The Last of Us: Part II Remastered – recenzja. Fajnie, ale jeden udany tryb nie sprzedaje gry

Krzysztof Żołyński
2024/01/19 10:30
1
0

The Last of Us: Part II to niekwestionowany hit i gra, która okazała się świetną kontynuacją poprzedniczki. Jednak czy to sprawia, że jej remaster jest łakomym kąskiem?

The Last of Us: Part II przyniosło z sobą nowy wątek fabularny, ukazujący dalsze dzieje Ellie i Joela. Nowa opowieść nie oczarowała wszystkich fanów, ale chyba bez większej przesady można powiedzieć, że była to jedna z najlepszych gier, jakie zostały wydane na PlayStation 4. Mam tu na myśli całokształt i nie mam zamiaru wdawać się w dywagacje moralne, walkę na poglądy i tego typu historie. Chcę jedynie powiedzieć, że dla mnie był to zamknięty temat, który spokojnie można było zostawić. Skoro jednak Naughty Dog postanowiło przygotować zremasterowaną wersję, można się zastanowić, czy warto zainwestować w nią pieniądze i czas.

The Last of Us: Part II Remastered – recenzja. Fajnie, ale jeden udany tryb nie sprzedaje gry

Czy warto kupić The Last of Us: Part II Remastered?

Dyskusja nad sensem kupowania zremasterowanych edycji gier jest równie stara, jak pomysł ich wydawania. Jasne jest, że przeszły one wielką ewolucję, bo początkowo chodziło zazwyczaj o tekstury w wyższej rozdzielczości i inne poprawki natury kosmetycznej. Z czasem producenci uznali, że trzeba graczom dawać coś więcej. Nie bez znaczenia były tu z pewnością powszechne głosy krytyki kierowane pod kątem remasterów, które zazwyczaj uznawano za skok na kasę. Zauważcie, że bardzo podobna dyskusja toczy się od kilku miesięcy w związku z premierą The Last of Us Part II Remastered.

Czy warto kupić The Last of Us: Part II Remastered?, The Last of Us: Part II Remastered – recenzja. Fajnie, ale jeden udany tryb nie sprzedaje gry

Z punktu widzenia twórców, takie odświeżenie to bardzo dobry pomysł, bo przecież zawsze znajdzie się ktoś chętny do zakupu, a w przypadku The Last of Us nie bez znaczenia jest serialowy odpowiednik pojawiający się na HBO. Z pewnością największymi wygranymi są ludzie, którzy z jakichś powodów do tej pory nie mieli okazji poznać przygód Ellie i Joela. Decydując się na zakup, teraz dostają najbardziej dopieszczoną edycję, chociaż i w tym wypadku można dyskutować na temat jej ceny. Skupmy się jednak na graczach, którzy mogliby powtórnie zasiąść do konsol.

Powracających graczy z pewnością nie zachęci wątek fabularny, ponieważ dostajemy go w nie zmienionej formie. Można tu w nieco naciągany sposób argumentować, że czas odświeżyć sobie pamięć, bo idzie drugi sezon serialu. Jednak w tym celu nie trzeba wydawać ani złotówki. Zakładając, że macie wciąż grę.

Naughty Dog jest zdumione krytycznymi słowami fanów, bo przecież dostajemy większą i lepszą grę. I tu warto sprawdzić, co tak w rzeczywistości pojawia się w odnowionej edycji. W mojej opinii wszystkie nowości, tryby, dodatki, zmiany i wodotryski można podzielić na dwie grupy. W pierwszej mieszczą się te, które fajnie, że są, ale niczego nie urywają. Druga to z kolei dwa najciekawsze elementy, ale i tak raczej nie są, moim zdaniem, wystarczającą zachętą do zakupu.

Zacznijmy od grafiki. W rzeczywistości nawet edycja The Last of Us Part 2 na PlayStation 4 wyglądała znakomicie. Naughty Dog wycisnęło z tej konsoli ostatnie soki, żeby ich gra prezentowała się oszałamiająco. Prawdę mówiąc, bardzo wiele zależy od sprzętu, a dokładnie wyświetlacza, do którego podłączacie konsolę, bo jeśli jest to coś starszego to i tak nie skorzystacie z wielu dostępnych opcji.

Mamy tu obecny standard, czyli HDR i dla wielu telewizorów będzie to zapewne kres możliwości. Pojawiła się możliwość przełączania pomiędzy jakością (1440p przy 60 fps) a wydajnością (4K z 30 fps), a także opcje dla właścicieli telewizorów umożliwiających skorzystanie ze zmiennej częstotliwości odświeżania. Zmiany jakościowe na pewno są, ale nie byłem w stanie porównywać ich wersja kontra wersja, a więc jest to jedynie średnia wzrokowa. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że gra działa wyraźnie płynniej, co jest zauważalne w dynamicznych scenach.

GramTV przedstawia:

Opcja związana z gitarą to wrzutka pełniąca funkcję sympatycznego urozmaicenia. Docenicie, jeśli lubicie sobie poplumkać na gitarze, a w innym wypadku zerkniecie i wyjdziecie. Nie jest to intrygująca minigra, wciągająca na wiele godzin.

To samo można w sumie powiedzieć o Za kulisami. Chociaż tutaj atrakcją, choć bardzo krótką, są poziomy usunięte w trakcie rozwoju gry, na których można teraz „zagrać”, słuchając komentarzy deweloperów. Do tego mamy grafiki koncepcyjne oraz trailer i podcast. Niby fajne, ale w sumie takie rzeczy da się zamieszczać w sieci i nie są powodem do wypuszczania remastera.

The Last of Us Part 2 Remastered – jeden udany tryb nie sprzedaje gry

I teraz pora na prawdziwe zalety The Last of Us Part 2 Remastered. Na pochwałę zasługuje rozbudowana obsługa kontrolera DualSense. W końcu ktoś przypomniał sobie, że ma on naprawdę spore możliwości, z których powinno się korzystać, a zwłaszcza kiedy mamy do czynienia z grą Naughty Dog, będącego wewnętrznym studiem Sony. Zadbano tu o wiele bajerów – są tu wibracje, obsługa funkcji dotykowych, sprzężenia zwrotne, adaptacyjne spusty, a komuś przyszło nawet do głowy, żeby dialogi przenosić na pada. Powstające w ten sposób wibracje podkreślają nastrój i dynamikę prowadzonej rozmowy. Mnie się to bardzo spodobało i zaliczam na duży plus.

Na koniec zostawiłem sobie prawdziwą perełkę, czyli tryb Bez powrotu. Jest to rozgrywka surviwalowa w stylu roguelite. Z pewnością inspiracją był tu bardzo podobny patent zastosowany ostatnio w God of War Ragnarok, kiedy pojawił się dodatek Valhalla. W trakcie rozgrywki toczymy kilka walk, a następnie musimy zmierzyć się z bossem. Oczywiście po drodze jest czas na zaglądanie do bazy, rozwój postaci, gromadzenie zapasów, kupowanie, ulepszanie uzbrojenia itd. Istotą zabawy jest jej losowość, a więc za każdym razem porywamy się na nowe zadanie, a także napotykamy bardzo zróżnicowanych, często wcześniej nieznanych wrogów. Dzięki temu walka staje się jeszcze bardziej dynamiczna i wymagająca. Grający ma wpływ na mnóstwo czynników, których finałem ma być stracie z bossem. A te zawsze są prawdziwym wyzwaniem! Wygrana jest często okupiona kilkoma próbami i mnóstwem kombinowania.

The Last of Us Part 2 Remastered – jeden udany tryb nie sprzedaje gry, The Last of Us: Part II Remastered – recenzja. Fajnie, ale jeden udany tryb nie sprzedaje gry

Mnie udało się zakończyć ten tryb po 23-24 godzinach i uważam, że jest to najlepszy, najbardziej wciągający i emocjonujący element remastera. Naughty Dog zrobiło coś, co całkowicie odmieniło rozgrywkę, jaką znałem z The Last of Us i wciągnęło mnie w swój pomysł bez reszty. Naprawdę trudno się oderwać od pada, kiedy po kilkudziesięciu minutach wstępnej walki i przygotowań widzi się swoją postać rozerwaną na kawałki i włącza się chęć zemsty. Wtedy kolejne tury lecą jedna za drugą.

Podsumowując, mogę napisać tyle, że The Last of Us Part 2 Remastered to zdecydowanie fajna produkcja, ale, prawdę mówiąc, nie była potrzebna. Zawartość przegrywa z ceną, bo trzeba zapłacić za tryb Bez powrotu, który, mimo że intrygujący to nie jest wart kolejnego wydatku na znaną grę. Z jednej strony rozumiem pobudki Naughty Dog, bo pojawiła się opcja dodatkowych pieniędzy, ale z drugiej strony, czy tak utytułowane studio musi sięgać po takie sposoby? W trakcie pisania tej recenzji pojawił mi się nawet taki pomysł-jak cudownie byłoby, gdyby nowy tryb rozgrywki został dodany do The Last of Us Part 2 jako podziękowanie dla wiernych fanów. Wiem, wiem, poniosło mnie!

6,0
The Last of Us Part 2 Remastered to zdecydowanie fajna produkcja, ale, prawdę mówiąc, nie była potrzebna.
Plusy
  • Tryb Bez powrotu
  • Obsługa kontrolera DualSense
  • To jednak The Last of Us
  • Gra działa wyraźnie płynniej
  • Super sprawa dla tych, co jeszcze nie grali
Minusy
  • Jednak odgrzany kotlet
  • Zdecydowanie dla tych, co jeszcze nie grali
  • Dodatki dorzucone nieco na siłę
  • Niewielkie zmiany od strony audio-wizualnej
  • Niewykorzystany potencjał trybu Za kulisami
  • Za wcześnie na remastera
  • Nie ma prawdziwego powodu, żeby ponownie wydawać pieniądze
Komentarze
1
turmalin
Gramowicz
19/01/2024 14:28

W tej fanczyzie zaskakuje mnie to, że "The Last of Us Part II" była wydana w 2020, a "The Last of Us Part I" w 2022. Wiem, że to remaster oryginalnej gry z 2013, ale mimo to jest to mylące :)