Testujemy V Rising - Drakula byłby dumny

Smolak
2022/06/18 09:00
2
0

Sukces produkcji szwedzkiego studia w ogóle mnie nie dziwi. V Rising to dobrze zaprojektowana gra, która z każdą godziną staje się coraz bardziej uzależniająca.

Nawet nie wiecie, jak bardzo zazdroszczę niezależnym deweloperom, którym niespodziewanie udało się odnieść ogromny sukces. Dla mnie, jako miłośnika indyków, jest to drobne zwycięstwo, dzięki któremu mogę wystawić język w stronę wysokobudżetowych hitów. Ekipa Stunlock Studios rozbiła bank, a w tę niepozorną produkcję zagrało już ponad dwa miliony graczy. Podobnie, jak w przypadku Valheim, nie mogłem przejść wobec niej obojętnie i rzuciłem się w wampirzy świat, by zobaczyć, o co tyle krzyku. I choć do zakończenia Early Access jeszcze daleka droga, to V Rising już prezentuje się nad wyraz solidnie, a pasję twórców widać tu gołym okiem.

Testujemy V Rising - Drakula byłby dumny

Piękna gwiaździsta noc, wychodzisz z trumny i…

Być może pobyt we wczesnym dostępie zaowocuje dodaniem do gry chociażby przyzwoitej warstwy fabularnej. Na razie nie uświadczymy tu nic, poza krótkim wprowadzeniem. Ludzie pokonali wampiry, wypychając je na margines. Krwiopijcy nie zamierzają jednak odpuścić i robią wszystko, by odzyskać dawną chwałę. Budzimy się w trumnie na zapomnianym cmentarzu, gdzie zaczyna się nasza przygoda i krucjata przeciwko śmiertelnikom. W V Rising fabuła praktycznie nie istnieje, ale nie jest to dużą stratą, gdyż motorem napędowym naszych działań jest wciągająca rozgrywka.

Twórcy z Stunlock Studios podeszli do tematu wampiryzmu dość klasycznie. Śpimy w trumnach, promienie słoneczne są dla nas mordercze, a ze srebrem bardzo się nie lubimy. Mieszkańcy krainy bronią się przed nami przy pomocy czosnku, ale nie jest to ochrona wystarczająco skuteczna, by powstrzymać nas od brutalnych polowań na krew.

Piękna gwiaździsta noc, wychodzisz z trumny i…, Testujemy V Rising - Drakula byłby dumny

W kupie siła!

Zabawę rozpoczynamy od wybrania odpowiadającego nam trybu zmagań. Znajdziemy tu zarówno PvP, jak i PvE. Możemy dołączyć do istniejących serwerów, gdzie z łatwością znajdziemy współgraczy, bądź stworzyć własny, który możemy dopasować do własnych potrzeb. Nic nie szkodzi na przeszkodzie, by w V Rising zagrywać się w pojedynkę, chociaż gra zdecydowanie zyskuje na uroku, jeśli przysiądziemy do niej wspólnie z ekipą. Jest tutaj naprawdę dużo do roboty, a nie od dziś wiadomo, że w grupie pracuje się przyjemniej. Klany odgrywają również istotną rolę w starciach na serwerach PvP, gdzie możemy mierzyć się z innymi wampirzymi drużynami.

Osobiście przez większość czasu zagrywałem się w pojedynkę. Spędziłem w V Rising kilkanaście godzin i w momencie, w którym cratingowe konstrukcje stały się naprawdę złożone, a walki z bossami wymagające, stwierdziłem – basta! Muszę uzbroić się w cierpliwość, poczekać do premiery finalnej wersji i wspólnie z drużyną na nowo zawładnąć tym światem. Przyznaję jednak, że na pierwszy rzut oka V Rising nie sprawia wrażenia gry, która całkiem niedawno zawędrowała do Early Access. Wszystko wydaje się być poukładane i na swoim miejscu, a trakcie rozgrywki nie odniosłem wrażenia, że czegoś tu brakuje lub coś jest szczególnie niedopracowane.

Twórcy mają jednak bardzo ambitne plany, a nie od dziś wiadomo, że apetyty rośnie w miarę jedzenia. Niewykluczone więc, że wraz z produkcyjnymi postępami doczekamy się kolejnych nowości. Sprzedażowy sukces gry z pewnością pozwoli szwedzkiemu studiu jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że nie zapędzą się w tym z bardzo, bo ilość często nie idzie w parze z jakością.

W kupie siła!, Testujemy V Rising - Drakula byłby dumny

Bycie wampirem to ciężka praca, mój synu

Rozgrywka w V Rising w głównej mierze oparta jest na craftingu. Podobnie jak w innych zbliżonych gatunkowo grach przygodę rozpoczynamy, nie mając przy sobie nic. Ze znalezionych kości wytworzymy pierwsze prowizoryczne bronie, a wraz z postępem wachlarz materiałów, surowców i narzędzi będzie stawał się coraz obszerniejszy. Oczywiście, nie zabraknie też stawiania większych konstruktów, a naszą bazą wypadową będzie własnoręcznie zbudowane mroczne zamczysko. Całość opiera się na dość standardowych zasadach i po kilku pierwszych godzinach miałem wrażenie, że większość mechanik w grze zaprojektowano w bardzo zachowawczy i bezpieczny sposób. Wszystko szło jak po sznurku, a rozgrywka nie była zbytnio wymagająca.

Wraz z postępami i odblokowaniem dostępu do nowych technologii gameplay przybiera na złożoności i intensywności. Receptury stają się coraz bardziej skomplikowane, a wyprawy w poszukiwaniu surowców naprawdę wymagające. W ciekawy sposób rozwiązano progresję, bazującą na pokonywaniu kolejnych bossów. Jest ich sporo, a na łowy w poszukiwaniu najszlachetniejszej krwi jesteśmy posyłani dość często. W nagrodę za pokonanie czempionów otrzymamy dostęp zarówno do nowych receptur, jak i zdolności, które przydadzą się w trakcie walki lub eksploracji. Jak wspominałem wcześniej, w V Rising jest sporo do odkrycia, więc po każdym starciu z bossem z autentyczną przyjemnością sprawdzałem, co nowego zyskałem dzięki wygranej.

GramTV przedstawia:

Komentarze
2
GThoro
Gramowicz
18/06/2022 20:51
dariuszp napisał:

2. Warto wybrać lokalizację blisko teleportu. 

3. Trzeba się śpieszyć. Fakt faktem nie ma w grze pauzy ani przyśpieszania czasu więc jeżeli nie zbudujemy zamku do rana to czeka nas stanie w cieniu przez 20 minut aż słońce zajdzie.

Z pkt 2 się nie zgodzę, bo można potem zbudować teleport (dość wcześnie się go odblokowuje).

Co do pkt 3 to nie trzeba aż tak się spieszyć, w startowej lokacji jest mnóstwo cienia i można skutecznie się tam poruszać i za dnia i np. zbierać surowce (tylko nie ścinać za dużo drzew ;) ).

dariuszp
Gramowicz
18/06/2022 15:26

Stawiając swój zamek trzeba pamiętać o paru rzeczach.

1. Warto wybrać miejsce które ma dużo wolnej przestrzeni bo z czasem będziemy potrzebować mnóstwo miejsca.

2. Warto wybrać lokalizację blisko teleportu. 

3. Trzeba się śpieszyć. Fakt faktem nie ma w grze pauzy ani przyśpieszania czasu więc jeżeli nie zbudujemy zamku do rana to czeka nas stanie w cieniu przez 20 minut aż słońce zajdzie.

Zamek można rozbudowywać w dowolnym kierunku ile chcemy tak długo aż nic nas nie blokuje (jak drogi, skały, woda itp) ale powinniśmy skupić się na początku na tym żeby do bramy był cień a od bramy było niedaleko do trumny. Nie chcemy dostać się do zamku mając resztki HP i stracić to HP zanim użyjemy trumnę. Jasne, są ogniska z kości ale te palą się dość szybko.