlenie podzielono na więcej segmentów i teraz mamy 288 stef, a telewizor może teraz sterować podświetleniem w aż 4096 krokach. Po aktywacji lokalnego przyciemniania bez problemu osiągniemy współczynnik kontrastu 15 000:1, a nawet grubo ponad tą wartość. Najlepiej widać to w pełnych kontrastu i detali dynamicznych scenach, a tutaj idealnie sprawdzają się w testach obrazy kosmosu z rozświetlonym i szybko poruszającym się obiektem. Jesteśmy niemal pewni, że nie da się już tu praktycznie zauważyć większych różnic w stosunku do matryc OLED.
Równie dobre wrażenie robi reprodukcja barw, która stoi na najwyższym poziomie. C835 osiąga 93% P3 i 70% REc.2020. Odpowiada to wydajności OLED, ale łączy ją z dużo większą jasnością 1500 nitów. Wyraziście doświetlone kolory stanowią więc jeden z największych atutów tej matrycy. Ale na pewno nie ostatni. W trybach HDR telewizor radzi sobie jeszcze lepiej, niż testowany przez nas poprzednio model 825. Widoczność i wyrazistość detali jest więcej niż satysfakcjonująca. I żeby nie było, to telewizor jest przygotowany na wszystkie formaty HDR, ma bowiem zaimplemenetowaną obsługę HDR10, HDR HLG, HDR10+ , HDR DOLBY VISION i DOLBY VISION IQ. Na bogato.
A co z graczami? No po pierwsze wreszcie pomyślano o pecetowcach. Konsole obsługują odświeżanie do 120 Hz, a telewizor poradzi sobie nawet z będącymi teraz gamingowym minimum 144 Hz. Tym bardziej, że z myślą o najbardziej wymagających użytkownikach zaimplementowano technologię zmiennej częstotliwości odświeżania (VRR) w wersji natywnej dla 144 Hz. Na pewno docenią to miłośnicy esportu i dynamicznych strzelanek. Aż dwa złącza HDMI 2.1 o przepustowości 48GB/s pozwalają na jednoczesne podłączenie kompa i konsoli lub dwóch konsol, bez konieczności zabawy kablami. Dobrze sprawuje się także technologia ALLM, czyli automatyczny tryb niskiego opóźnienia, który potrafi w odpowiednich warunkach - 2K@120Hz - zbić opóźnienie do około 6 ms. Świetnym patentem jest też tak zwany panel gracza, czyli dostęp do ustawień bez konieczności wychodzenia z gry.
TCL konsekwentnie kontynuuje w kwestiach audio współpracę z japońskim Onkyo. I jest to, nie ukrywajmy, mariaż bardzo udany od samego początku. W nowym C835 zrezygnowano jednak z będącego wcześniej swego rodzaju wizytówką TCL soundbaru umieszczonego pod matrycą. Całość audio jest tym razem umieszczona w tylnej części obudowy i jest to oczywiście system 2.1. Dwa stereofoniczne głośniki o mocy 15 W uzupełnia subwoofer o mocy 30 W. Całkiem sporo, jak na telewizor. I to słychać. Nawet przy połowie głośności dźwięk potrafi wręcz przytłoczyć, podczas oglądania Helikoptera w ogniu ma się ochotę schować przed kulami i wybuchami za kanapą, a podczas kosmicznych bitew w Gwiezdnych wojnach odruchowo schylamy się, by uniknąć zderzenia z myśliwcem. Tym bardziej, że telewizor w pełni wspiera Dolby Atmos. Jest epicko i to prosto z pudełka.
TCL 65C835 to kolejny, naszym zdaniem bardzo udany telewizor tej prężnie rozwijającej się firmy. Absolutnie rewelacyjne kontrast i kolory przy bardzo dobrej dynamice obrazu oraz jak zawsze zadziwiającym możliwościami systemie audio, to największe atuty tego modelu. Jako bonus dostajemy absolutnie topowe w świecie telewizorów wsparcie dla graczy. Czy potrzeba nam czegoś więcej?
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!