Normalne wampirze sprawy
Na szczęście w kwestii różnorodności budynków tytuł V Rising oferuje więcej niż stół warsztatowy i kuźnia. Znajdziemy tutaj dużo ciekawsze konstrukty, jak chociażby groby, dzięki którym stworzymy nieumarłych, będących alternatywnym źródłem surowców. Jeśli do przygotowanej wcześniej trumny zaprowadzimy pochwyconego człowieka, to możemy przekształcić go w podległego nam pachołka. Maszyna służąca do wyciskania krwi, pozwoli nam zamienić serca wrogów lub wyhodowane szczury w krwawą esencję, będącą ważnym składnikiem wielu receptur. Jest tego sporo, a wraz z każdą kolejną godziną zawartość przybiera na wadze. Podobnie jak zarządzane przez nas włości, które w pewnym momencie mogą zacząć przytłaczać rozmiarem.

Nie samym craftingiem wampir żyje
I chociaż wszystko kręci się wokół pozyskiwania nowych surowców i wytwarzania coraz mocniejszych przedmiotów, to nie można zapomnieć o tym, że w V Rising czeka nas sporo walki. Mechanikę tę zrealizowano w bardzo dynamicznym wydaniu. Niektóre ze starć mogą wręcz przywodzić na myśl gatunek hack & slash. Do naszej dyspozycji oddano kilka rodzajów broni, różniących się właściwościami. Dodatkowo na podorędziu znajdziemy umiejętności specjalne w postaci zaklęć lub ataków specjalnych.
Przeciwnicy, szczególnie w grupach, potrafią być wymagający, dlatego nie należy ich lekceważyć. Starcia się szybkie, ze sporą dozą siekania. Najwięcej frajdy sprawiają jednak wspominane już wcześniej pojedynki z bossami, gdyż każdy z nich dysponuje unikalnymi zdolnościami. Bez przygotowania odpowiedniego sprzętu, odpowiadającego poziomowi przeciwnika, nie warto nawet zawracać sobie głowy potyczką, gdyż padniemy od zaledwie kilku ciosów.
Zabawa dodatkowo nabierze kolorów, jeśli damy zaskoczyć się porankowi. Chwila nieuwagi i promienie słoneczne zamienią nas w popiół. Za dnia jedynym ratunkiem jest cień, odgrywający bardzo ważną rolę w całej produkcji. Twórcy postarali się o to, by rzucało go wszystko, a wraz z cyklem dnia zmieniał się jego kierunek oraz długość. Chcąc przemierzać świat gry nie tylko nocą, musimy więc ciągle uważać na to, by nie stać ofiarą słońca. Nie jest to zadanie szczególne trudne, ale w czasie walki i manewrów unikami łatwo można wystawić się na jego zabójcze działanie. Na łowy zdecydowanie lepiej wybierać się więc nocą.

Czy warto zagrać w V Rising?
Sukces V Rising w ogóle mnie nie dziwi. Twórcy wykorzystali sprawdzone schematy, podając je nam w nieco innym wydaniu. Rozgrywka jest angażująca i uzależniająca. Sam niejednokrotnie łapałem się na tym, że spędzałem z grą więcej czasu niż planowałem, by zobaczyć, co będzie dalej lub tworzyć wymagany przedmiot. Crafitng oraz budowanie są tutaj przyjemne, a mechaniki survivalowe nie są dokuczliwe, co często odrzuca od podobnych gatunkowo produkcji. Coś dla siebie znajdą tu również osoby, które przedkładają intensywną akcję z bronią w ręku ponad spokojne życie rzemieślnika. Szczególnie, jeśli zdecydujemy się na zabawę w oparciu o PvP.
Obecnie nie mam zbyt wielu ogólnych zastrzeżeń co do modelu rozgrywki. Miejscami zbieranie surowców może wydawać się zbyt czasochłonne, podobnie jak wyprawy w dalsze części mapy. V Rising wydaje się być jednak umiejętnie i spójnie zaprojektowanym tworem, któremu brakuje kilku szlifów. Z ciekawością będę śledził postępy ekipy Stunlock Studios i czekał na finalną wersję ich produkcji. Wierzę, że jeszcze niejednokrotnie nas zaskoczą, co pozwoli im na utrzymanie dużej liczby fanów. Na razie nic nie wskazuje też na to, by był to jeden z tych tytułów, które nigdy nie opuszczą Early Access.